Reklama

Kultura

Kościół i świat

Zaczynamy mówić odważnie

Zaczynamy mówić odważnie swoim językiem i chcemy, aby nasza prawda zaistniała – podkreślił Mariusz Pilis, twórca filmu "Historia jednej zbrodni".

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jego recenzję czytelnicy "Niedzieli" mieli okazję przeczytać w numerze 24. naszego tygodnika. Zapewne są tacy, którzy ten cenny dokument już obejrzeli. Podczas przedpremierowego pokazu w Krakowie widzowie mieli okazję spotkać się z reżyserem.

Zaskoczenie

To wydarzenie stanowi cenne uzupełnienie filmu, który może odegrać istotną rolę w upowszechnianiu historycznej prawdy o roli Polaków i Niemców w czasie II wojny światowej. Sam twórca podkreślił: – Chcemy z filmem pójść w świat. Mam takie poczucie, że udało się opowiedzieć pewną historię uniwersalną, która będzie rozumiana właściwie w każdym zakątku świata, Europy, bo to jest historia o ludziach a nie posągach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mariusz Pilis opowiedział tragiczne dzieje rodziny Ulmów. O losie ukrywanych i ukrywających zdecydował kat z Markowej – Eilert Dieken. To m.in. przez pryzmat jego losów dokumentalista przybliżył historyczną prawdę, konfrontując ją z fałszywymi informacjami upowszechnianymi przez pewne środowiska na temat postawy markowian po tragedii Ulmów.

Pierwszy przedpremierowy pokaz odbył się w Markowej. Nawiązując do wydarzenia, prowadzący spotkanie Waldemar Rataj, dyrektor tamtejszego muzeum, podkreślił, że z perspektywy markowian ten film był... zaskoczeniem. Zauważył: – Oni się spodziewali, że Pan zrobi film o Ulmach, a Pan im przywiózł film o Diekenie, o współczesnych Niemcach.

Reakcje

Reżyser przyznał, że odbiór pierwszych widzów był dla niego potwierdzeniem, iż wybrał właściwy kierunek. Zauważył: – Starszy pan mówił ze łzami w oczach, że się nie spodziewał, iż tę historię można opowiadać inaczej niż w sposób pomnikowy. Powiedział wprost: „Obejrzałem cały ten film. Nie miałem ochoty z niego wyjść i wzruszyłem się wielokrotnie”.

– Mieliśmy wrażenie, że Niemcy tę pamięć starają się jak najszybciej schować, zakopać, sprzedać – zaznaczył twórca nawiązując do sposobu pozyskania dokumentów o Eilercie Diekenie. – Chcą zapomnieć, że coś takiego było, a ci, którzy to sprzedają, właściwie nie mają do tych historii żadnego stosunku. Może poza tym, że próbują wynegocjować wyższe kwoty.

Reklama

Nadzieją na jakieś zmiany w postawach Niemców może być przykład aktualnego burmistrza Esens (leży nad Morzem Północnym w Dolnej Saksonii – to tam po wojnie żył i pracował Dieken), a dokładniej jego chęć poznania prawdy o kacie z Markowej. – Mam pełną świadomość tego, że w momencie, kiedy dojdzie już do poważnych decyzji związanych z realizacją powstałych pomysłów, spotka się on (burmistrz – przyp. red.) ze sprzeciwem społeczności tego miasta – stwierdził reżyser i poinformował, że w Esens jest planowana prezentacja filmu.

Prawda

Oczywiście, jednym dokumentem – choćby najlepszym, nie zmienimy upowszechnianych kłamstw. – Zaczynamy mówić odważnie swoim językiem i chcemy, aby nasza prawda zaistniała – wyjaśnił jednak Mariusz Pilis i przekonywał: – Zasługujemy na to! Jesteśmy narodem, który w czasie II wojny światowej stracił najwięcej, a bardzo często w niegodziwych narracjach i debatach jesteśmy traktowani jako współpracownicy wielu rzeczy. To jest niedopuszczalne! Reżyser wskazuje na archiwa, w których ta prawda jest zachowana, ale zauważa też, że nie znaleźliśmy na jej prezentowanie własnego klucza.

"Historię jednej zbrodni" na pewno powinni obejrzeć także młodzi Polacy. Ale trzeba mieć pomysł na ich spotkanie z prawdą zawartą w filmie. Obowiązkowe oglądanie, zamiast przybliżyć im historię, może do niej zniechęcić!

2023-06-26 16:09

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wiatr opatrzności

Niedziela Ogólnopolska 33/2015, str. 36-37

[ TEMATY ]

film

sztuka

Mateusz Wyrwich

Na planie filmu „Smoleńsk”, Anna Malinowska z ZHR, w kwietniu 2010 r. uczestniczka wydarzeń, dziś statystka

Na planie filmu „Smoleńsk”, Anna Malinowska
z ZHR, w kwietniu 2010 r. uczestniczka
wydarzeń, dziś statystka

Wietrzne popołudnie drugiej dekady czerwca. Przed Pałacem Prezydenckim znów płoną znicze. Stoi drewniany krzyż. Wokół niego krząta się mnóstwo harcerzy i mieszkańców stolicy. Zapalają lampki, kładą kwiaty – pojedyncze lub wiązanki. Sceny jak z 10 kwietnia 2010 r.

Obrazy są tak bardzo naturalne, że niczym wehikuł czasu błyskawicznie przenoszą 5 lat wstecz. Tym razem to jednak tylko scenografia. Antoni Krauze po dwóch latach zakończył zdjęcia do filmu „Smoleńsk” – filmu, który stał się misją. Kiedy bowiem przed laty powiedział na łamach „Naszego Dziennika”, że zamierza podjąć się realizacji filmu o Smoleńsku, ludzie z całego świata zaczęli przysyłać pieniądze. Odmówiono mu państwowej dotacji. Większość funduszy, ponad 6,5 mln zł, otrzymał od prywatnych darczyńców. Tu, na Krakowskim Przedmieściu, Krauze nakręcił w kwietniu 2013 r. pierwsze zdjęcia. I tu, po blisko 2,5 roku, je kończy. Teraz to tylko ostatnie ujęcia, jednak ważne jako tzw. dokrętki. W poprzednich miesiącach, choć reżyser dostał od miasta zgodę na zdjęcia, nie mógł ich realizować przed Pałacem Prezydenckim. Nie wyrażono na nie zgody. Jak powiedziano: żeby nie zakłócać kampanii wyborczej.

CZYTAJ DALEJ

Obchody 80. rocznicy Bitwy o Monte Cassino, wśród uczestników ostatni weterani

2024-05-18 08:19

[ TEMATY ]

Monte Cassino

armia gen. Andersa

Witold Gudyś

Po 80 latach od pamiętnej Bitwy o Monte Cassino na terenie Polskiego Cmentarza Wojennego na tym wzgórzu spotkają się przedstawiciele władz Polski na czele z Prezydentem RP, Marszałkiem Senatu i Wicemarszałkiem Sejmu, kombatanci, rodziny żołnierzy, a także ostatni żyjący weterani 2. Korpusu Polskiego gen. Andersa. Główne uroczystości odbędą się w sobotę 18 maja. Ich organizatorem jest Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych przy wsparciu Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Rzymie.

Jednym z uczestników obchodów rocznicowych jest 99-letni Józef Skrzynecki. Już jako 16-latek wstąpił do armii gen. Andersa. W czasie walk o Monte Cassino był czołgistą w 4 Pułku Pancernym „Skorpion”. Walczył też o wyzwolenie Bolonii i Ankony, a po wojnie wrócił do Polski.

CZYTAJ DALEJ

Polichna. Obecność Parakleta

2024-05-19 06:46

Małgorzata Kowalik

W parafii św. Jana Marii Vianneya w Polichnie 15 maja sakrament bierzmowania przyjęły z rąk abp. Stanisława Budzika 24 osoby.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję