Reklama

Wiara

Kiedy rozgrzesza większy grzesznik

Wśród licznych pytań, które napływają do redakcji, znalazło się jedno sprowokowane niedawnymi wydarzeniami w Kościele sosnowieckim: „Wiele osób spowiada się z niczego u księży, którzy przed chwilą uczestniczyli w czynach niegodnych. Czy uzyskane rozgrzeszenie jest ważne i czy nasza spowiedź ma sens?”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pewien mężczyzna cierpiał kiedyś straszliwie na ból zęba. Ponieważ była sobota wieczorem i nigdzie nie mógł znaleźć otwartego gabinetu stomatologicznego, postanowił pójść prywatnie tam, gdzie była taka możliwość. Gdy już z wielką ulgą znalazł czynny gabinet, z przerażeniem przeczytał na tabliczce nazwisko lekarza. Ponieważ nie był jeszcze pewien, delikatnie uchylił drzwi i zajrzał do środka. Jego oczom ukazała się dobrze znana twarz człowieka, o którym wiedział, że kiedyś miał romans z jego żoną. Cała sprawa o mało nie zakończyła się rozpadem małżeństwa, które ocaliły tylko jego heroiczna miłość i gotowość do przebaczenia żonie. Przerażony mężczyzna wycofał się na korytarz. „Nigdy nie siądę na fotel człowieka, który zrobił mi takie świństwo” – pomyślał. Ząb jednak bolał go niemiłosiernie, a następnego dnia była niedziela. Mężczyzna usiadł na korytarzu i, mimo bólu, próbował trzeźwo myśleć. „Jeśli teraz nie pozwolę sobie pomóc, to będę musiał cierpieć przez najbliższych kilkadziesiąt godzin. Czy ktoś tylko dlatego, że prywatnie jest świnią, gorzej wyleczy mi zęba?”. Po dłuższym namyśle przekroczył próg gabinetu. Spotkanie nie było łatwe, ale dentysta stanął na wysokości zadania. Po godzinie pacjent wyszedł z o wiele mniejszym bólem i perspektywą spokojnego weekendu. Na koniec wizyty lekarz rzucił tylko przez zaciśnięte zęby: „Przepraszam”. Wypisał też receptę na środek przeciwbólowy i antybiotyk. Mężczyzna wrócił do domu i spędził jeden z najcudowniejszych weekendów ze swoją żoną.

Według wyników badań, 12% lekarzy, którzy zalecają pacjentom rzucenie palenia jako warunek powrotu do zdrowia, regularnie pali.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W Polsce rozwodzi się statystycznie 36% małżeństw, które w kościele lub w urzędzie stanu cywilnego deklarowały dozgonną wierność. Niewiele mniejszy jest odsetek rozpadających się małżeństw sakramentalnych. Także wśród osób, które są zaangażowane w Kościele lub należą do różnych wspólnot.

Reklama

W diecezji sosnowieckiej mieszka i pracuje ok. 450 kapłanów. W sprawie kilku z nich istnieją uzasadnione podejrzenia, że żyją w sposób nielicujący z godnością księdza. Każdy z tych przypadków jest badany przez diecezję, jeśli tylko został zgłoszony przez konkretnych wiernych. Każdy z tych przypadków to o jeden za dużo. Bo komu wiele dano, od tego wiele będzie się wymagać – powiedział Jezus.

Żyjący na przełomie IV i V wieku św. Augustyn napisał: „Gdy Piotr chrzci, chrzci Chrystus; gdy Judasz chrzci, chrzci Chrystus”. Ważność łaski otrzymanej w sakramentach jest tak wielka, że nie może ona zależeć od dyspozycji szafarza sakramentu.

Oczywiście, nie jest obojętne, w jakim stanie ducha kapłan (lub inny szafarz) udziela sakramentu. Przede wszystkim nie jest to obojętne dla samego kapłana. Sprawując sakrament w stanie grzechu ciężkiego (poza przypadkiem konieczności, jak np. rozgrzeszenie w niebezpieczeństwie śmierci), kapłan zaciąga kolejny grzech ciężki. Jest to więc ogromny cios dla jego duchowości, dla relacji z Jezusem. Mimo to sakrament jest sprawowany ważnie, choć niegodziwie ze strony kapłana. A jak to wygląda ze strony przyjmującego sakrament? Nie ponosi on żadnej winy, bo nie może znać duchowego stanu szafarza. Przyjmując sakrament w dobrej wierze, otrzymuje to, co należy do istoty tego sakramentu: w przypadku chrztu – zgładzenie grzechu pierworodnego i włączenie do wspólnoty Kościoła, w przypadku spowiedzi – rozgrzeszenie, w przypadku bierzmowania – dary Ducha Świętego itd.

Teologia mówi jednak o dwóch rodzajach łaski sakramentalnej. Pierwszy, ex opere operato – to łaska, którą Jezus związał z konkretnym sakramentem. Jest ona udzielana niezależnie od stanu, nastawienia i dyspozycji szafarza. Jednakże dodatkowa łaska, ex opere operantis – płynie z osobistej dyspozycji zarówno szafarza, jak i przyjmującego. Sakrament przyjęty z wiarą prawdopodobnie zaowocuje o wiele lepiej niż przyjęty z poczucia obowiązku lub jakichś przyczyn społecznych. Z drugiej strony – wierni wyczuwają, kiedy kapłan udziela sakramentu z głębi swojej wiary. Dlatego ludzie przemierzali setki kilometrów, by się wyspowiadać u ks. Jana Marii Vianneya lub Ojca Pio. Mieli przekonanie, że sakrament sprawowany przez tych kapłanów będzie dla nich szczególnie owocny.

W potocznym języku ludzi świeckich zaangażowanych w życie Kościoła funkcjonuje określenie: „Ten ksiądz jest wierzący”. Zakłada ono, że wiara nie jest czymś związanym z funkcją kapłańską, lecz jest cechą konkretnej osoby, którą może ona posiadać lub nie. A zatem jest do pomyślenia również ksiądz niewierzący lub wierzący w niewielkim stopniu. Jest do pomyślenia ksiądz, który prowadzi podwójne życie. Wypełnia, czasem na bardzo wysokim poziomie, społeczną funkcję bycia kapłanem, natomiast nie łączy tego z osobistą świętością i nawet się o to nie stara. Buduje jakiś rodzaj relacji z wiernymi, nieraz zresztą bardzo bliskich i serdecznych, ale kompletnie nie buduje relacji z Jezusem. Próbuje dawać to, czego sam nie posiada. W takiej sytuacji łatwo wchodzi w pułapkę podwójnego życia. Potem przypomina to już zsuwanie się po równi pochyłej i ostatecznie kończy się całkowitą zdradą Chrystusa. Jakież to gorszące. Ilu innych, porządnych kapłanów i wiernych świeckich może wtedy stracić wiarę i odejść? Czy to nie znak całkowitego upadku Kościoła, charakterystyczny dla dzisiejszych czasów? Zaraz, zaraz. Czy aby na pewno tylko dzisiejszych? Przywoływałem już w tym tekście postać Judasza, którego najbardziej pamiętamy z tego, że zdradził Jezusa. Ale zdrada nie wykluła się w jeden dzień. Jan Ewangelista, przy okazji opisu namaszczenia Jezusa przez kobietę i oburzenia Judasza, że olejku nie sprzedano za 300 denarów i pieniędzy nie rozdano ubogim, zauważa, że Judasz powiedział to nie z troski o ubogich, ale dlatego, że był złodziejem wykradającym ze wspólnego trzosa. Taki proceder nie trwał dzień czy dwa. Musiał być rozciągnięty w czasie. Judasz prowadził więc podwójne życie: z jednej strony spełniał funkcję Apostoła, z drugiej – był złodziejem. W jakiś sposób jego sumienie to wytrzymywało. Wytrzymało nawet dodatkowe 30 srebrników za wydanie Jezusa. Dopiero gdy zobaczył skutki swojej zdrady, przekroczyło to jego możliwości. Poszedł i popełnił samobójstwo. Widzimy więc, że ani podwójne życie jednego z Apostołów (ponad 8% spośród wszystkich!), ani zdradzenie Jezusa, ani nawet samobójstwo duchownego, który dostrzegł efekt swojej zbrodni, nie są czymś, co zdarzyło się teraz po raz pierwszy. To było i jest wpisane w historię Kościoła od samego początku. Kościół musiał się z tym zmierzyć u zarania swoich dziejów. I przetrwał to, ponieważ wiara jego pierwszych członków budowała się nie na Judaszu ani na Piotrze, tylko na Jezusie.

2023-10-17 13:38

Ocena: +16 -4

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konfesjonał stanowi niezwykłą przestrzeń miłosierdzia

[ TEMATY ]

wiara

spowiedź

saveriolafronza/pl.fotolia.com

„Nowy Testament przynosi najdoskonalszą formę podejścia do grzechu, czyli miłosierdzie. Jak jest zło, trzeba wprowadzić dobro – dopiero wtedy uleczy się człowieka doskonale” – mówił w czwartek wieczorem w Bazylice Mariackiej w Krakowie ks. dr Wojciech Węgrzyniak, biblista z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II. Wygłosił on prelekcję „Sakrament Miłosierdzia” w ramach cyklu katechez „9 x Mercy”, zgłębiających temat miłosierdzia przed ŚDM 2016.

Na wstępie prelekcji ks. Węgrzyniak powiedział, że konfesjonał stanowi niezwykłą przestrzeń miłosierdzia, w której grzeszny człowiek może doświadczyć „zbombardowania dobrem” w celu wykorzenienia zła. „Jesteśmy szpitalem, który wszystkich przyjmuje – może nie wszystkich leczy, ale wszystkich przyjmuje. Miłosierdziem jest to, że Bóg nigdy nie odrzuca w sakramencie spowiedzi absolutnie nikogo” – ocenił. W tej perspektywie kapłan odwołał się do poszczególnych warunków dobrej spowiedzi. Uznał, że rachunek sumienia jest jak uzyskanie diagnozy po zgłoszeniu się do szpitala. „Rachunek sumienia jest po to, żeby absolutnie rozeznać stan mojej duszy. Diagnoza jest po to, bym nie był zaskoczony chorobą, by choroba się nie powtarzała. Diagnoza jest po to, żeby znaleźć przyczyny mojego niedomagania” – tłumaczył. Zaznaczył, że trzeba dbać o to, by rachunek sumienia był jak najbardziej rzetelny.

CZYTAJ DALEJ

Niebo – misja na co dzień!

2024-05-07 08:46

Niedziela Ogólnopolska 19/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

Karol Porwich/Niedziela

Zmartwychwstały Pan dał swoim uczniom wystarczająco wiele dowodów na to, że żyje. A teraz, przed wstąpieniem do Ojca, przygotowuje ich do nowego etapu w dziejach zbawienia ludzkiej rodziny. Rozstający się z Apostołami Pan objawia im swoje (i Ojca) dalekosiężne plany. Oto dość zwyczajni ludzie – uczniowie Jezusa, chrześcijanie – mają maksymalnie zaangażować się w rozwój królestwa Bożego na ziemi. Wnet ruszą w świat z Dobrą Nowiną. Pamiętają też, że mają się modlić, wiedzą, jak to czynić i o co prosić Ojca: „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Podczas licznych spotkań ze Zmartwychwstałym uczniowie zostali obdarowani tchnieniem Ducha Pocieszyciela. Ale będzie Go „więcej”. Jezus uroczyście obiecał, że wydarzy się cud zstąpienia Ducha Świętego, który obdarzy uczniów mocą i licznymi nadprzyrodzonymi darami. Tak wyposażeni będą zdolni nieść Ewangelię „aż po krańce ziemi”. Dobra Nowina o zbawieniu powinna być zaniesiona do wszystkich ludzi. A tymczasem Jezus – po wydaniu misyjnego polecenia i złożeniu obietnicy – „uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba»”. Osamotnieni uczniowie, a po nich kolejne pokolenia wierzących mają się przystosować do nowego rodzaju obecności Zbawiciela. Już się boleśnie przekonali, że nie potrafią zatrzymać Go przy sobie. Teraz mają codziennie pielęgnować i doskonalić sztukę słuchania słowa Bożego, by odradzała się i rosła ich ufna wiara w Jezusa obecnego pośród nich – obecnego i udzielającego się szczególniej w eucharystycznej Ofierze i Uczcie.

CZYTAJ DALEJ

Nadzieja wyrosła w sercach

2024-05-12 15:10

Tadeusz Boniecki

Stowarzyszenie Hospicjum Domowe im. ks. kan. Kazimierza Malinowskiego było organizatorem chełmskiej edycji ogólnopolskiej akcji „Pola Nadziei”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję