Zadziwiające są ścieżki prowadzące do Boga. Spotykamy na nich współczesnych mędrców, pomagających nam zgłębiać tajemnicę Stwórcy, dostrzegamy innych współwyznawców poszukujących Prawdy. Czasem łączymy
się z nimi we wspólnoty, by razem kroczyć ku dojrzałości religijnej. Dróg jest wiele.
Na terenie naszej diecezji młodzież ma szansę zaangażowania się w kilka istniejących wspólnot, tj. Odnowę w Duchu Świętym, Ruch Światło-Życie, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży.
Budują one pewne fundamenty dobrze pojętej religijności. Jednak wiele osób, w tym również ja, odczuwało pewną nieumiejętność przeniesienia teorii w praktykę, słów w czyny.
Pokłady dobrych chęci i postanowień, domagające się realizacji, ginęły w świecie wzniosłych idei.
Poszukiwałam tej praktycznej realizacji w środowisku akademickim. Istnieje w nim wiele wspólnot - uprzednio wymienione, istniejące w naszej diecezji -
oraz nowe - tj. Grupa Misyjna, Grupa Pomocy Potrzebującym, Wspólnota Życia Chrześcijańskiego czy wreszcie Ruch „Wiara i Światło”. Możliwości były duże. Przychodziłam, poznawałam,
odchodziłam. Na dobre zostałam w ostatniej, będącej finalizacją poszukiwań ścisłego połączenia teorii z praktyką.
Ruch „Wiara i Światło” został założony we Francji przez byłego oficera marynarki i filozofa - Jeana Vaniera. Zwrócił on uwagę na ludzi niepełnosprawnych
psychicznie, na ich wręcz nieludzkie traktowanie. Efektem przeciwstawienia się temu stanowi rzeczy było założenie Arki - domu, w którym osoby sprawne, rezygnujące z założenia
własnych rodzin, zamieszkują z ludźmi niepełnosprawnymi psychicznie. Sam J. Vanier opiekował się współmieszkańcami swojej Arki. Szybko jednak zauważył morze potrzeb w stosunku do
miejsc w zakładanych placówkach. To spostrzeżenie doprowadziło do stworzenia drugiego skrzydła działalności - powołania do życia Ruchu „Wiara i Światło”.
Na czym tutaj polega pomoc niesiona niepełnosprawnym? Ideą wspólnoty jest próba odnalezienia miejsca w społeczeństwie ludziom upośledzonym psychicznie. Upośledzonym, nie znaczy chorym umysłowo.
Nie domagamy się wypuszczania z zakładów zamkniętych osób stanowiących jakiekolwiek zagrożenie, lecz wyprowadzamy z cienia ludzi zamkniętych w czterech ścianach własnych
domów, często ukrywanych przez własną rodzinę, skazanych na samotność ze względu na niższy iloraz inteligencji.
By ujrzeć w nich prawdziwe arcydzieła Boga-Stwórcy, należy spojrzeć na te osoby oczyma wiary. Choć szefem (odpowiedzialnym) naszego ruchu jest osoba świecka, mamy też swojego kapelana,
roztaczającego nad nami opiekę modlitewną, sprawującego Eucharystię podczas naszych spotkań. Realizacja przytoczonej wcześniej idei opiera się na spotkaniach niepełnosprawnych (zwanych Muminkami) z pełnosprawnymi
(zwanych Paszczakami).
Zebrania Paszczaków odbywają się 2-3 razy w miesiącu, najczęściej w mieszkaniach prywatnych. Co na nich robimy? Rozpoczynamy je zapaleniem świecy symbolizującej obecność Chrystusa.
Prosimy o cierpliwość, wytrwałość, radość służby, rozeznanie podejmowanych problemów. Następnie dzielimy się nurtującymi wątpliwościami, uwagami, spostrzeżeniami, obmyślamy plan działania,
przydzielamy wykonanie prac.
Raz w miesiącu spotykamy się z Muminkami. To niedzielne święto inicjuje Msza św., w której Muminki uczestniczą na równi z Paszczakami - czytają, śpiewają
psalm, odczytują modlitwy wiernych, niosą dary. Kapelan głosi naukę przystosowaną do percepcji wszystkich zebranych - prezentuje rekwizyty, włącza elementy bajek i opowieści z życia
słuchaczy. Zazwyczaj reakcje są bardzo żywiołowe! Po Eucharystii nadchodzi czas świętowania, cieszenia się obecnością innych. Bawimy się, gramy w kalambury, odgadujemy zagadki, śpiewamy i tańczymy.
Solenizanci i jubilaci, obchodzący swe święto w danym miesiącu, otrzymują serdeczne życzenia i drobne upominki.
Ponadto: organizujemy zabawę choinkową, bal przebierańców, trzydniowe rekolekcje bożonarodzeniowe i wielkanocne. Wychodzimy tłumnie do kina, oglądamy obrazy i zdjęcia w muzeach
i galeriach. Delektujemy się wyśmienitymi ciastkami w dobrych cukierniach, wyjeżdżamy na majówki. Raz w roku wybieramy się na obóz rekreacyjny.
Na przełomie czerwca i lipca odpoczywaliśmy w Milanówku pod Warszawą. Chodziliśmy na spacery, korzystaliśmy z placu zabaw. Byliśmy w wesołym miasteczku,
gdzie szaleliśmy w samochodzikach i na karuzeli. Dwa razy wyprawialiśmy się do stolicy - cały dzień spędziliśmy w ZOO, zaś innym razem zachwycaliśmy się pięknem
Wilanowa. Każdy nasz obozowy dzień rozpoczynał się lub kończył Eucharystią.
Czasem odpowiedzi na ważne pytania religijne odnajduje się w mądrych księgach. Bywa, że istotę Boga-Stwórcy odkrywamy w Jego stworzeniu - przyglądając się złożoności nas
samych i otaczających ludzi. Dla mnie prawdziwym odkryciem jest możliwość zobaczenia Boga w osobach uważanych za ułomne, niesamodzielne. Ich świat jest bogaty w radość
z rzeczy małych, ciepło serdecznego uścisku, otwartość, akceptację inności, szczery uśmiech.
Warto odnaleźć swoją ścieżkę. Warto przełamać barierę, by wejść w ten barwny świat.
Pomóż w rozwoju naszego portalu