Reklama

Służba zdrowia - skok na kasę

Czego mogą spodziewać się pacjenci i lekarze po decyzji Trybunału Konstytucyjnego kwestionującej legalność działania Narodowego Funduszu Zdrowia? Zapytaliśmy o to lekarzy z województwa mazowieckiego.

Niedziela warszawska 4/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Władza wykonawcza decydująca o realizacji polityki zdrowotnej nie jest zdolna do wypełnienia swoich zadań. Urzędnicy odpowiedzialni za realizację tych zadań zupełnie nie orientują się w sytuacji. Co więcej, są na tyle aroganccy, iż żądają bezwzględnego wypełniania absurdalnych zapisów ustawy.

Dr Zbigniew Szlenk, prezes Związku Lekarzy Polskich:

Już w 1992 r. przewidzieliśmy sytuację, którą mamy obecnie w służbie zdrowia. W ustawie o NFZ zaplanowano genialne dla rządzących rozwiązanie. Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej powinien kierować pacjenta na badania dodatkowe zgodnie z jego stanem zdrowia. Ale, jak zapisano w ustawie, za te usługi placówka kierująca płaci placówce wykonującej badanie z puli pieniędzy przeznaczonych na podstawową opiekę nad pacjentem. Trzeba być więc świętym Franciszkiem, żeby wystawiać skierowanie pacjentowi uwzględniając tylko jego stan zdrowia.
Ten zapis ustawy oceniam jako działanie skierowane na zaplanowaną degradację lekarzy i próbę skłócenia przez rząd pacjentów ze środowiskiem medycznym. Dotychczas lekarz rodzinny miał pod opieką określoną liczbę pacjentów. Na każdego dysponent przekazywał mu pieniądze w formie ryczałtu. Od nowego roku dysponent (NFZ), bez podniesienia wynagrodzenia, zaplanował nałożenie na lekarzy dodatkowych obowiązków jak choćby całodobowa opieka, a nawet zapewnienie pacjentom dowożenia do szpitali. Likwidując w ten sposób punkty pomocy doraźnej decydenci szukali możliwości uzyskania dodatkowych oszczędności. Zaczęto zarzucać lekarzom, że postępują nieetycznie, a społeczeństwo na nich liczy.
Czy te zarzuty są prawdziwe? Były to zwykłe procedury handlowe inicjowane przez decydentów. Nie można tłumaczyć się w tej sytuacji nieetycznym zachowaniem lekarzy.
Dopóki nie zostanie zlikwidowany NFZ - pośrednik w rozdziale pieniędzy na ochronę zdrowia - rzeczywistość będzie coraz gorsza. Do wyborów parlamentarnych będą stosowane próby załagodzenia sytuacji. Nadejdzie jednak ten krytyczny moment, kiedy wiele placówek zdrowia trzeba będzie zamknąć. Już teraz dużo z nich znajduje się w krytycznej sytuacji. Aby pozyskać parę groszy próbują prowadzić działalność gospodarczą, co oceniam jako inicjatywy kompromitujące służbę zdrowia.

Reklama

Dr hab. Robert Pływaczewski, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie:

Ustalenia NFZ będą obowiązywać przez najbliższy rok. Po orzeczeniu werdyktu przez Trybunał Konstytucyjny zmiany nastąpią dopiero w przyszłym roku. Nowością dla nas lekarzy będzie liczenie tzw. punktów za udzielone świadczenia medyczne. Fundusz opracował punktację na usługi. Według opracowanych norm u jednego pacjenta będzie uznawana punktacja tylko jednej choroby. A przecież wiadomo, że często jednego pacjenta leczy się na więcej niż jedno schorzenie. Jeżeli pacjent ma np. raka i rozedmę płuc, to cięższą chorobą jest oczywiście nowotwór. Podaje się więc punktację odnoszącą się do świadczeń związanych z leczeniem nowotworu. A co z nakładami na leczenie rozedmy? Diagnostyka u takiego pacjenta będzie trudniejsza, niż u pacjenta z jednym schorzeniem, a szpital dostanie mniej funduszy na leczenie. W takich sytuacjach szpitale mogą preferować przyjmowanie pacjentów na częściej, ale na krótsze okresy, bo jednorazowy dłuższy pobyt w szpitalu podwyższy koszty leczenia. Dlatego diagnostyka wydłuży się.
Kasy Chorych o tyle były lepszym rozwiązaniem o ile funkcjonowały już we wdrażanym systemie. Wprowadzenie Narodowego Funduszu oznacza centralizację, powrót do zasad socjalizmu. W takim systemie grozi niebezpieczeństwo ręcznego sterowania, rozdzielania środków między placówki według uznania. W przypadku Kas Chorych placówki służby zdrowia musiały rozliczać się według liczby faktycznie leczonych pacjentów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dr nauk med. Krzysztof Lebiedowski, Szpital Grochowski w Warszawie:

Decyzja o niezgodności ustawy o NFZ z Konstytucją RP z kilku powodów nie zmieni niczego w lecznictwie. Po pierwsze Trybunał Konstytucyjny nie oceniał merytorycznie absurdalnych zapisów zawartych w ustawie. Oceniał jedynie ich zgodność z Konstytucją. Po drugie władza wykonawcza nie jest zainteresowana opinią lekarzy. Na dowód tego można sięgnąć do roczników Gazety lekarskiej. Władza wykonawcza decydująca o realizacji polityki zdrowotnej nie jest zdolna do wypełnienia swoich zadań. Urzędnicy odpowiedzialni za realizację tych zadań zupełnie nie orientują się w sytuacji. Co więcej, są na tyle aroganccy, iż żądają bezwzględnego wypełniania absurdalnych zapisów ustawy.
Niezależnie od opcji politycznej rządzący państwem nie umieją przeprowadzić żadnych sensownych zmian. Nie mają też odwagi powiedzieć społeczeństwu prawdy. Wydarzenia w służbie zdrowia z ostatniego okresu dowodzą, w jaki sposób oszukuje się społeczeństwo. Pacjentów zapewnia się, że będą mieli zagwarantowaną opiekę medyczną. Lekarzy, zwłaszcza tych z Porozumienia Zielonogórskiego namawiano na otwarcie gabinetów, nie podając, na jakiej podstawie prawnej będzie opierać się ich praca. Nie powiedziano im też, kto sfinansuje ich usługi. Kto zapłaci lekarzom z izb przyjęć, którzy muszą zajmować się leczeniem pacjentów chorych na grypę? Jestem przekonany, że pieniędzy nie zobaczą ani lekarze podstawowej opieki ani szpitale. Trzeba liczyć się z tym, że wielu pacjentów będzie śmiertelnymi ofiarami niedociągnięć systemu ochrony zdrowia. Wysocy urzędnicy państwowi powinni uprzedzić, że pieniędzy na leczenie wystarczy do połowy bieżącego roku. Byłoby to bardziej uczciwe niż skracanie pacjentowi życia rękami lekarzy i jednocześnie zrzucanie na lekarzy odpowiedzialności za indolencję urzędników.
Wadą Kas Chorych był podział Polski na regiony o zróżnicowanych możliwościach finansowych. Nadzieją na poprawę stała się likwidacja tamtego systemu i możliwość leczenia pacjentów na terenie całego kraju. Zmiana systemu okazała się jednak fikcją. Wprawdzie pacjent z Pomorza Zachodniego może leczyć się w Warszawie, ale szansa placówki stołecznej na refundację kosztów leczenia równa się prawie zeru. NFZ nie jest lepszy od Kas Chorych. Pokazuje, że nadzieja społeczeństwa na poprawę sytuacji została zawiedziona.

Lekarz ze szpitala w Mińsku Mazowieckim (nazwisko znane redakcji):

Miejmy nadzieję, że werdykt o niekonstytucyjności NFZ oznacza ukrócenie „korytka” tym, którzy z rekomendacji obecnej koalicji znaleźli w nim posady. Dzięki temu może więcej pieniędzy zostanie na leczenie.
Nadużycia obecnego systemu ochrony zdrowia widać choćby na przykładzie naszego szpitala. Od 1998 r. ilość pieniędzy za wykonywanie tych samych usług jest systematycznie zmniejszana. Liczba pacjentów wzrasta, podstawowa opieka zdrowotna przerzuca diagnostykę i leczenie na szpital. W podstawowej opiece zdrowotnej miesięczna składka na pacjenta wynosi 78 zł. Lekarz z POZ chcąc zaoszczędzić na pacjencie zaleca mu czekać do godz. 18. i dzwonić z problemem do pogotowia. Od tej godziny ma bowiem podpisaną na zasadzie ryczałtu umowę o usługi z placówką pogotowia. Lekarz pogotowia wystawia więc pacjentowi skierowanie i wtedy za hospitalizację płaci szpital.
Uważam, że na tym etapie powinna być wzmożona kontrola. Dochodzi do absurdalnych sytuacji, kiedy na 100-łóżkowym oddziale przyjmujemy 350-400 pacjentów miesięcznie, przy tym 30% z nich nie kwalifikuje się do pobytu w szpitalu. Czy za okres od wprowadzenia NFZ minister Łapiński i współtwórcy ustawy będą zwracać pieniądze? Przestańmy już słuchać bałamutnych wypowiedzi byłego ministra, że nie ma nieuzasadnionych wezwań karetek pogotowia. W ten sposób może dojść do wzrostu liczby zgonów. Jeśli karetki będą jeździły do pijanego, ale zdrowego delikwenta to okaże się, że zabraknie ambulansów, które mają być zawsze gotowe do wyjazdu w sytuacjach zagrażających ludzkiemu życiu.
Pieniędzy brakuje. Może uruchomione zostaną środki z rezerwy budżetowej? Obawiam się, czy nie upadną szpitale, które są rzeczywiście bardzo potrzebne.
Premier Miller powiedział, że lekarze, którzy zamknęli swoje gabinety nie są osobami godnymi naśladowania. Można to odwzajemnić stwierdzeniem, że premier, który doprowadził do sytuacji, w której nie płaci się lekarzom za ich pracę, nie powinien być premierem.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O Marii Okońskiej „Kobiecie mężnej i ofiarnej w służbie Kościołowi” podczas konferencji na Jasnej Górze

2024-05-11 14:05

[ TEMATY ]

Jasna Góra

BP JG

„Mamy jedno życie, którego nie wolno zmarnować” - głosiła jej dewiza. Co dzisiaj może powiedzieć współczesnej kobiecie Maria Okońska, uczestniczka powstania warszawskiego, niestrudzona apostołka w trudnych czasach reżimu komunistycznego, bliska współpracownica Prymasa Tysiąclecia? Zastanawiano się nad tym podczas odbywającej się na Jasnej Górze konferencji.

Poświęcona jest ona życiu, duchowości, dziełu założycielki Instytutu Prymasa Wyszyńskiego, który od początku swojej działalności jest związany z Jasną Góra. Spotkanie zatytułowane „Kobieta mężna i ofiarna w służbie Kościołowi” zorganizowane zostało przez Instytut Prymasa Wyszyńskiego i Klasztor OO. Paulinów na Jasnej Górze.

CZYTAJ DALEJ

150 minut do potęgi

2024-05-11 09:02

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Centralny Port Komunikacyjny to nie tylko projekt infrastrukturalny, lecz także manifestacja polskiej determinacji i ambicji. W kraju, gdzie przez lata samo mówienie o potrzebie rozwoju i byciu na równi z zachodem było kwestionowane. Gaszenie polskich ambicji pustymi hasłami o „megalomanii”, „mocarstwowości” i „machaniu szabelką” to zmora ostatnich 35 lat. Dziś sama idea CPK stanowi punkt zwrotny, jako symbol odrzucenia kompleksów na rzecz przyszłościowych inwestycji.

Zacznijmy od faktu, że projekt CPK to nie tylko lotnisko, ale cała, rozległa sieć kolei, którą może zobrazować jedna liczba: 2,5 godziny, czyli 150 minut. Tyle zajmowałby dojazd do Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) i Warszawy z każdej aglomeracji w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Rzym: Papież Franciszek odwiedzi Kapitol

2024-05-11 13:55

[ TEMATY ]

Rzym

Papież Franciszek odwiedzi Wzgórze Kapitolińskie w Rzymie 10 czerwca o godzinie 9:00. Wiadomość, która została ogłoszona przez kapelana lokalnej policji Roma Capitale, ks. Massimo Cocci, podczas inauguracji nowego posterunku policji drogowej na Piazza del Campidoglio, została teraz potwierdzona przez Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

26 marca 2019 r., dokładnie dziesięć lat po ostatniej wizycie papieża na Kapitolu, papież Franciszek odwiedził Campidoglio - Kapitol. Ówczesna burmistrz Rzymu, Virginia Raggi (dziś burmistrzem jest Roberto Gualtieri), przyjęła papieża w Palazzo Senatorio, a następnie towarzyszyła mu w prywatnym spotkaniu w swoim gabinecie. Była także u jego boku podczas innych etapów wizyty, w tym ostatnim w Sali Juliusza Cezara, skąd papież zaapelował do Rzymu i Rzymian: "Niech Rzym, zapłodniony krwią męczenników umie czerpać ze swej kultury, ukształtowanej przez wiarę w Chrystusa zasoby kreatywności i miłości niezbędne do przezwyciężenia obaw, które grożą zablokowaniem inicjatyw i możliwych dróg. Mogą one sprawić, że miasto rozkwitnie, stanie się bardziej braterskie i stworzy możliwości rozwoju, zarówno obywatelskiego jak i kulturowego, gospodarczego i społecznego. Niech Rzym będzie miastem mostów, a nie murów!".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję