Reklama

Niedziela w Warszawie

Sztuka nie z tego świata

Przestrzeń sacrum powinna być zagospodarowana przez połączenie bogactwa wiary z geniuszem artysty. Sztuka religijna odnosi się bowiem do rzeczywistości nie z tego świata

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Budowana w Barcelonie Sagrada Familia stała się ikoną zachodniej architektury sakralnej XX wieku. To monumentalne dzieło jest syntezą gotyku i sztuki nowoczesnej, w której odnaleźć można bogatą teologie oraz nawiązanie do piękna przyrody: dzieła Stworzyciela. - Jej twórca, Antonio Gaudi, wciąż ma nam wiele do powiedzenia - podkreśla metropolita Barcelony kard. Lluís Martínez Sistach, gość specjalny seminarium „Architektura i Sztuka Kościołów w Świetle Liturgii”, które odbyło się w warszawskiej Kurii Metropolitalnej.

Arcydzieło Gaudiego nie tylko jest przykładem jego geniuszu artystycznego, ale przede wszystkim wielkiej wiary. - Budowa Sagrady Familii nawróciła Gaudiego. Dla niej porzucił swój cały dotychczasowy świat. Zamieszkał w skromnym mieszkaniu obok wznoszonej świątyni. Każdy dzień rozpoczynał od modlitwy, lektury Pisma Świętego oraz uczestnictwa w liturgii Kościoła. Chciał, aby jego dzieło prowadziło wprost do Boga - mówi kard. Lluís Martínez Sistach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Metropolita Barcelony zamierza zakończyć budowę Sagrady Familii w 2023 r., czyli w stulecie śmierci Gaudiego. - Zwracam się do środowiska polskich architektów i artystów, aby modlili się w intencji jego beatyfikacji - apeluje kataloński hierarcha.

Między sacrum, a profanum

Niestety, wiele przykładów współczesnej architektury sakralnej nie należy do zbyt udanych. Stopień udziwnień architektonicznych i pęd za nowoczesnością zaprowadziła niektórych artystów w ślepy zaułek. Wszyscy chcieliby, aby kościół oraz jego wystrój był wielkim dziełem sztuki, ale już dawno rozmyły się kryteria tej wielkości. - Kaplica Matki Bożej Różańcowej na warszawskim Służewie jest doskonałym przykładem tego, że prawdziwie piękne realizacje sakralne, najczęściej nie są wcale skutkiem odgórnie organizowanych konkursów, na których „przechodzi” kolorowo zwizualizowany projekt. Najbardziej wartościowi twórcy szerokim łukiem omijają spektakularne konkursy - podkreśla dominikanin br Mariusz Skowroński. O prawdziwości sztuki sakralnej decydują zupełnie inne kryteria, a wybór artysty powinien odbywać się raczej na kolanach. - Dzięki temu możemy trafnie rozpoznać twórcę posiadającego Bożego ducha, dostrzec w nim dobro, które dzięki czystemu sercu przerodzi się w piękne dzieło - uważa br. Skowroński.

Reklama

Trud balansowania pomiędzy dobrem i złem, pięknem i brzydotą oraz sacrum i profanum, dostrzega również ks. dr Józef Górzyński, liturgista i moderator duszpasterstwa archidiecezji warszawskiej. Jego zdaniem trzeba zadać sobie pytanie, co określa sakralność jakiejś formy? - Sakralne, to znaczy Boskie, czyli inne niż nasze ludzkie. Ale jak opisać ów Boski, sakralny świat skoro do dyspozycji mamy tylko nasze ludzkie środki i znaki? Odpowiedź już znamy. Część znaków trzeba zastrzec, przeznaczyć dla świata sacrum. One mogą być użyte przez nas, ale wyłącznie do oddawania chwały Bogu - wskazuje ks. Górzyński i dodaje: - Ta przestrzeń powinna być zagospodarowana tylko przez połączenie bogactwa wiary z geniuszem artysty.

Wielkość małej formy

Powodem do ubolewania jest postępująca laicyzacja przestrzeni publicznej. Na co dzień otacza nas przestrzeń coraz bardziej wyjałowiona z pierwiastka religijnego. Problem ten widoczny jest szczególnie w Warszawie - Jeżeli popatrzymy na pocztówki z Barcelony, to prawie na każdej jest Sagrada Familia, a „wizytówką” Warszawy wciąż jest Pałac Kultury - ubolewa prof. Konrad Kucza-Kuczyński, współorganizator IV seminarium w Kurii Warszawskiej.

Często zastanawiamy się nad wielką architekturą, która jest obecna w świątyniach. Warto jednak zwrócić uwagę również na małą formę sacrum, które wychodzi z naszych kościołów w przestrzeń publiczną. Do nich architekci zaliczają np. przydrożne kapliczki, figury i krzyże. - Niestety maleje zainteresowanie taką formą architektury religijnej zarówno ze strony społeczeństwa, jak i kościelnych inwestorów. Warto więc przypomnieć i ożywić tę piękną polską tradycję, ale także podkreślić jej aktualną wartość. Jest to szczególnie potrzebne w rozpoczynającym się Roku Wiary - mówi Kucza-Kuczyński.

Znaki wiary powinny być widoczne nie tylko w kościołach, ale także w przestrzeni publicznej. Powołaniem każdego chrześcijanina jest bowiem uświęcenie świata, czyli niesienia Boga również tam, gdzie żyjemy i pracujemy. - W tym znaczeniu noszenie medalików, zawieszanie krzyży, jak i budowanie kapliczek i przydrożnych krzyży należy rozumieć jako naturalny i konieczny przejaw naszej wiary. Choć są to małe i niedoceniane formy sakralne, to jednak ich znaczenie jest ogromne - mówi ks. Górzyński.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Notre-Dame: architekci uznają geniusz budowniczych katedry

[ TEMATY ]

architektura

Paryż

katedra Notre‑Dame

budowniczowie

Architekci chylą czoła przed geniuszem budowniczych katedry Notre-Dame w Paryżu. Ich zdaniem spaloną konstrukcję dachu powinno się odbudować według pierwotnego oryginału, czyli w drewnie, a nie, jak chcą niektórzy, z wykorzystaniem betonu czy metalu. W tej sprawie wypowiedział się we francuskim parlamencie wiceprzewodniczący Krajowej Rady Izby Architektów.

Jego zdaniem to właśnie drewno zapewnia największą trwałość i solidność konstrukcji, jest materiałem najnowocześniejszym i najbardziej ekologicznym. Podkreśla on, że

gdyby konstrukcja spalonego dachu była metalowa, to katedry by dziś nie było

Podziel się cytatem
, bo na pewno by się zawaliła pod ciężarem rozpadającej się konstrukcji. Zaznacza on, że niższy ciężar konstrukcji metalowej bynajmniej nie jest atutem, wręcz przeciwnie. Architektoniczna struktura gotyckich katedr zachowuje swą stabilność właśnie dzięki obciążeniu sklepienia – tłumaczył parlamentarzystom Éric Wirth.

CZYTAJ DALEJ

Brazylia: Sąd zakazał cytowania Biblii w urzędzie miejskim

2024-04-23 07:32

[ TEMATY ]

Biblia

Brazylia

Karol Porwich/Niedziela

Sąd stanu Sao Paulo, na wschodzie Brazylii, zakazał cytowania fragmentów Biblii podczas sesji rady miejskiej w 400 tys. mieście Bauru. Dominującą religią jest tam chrześcijaństwo, które wyznaje ponad 87 proc. miejscowej ludności.

W poniedziałkowym orzeczeniu, cytowanym przez lokalne media, sąd orzekł, że cytowanie Biblii, które dotychczas było powszechne w radzie miejskiej, jest sprzeczne ze świeckim charakterem państwa.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję