Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Bombowa historia wybuchowego artykułu (2)

W przylegającej do hotelu „Prezydent” sali NOT w Bielsku-Białej, 21 grudnia odbyło się spotkanie z Cezarym Gmyzem, eksdziennikarzem „Uważam Rze”, autorem artykułu, po którym Polacy dowiedzieli się, że na fragmentach wraku tupolewa znaleziono trotyl. Organizatorem prelekcji był dziennik „Gazeta Polska” oraz Stanisław Pięta, poseł PiS. Zainteresowanie spotkaniem z konserwatywnym dziennikarzem było ogromne. Sala NOT nie zdołała pomieścić wszystkich przybyłych osób. Poniżej publikujemy nieautoryzowany zapis fragmentów wypowiedzi C. Gmyza na spotkaniu w Bielsku-Białej. Oto zapis z drugiej części tej konferencji

Niedziela bielsko-żywiecka 3/2013, str. 7

[ TEMATY ]

spotkanie

ARTUR STELMASIAK

Redaktor Cezary Gmyz jest członkiem Synodu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego RP

Redaktor Cezary Gmyz jest członkiem Synodu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego RP

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co dalej z „Rzepą”

- Gdy mnie pytają, czy martwi mnie upadek „Uważam Rze” i zdychającej „Rzeczpospolitej”, to mówię, że nie. Dlatego, że gdyby nie sprawa z trotylem, to za rok mielibyśmy do czynienia z identyczną sytuacją, tylko nie byłoby o niej głośno. Dlatego, że nie byłoby powodów. Dziennikarze niepokorni byliby wycinani z „Uważam Rze” i „Rzeczpospolitej” po plasterku. A tak to przynajmniej maski spadły z twarzy - mówił C. Gmyz. - Wiemy już kim jest pan Hajdarowicz. Wiemy, z kim się w nocy spotyka, wiemy, jak się zachowywały osoby, które nie można nazwać dziennikarzami, lecz pracownikami mediów. I mamy zupełnie nową sytuację na rynku. Wystartowało bardzo dobre pismo „W sieci” braci Karnowskich, a w drugiej połowie stycznia wystartuje nowy tygodnik przygotowywany przez Pawła Lisickiego. Na razie ma on swoją witrynę www.tygodniklisickiego.pl.

Różnorodność w cenie

Reklama

- Gdy słyszę, jak biadają nad tym, że Polska jest podzielona, jak podziały biegną wśród rodzin, to przypominam, że front jedności narodu skończył się w 1989 r. Podziały w demokratycznym społeczeństwie nie są niczym nienormalnym. Gdy ktoś nas przekonuje, że w Polsce mamy niską kulturę polityczną, to ja mu proponuję, żeby się udał do Izby Gmin w Londynie. W Wielkiej Brytanii jest zakaz pokazywania ław poselskich nie dlatego, że one są puste. Tam opozycjoniści pokrzykują na premiera i ostra pyskówka jest na porządku dziennym. Jeśli ktoś chce to przeżyć naocznie, może obejrzeć film biograficzny o Margaret Tacher, który pokazuje brytyjską politykę od kuchni. Podziały w społeczeństwie nie są więc czymś szkodliwym - mówił Cezary Gmyz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak nie kij to marchewka

- Gdy po czterech tygodniach nagonki na Jarosława Kaczyńskiego, w sondażach PiS zrównał się z Platformą i obie partie miały po 28 procent, to przeczytałem jak Wojciech Maziarski w swoim tekście w „Gazecie Wyborczej” biadoli, że Polacy są podzieleni, że istnieją dwa zwalczające się plemiona, no i cała ta śpiewka. No i padła propozycja: skończmy już z tą plemienną wojną. Maziarski podał nawet rozwiązanie: odkurzmy okrągły stół. Coś takiego już raz przerabialiśmy.

Po PO

Reklama

- Symptomem upadku komuny były nie tylko strajki, czy demonstracje. Dla mnie takim symbolem była pomarańczowa alternatywa, kiedy można było wyjść na ulicę i śmiać się w twarz milicjantom i esbekom. W chwili obecnej widać analogię do tego okresu. Władza wzmacnia środki represji, ogranicza wolność słowa i wolność zgromadzeń, ale staje się przy tym coraz śmieszniejsza. Proszę sobie przypomnieć słynną sprawę z dachem stadionu narodowego. Zarówno lemingi, jak i mohery śmiały się wtedy z władzy pospołu. A to wszystko idzie dalej. Ilość dowcipów wypuszczanych na temat nieudolności gabinetu Donalda Tuska świadczy o tym, że ludzie przestali się bać, a zaczęli się śmiać. Polacy zresztą zawsze na stres reagowali z dużym poczuciem humoru i to jest ta cecha naszego narodu, którą bardzo lubię. Jednocześnie jest to syndrom zbliżających się zmian. W Warszawie podatek od nieruchomości wzrósł o prawie tysiąc procent. Tak Hanna Gronkiewicz-Waltz po swoim wyborze podziękowała wyborcom. Jeśli więc widzę takie rzeczy, to wydaje mi się, że do wybuchu społecznego jest już niedaleko. Ktoś kiedyś żartobliwie skomentował, że chłop feudalny pańszczyznę odrabiał przez 40 dni w roku i to był wyzysk feudalny, a my na urzędników pracujemy prawie pół roku i to jest sprawiedliwość społeczna - mówił Gmyz.

Wieczna opozycja

- Lewica, czy partia tego bimbrownika z Biłgoraju oczywiście może nabrać część elektoratu, natomiast oni się szybko skompromitują. Wierzę, że Ruch Palikota będzie w sejmie dwa razy - pierwszy i ostatni - mówił Gmyz.

Czemu Smoleńsk

- Mnie się czasami zarzuca, że jestem autorem jednego tematu. Że zajmuję się tylko Smoleńskiem. Nie. Ja od tamtego czasu ujawniłem m.in. to, że minister Radek Sikorski wysyłał Białorusinom PIT-y opozycjonistów i wiele innych tekstów, które nie były związane ze Smoleńskiem. Gdy chodzi o Smoleńsk to ja mam moralny obowiązek zajmowania się tym tematem, bo znałem mniej więcej połowę tego samolotu. Zginął tam mój przyjaciel, ks. Adam Pilch, który chrzcił i konfirmował mi córkę (jestem ewangelikiem-luteraninem). Był to jeden z najszlachetniejszych ludzi jakich znałem. To ja przeprowadziłem ostatni wywiad z Anną Walentynowicz, która z bardzo niewielką liczbą dziennikarzy chciała rozmawiać. Świetnie znałem również wielkiego polskiego patriotę, jakim był prof. Kurtyka, znałem Stasiaka, Gosiewskiego i innych. Gdybym teraz zrezygnował z pisania o katastrofie smoleńskiej, to sprzeniewierzyłbym się pamięci moich przyjaciół - mówił Gmyz.

Nowa książka

- Książkę o agenturze w Watykanie miałem oddać do druku dokładnie 29 października. Dzień później ukazał się mój tekst o trotylu i musiałem zamienić ten termin na inny. W tej chwili jest nim 29 marca. W międzyczasie pojawił się jeszcze jeden problem. 19 grudnia mój wydawca ogłosił bankructwo. Zmuszony więc byłem przenieść tytuł do innego wydawnictwa. Ta książka to efekt trzech lat mojej pracy, dzięki czemu dokładnie mogłem opisać sprawę Tomasza Turowskiego, człowieka który przez 10 lat udawał jezuitę, będąc oficerem SB - mówił Gmyz. - Natomiast na rynku księgarskim znacznie szybciej, bo na przełomie stycznia i lutego, ukaże się inna książka. Będzie to wywiad rzeka. Na jej łamach mówię o ponad 30 śledztwach dziennikarskich, jakie robiłem w swoim życiu. Będzie tam m.in. o tym, jak doprowadziłem do odwołania luterańskiego biskupa Jaguckiego. Ujawniłem, że był on przez całe lata tajnym współpracownikiem SB pod pseudonimem „Janusz”. Ujawniłem również niechlubną przeszłość zwierzchnika polskiego prawosławia, abp Sawy - powiedział podczas spotkania w Bielsku-Białej Cezary Gmyz.

2013-01-17 14:13

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Góra św. Anny: XXI Święto Młodzieży pod hasłem: „Masz talent!”

[ TEMATY ]

młodzi

spotkanie

Thorton/pl.wikipedia.org

Góra Świętej Anny

Góra Świętej Anny

Na Górze św. Anny pod hasłem: „Masz talent!” rozpoczyna się XXI Święto Młodzieży. Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. muzyk Darek Malejonek, Mateusz Banaszkiewicz z Kabaretu Młodych Panów i pisarka Małgorzata Nawrocka. Ogólnopolskie spotkanie młodzieży zorganizowane przez franciszkanów prowincji św. Jadwigi potrwa do 22 lipca.

W planie każdego dnia Święta Młodzieży znajdą się: Eucharystia, praca w grupach, konferencje, spotkania z gośćmi oraz wieczorne koncerty. W spotkaniu mogą uczestniczyć młodzi po II klasie gimnazjum.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Zwycięstwo ukrzyżowanego – Liturgia Wielkiego Piątku w świdnickiej katedrze

2025-04-18 22:07

[ TEMATY ]

Świdnica

Wielki Piątek

bp Adam Bałabuch

Świdnica ‑ Katedra

ks. Mirosław Benedyk

Bp Adam Bałabuch podczas adoracji Krzyża w świdnickiej katedrze

Bp Adam Bałabuch podczas adoracji Krzyża w świdnickiej katedrze

Wielki Piątek to dzień ciszy, zadumy i kontemplacji męki naszego Pana Jezusa Chrystusa. W katedrze świdnickiej 18 kwietnia liturgii Męki Pańskiej przewodniczył biskup pomocniczy Adam Bałabuch, który także wygłosił homilię. W modlitwie Kościoła uczestniczyli biskup świdnicki Marek Mendyk, biskup senior Ignacy Dec oraz duszpasterze parafii katedralnej.

Centralnym momentem liturgii była adoracja Krzyża – znaku naszego zbawienia, do którego wprowadził zebranych biskup Adam Bałabuch słowami pełnymi wiary i nadziei. – Stajemy dziś w zadumie pod Chrystusowym krzyżem, na którym dopełniło się Jego pragnienie zbawienia każdego człowieka. Tu dopełnia się także moje zbawienie – powiedział biskup. Przypomniał, że ostatnie słowa Jezusa zapisane przez św. Jana: „Wykonało się”, oznaczają wypełnienie Bożego planu odkupienia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję