FRAGMENT KSIĄŻKI "Żyj bez granic!" ks. Sebastiana Koseckiego. KSIĄŻKA DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!
Pewnego dnia, będąc na pchlim targu i przeglądając tysiące szpargałów z przeszłości, bracia znaleźli starą mapę, która – jak to w bajkach bywa – wskazywała drogę do skarbu. A skarb – to też typowe dla bajek – zwykle odmienia życie bohaterów i zapewnia szczęście. Więc bracia zdecydowali spróbować tego szczęścia i wyruszyli w drogę. Już po kilku dniach podróży napotkali pierwsze trudności. Co prawda wzięli ze sobą zapas pożywienia, a bukłaki napełnili wodą, ale droga zaznaczona na mapie prowadziła głównie przez lasy i wertepy, a po drodze nie było żadnej rzeki ani studni, więc zapas wody dość szybko się wyczerpał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Bracia zaczęli więc szukać wody. Spotkani przypadkowo ludzie wspomnieli coś o starej studni znajdującej się kilkanaście kilometrów na południe od skraju lasu, więc bracia udali się w tym kierunku i po dniu marszu faktycznie dostrzegli z oddala starą studnię. Gdy się do niej zbliżyli, okazało się, że drewno kołowrotu było już mocno spróchniałe, metalowe części – zardzewiałe, samo miejsce wydawało się być opuszczone od lat i bardzo zaniedbane, a wokół unosił się niemiły zapach stęchlizny. Młodszy brat na widok studni zniechęcił się i od razu stwierdził, że lepiej sobie darować próbę czerpania wody z takiego zaniedbanego. – To nie ma sensu – oświadczył zrezygnowany. Już chciał wracać w kierunku lasu, ale starszy brat, mając świadomość, że woda jest im niezbędna do przetrwania, postanowił mimo wszystko spróbować zaczerpnąć wody. Zarzucił wiadro na dno studni, po czym je wyciągnął i napił się wody. Okazało, że ta była krystalicznie czysta i orzeźwiająca i bardzo smaczna.
Ta prosta bajka pokazuje podejście wielu ludzi do Kościoła.
Nasze życie jest jak wędrówka. By każdego dnia mieć siłę do dalszej drogi, potrzebujemy wody – łaski Pana Jezusa. Natomiast studnią, z której możemy zaczerpnąć tej wody, jest Kościół. Niekiedy ta studnia wydaje nam się zaniedbana, mało atrakcyjna i pokryta mchem. Niemniej to w tej studni znajduje się woda potrzebna do życia. Oczywiście, jest to bardzo prosta, może wręcz naiwna bajka. Opowiadając ją, nie mam absolutnie zamiaru uciekać od wielu problemów, które mogą was zrażać do Kościoła, ani usprawiedliwiać tych, którzy w różny sposób zawinili i zniechęcili wiernych do instytucji kościelnej.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jedną kwestię, która od lat wydaje mi się bardzo istotna. Od kilku lat uczę religii w szkole i rozmawiam z młodymi ludźmi na temat Kościoła. Wysłuchałem w moim życiu setek opinii na temat księży. Czasami mądrych i dających do myślenia, czasami nieprzemyślanych i stereotypowych.
Nie dziwię się, że ludzi bywają zniechęceni, słysząc o kolejnej aferze z księżmi w roli głównej. Ale ja zawsze zadaję jedno pytanie – najpierw sobie, a potem moim rozmówcom.
Jakie jest twoje realne doświadczenie Kościoła, czyli konkretnych ludzi, których w Kościele spotkałeś? Ilu osobiście znasz księży, którzy z różnego powodu stali się zgorszeniem, a ilu takich, którzy byli w porządku? Co w twoim osobistym doświadczeniu Kościoła – w parafii, w szkole, na wyjazdach, w grupach parafialnych – było ok, a co wspominasz niemiło? Ilu ludzi, których spotkałeś w środowiskach kościelnych, było dla ciebie inspirującymi i autentycznymi, a ilu nie darzysz sympatią? Jakie ciekawe chwile przeżyłeś z ludźmi Kościoła? Przypomnij sobie spotkania, wycieczki, oazy, lekcje religii, rozmowy prywatne, spotkania w social mediach… I teraz jeszcze raz – nie na podstawie opinii, ale na podstawie twojego osobistego doświadczenia – odpowiedź sobie szczerze na to jedno pytanie… Jakie jest twoje doświadczenie Kościoła?