Reklama

Kościół

Wywiad z ks. prof. dr. hab. Piotrem Tomasikiem

Szkoła pod presją ideologii

Brak zrozumienia ze strony ministerstwa dla propozycji, by uczestnictwo w lekcjach religii lub etyki było obowiązkowe musi zastanawiać - mówi KAI ks. prof. dr hab. Piotr Tomasik. Konsultor Komisji Wychowania Katolickiego KEP wyraża też przekonanie, że edukacja seksualna w proponowanym kształcie budzi opór także wielu niewierzących. - Nie można pozwolić na to, żeby jakieś ideologiczne szaleństwo zawładnęło polską szkołą i naszym życiem - apeluje ks. prof. Tomasik.

[ TEMATY ]

wywiad

religia

religia w szkołach

ideologie

ks. prof. dr. hab. Piotr Tomasik

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Królak (KAI): Rząd nie zgadza się na to, by przedmiot religia lub etyka - do wyboru przez ucznia - miał charakter obligatoryjny. Taka właśnie propozycja Kościoła została odrzucona podczas niedawnego spotkania kościelno-rządowej komisji ds. religii w szkole. Może to dziwić, bo po pierwsze propozycja jest klarowna, a po drugie nauczanie o wartościach jest przecież czymś, co służy uczniom, społeczeństwu, państwu.

Reklama

Ks. prof. Piotr Tomasik: Postulat, żeby przedmiot „religia albo etyka” stał się obowiązkowy, jest propozycją formułowaną od wielu lat przez różne środowiska, między innymi przez Konferencję Episkopatu Polski. Chodzi po prostu o to, żeby uczeń miał obowiązek uczestniczenia w którymś z przedmiotów kształtujących postawy etyczne. Wiadomo, że taka tematyka - choć nie tylko ona - podejmowana jest na lekcjach religii. W wymiarze religijnym etyka jest bardzo mocno osadzona na fundamencie wiary, w związku z tym szczególnie silnie motywowana. Natomiast uczniowie, którzy nie należą do wspólnot wyznaniowych, mieliby lekcje etyki. Taka propozycja była formułowana jeszcze przed rokiem 2015, bo od pierwszej dekady XXI wieku, od kiedy toczyły się rozmowy z ówczesnymi ministrami. Przeważnie jednak kończyło się to fiaskiem, które usprawiedliwiano względami finansowymi. Bo nawet, jak już wszystko było „dograne”, to okazywało się, że trzeba robić jakieś cięcia budżetowe: wprowadzenie nowego przedmiotu, nie mającego charakteru szczątkowego, pociąga za sobą konkretny nakład finansowy. Tak więc już parę razy zdarzało się, że władze wycofywały się z propozycji obligatoryjności przedmiotu „religia albo etyka”.

KAI: Gdyby jednak rzeczywiście została odrzucona, to byłoby to niepokojące z co najmniej dwóch powodów: uczeń kończyłby szkołę bez wiedzy na temat podstawowych zasad etycznego funkcjonowania - w domu, rodzinie, społeczeństwie. Po drugie byłoby to złamanie pewnych standardów obowiązujących w Europie: nauczanie religii jest obecne w publicznych systemach oświatowych blisko 30 państw Unii Europejskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jeden i drugi argument jest istotny. Dlatego brak zrozumienia ze strony ministerstwa dla tej propozycji, nawet jeśli motywowany jest względami finansowymi, musi zastanawiać. Jeżeli bowiem szkoła ma nie tylko nauczać, ale również podejmować funkcję wychowawczą, to istnienie etyki dla uczniów, którzy nie chodzą na religię, jest czymś z całą pewnością pożądanym.

KAI: Gdyby w tej sprawie nie doszło do porozumienia z rządem, to w jakiejś perspektywie Kościół mógłby odwołać się do trybunałów europejskich. Czy uważa Ksiądz, że taka perspektywa się przybliża?

Reklama

Trudno mi orzec. Uważam, że w obecnej sytuacji są to hipotezy i dywagacje dość jednak odległe. Cofnijmy się o krok i przypomnijmy, że 22 sierpnia br. Kościół katolicki i Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej złożyły odrębne petycje do Sądu Najwyższego. Chodziło o wskazanie, że minister Nowacka, nie zawierając porozumienia z Kościołami w sprawie organizowania lekcji religii w szkole, w ewidentny sposób złamała obowiązującą ustawę o systemie oświaty. Obie petycje zawierały podobne zastrzeżenia oraz prośbę o wystąpienie z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności trybu wydania rozporządzenia z innymi aktami prawnymi.

Chodziło także o podkreślenie, że nauczanie religii w polskiej szkole to nie jest tylko nauczanie religii rzymskokatolickiej, ale że każdy Kościół i związek wyznaniowy prawnie zarejestrowany w Rzeczypospolitej Polskiej ma prawo do nauczania w systemie szkolnym. Jak wiemy, Trybunał Konstytucyjny przychylił się do sugestii pierwszej Prezes Sądu Najwyższego i uchylił rozporządzenie z lipca bieżącego roku, uzasadniając, że podpisując rozporządzenie minister oświaty przekroczyła ramy ustawowe, które nakładały na nią obowiązek dokonania uzgodnienia, a nie jedynie konsultacji, z Kościołami i związkami wyznaniowymi.

KAI: Z jednej strony rząd nie zgadza się na obligatoryjność religii lub etyki, z drugiej z impetem jako obowiązkowy forsuje przedmiot edukacja zdrowotna, zawierający także treści dotyczące edukacji seksualnej, w tym takie, które budzą zdecydowany opór części rodziców. Czy można łączyć obydwie sprawy dopatrując się w nich wspólnego, ideologicznego mianownika?

Reklama

Wydaje się, że w propozycji podstawy programowej opublikowanej na stronie Rządowego Centrum Legislacji dosyć mocno wybrzmiewają propozycje o charakterze ideologicznym. Mam na myśli niektóre kwestie dotyczące wychowania seksualnego, na przykład, kiedy dzieci w klasach 4-6 miałyby się uczyć się o normie medycznej, która zawierają m.in. zachowania autoseksualne. Nie ma tu odniesienia do oceny etycznej. To budzi niepokój. Albo, gdy uczeń ma za zadanie opisać zmiany, które mogą występować w rodzinach, takie jak separacja, rozwód, wejście rodziców w nowe związki. Pytanie, czy dziecko nie wpadnie w paniczny lęk, że rodzice się rozwiodą, czy wejdą w separację, dlatego, że się wczoraj o coś tam pokłócili? To jest podejście ideologiczne i zgoła niewychowawcze.

KAI: Co jeszcze może budzić niepokój w odniesieniu do elementów edukacji seksualnej?

Na przykład to, że w klasie 7 czy 8 uczeń miałby omawiać kryteria świadomej zgody na stosunek seksualny, elementy dojrzałego, świadomego przygotowania się do inicjacji seksualnej. Wiadomo, że jest to ewidentna zachęta dla dzieci, które mają 13-15 lat do podjęcia współżycia seksualnego. Innymi słowy, jest to propagowanie zasady: jestem gotowy- jestem gotowa do seksu. Nie mówiąc już o kwestiach wprowadzonej do programu nowomowy genderowej, czy uczeniu antykoncepcji uczniów szkół średnich. Część treści dotyczących wychowania seksualnego ma charakter bardzo ideologizujący, choć w odniesieniu do innych kwestii zdrowotnych można tam znaleźć także bardzo wiele treści pozytywnych.

Problem nie tkwi w tym, że zaproponowano przedmiot „edukacja zdrowotna”, tylko w tym, że ta obowiązkowa edukacja ma zastąpić „wychowanie do życia w rodzinie”, które było nieobowiązkowe i którego program zależał od samych rodziców. „Wychowanie do życia w rodzinie” zostało po prostu wykreślone ze wszystkich podstaw programowych. Tego przedmiotu nie będzie. A zamiast tego duża dawka obowiązkowej ideologii.

KAI: Zwolennicy “nowej” edukacji seksualnej zarzucają oponentom zaściankowość lub ignorancję nauki…

Reklama

Mam na tyle wczesny PESEL, że dobrze pamiętam, co to jest światopogląd naukowy. A są to “przesądy, światło ćmiące” i rozmaite, ideologicznie motywowane fantazje, krzewione w realnym komunizmie. Na Zachodzie, ale i u nas, dokonało się przejście od rewolucji marksistowskiej do rewolucji seksualnej, co zaowocowało m.in. ideologią zwaną gender. Nie tylko katolikom, bo tekst jest, powiedziałbym, uniwersalny, polecam artykuł 56. adhortacji “Amoris laetitia”. Papież Franciszek dokładnie pisze, czym jest ta ideologia, zwracając uwagę, że jest to bezrozumne usiłowanie zastąpienia Stwórcy. A także, że rzeczywistość stworzona nas uprzedza i trzeba ją przyjmować jako dar. To jest argument nie tylko teologiczny, ale też głęboko filozoficzny.

KAI: Wypowiedział Ksiądz sporo niewesołych tez, tymczasem chrześcijanin nie może się poddawać zniechęceniu, tym bardziej, że hasło nadchodzącego Roku Jubileuszowego brzmi: “Pielgrzymi nadziei”. Skąd ją dziś czerpać?

Przede wszystkim wszystkie te sprawy trzeba powierzać Panu Bogu w mocnej modlitwie. Po drugie: żyjemy w państwie formalnie demokratycznym i mamy wszelkie możliwości sprzeciwu wobec tego, co uznajemy za złe czy niesłuszne.

Jestem także pewien, że edukacja seksualna w proponowanym kształcie budzi opór nie tylko katolików, ale wielu ludzi, także niewierzących. Im także z pewnością zależy na tym, żeby ich dzieci nie tworzyły jakichś dziwnych konfiguracji partnerskich, żeby nie zakłamywały swojego życia i go nie zmarnowały.

KAI: No właśnie, bo sprzeciw wobec nowego projektu może wynikać nie tylko z wiary czy światopoglądu, ale po prostu ze zdrowego rozsądku.

Reklama

Tak, wszyscy powinni dostrzec, że wchodzimy w jakiś ślepy zaułek. W wielu miejscach świata przeciwstawienie się ideologii, która niszczy cywilizację, jest motorem sprawczym również zmian społecznych czy politycznych. A w tym procesie uczestniczą nie tylko katolicy czy inni wierzący, lecz wielu ludzi, którzy uświadamiają sobie do jak strasznych spustoszeń może doprowadzić ideologiczne otumanienie. A może doprowadzić, na przykład, do tego, że dziecko zmienia płeć, nie zdając sobie sprawy, że może to być nieodwracalne, potem wpada w rozpacz, marnuje życie na zawsze. Nie można pozwolić na to, żeby jakieś ideologiczne szaleństwo zawładnęło polską szkołą i naszym życiem.

***

Ks. prof. dr. hab. Piotr Tomasik jest konsultorem Komisji Wychowania Katolickiego KEP, kierownikiem Katedry Katechetyki Fundamentalnej i Materialnej UKSW.

2024-12-06 10:54

Oceń: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marek Jurek: Czas wyjść z bierności

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

Jak zrodziła się idea spotkań Chrześcijańskiego Kongresu Społecznego? MAREK JUREK: Początkiem było zawiązanie współpracy między Prawicą Rzeczypospolitej a Europejskim Chrześcijańskim Ruchem Politycznym (ECPM). Uznaliśmy, że europejski wymiar naszego zaangażowania - praca nad odbudową i wzmocnieniem chrześcijańskiej opinii publicznej w Europie - to okazja, by zachęcić do udziału w tej pracy wszystkie katolickie środowiska społeczne w naszym kraju. Pierwszy Kongres, obradujący w Warszawie, bardzo się udał i nawiasem mówiąc zrobił duże wrażenie na naszych gościach z Holandii i Gruzji. Postanowiliśmy więc nadać mu bardziej regularne formy. Czy Kongres jest inicjatywą polityczną skoro będzie na nim tylu polityków? MJ: Kongres nie jest partią, ani organizacją. Obecność polityków wynika z faktu, że Kongres jest forum katolickiej odpowiedzialności społecznej, a ogromna większość jego uczestników to po prostu reprezentanci aktywnych środowisk katolickich. W tym roku powstała Narodowa Rada Kongresu, która nada mu dynamikę, a jednocześnie będzie mogła przygotowywać kongresowe dokumenty i zabierać głos w kluczowych sprawach społecznych - co jest zasadniczym powołaniem Kongresu. Jak Pan widzi przyszłość opinii katolickiej w naszym kraju? MJ: Istnieje wielkie prawo społeczne historii Polski. Było wiele poruszeń społecznych, zapoczątkowanych przez środowiska radykalne, na przykład Powstanie Styczniowe czy Solidarność, ale dopiero gdy akty te zostały poparte przez masy społeczeństwa katolickiego - stawały się wydarzeniami narodowymi, w sensie tak zasięgu społecznego, jak roli historycznej. Jednocześnie zawsze mieliśmy problem, zwracał na to uwagę Kardynał Wyszyński, w zapewnieniu rzeczywistego wpływu społecznego elit katolickich. Szczególnie to widać w okresie trzeciej niepodległości. Wszystkie nasze sukcesy wynikały z siły opinii katolickiej - to ona była oparciem dla odradzającej się wielokrotnie prawicy, która tyle razy potem wykonywała swoje słynne „zwroty ku (liberalnemu) centrum”, czyli odwracanie się do katolików plecami. I wszystkie porażki trzeciej niepodległości (od katastrofy demograficznej, której władze przyglądały się biernie przez ćwierć wieku, po zastąpienie upowszechnienia własności rabunkową pseudoprywatyzacją) - wynikły z niedostatecznego wpływu opinii katolickiej. Czas żebyśmy stanęli na nogach i postawili Polskę na nogach. Jakie zadania stoją przed katolikami w Polsce najbliższych latach? Które z nich można realnie osiągnąć? MJ: Przede wszystkim musimy budować silne struktury samej opinii katolickiej, byśmy w życiu publicznym byli podmiotem, który skutecznie postuluje, wymaga, kontroluje - a nie tylko politycznie kibicuje, zażywającymi emocji przed telewizorem. Kongres chce zachęcać do tego zarówno środowiska, które biorą w nim udział, jak i inne, które do tego nasze forum „zdopinguje”. Jak bardzo potrzebna jest nasza odpowiedzialność pokazała zbrodnia na Madalińskiego. Przez lata po cichu dojrzewało zło, które właściwie tolerowano. Klasa polityczna jednogłośnie powtarzała frazes o wspaniałym „kompromisie życia”, czyli niepisanym pakcie aborcyjnym, który paraliżował działania chcące wypełnić treścią nawet to ułomne prawo. Teraz po raz kolejny zobaczyliśmy jak jest ignorowane i jak brak mu obrońców tam, gdzie powinno być stosowane. Oczywiście, podstawą ładu społecznego w Polsce musi stać się zdrowy porządek ekonomiczny, oparty na przedsiębiorczości i upowszechnieniu własności, bez czego nie zrealizujemy ani praw rodziny, ani nie zatrzymamy ciągłego emigracyjnego pustoszenia Polski. Całość naszych zadań, naszej wizji chrześcijańskiej odpowiedzialności społecznej pokażemy w Karcie Chrześcijańskiego Kongresu Społecznego, którą przyjmiemy w Poznaniu.
CZYTAJ DALEJ

Patron Dnia: Święty Benedykt Józef Labre, który „użyczył” twarzy Jezusowi

[ TEMATY ]

Święty Benedykt Józef Labre

Domena publiczna

Święty Benedykt Józef Labre

Święty Benedykt Józef Labre

Mówi się, że jego promieniująca świętością twarz fascynowała ludzi. Jednemu z rzymskich malarzy posłużyła nawet do namalowania oblicza Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy - pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 16 kwietnia wspominamy św. Benedykta Józefa Labre. Beatyfikował go Papież Pius IX w 1860 r., a kanonizował w 1881 r. Leon XIII. Relikwie znajdują się w kościele Santa Maria dei Monti w Rzymie. Jest patronem pielgrzymów i podróżników.

Benedykt Józef Labre urodził się 26 marca 1748 r. w Amettes (Francja) w ubogiej, wiejskiej rodzinie. Był najstarszy z piętnaściorga rodzeństwa. Od wczesnego dzieciństwa prowadził głębokie życie modlitewne, dlatego po ukończeniu edukacji, w wieku 16 lat, mimo sprzeciwu rodziny, pragnął wstąpić do klasztoru. Kilkakrotnie prosił o przyjęcie do kartuzów, znanych z surowej reguły - bezskutecznie. Pukał też do trapistów, ale i tu spotkał się z odmową. Kiedy więc przyjęto go cystersów, wydawało się, że marzenia jego wreszcie się spełniły, ale po krótkim czasie musiał opuścić klasztor. Uznano, że jest mało święty i zbyt roztargniony, nie będzie więc dobrym mnichem.
CZYTAJ DALEJ

Biskup legnicki odwiedził więźniów

2025-04-16 06:12

Monika Poręba-Zadrożna

Tradycyjnie już w Wielki Poniedziałek biskup legnicki Andrzej Siemieniewski odwiedził jedyny na terenie diecezji legnickiej Zakład Karny w Zarębie koło Lubania.

Była to już 29. wizyta w jednostce, którą zapoczątkował pierwszy biskup legnicki Tadeusz Rybak. Biskup Siemieniewski spotkał się z dyrekcją zakładu, odwiedził chorych w izolatkach, miał też okazję obejrzeć krótki program artystyczny przygotowany przez więźniów. Później odprawił Mszę św. w kaplicy więziennej pw. św. Józefa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję