Reklama

Jan Paweł II

Był człowiekiem, był świętym

Góry były bardzo ważne dla Jana Pawła II. Jego zamiłowanie do wierzchołków, dolin i krajobrazów Tatr, Bieszczadów i Beskidów znamy doskonale. Mało znane, a arcyciekawe są wypady Papieża we włoskie Alpy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Karol Wojtyła mawiał: „Góry są wyzwaniem, prowokują istotę ludzką do wysiłku, do przezwyciężania samych siebie. Są zachętą, by wznosić się coraz wyżej. Ku Stwórcy”. I starał się w nich bywać tak często, jak tylko mógł, także już jako papież.

„Wędrowanie młody Karol miał chyba we krwi” – pisał Stanisław Stolarczyk w książce „Hobby Jana Pawła II”. Być może tę skłonność odziedziczył po pradziadku Franciszku Wojtyle i dziadku Macieju. Obaj mieszkali we wsi Czaniec w Beskidzie Małym i byli przewodnikami grup pielgrzymów idących do Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie w Wielkim Tygodniu odbywa się misterium Drogi Krzyżowej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Karol Wojtyła jako uczeń, później ksiądz, biskup i kardynał, wędrował po Beskidach, Tatrach, Gorcach, Pieninach, Bieszczadach i Sudetach. Już jako papież bywał częstym gościem we włoskich Alpach. O niektórych z tych wypraw opowiada Lino Zani w swojej książce „Był człowiekiem, był świętym”.

Co by pani powiedziała

Wszystko zaczęło się od tego, że w czerwcu 1984 r. w schronisku Lobbia Alta na lodowcu Adamello w Alpach Retyckich, na wysokości 3050 m, pojawiło się czterech polskich księży. Był wśród nich don Stanislao – jak się później okazało – ks. Stanisław Dziwisz. Pojeździli na nartach, a potem don Stanislao zapytał dyskretnie Carlę Zani, matkę Lino, prowadzącą schronisko: „Jestem osobistym sekretarzem Ojca Świętego. Co by pani powiedziała, gdybym go tu przywiózł?”.

– Mieliśmy wątpliwości: warunki w schronisku były spartańskie, były tylko dwa ocieplane pomieszczenia – kuchnia i salon – wspomina Lino Zani. – Ugoszczenie Papieża w takim miejscu było trochę niewiarygodne. Ks. Stanisław Dziwisz przekonywał jednak, że te warunki spodobają się Papieżowi.

Potem okazało się, że miejsce wskazał znajomy Zanich, nauczyciel jazdy na nartach. Napisał do Jana Pawła II list, w którym opisał lodowiec Adamello jako niespotykanie piękne miejsce. Papież postanowił wysłać przyjaciół, polskich księży, na rekonesans. Rekonesans najwidoczniej się udał, skoro miesiąc później na Adamello pojawił się Jan Paweł II w towarzystwie prezydenta Alessandra Pertiniego.

Reklama

Dotarli tam śmigłowcem. – Nieskazitelnie biała sutanna, czarna peleryna i wzrok, którego w życiu nie zapomnę – lekka ironia, żywe zainteresowanie i jakby zdolność do obdarzania czułością samym tylko spojrzeniem – wspomina pierwsze wrażenia Lino Zani.

Jego góry

Zanim Papież poznał Alpy, schodził i zjeździł polskie góry. Wędrował po wierzchołkach i dolinach jako turysta i narciarz. Najczęściej w grupce przyjaciół lub z podopieczną młodzieżą. Najbliższe były mu Tatry, a w nich – sądząc po liczbie powrotów – Dolina Chochołowska oraz Wiktorówki na skraju Rusinowej Polany, z kaplicą Matki Bożej Jaworzyńskiej.

– Człowiekowi potrzebne jest piękno krajobrazu – mówił o Tatrach już jako papież podczas Mszy św. w Nowym Targu 8 czerwca 1979 r. Tatry w ciągu dziesięcioleci wędrówek stały się „jego górami”. Od początku lat 50. w górach pojawiał się niemal każdego roku, latem i zimą. Jako Ojciec Święty powracał w polskie góry już tylko incydentalnie, był w Tatrach w latach 1983 i 1997, a w 2002 r. oglądał je z pokładu śmigłowca.

Tylko na tyle mógł sobie jako papież pozwolić. To był już czas włoskich Alp. Jak niedawno ujawnił Egildo Biocca, watykański żandarm, organizujący papieskie prywatne wycieczki, do ponad stu zagranicznych podróży Jana Pawła II i prawie 150 wizyt apostolskich we Włoszech historycy pontyfikatu powinni dodać również 150 prywatnych wycieczek Papieża. Niektóre z tych wypadów z bliska obserwował włoski instruktor narciarski i alpinista Lino Zani.

Stromizny i trudne odcinki

Na lodowcu Adamello Jan Paweł II spędził kilka dni na jeździe na nartach. Lino Zani zawsze mu towarzyszył. „Jeździł na nartach bardzo dobrze, pewnie, narty trzymał zawsze równolegle, niemal złączone, jak doświadczony narciarz – pisze w swojej wspomnieniowej książce Zani. – Był wręcz nieco zbyt śmiały, lubił stromizny i trudne odcinki. Miał ciekawą i wyjątkową posturę: jeździł wysunięty nieco do przodu. Wynikało to prawdopodobnie z faktu, że w czasach, gdy uczył się jeździć w Tatrach, używano nart bardziej sztywnych, które wymagały takiej właśnie postawy.

Reklama

– Papież radził sobie na stokach świetnie, był dobrym narciarzem, ale zdarzało się, że upadł – opowiada dziś Lino Zani. Jan Paweł II był na nartach w schronisku Zanich na Adamello jeszcze tylko raz, w 1988 r. Ale Zani jeszcze nieraz towarzyszył Papieżowi w czasie górskiego odpoczynku. Jak opowiada, miał wielkie szczęście organizować wakacje Janowi Pawłowi II we włoskich górach aż do ostatniego jego urlopu w 2004 r. Wyjazdy były dobrze chronione, sekretne, miejsce docelowe było znane dzień czy raczej wieczór wcześniej. Informacje były dostępne dla niewielu osób. Jan Paweł II ubierał się tak, że trudno byłoby go rozpoznać.

– Papież wciąż miał potrzebę odnajdywania momentów spokoju w górach, potrzebę modlitwy właśnie tam – mówi Lino Zani. – Wycieczki były sekretne, choć niekiedy nie, gdy np. przyjeżdżał także prezydent Włoch. Oczywiście, ludzie mogli przypuszczać, że Papież pojechał gdzieś odpocząć, spędzić wolny czas. Gdy wracał w środy na audiencje i był opalony, wszyscy mogli się domyślać, że to były efekty tych wycieczek.

Okolice lodowca Adamello były dla Jana Pawła II wyjątkowe także z innego względu. To tu do 1918 r. przebiegała granica między Włochami a Austrią. W czasie I wojny światowej doszło tu do krwawych walk. Pośród zachwycających krajobrazów i wiecznego śniegu swoją krew przelało tu wielu żołnierzy. Najpewniej w walkach wziął też udział Karol Wojtyła, ojciec Jana Pawła II.

Reklama

Co po drugiej stronie

Wiele lat później, gdy Lino Zani opowiadał Papieżowi o swoich wyprawach w góry wysokie, nagle usłyszał pytanie: „Lino, co cię popycha do wspinaczki na te szczyty, dlaczego to robisz?”. Odpowiedział: „Ponieważ chcę odkryć i zrozumieć, co jest po drugiej stronie. Gdy docieram na szczyt, wydaje mi się, że mogę to pojąć, że stamtąd mogę spoglądać na wszystko z innej perspektywy”. Papież odparł wtedy: „Ja tak samo. Poszukujemy tego samego, dlatego tak dobrze się rozumiemy”. Potem Ojciec Święty dopowiedział zdanie, którego Zani nigdy nie zapomni: „Pamiętaj jednak, że po osiągnięciu wierzchołka można już tylko zejść na dół. Wyżej człowiek nie może już wejść”.

Lino Zani wielokrotnie gościł w Watykanie. Między nim a Papieżem rozpoczęła się, jak mówi, przyjaźń dwóch ludzi gór. Przed każdą poważniejszą wyprawą górską wypraszał audiencję u Papieża, a on dawał mu krzyż, który zabierał ze sobą na szczyty. W książce zamieszczone jest m.in. zdjęcie Zaniego na ośmiotysięcznym szczycie Czo Oju. Ma krzyż podarowany mu przez Ojca Świętego. Jak twierdzi wspinacz – co najmniej raz papieski krzyż uratował mu życie. Spadł do szczeliny lodowej, co najczęściej kończy się śmiercią. A jednak wydostał się z niej. I jest pewien, że to dzięki krzyżowi. I Papieżowi.

2014-04-22 14:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jan Paweł II – odchodzenie Pasterza

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Grzegorz Gałązka

Pożegnanie Jana Pawła II, 8 kwietnia 2005 r.

Pożegnanie Jana Pawła II,
8 kwietnia 2005 r.

Dziś, 2 kwietnia, przypada 16. rocznica śmierci Jana Pawła II. Z okazji rocznicy publikujemy kilkadziesiąt faktów i opinii związanych z odchodzeniem Papieża.

Podczas ostatniej, jak miało się okazać, pielgrzymki do Polski, w 2002 r., papież „pożegnał się” z drogimi mu miejscami z młodości. Przejechał obok domu przy Tynieckiej, gdzie mieszkał wraz z ojcem po przyjeździe do Krakowa, przed kościołem św. Floriana, gdzie był duszpasterzem młodzieży, ponadto nawiedził grób rodziców, opactwo w Tyńcu i klasztor kamedułów na krakowskich Bielanach. Papieski helikopter przeleciał nad rodzinnymi Wadowicami i ukochanymi Tatrami...

CZYTAJ DALEJ

Kościół czci patronkę Europy - św. Katarzynę ze Sieny

[ TEMATY ]

św. Katarzyna

pl.wikipedia.org

Kościół katolicki wspomina dziś św. Katarzynę ze Sieny (1347-80), mistyczkę i stygmatyczkę, doktora Kościoła i patronkę Europy. Choć była niepiśmienna, utrzymywała kontakty z najwybitniejszymi ludźmi swojej epoki. Przyczyniła się znacząco do odnowy moralnej XIV-wiecznej Europy i odbudowania autorytetu Kościoła.

Katarzyna Benincasa urodziła się w 1347 r. w Sienie jako najmłodsze, 24. dziecko w pobożnej, średnio zamożnej rodzinie farbiarza. Była ulubienicą rodziny, a równocześnie od najmłodszych lat prowadziła bardzo świątobliwe życie, pełne umartwień i wyrzeczeń. Gdy miała 12 lat doszło do ostrego konfliktu między Katarzyną a jej matką. Matka chciała ją dobrze wydać za mąż, podczas gdy Katarzyna marzyła o życiu zakonnym. Obcięła nawet włosy i próbowała założyć pustelnię we własnym domu. W efekcie popadła w niełaskę rodziny i odtąd była traktowana jak służąca. Do zakonu nie udało jej się wstąpić, ale mając 16 lat została tercjarką dominikańską przyjmując regułę tzw. Zakonu Pokutniczego. Wkrótce zasłynęła tam ze szczególnych umartwień, a zarazem radosnego usługiwania najuboższym i chorym. Wcześnie też zaczęła doznawać objawień i ekstaz, co zresztą, co zresztą sprawiło, że otoczenie patrzyło na nią podejrzliwie.
W 1367 r. w czasie nocnej modlitwy doznała mistycznych zaślubin z Chrystusem, a na jej palcu w niewyjaśniony sposób pojawiła się obrączka. Od tego czasu święta stała się wysłanniczką Chrystusa, w którego imieniu przemawiała i korespondowała z najwybitniejszymi osobistościami ówczesnej Europy, łącznie z najwyższymi przedstawicielami Kościoła - papieżami i biskupami.
W samej Sienie skupiła wokół siebie elitę miasta, dla wielu osób stała się mistrzynią życia duchowego. Spowodowało to jednak szereg podejrzeń i oskarżeń, oskarżono ją nawet o czary i konszachty z diabłem. Na podstawie tych oskarżeń w 1374 r. wytoczono jej proces. Po starannym zbadaniu sprawy sąd inkwizycyjny uwolnił Katarzynę od wszelkich podejrzeń.
Św. Katarzyna odznaczała się szczególnym nabożeństwem do Bożej Opatrzności i do Męki Chrystusa. 1 kwietnia 1375 r. otrzymała stygmaty - na jej ciele pojawiły się rany w tych miejscach, gdzie miał je ukrzyżowany Jezus.
Jednym z najboleśniejszych doświadczeń dla Katarzyny była awiniońska niewola papieży, dlatego też usilnie zabiegała o ich ostateczny powrót do Rzymu. W tej sprawie osobiście udała się do Awinionu. W znacznym stopniu to właśnie dzięki jej staraniom Następca św. Piotra powrócił do Stolicy Apostolskiej.
Kanonizacji wielkiej mistyczki dokonał w 1461 r. Pius II. Od 1866 r. jest drugą, obok św. Franciszka z Asyżu, patronką Włoch, a 4 października 1970 r. Paweł VI ogłosił ją, jako drugą kobietę (po św. Teresie z Avili) doktorem Kościoła. W dniu rozpoczęcia Synodu Biskupów Europy 1 października 1999 r. Jan Paweł II ogłosił ją wraz ze św. Brygidą Szwedzką i św. Edytą Stein współpatronkami Europy. Do tego czasu patronami byli tylko święci mężczyźni: św. Benedykt oraz święci Cyryl i Metody.
Papież Benedykt XVI 24 listopada 2010 r. poświęcił jej specjalną katechezę w ramach cyklu o wielkich kobietach w Kościele średniowiecznym. Podkreślił w niej m.in. iż św. Katarzyna ze Sieny, „w miarę jak rozpowszechniała się sława jej świętości, stała się główną postacią intensywnej działalności poradnictwa duchowego w odniesieniu do każdej kategorii osób: arystokracji i polityków, artystów i prostych ludzi, osób konsekrowanych, duchownych, łącznie z papieżem Grzegorzem IX, który w owym czasie rezydował w Awinionie i którego Katarzyna namawiała energicznie i skutecznie by powrócił do Rzymu”. „Dużo podróżowała – mówił papież - aby zachęcać do wewnętrznej reformy Kościoła i by krzewić pokój między państwami”, dlatego Jan Paweł II ogłosił ją współpatronką Europy.

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję