Reklama

Niedziela Lubelska

Św. Janowi Pawłowi II z wdzięcznością

W przededniu kanonizacji refleksjami o św. Janie Pawle II z Czytelnikami „Niedzieli Lubelskiej” podzielił się o. prof. Andrzej Derdziuk OFMCap, prorektor KUL, który 9 czerwca 1987 r. otrzymał w Lublinie z rąk Ojca Świętego święcenia kapłańskie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zobowiązanie

Przyjęcie sakramentu kapłaństwa z rąk papieża Jana Pawła II zawsze odczytywałem jako szczególne zobowiązanie; bardziej zobowiązanie niż przywilej. To bierze się stąd, że mam świadomość jego wielkości jako uczonego, duszpasterza i nade wszystko człowieka. Zarazem mimo tej wielkości, jaką osiągnął, pokornego; takiego, który stoi przed Bogiem w bezpośredniej relacji dziecka. Ostatnio przypomniałem sobie słowa, które Ojciec Święty wypowiedział podczas homilii w Lublinie, kiedy cytował „Zapiski więzienne” kard. Stefana Wyszyńskiego, mówiąc, że Bóg posługuje się naszą nędzą. To rodzi poczucie dystansu, zobowiązania, ale też i ogromnej nadziei: skoro Bóg pozwala nam dotykać takich wielkich rzeczy w postaci święceń kapłańskich, a jednocześnie dotykać takich wielkich osób, znaczy, że ma do nas zaufanie. Powierzając nam swoje skarby, daje impuls: staraj się, bo można więcej, bo on tyle osiągnął dzięki łaski Bożej. To pierwsza sprawa, na którą chcę zwrócić uwagę: wielkość zobowiązania.

Personalizm

Reklama

Druga to styl działania papieskiego, które, będąc zakorzenione w Bogu jest personalistyczne, to znaczy zakorzenione w głębokim zaufaniu do człowieka. Kiedyś zadałem prof. Andrzejowi Półtawskiemu pytanie o to, jak to jest, że Jan Paweł II, który był takim wielkim świętym człowiekiem, dopuszczał do siebie ludzi, do których niektórzy mieli zastrzeżenia. Wówczas Profesor odpowiedział: to jest personalizm. Jan Paweł II przyjmował człowieka takim, jaki jest; nie patrzył na jego walory, ale mu ufał. Czynił tak zgodnie ze sformułowaną przez siebie normą personalistyczną, która mówi, że do człowieka nie można podchodzić w inny sposób jak tylko z miłością. To jest wielkie wyzwanie: ufać człowiekowi, a jednocześnie nie być naiwnym. Tego się uczę. Patrzę na Papieża, i zastanawiam się, jak on rozwiązałby jakieś zadanie. Jan Paweł II zawsze mocno wierzył, że Pan Bóg kieruje światem, że człowiek otrzymał rozum, aby rozpoznawać Bożą wolę. W encyklice „Fides et ratio” napisał, że duch ludzki unosi się jak na skrzydłach na wierze i rozumie. W swoich katechezach „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich” przypomniał, jak było na początku stworzenia; pokazał, że wedle zamysłu Bożego w człowieku jest złożone dobro. Mimo grzechu ludzka natura nie została całkowicie zniszczona, wciąż w niej jest dobro. Naszym zadaniem jest odkryć je i wydobyć. To drugi ważny element, którego się uczę, i wezwanie, by tak podchodzić do człowieka, umiejąc pogodzić ostrożność i roztropność, zaufanie i wystawienie się na ryzyko, jakim może być otwarcie się na drugiego człowieka takim, jakim jest. Nie wszystko potrafimy w życiu przewidzieć, dlatego winniśmy zaufać Bogu, nawet wówczas, gdy się boimy. Jak Maryja, Matka Najświętsza, słyszymy zapewnienie: nie bój się, wielkie wyzwania są możliwe do realizacji, kiedy są Bożą inicjatywą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kiedy po ceremonii święceń, ustawieni w rzędzie, czekaliśmy aż Jan Paweł II podejdzie do każdego z nas, Ojciec Święty podszedł do mnie i zapytał, skąd jestem. Ja odpowiedziałem, że jestem kapucynem z prowincji warszawskiej. Jako jedyny z diakonów miałem brodę i byłem w sandałach bez skarpet. On powiedział do mnie: „Domyślałem się, że kapucyn”. Dla mnie było to znakiem, że w milionowym tłumie na Czubach on mnie zauważył, nie byłem dla niego jednym z tłumu. To praktyczny personalizm Ojca Świętego, który sam przeżyłem.

Modlitwa

Reklama

Ze święceniami wiąże się jeszcze jedna sytuacja. Na święcenia otrzymałem od pewnej pobożnej pani piękną haftowaną albę. Była długa i miała mnóstwo zakładek. Kiedy klękałem przed Papieżem, by przyjąć od niego znak pokoju, zaplątałem się i by wstać, musiałem oprzeć się na kolanach Ojca Świętego. Później odczytałem to jako gest symboliczny: jesteśmy oparci na kolanach jego modlitwy. To dla mnie znak, że Papież się za nas modli; zresztą ogłaszany przez Kościół świętym jest skutecznym orędownikiem, za wstawiennictwem którego dokonało się wiele cudów. Opierając się na papieskich kolanach, mam pewność, że on się za mną wstawia. Przecież zależy mu na tym, aby ci, którzy byli przez niego wyświęceni, dorastali do godności, którą w sakramencie kapłaństwa z polecenia Chrystusa nam powierzył. Nakłada to także obowiązek modlitwy, żeby na kolanach pozostawać, żeby się coraz więcej modlić. Ks. prof. Tadeusz Styczeń i abp Mieczysław Mokrzycki opowiadali, że z biegiem czasu Ojciec Święty coraz dłużej modlił się. Zawsze podziwiałem go za to, że będąc niezwykle aktywnym człowiekiem, mającym wiele spotkań, zajęć, napisanych tekstów, przy tym tak wiele się modlił. Wanda Półtawska często powtarza, że jeśli się modlimy, to na wszystko inne znajdziemy czas; jeśli zaś człowiek się nie modli, niewiele zrobi. Ja również tego doświadczam. Ojciec Święty imponował mi pokojem ducha. Miał swój rytm, zahaczający o wieczność. Taki styl życia bardzo różni się od pośpiechu współczesnego świata.

Świeccy

Czwarty element to ukierunkowanie duszpasterskie, otwarcie się na ludzi świeckich, szczególnie na młodych. Ojciec Święty w świeckich widział wielkie bogactwo, szczególnie w młodych pokładał nadzieję Kościoła i świata. Przed święceniami jeden z braci powiedział, że mam się modlić o to, bym od tego, który udzieli mi święceń, przyjął część jego charyzmatu. Ja już wtedy myślałem o tym, by pracować z młodzieżą i opierać się na bogactwie Kościoła, jakim są świeccy. Jeden z kolegów z seminarium diecezjalnego namawiał mnie, by przejść do diecezji, bo w zakonie będę prowadził życie zamknięte, pustelnicze. Ale nie dopuszczałem takiej myśli. Słowa kolegi nie sprawdziły się; całe kapłańskie życie pracuję z młodzieżą, najpierw jako duszpasterz powołań, później wychowawca w seminarium, opiekun oazy i ministrantów, a teraz jako wykładowca akademicki. Ta praca jest piękna i sprawia, że będąc z młodymi, wciąż czuję się młodo.

Wzorem w tej posłudze jest dla mnie Ojciec Święty, podobnie jak w pracy ze świeckimi, do których mam wiele zaufania. Jeśli udało mi się przeprowadzić pewne inicjatywy, np. we wspólnocie ministrantów, harcerzy, Grupie Modlitwy Ojca Pio czy w pracy akademickiej, to dlatego, że mam za sobą sztab ludzi, na których mogę polegać. Jako kapłan jestem w sposób szczególny zanurzony w misji Chrystusa, ale ta misja jest dla ludzi. Ojciec Święty w Lublinie mówił o kapłanach „z ludu wzięty, do ludu przeznaczony”. To piękne, że możemy razem działać. Przykładem współpracy jest dla mnie moja rodzina i moi bracia. Ojciec Święty dużo mówił o tym, jak ważny jest fundament rodziny; wciąż tego doświadczam z perspektywy pracy wychowawczej i uczę się współpracy z rodzinami, odkrywam misję kobiety i mężczyzny w rodzinie. Kilka lat temu napisałem książkę „Spowiedź kobiet”, obecnie czuję się zobowiązany do napisania podobnej książki o spowiedzi mężczyzn. Mam poczucie, że w oddziaływaniu duszpasterskim jestem to winien Ojcu Świętemu.

Wstawiennictwo

Modlę się do Jana Pawła II w szczególnych intencjach. Pierwsza to modlitwa o wstawiennictwo za Kościół i za ludzi potrzebujących, których Ojciec Święty zawsze otaczał miłością, a szczególnie za rodziców oczekujących potomstwa. Spotkałem wielu ludzi, którzy jego wstawiennictwu zawdzięczają rozwój rodziny. Ci, którzy nie mieli żadnych szans na poczęcie dziecka, po spotkaniu z Janem Pawłem II otrzymywali dar nowego życia. A druga sprawa, którą kładę Ojcu Świętemu do serca, to modlitwa za Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II. To warsztat jego pracy, w którym spędził wiele lat. Jan Paweł II zawsze troszczył się o KUL, także materialnie, m.in. podarował nam swoją książkę „Przekroczyć próg nadziei”, z której dochód został przeznaczony na rozwój uczelni. Teraz też mu mówię: „Pomagaj nam!”. KUL zawsze polecam Papieżowi, bo jest on nie tylko naszym patronem, ale i członkiem naszej społeczności.

2014-04-24 14:19

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego: historycy o próbach skonfliktowania obydwu hierarchów przez SB

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Insytut Prymasowski Stefana Kardynała Wyszyńskiego

O nieudanych próbach skonfliktowania abp. Karola Wojtyły i prymasa Stefana Wyszyńskiego przez Służbę Bezpieczeństwa mówili historycy podczas konferencji naukowej "Karol Wojtyła wobec wyzwań PRL" zorganizowanej 103. rocznicę urodzin Papieża w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w Warszawie. - Była to swego rodzaju "mitologia" lub "domniemanologia" oparta nie na faktach, ale na donosach części krakowskiej inteligencji katolickiej - mówił prof. Jan Żaryn. - Wojtyłę pokazywano jako młodego hierarchę, który będzie kontrował działania prymasa, ale jego postawa była lojalna - dodawała dr hab. Łucja Marek.

Prowadzący dyskusję panelową "Karola Wojtyły zmagania z komunistyczną dyktaturą" red. Grzegorz Górny zapytał prof. dr hab. Jana Żaryna o porównanie stosunku prymasa Stefana Wyszyńskiego oraz biskupa, potem arcybiskupa, wreszcie kardynała Karola Wojtyły do władz komunistycznych i stosowanej przez nie polityki wyznaniowej.
CZYTAJ DALEJ

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

2025-09-24 08:52

[ TEMATY ]

ksiądz

Meksyk

Źródło: Parafia Jezusa z Nazaretu

Ojciec José de Luz Rosales Castañeda

Ojciec José de Luz Rosales Castañeda

Meksyk: w trakcie celebracji Eucharystii, tuż po udzieleniu Komunii Świętej, w niedzielę 21 września w wieku 62 lat zmarł na zawał serca ojciec José de Luz Rosales Castañeda.

Według informacji udostępnionych przez ACI Prensa, diecezja Gómez Palacio, gdzie pełnił posługę ksiądz, poinformowała, że ​​„zmarł po udzieleniu Komunii. Puryfikował już kielich, gdy upadł”. Odnośnie do przyczyny śmierci, sprecyzowano, że „była to śmierć naturalna, zawał serca”.
CZYTAJ DALEJ

Ponad 120 uczniów gubińskich szkół w grze terenowej o Maksymilianie Kolbe

2025-09-26 13:39

[ TEMATY ]

św. Maksymilian Kolbe

Obóz w Gębicach

Gra terenowa

Archiwum ks. Piotra Wadowskiego

Młodzież przy pomniku upamiętniającym ofiary Stalagu IIIB Amtitz w Gębicach k. Gubina

Młodzież przy pomniku upamiętniającym ofiary Stalagu IIIB Amtitz w Gębicach k. Gubina

W ramach lekcji historii regionalnej, nauczyciele z gubińskich średnich szkół zaprosili swoich uczniów z klas trzecich do udziału w grze terenowej poświęconej pobytowi św. Maksymiliana Marii Kolbe w dawnym obozie w Gębicach.

- Gra terenowa Maksymilian Misja 47 o długości 4-5 km ze Stargardu Gubińskiego do Gębic została przygotowana rok temu dla pielgrzymów indywidualnych i grupowych, ale także z myślą o szkołach – wyjaśnia ks. Piotr Wadowski. - W tym roku w ramach lekcji historii regionalnej, nauczyciele z gubińskich średnich szkół zaprosili swoich uczniów z klas III do udziału w grze terenowej poświęconej pobytowi św. Maksymiliana Marii Kolbe w obozie w Gębicach. Wyjątkowo tę grę poprzedził mój 45-minutowy wykład w szkole na temat o. Maksymiliana, by uczniowie mogli bardziej świadomie przeżyć to wydarzenie. Dotychczas poprowadziłem kilkanaście mniejszych grup pielgrzymkowych, ale pierwszych raz poproszony zostałem w przypadku uczniów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję