Reklama

Latarnie umarłych

Miasta średniowieczne nie miały własnego systemu oświetleniowego, nocami tonęły w mrokach i tylko nieliczni ludzie, majętni, mogli sobie pozwolić na służbę, która pochodniami oświetlała im drogi w wąskich uliczkach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obyczaj wznoszenia charakterystycznych budowli zwanych latarniami umarłych wykształcił się w XII wieku. Stawiano je w miejscach związanych ze śmiercią - na cmentarzach i przed szpitalami zakaźnymi. Były to obiekty z kamienia lub cegły, o kształcie filara lub wieży w stylu romańskim, gotyckim, rzadziej barokowym. Niektóre stawiano przy kostnicach (ossuarium). Ojczyzną tych pięknych tajemniczych budowli jest południowo-zachodnia Francja. Tam, mimo że przetrzebiła je rewolucja, zachowało się ich najwięcej - około stu. Budowano je także w Anglii, północnych Włoszech, Austrii, na południu Niemiec, sporadycznie w Czechach i Polsce. Wiele z nich uległo zniszczeniu, niektóre zostały przebudowane bądź przeniesione w inne miejsca.

Pierwsze latarnie umarłych powstały w okresie tworzenia się fundacji zakonnych i cmentarzy klasztornych. W rozwoju tej idei znaczną rolę odegrało opactwo benedyktyńskie w Cluny, gdzie „nie było ani jednego opata, który nie byłby święty”, jak twierdził papież Grzegorz VII. Świadczą o tym najstarsze zapisy - traktat „De miraculis” ówczesnego opata Piotra Czcigodnego zawiera wizję przyszłych latarń umarłych, wyznacza ich przesłanie. Zakon słynął z wielkiego kultu pamięci dla zmarłych, przyczynił się do rozwoju obrzędowości pogrzebowych i rozpowszechnienia latarń umarłych. Najpiękniejsze, które pozostały do dziś, znajdziemy w Fenioux, Sarlat-la-Canéda, Pranzac, Sant-Pierre-d’Oléron i La Châtre.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Latarnie umarłych sadowiono na wielobocznej lub okrągłej platformie; wraz z cokołem, stożkowym hełmem i krzyżem mierzyły od kilku do kilkunastu metrów. Drzwiczki i wewnętrzny kanał służyły do windowania lampki oliwnej na ażurowy szczyt. Wewnątrz dużych latarń ukryte były spiralne schody. Zawieszone wysoko samotne światełko stwarzało klimat zadumy, refleksji nad przemijaniem, potrzebę duchowej łączności z tymi, którzy odeszli. Wierzono, że duszom pokutującym pomagało dostać się do wieczności. Przypominało o życiu pozagrobowym, nieśmiertelności duszy, o potrzebie modlitwy za zmarłych. Realność światełka łagodziła irracjonalne lęki przed złymi duchami.

Reklama

Latarnie umarłych spełniały wielorakie funkcje. Stawiane na szlakach pielgrzymkowych, wskazywały właściwy kierunek, zagubionym dawały orientację w terenie, żeglarzom sygnalizowały bliskość portu, przechodzących obok szpitali ostrzegały przed zakażeniem. W czasie epidemii ułatwiały znoszącym zmarłych trafić do miejsc pochówku. Oznaczały symboliczne oddzielenie bytu ducha i ciała, punkt graniczny między ziemią a niebem. Stawiano je zawsze na miejscach poświęconych.

Choroby

Na powstanie i rozwój tradycji budowy latarń umarłych istotny wpływ miały panujące przez stulecia dwie nieuleczalne choroby - trąd i kiła. Obie były zakaźne, nieznanej przyczyny, przewlekłe, odrażające (owrzodzenia, guzy, deformacje), o nieuchronnie tragicznych następstwach. Grozę pogłębiał problem potomstwa - w rodzinach trędowatych obciążone chorobą były również dzieci, a chora na kiłę matka rodziła zarażone potomstwo.

Trąd (lepra) był znany od najdawniejszych czasów i uważany za nieczystość wykluczającą trędowatego ze społeczności. W judaizmie traktowany był jako Boża kara za grzechy. W Księdze Kapłańskiej znajdujemy opisy zachowania trędowatych w stosunku do zdrowych. Biblijna postać Hioba jest niemal klinicznym obrazem tej choroby. Na potrzebę izolacji trędowatych wskazuje prawo mojżeszowe, zaleca ją Talmud. Chrystus uzdrawiał trędowatych.

Trąd został przeniesiony do Polski przez rycerzy krzyżowych i osadników niemieckich. Średniowiecze to okres rozwoju budownictwa leprozoriów i doskonalenia form pomocy wraz z rozwojem chrześcijaństwa. Pomoc nieśli głównie zakonnicy Świętego Ducha, co określała ich reguła: „Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, Jego Matce Najświętszej i naszym Panom chorym służyć ze wszystkich sił do końca moich dni”. Trędowatych uważano za nieszczęśników wymagających pomocy, a zamykanie ich w leprozoriach było akceptowaną koniecznością. Na chorych wenerycznie natomiast od początku ciążyło piętno grzechu.

Reklama

Trąd rozpoznawały osoby duchowne, a od XVI wieku także medycy. Trędowatego prowadzono uroczyście z modłami i procesją. W kościele, ze zmniejszoną liczbą świec, ksiądz odprawiał nabożeństwo, posypywał choremu głowę popiołem i mówił: „Umarłeś dla ludzi, żyj dla Boga”. Następnie wygłaszał 12 zakazów i nakazów ograniczających kontakty ze zdrowymi - z dzisiejszego punktu widzenia zadziwiająco racjonalnych. Oto kilka z nich: zakaz opuszczania miejsca odosobnienia, wchodzenia w ciasne uliczki, dotykania cudzych rzeczy i dawania czegokolwiek dzieciom, współżycia z kobietami; nakaz jedzenia tylko z własnej miski i rozmowy ze zdrowymi nie inaczej, jak tylko pod wiatr. Społeczeństwa tolerowały trędowatych. Nazywano ich „chorymi Pana Boga” lub „dobrymi ludźmi”. Jedynie edykty paryskie z XII wieku mówiły o usuwaniu trędowatych z miasta, a w Szkocji dla ostrzeżenia budowano na terenie leprozoriów szubienice.

Latarnie w Polsce

Wielkie epidemie chorób śmiertelnych (dżuma, cholera, grypa hiszpańska) zawsze wpływały na losy całych państw i narodów. W Polsce pod koniec XV wieku wybuchła gwałtownie epidemia kiły. W roku 1528 Rada Miasta Krakowa podjęła decyzję o budowie szpitala dla chorych wenerycznie, a król Zygmunt I Stary wyznaczył jego lokalizację poza murami obronnymi, na łące św. Sebastiana. Szpital i pobliski kościół zniszczył huragan. Do naszych czasów zachowała się jedynie stojąca przed szpitalem latarnia umarłych, zwana kapliczką św. Gertrudy. Przedostatni Jagiellon, doceniając pilne potrzeby ochrony ludności, kazał wybudować budynek dla chorych wenerycznie również w Poznaniu. W Warszawie ks. Piotr Skarga wybudował w roku 1591 szpital „gnojników” (porzuconych na gnoju), późniejszy Szpital Dzieciątka Jezus.

Reklama

Co ciekawe, ponieważ pandemia kiły zbiegła się z powrotem Kolumba z Ameryki (1492), zostało to ogólnie przyjęte jako „import” bakterii przez jego marynarzy. Pogląd ten został podważony dopiero w połowie XX wieku przez profesorów krakowskich. Franciszek Walter, badając ołtarz Wita Stwosza (wykonany w latach 1477-89), dostrzegł na kilku figurach realistycznie oddane wykwity i odkształcenia odpowiadające zmianom kiły późnej. Kazimierz Lejman opisał deformacje kostne tej choroby z jeszcze wcześniejszego okresu (kamienne głowy na kamienicy Hetmańskiej przy Rynku Głównym w Krakowie).

Najcenniejsza w Polsce latarnia umarłych pochodzi z XIV wieku i znajduje się na krakowskim cmentarzu kościoła św. Mikołaja przy ul. Kopernika 9 (wcześniej stała przed leprozorium św. Walentego na pl. Słowiańskim). Wraz z kamienną kolumną, stożkowym hełmem i krzyżem mierzy 6 metrów. W kolumnie zachował się otwór do windowania lampki oliwnej. Prześwity dla światła zostały zamurowane w chwili przenoszenia latarni. Jest jedyną oryginalną i zachowaną w tak dobrym stanie latarnią umarłych w kraju.

W Krakowie znajdziemy jeszcze kilka kapliczek pełniących w przeszłości funkcję latarni umarłych. Kapliczka w parku Krakowskim posiada cechy klasycznej latarni umarłych, choć de facto nią nie jest. Wskazywała drogę do letnich rezydencji królewskich w Łobzowie i do klasztoru Kamedułów. Kapliczka przy ul. Kopernika 44 oświetlała bramę do klasztoru Karmelitanek Bosych, znaczyła kierunek klasztoru Cystersów w Mogile. Latarnia umarłych przy ul. Marii Konopnickiej (Słup Dębnicki, wiek XVI) stała przy skrzyżowaniu ulic Twardowskiego i Bułhaka. Pierwotnie pełniła funkcje latarni na szlaku z Kazimierza do klasztoru Benedyktynów w Tyńcu. Zbudowana w stylu barokowym, nie miała wewnętrznego kanału, lecz zewnętrzną „rynnę” do wciągania lampki, zapalanej tylko na noc. Badania archeologiczne potwierdziły, że istniał niegdyś w tym miejscu cmentarz choleryczny. Do 2004 r. wnęki słupa wyłożone były kaflami majolikowymi z XVI wieku, które w czasie niedawnej renowacji usunięto i przekazano do Muzeum Narodowego w Krakowie. Kapliczka Sobierajów przy ul. Dobrego Pasterza wzniesiona została w 1683 r. na pamiątkę pobytu króla Jana III Sobieskiego w drodze pod Wiedeń. Miejscowi twierdzą, że powstała ona dla upamiętnienia konfederacji barskiej. Znalezione pod latarnią kości należą do pogrzebanych tu żołnierzy powstania styczniowego. Kapliczka Boga Ojca przy ul. Wielickiej stała niegdyś przed starym cmentarzem Podgórskim, stąd zaliczona została do latarń umarłych. Została tutaj przeniesiona w czasie okupacji na skutek budowy przez Niemców bocznicy kolejowej. Na szczycie wyniosłej kolumny widzimy barokową figurę Boga Ojca. Umieszczona niżej tabliczka należy do czasów najnowszych - upamiętnia Polaków rozstrzelanych tu w czasie II wojny światowej.

Historia, która przemija

Od końca XIV wieku obyczaj wznoszenia latarń umarłych zaczął słabnąć na korzyść cmentarnych kaplic, początkowo małych, dedykowanych znanym osobom, rodzinom, na kształt grobowców. Z czasem przekształciły się one w duże cmentarne kaplice służące ogółowi. Wiele latarń uległo zniszczeniu, zmieniło wygląd i pierwotne miejsce. Zmieniało się również ich otoczenie. Stoją pozasłaniane zabudowaniami, drzewami, czasem obrośnięte niestrzyżoną trawą, bywają ogradzane. Niektóre zmieniły się, stały się prawdziwymi kapliczkami, gdzie odprawia się nabożeństwa, składa kwiaty i pali znicze. Nieraz mijamy je obojętnie, nie wiedząc, że kiedyś spełniały ważną społecznie rolę, że wyrażają ból i cierpienie, symbolizują przemijanie, potrzeby ducha i wiary. Kamienna wyniosła budowla z widocznym z daleka światełkiem była przede wszystkim znakiem przypominającym wszem i wobec, że istnieją straszne choroby, będące realnym zagrożeniem, że za tym ogrodzeniem żyją nieszczęśnicy, którym poza modlitwą nic ofiarować nie można. W dzisiejszym rozumieniu latarnie umarłych działały wręcz profilaktycznie - ostrzegając, ratowały życie.

2014-11-12 09:20

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niebo – misja na co dzień!

2024-05-07 08:46

Niedziela Ogólnopolska 19/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

Karol Porwich/Niedziela

Zmartwychwstały Pan dał swoim uczniom wystarczająco wiele dowodów na to, że żyje. A teraz, przed wstąpieniem do Ojca, przygotowuje ich do nowego etapu w dziejach zbawienia ludzkiej rodziny. Rozstający się z Apostołami Pan objawia im swoje (i Ojca) dalekosiężne plany. Oto dość zwyczajni ludzie – uczniowie Jezusa, chrześcijanie – mają maksymalnie zaangażować się w rozwój królestwa Bożego na ziemi. Wnet ruszą w świat z Dobrą Nowiną. Pamiętają też, że mają się modlić, wiedzą, jak to czynić i o co prosić Ojca: „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Podczas licznych spotkań ze Zmartwychwstałym uczniowie zostali obdarowani tchnieniem Ducha Pocieszyciela. Ale będzie Go „więcej”. Jezus uroczyście obiecał, że wydarzy się cud zstąpienia Ducha Świętego, który obdarzy uczniów mocą i licznymi nadprzyrodzonymi darami. Tak wyposażeni będą zdolni nieść Ewangelię „aż po krańce ziemi”. Dobra Nowina o zbawieniu powinna być zaniesiona do wszystkich ludzi. A tymczasem Jezus – po wydaniu misyjnego polecenia i złożeniu obietnicy – „uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba»”. Osamotnieni uczniowie, a po nich kolejne pokolenia wierzących mają się przystosować do nowego rodzaju obecności Zbawiciela. Już się boleśnie przekonali, że nie potrafią zatrzymać Go przy sobie. Teraz mają codziennie pielęgnować i doskonalić sztukę słuchania słowa Bożego, by odradzała się i rosła ich ufna wiara w Jezusa obecnego pośród nich – obecnego i udzielającego się szczególniej w eucharystycznej Ofierze i Uczcie.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Po co się tak przejmujesz?

2024-05-09 22:01

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Dlaczego świat nie jest doskonały? Skąd bierze się w nas ciągła tęsknota za sprawiedliwością?

W tej atmosferze pełnej napięcia poznamy także historię mnicha, który podjął desperacką próbę ucieczki z klasztoru, ale niewytłumaczalna siła wciąż przyciągała go z powrotem. Czyżby sekretem była kartka pergaminu z tajemniczym napisem?

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 13.): Po drugiej stronie

2024-05-12 21:31

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Po co się zwierzać Jezusowi, skoro On i tak wszystko wie? Czy w modlitwie wystarczą same formuły? Czy każda myśl na modlitwie to rozproszenie? Zapraszamy na trzynasty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o Maryi przynoszącej światu Boga z ludzkim sercem.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję