Zwierząt będzie sporo: osły, kozy, konie, krowy, króliki, kury, kaczki, gołębie, a wszystkie zmieszczą się w sześciu-siedmiu kojcach umieszczonych na dziedzińcu, przy domu parafialnym. Uzupełnią szopkę, w której oprócz figur Świętej Rodziny i postaci biblijnych będą także te odwzorowujące św. Franciszka, św. Klarę i św. Maksymiliana. – Żywa szopka to już dziewięcioletnia tradycja w Niepokalanowie – mówi proboszcz parafii o. Andrzej Sąsiadek OFM Conv., inicjator ożywienia inscenizacji. – Zwierzęta są wypożyczane na kilka dni od okolicznych gospodarzy, potem wracają do siebie. Dbamy o nie, dożywiamy, chronimy od mrozu.
Oficjalne otwarcie szopki w Niepokalanowie następuje w noc wigilijną, po Pasterce. – Zawsze jest inauguracja, wspólne śpiewanie kolęd – opowiada o. Sąsiadek. – Chyba uda się przygotować gorącą herbatę, żeby nam ludzie nie pomarzli i mieli siły na uwielbianie Pana Jezusa.
Jak przyznaje o. Sąsiadek, kłopot ze zwierzętami jest spory, ale to już franciszkańska tradycja, którą chcą podtrzymywać. – Wzięła się od założyciela naszego zakonu, św. Franciszka, który zrobił pierwsza szopkę (po raz pierwszy w Greccio w 1223 r. – wd), przyprowadził zwierzęta, żeby jak najbardziej uzmysłowić ludziom uniżenie Chrystusa – mówi. – Żeby nawet poczuli ten zapach stajenki i wszystko, co się działo wokół, kiedy rodził się Chrystus. Często patrzymy na szopki w kościółkach, które są śliczne i kolorowe, z lampkami, wszystko jest urocze, a tymczasem warunki w jakim narodził się Chrystus były zupełnie inne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu