Reklama

Wiara

GPS na życie

Puzzle z owocem (2)

Owoce Ducha Świętego – konsekwencja naszego oddania Panu Bogu i odbicie wzrostu naszej wiary i dojrzałości duchowej. Jak odkrywać je w swojej codzienności? Podpowiedzią mogą być świadectwa tych, którzy walczą o owocowanie Boga w sobie. Po miłości, pokoju i cierpliwości – czas na: wierność, łaskawość i dobroć. Zapraszamy do odkrywania kolejnych części „owocowych puzzli”!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wierność

Pisząc o wierności jako owocu Ducha Świętego w moim życiu, chcę podkreślić prawdę wyrażoną przez św. Pawła Apostoła: „Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego" (2 Tm 2, 13). Moja osobista wierność przejawia się „w niewielu rzeczach” (por. Mt 25, 21. 23), odkrywam jednak, że Bóg nie oczekuje ode mnie perfekcjonizmu, ale pogłębiania relacji z Nim.

Pan „poślubił mnie sobie przez wierność” (por. Oz 2, 22), kiedy chodziłem do liceum, wkładając w moje dłonie różaniec. Gdy zacząłem się na nim modlić, stanąłem przed wyborem – albo zrezygnować z odmawiania go, albo przestać ciężko grzeszyć. Odtąd, od dwudziestu lat, staram się żyć na co dzień w przyjaźni z Jezusem. Proszę Go, bym już nigdy nie stracił więzi z Nim. Pomimo dojmującego doświadczenia własnej grzeszności, towarzyszy mi przekonanie, że dopóki trwam w łasce uświęcającej, jestem na dobrej drodze!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zaproszeniem do „powtórnych narodzin z Ducha” (por. J 3, 3. 5) było też natchnienie, jakie otrzymałem na początku Wielkiego Postu w 2010 r. Pojawiło się wtedy we mnie pragnienie, które uczyniłem swoim postanowieniem, aby w tym szczególnym czasie każdego dnia uczestniczyć we Mszy św. Zasmakowałem wówczas w Eucharystii do tego stopnia, że nie przestałem na nią przychodzić codziennie także po zakończeniu okresu czterdziestodniowej pokuty. Z pomocą Ducha Świętego wierny jestem temu zwyczajowi po dzień dzisiejszy, a raczej to Bóg jest mu wierny. Zauważam bowiem, że kiedy czuję się bardziej niż zwykle niegodny albo wyjątkowo zmęczony i najchętniej odpuściłbym sobie, okoliczności tak się układają, że jednak muszę wstać i pójść do kościoła, bo np. umówiłem się tam na załatwienie jakiejś sprawy przy okazji Mszy.

Zdumiewająca jest wierność Boga!

Bartosz

Łaskawość

Przekonałam się, że Bóg istnieje, kiedy miałam 18 lat. Bóg, który kocha, który mnie stworzył, który nieustannie otacza świat swoją miłością. To było odkrycie! Największy „przewrót kopernikański” w moim niełatwym do tej pory życiu.

Dar nawrócenia pociągnął za sobą radykalną zmianę sposobu życia i konieczność odwrócenia się od wielu grzechów. Prawie z dnia na dzień, podejmując regularną modlitwę i codzienną Eucharystię, zaczęłam żyć w czystości i trzeźwości. Dominujące wcześniej poczucie pustki i bezsensu życia zamieniło się w przekonanie o tym, że Życie to najpiękniejszy dar, który otrzymałam od Boga.

Reklama

Od momentu nawrócenia minęło już 12 lat. Trwając przy Bogu, widzę, jak nieustannie zmienia mnie i pozwala dojrzewać w wierze i człowieczeństwie, które wydaje mi się owocem wiary i działania Ducha Świętego w moim życiu. Ostatnio wracając po raz kolejny do swojej trudnej przeszłości, uświadomiłam sobie, jak wiele, a właściwie wszystko zawdzięczam Bożej łasce. Bóg uratował moje życie i nieustannie to czyni. Ta świadomość bardzo zmienia mnie samą, ale także moje spojrzenie na drugiego człowieka, czyniąc je coraz bardziej życzliwym, delikatnym i łaskawym. Skoro sama tak bardzo doświadczam dobroci i łaski Boga, nie mogę zostawiać jej dla siebie. Wobec własnego grzechu, słabości i mocy Boga każdy człowiek staje się moim bratem, tak bardzo podobnym do mnie samej. Boli mnie, kiedy patrzę na ludzi zachowujących się jak uczeni w Piśmie i faryzeusze z Ewangelii o kobiecie cudzołożnej (por. J 8, 1-11). Mam wrażenie, że patrząc na innych, nieustannie oceniają: dobry–zły; katolik–niewierzący; człowiek porządny–dziwak itd. Chrystus uczy mnie nie oceniać, nie wydawać sądów nawet we własnym wnętrzu, patrzeć łaskawie na mojego brata, którego historia życia, a także intencje pozostają często tajemnicą znaną tylko Bogu. Nieraz myślę, że w niebie wszyscy zdziwimy się, spotykając tych, którzy nas wyprzedzili w drodze do świętości: dobrych łotrów, wielu celników i grzeszników naszych czasów.

Magdalena

Dobroć

Do śmierci taty mieliśmy radosne i szczęśliwe dzieciństwo. Potem trzeba było sprzedać majątek rodzinny i przeprowadzić się do Warszawy. Wysłano mnie do Petersburga, do Korpusu Kadetów. Mama, dostrzegłszy moją rusyfikację, zabrała mnie do gimnazjum w Warszawie. Gdy miałem 14 lat, zostałem sierotą. Jestem wdzięczny cioci Petroneli, siostrze taty, za troskę i miłość, jaką otoczyła mnie i trójkę mojego młodszego rodzeństwa. Dzięki niej kontynuowałem naukę w Szkole Rolniczo-Leśnej w Puławach.

Młodość to czas wielkich ideałów. Gdy zatem pojawiła się możliwość, by zawalczyć o Niepodległą, wraz z kolegami ruszyliśmy do powstania styczniowego. Jak wielu innych, też zostałem ranny, amputowano mi nogę. To był cios. Czułem się do niczego nieprzydatny. Stale jednak doświadczałem dobroci Bożej, mimo przeciwności. Choć byłem w niewoli, znaleźli się ludzie, którzy pomogli mi się stamtąd wydostać i cudem uniknąć zsyłki na Sybir. Wiele dobra doświadczyłem ze strony przyjaciół, dzięki którym otrzymałem protezę, a nawet odbyłem studia malarskie w Monachium. Zaczęto mnie uważać za znawcę przedmiotu. A ja wciąż szukałem. Nowego ideału? Malując obraz „Ecce Homo”, zdecydowałem: wstąpię do jezuitów. Że nie była to droga dla mnie, przekonałem się w pół roku. Doświadczyłem depresji, potrzebne było leczenie w zakładzie dla nerwowo chorych. Pobyt u brata Stanisława na Podolu pomógł mi odzyskać równowagę. Przyszła fascynacja św. Franciszkiem z Asyżu i nowe patrzenie na życie, na ludzi, na świat.

W Krakowie otworzyłem pracownię malarską. Dosłownie – by mogli w niej zatrzymać się na nocleg i posiłek najbiedniejsi... Środków ze sprzedaży obrazów nie wystarczało, by przygarnąć wszystkich biednych, aby ich ogrzać. Tylko serce rosło. Zamieszkałem razem z nimi. Rodzinie napisałem: „Obiit Adamus Chmielowski, natus est frater Albertus”. Zaczęło się nowe życie, a właściwie praca, by mogło nadejść królestwo dobra, prawdy i sprawiedliwości, którego jeszcze nie ma, a które kiedyś będzie, gdy więcej osób przekona się, że: „Powinno się być dobrym jak chleb; powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny”.

Brat Albert Chmielowski

2015-04-28 11:36

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wasz głos jest ważny

Nic o was bez was – czyli I Warmiński Synod Młodych. Dlaczego synod? Bo synod to zejście się i pójście wspólną drogą. A dlaczego młodych? Bo dotyczy waszego bycia w Kościele. Nie sposób więc rozmawiać o młodych bez młodych

Na pomysł zwołania synodu – tuż przed tym watykańskim biskupów w październiku 2018 r. – wpadło Warmińskie Duszpasterstwo Młodych. Zarówno duszpasterze młodych, jak i oni sami podjęli decyzję, że pora wstać z kanapy i założyć buty wyczynowe. W końcu to od każdego z was zależy, jaki kształt Kościół będzie miał jutro. Ale jak dowiedzieć się, czego potrzebujecie, jakie macie problemy, czego szukacie, jeśli nie przez spotkanie i rozmowę.
CZYTAJ DALEJ

Papież ogłosił List apostolski o kapłanach i ich tożsamości

2025-12-22 12:17

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Leon XIV

Karol Porwich/Niedziela

Odnowa Kościoła w dużej mierze zależy od posługi kapłańskiej - przypomina Leon XIV w ogłoszonym dziś Liście apostolskim z okazji 60-lecia soborowych dekretów o kapłaństwie i formacji kapłańskiej. Cytując św. Jana Marię Vianneya podkreśla, że „’Kapłaństwo to miłość serca Jezusowego’ . Miłość tak silna, że rozprasza chmury przyzwyczajenia, zniechęcenia i samotności, miłość całkowita, która jest nam w pełni dana w Eucharystii. Miłość eucharystyczna, miłość kapłańska”.

List apostolski nosi tytuł “Una fedeltà che genera”. Są to pierwsze słowa dokumentu, w których Papież wskazuje, że „wierność, która rodzi przyszłość, jest tym, do czego kapłani są powołani również dzisiaj”. Leon XIV zauważa, że rocznica dekretów Optatam Totius oraz Presbyterorum ordinis stanowią okazję do ponownego rozważenia tożsamości i funkcji kapłańskiej posługi w świetle tego, czego Pan dziś wymaga od Kościoła.
CZYTAJ DALEJ

Świebodzice. Świątynia odzyskała blask

2025-12-23 11:40

[ TEMATY ]

Świebodzice

ks. Józef Siemasz

remont kościoła

UM Świebodzice

Uczestnicy odbioru prac remontowych w kościele św. Mikołaja w Świebodzicach wraz z proboszczem ks. kan. Józefem Siemaszem

Uczestnicy odbioru prac remontowych w kościele św. Mikołaja w Świebodzicach wraz z proboszczem ks. kan. Józefem Siemaszem

Zabytkowy kościół św. Mikołaja, jedna z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych świątyń miasta, przeszedł gruntowną metamorfozę.

Dzięki szeroko zakrojonym pracom konserwatorskim i budowlanym parafialna świątynia odzyskała swój historyczny blask, a 5 grudnia dokonano oficjalnego odbioru inwestycji. W wydarzeniu uczestniczyli m.in. zastępca burmistrza Tobiasz Wysoczański, proboszcz parafii ks. kan. Józef Siemasz, przedstawiciele miasta i wykonawcy oraz zespół konserwatorski odpowiedzialny za realizację projektu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję