Reklama

Odbudowana parafia

Ks. Michael White, proboszcz parafii pw. Narodzenia Pańskiego w Timonium, w stanie Maryland (USA), i jego świecki współpracownik Brian Crook przyjechali do Polski na zaproszenie Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji. Przez trzy dni podczas spotkań w Krakowie, Toruniu i Warszawie dzielili się świadectwem odbudowy upadającej parafii. O swoich doświadczeniach opowiedzieli również w rozmowie z „Niedzielą”

Niedziela Ogólnopolska 24/2015, str. 28-29

Dariusz Trętowicz

Ks. Michael White i Brian Crook z Piotrem Sową, dyrektorem wydawnictwa Przystanek Jezus, które wydało książkę „Odbudowana”

Ks. Michael White i Brian Crook z Piotrem Sową, dyrektorem wydawnictwa Przystanek Jezus,
które wydało książkę „Odbudowana”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA KONIK-KORN: – Co, według Księdza, jest najważniejsze w rozpoczęciu procesu zmian w parafii?

KS. MICHAEL WHITE: – Bardzo ważną sprawą jest skoncentrowanie się na osobach, które nie chodzą do kościoła, choć należą do parafii. Trzeba poznać powody, dla których nie chodzą do kościoła, dlaczego wolą spędzać niedziele, uprawiając sport lub z przyjaciółmi. Trzeba do nich wyjść, poznać ich i zaprzyjaźnić się.

– Brian, jakie są Twoje obserwacje jako człowieka świeckiego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

BRIAN CROOK: – Osoby, które przychodzą do kościoła, chcą się w nim dobrze czuć. Aby stworzyć taką atmosferę, nie wystarczy, by proboszcz był miłym człowiekiem. Ważne, aby ci, którzy są aktywni w parafii, nie zamykali się w swoich grupach, ale tworzyli atmosferę przyjaznej gościnności wobec tych, którzy przychodzą tu rzadko lub po raz pierwszy. Przecież każdy chce być w nowym miejscu dobrze przyjęty, nie chce się czuć wyobcowany. Dlatego praca nad odbudową parafii spoczywa zarówno na kapłanach, jak i na aktywnych członkach grup parafialnych, którzy sami powinni wychodzić naprzeciw tym, którzy są zagubieni. Trzeba więcej dowiadywać się o tych zagubionych, którzy nie zdołali jeszcze poznać Kościoła albo którzy z niego z jakichś powodów odeszli. Jednak dopóki będziemy ich traktować jak konsumentów, dopóty nie będzie w tym ducha służby, o której mówi Chrystus. Musimy stawiać wymagania. Inaczej nie tylko nie odniesiemy sukcesu, ale też staniemy się kolejną instytucją, która spełnia zachcianki.

– Jak rozpoczął się proces odbudowy parafii w Timonium?

KS. M. W.: – Najpierw musieliśmy z pokorą przyznać, że sobie nie radzimy. Zauważyliśmy, że traktujemy parafian właśnie jak konsumentów, których zasypujemy różnorodnymi ofertami. W pewnym momencie zaczęło nam brakować sił i pomysłów, a parafianie chcieli inaczej, więcej, nic za to w zamian nie dając. Kiedy zdaliśmy sobie z tego sprawę, postanowiliśmy zacząć uczyć się od tych, którzy odnieśli sukcesy. Sporo naszej wiedzy zaczerpnęliśmy od protestantów, bo widzieliśmy skuteczność ich działań w budowaniu wspólnoty. W naszych działaniach trzymamy się jednak mocno doktryny katolickiej. We wszystkich kursach uczestniczyliśmy za zgodą i wiedzą naszego biskupa.

– Co jest najważniejsze w misji tworzenia wspólnoty parafialnej?

Reklama

KS. M. W.: – Wszyscy potrzebują Ewangelii. Najważniejsze jest więc, by dotrzeć z Dobrą Nowiną do tych grup, które działają na terenie parafii. Każda grupa jednak potrzebuje innego przekazu. I naszym zadaniem – zarówno duchownych, jak i świeckich – jest znalezienie odpowiedniego języka, by dotrzeć z tym przekazem w sposób zrozumiały. Często przekazujemy ludziom Ewangelię językiem, którego oni nie rozumieją. Jeśli znamy ich potrzeby, ich troski, wiemy, czym żyją na co dzień – wtedy to nasze głoszenie może być bardziej skuteczne. Inne są przecież potrzeby rodzin z małymi dziećmi, inne młodzieży, jeszcze inne osób starszych. Równie ważnym zadaniem jest zaangażowanie tych osób w życie parafii, by nie były tylko konsumentami, ale by każdy na swój sposób i według własnych możliwości mógł służyć innym we wspólnocie.

– Jak zatem skutecznie ewangelizować?

Reklama

KS. M. W.: – Ewangelizacja wyklucza poczucie, że jesteśmy lepsi od tych, którzy nie chodzą do kościoła czy nie wierzą w Boga. Bo wcale nie jesteśmy lepsi. Kto będzie chciał nas słuchać, kiedy będziemy się do niego zwracać z wyższością, z perspektywy kogoś lepszego? Nikt tego nie lubi. Ważne, by się nie porównywać, ale dzielić się swoim doświadczeniem, które jest dla nas dobre, pozytywne. Kiedy lubimy jakiś rodzaj muzyki czy jedzenie w konkretnej restauracji, opowiadamy o tym naszym znajomym, nie mówiąc, że muzyka, której słuchamy, jest lepsza od tej, której oni słuchają, czy knajpka, w której lubimy jadać, jest fajniejsza od tej, w której oni jadają. Raczej opowiadamy o naszym pozytywnym doświadczeniu i zapraszamy – może ktoś zechce razem z nami posłuchać tej muzyki czy wybierze się z nami na lunch. Każdy człowiek ma własne upodobania, zwyczaje i nie można mu narzucać czegokolwiek, tym bardziej gdy mówimy o wartościach, o wierze. Ale zawsze możemy podzielić się świadectwem. To o wiele skuteczniejsze.
B. C.: – W tych działaniach bardzo ważna jest także prostota. Zwyczajne zaproszenie do udziału w czymś może być bardziej owocne niż zmuszanie kogoś do tego. Jeśli uszanujemy czyjąś wolność wyboru, osiągniemy lepsze owoce.
W parafii każdy może zrobić coś dla innych – jedni mogą śpiewać, inni służyć przy ołtarzu, jeszcze inni mogą pomóc w opiece nad dziećmi czy po prostu modlić się za parafię. Wspólnotę tworzy się w taki sposób, by każdy był potrzebny i czuł się potrzebny. Cała radość ze służby w parafii wynika z tego, że robimy różne rzeczy razem z innymi ludźmi. To tworzenie nowych, dobrych relacji przyjaźni. Prawdziwa przygoda, w której chce się uczestniczyć, dzielić problemy i mnożyć radości. To może być naprawdę ekscytujące.

– Czym zajmujecie się teraz, gdy osiągnęliście sukces?

KS. M. W.: – To prawda, osiągnęliśmy sukces, ale trzeba nad nim nieustannie pracować. Parafia powinna cały czas wzrastać, trzeba o nią dbać, podlewać jak ogród. Tu zawsze jest coś do zrobienia i nie wolno tego zaniedbać. Pomimo że obecnie bardzo dużo podróżujemy, z wielką radością wracamy do Timonium, gdzie staramy się nie ustawać w pracy.

* * *

Ks. Michael White
jeden z autorów książki „Odbudowana”. Za jego kadencji jako proboszcza parafii pw. Narodzenia Pańskiego w Timonium (USA) liczba wiernych praktykujących w tygodniu wzrosła niemal trzykrotnie – z 1400 do 4000. Co istotniejsze, zwiększyło się zaangażowanie wiernych w życie Kościoła. Przejawia się to m.in. w znacznym wzroście datków i uczestnictwie w posłudze. Wraz ze świeckim współpracownikiem Tomem Corcoranem, współautorem książki, ks. Michael White prowadzi blog: Make Church Matter (informacje za: odbudowana.pl).

2015-06-09 13:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święcenie pokarmów

Kościół ustanowił sakramentalia, czyli „święte znaki, które z pewnym podobieństwem do sakramentów oznaczają skutki, przede wszystkim duchowe. Sakramentalia nie udzielają łaski Ducha Świętego na sposób sakramentalny, lecz przez modlitwę Kościoła uzdalniają do przyjęcia łaski i dysponują do współpracy z nią. Wśród sakramentaliów znajdują się najpierw błogosławieństwa (osób, posiłków, przedmiotów, miejsc). Każde błogosławieństwo jest uwielbieniem Boga i modlitwą o Jego dary” (KKK 1667-1671). Modlitwa i błogosławienie pokarmów znane jest już w Starym Testamencie, czyni to także Jezus: „On tymczasem wziął pięć chlebów i dwie ryby, podniósł wzrok ku niebu, pobłogosławił je, połamał i dawał uczniom, aby rozdawali ludziom” (Łk 9, 16).
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Łódzkie: droga do Jerozolimy

2025-04-19 12:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Ostatnie chwile życia Pana Jezusa, od nauczania wśród ludzi aż po śmierć na krzyżu i Zmartwychwstanie, mogli obejrzeć widzowie spektaklu plenerowego w Inowłodzu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję