Niewielkie ukraińskie miasteczko Rudki, leżące nad rzeczką Wiszenką, w połowie drogi z Sambora do Lwowa, wraz z odległym o 1,5 km chutorem Beńkowa Wisznia to kraina związana z rodziną Fredrów. Zbliżająca się 15 lipca 139. rocznica śmierci Aleksandra Fredry, zapewne najsłynniejszego przedstawiciela tego rodu, to dobra okazja, aby wybrać się w te strony.
Majątek w Beńkowej Wiszni Fredrowie nabyli w 1795 r. i zamieszkali tutaj dwa lata później, gdy Aleksander miał cztery lata. Przyszły komediopisarz spędził tu całe swoje beztroskie dzieciństwo i młodość. Gdy w lutym 1828 r. zmarł ojciec pisarza Jacek Fredro, syn przejął zarządzanie posiadłością. Hrabia Aleksander okazał się nie tylko świetnym komediopisarzem, ale także gospodarzem. Nie tylko utrzymał schedę po ojcu, ale podwoił jej wartość. W 1835 r. Aleksander Fredro wybudował w Beńkowej Wiszni wielki murowany pałac. Po wojnie obiekt przeznaczono na szkołę rolniczą, a obecnie ma tu są siedzibę filia Lwowskiej Akademii Rolniczej. Wewnątrz znajduje się coś na wzór skromnej izby pamięci, gdzie w zakurzonej gablocie zgromadzono kilka pamiątek po Fredrach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Znacznie więcej śladów po słynnej rodzinie znajdziemy w pobliskich Rudkach w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Okazała barokowa budowla z początku XVIII w. znajduje się w samym centrum miasteczka, przy uliczce wychodzącej z Rynku w kierunku zachodnim. Na przedłużeniu lewej bocznej nawy świątyni znajduje się rodzinne mauzoleum Fredrów, wraz z grobowcem słynnego dramatopisarza Aleksandra Fredry. Kaplicę ufundował jego syn w 1876 r., tuż po śmierci ojca. Wśród płyt i epitafiów uwieczniających różnych przedstawicieli rodu wyróżnia się ten poświęcony poecie: nagrobek z czarnego marmuru z białym medalionem i wyrytym poniżej pamiątkowym napisem. Podziemna krypta kryje pięć sarkofagów członków rodu, pierwszy od wejścia należy do poety. Kościół w okresie powojennym był zdewastowany, groby okradzione, a obiekt przez lata funkcjonował jako magazyn. Obecny stan zawdzięcza starannej restauracji sfinansowanej ze środków Fundacji Kultury Polskiej.
Rudki do czasów ostatniej wojny były silnym ośrodkiem pielgrzymkowym kultu maryjnego związanego z cudowną ikoną Matki Boskiej Rudeckiej. Obraz miał interesującą historię, którą warto przytoczyć. Po klęsce Stefana Potockiego pod Sasowym Rogiem w 1612 r. Tatarzy napadli na Podole i spustoszyli południowe pogranicze Rzeczpospolitej. Wówczas spalono wieś Żeleźnicę, a jej ludność wymordowano. W zgliszczach cerkwi rycerz Jerzy Czuryło z Goraja odnalazł ikonę Matki Boskiej, nietkniętą przez płomienie. Postanowił obraz zabrać na Roztocze, skąd pochodził. Kiedy przejeżdżał obok kościoła w Rudkach, konie zatrzymały się i nie chciały dalej iść. Wywnioskowano, że Matka Boża wybrała tu dla siebie miejsce. Wkrótce ikona zasłynęła łaskami. Pielgrzymowali tu Polacy, Rusini, Słowacy i Węgrzy. Przed obrazem modlili się polscy królowie: Jan Kazimierz, Michał Korybut Wiśniowiecki i Jan III Sobieski. W 1727 r. uznano ikonę za cudowną. W 1921 r. koronacji wizerunku dokonał bp Pelczar, później uznany za świętego. Po wojnie wierni zabrali obraz do Polski. W 1992 r. został skradziony z kościółka w Jasieniu w Bieszczadach i ślad po nim zaginął.
Po dłuższej przerwie w propagowaniu kultu Matki Boskiej Rudeckiej w 1995 r. obraz w postaci wiernej kopii powrócił do kościoła w Rudkach, który następnie biskup lwowski podniósł do godności sanktuarium. Według tutejszego proboszcza, parafia liczy aktualnie ok. 600 wiernych.
Więcej informacji o Rudkach i Beńkowej Wiszni oraz innych miejscowościach kresowych można znaleźć w książce autorów powyższego artykułu „Polskie ślady na Ukrainie” opublikowanej przez Wydawnictwo BOSZ