I tu, u tronu Królowej Polski w Kaplicy Cudownego Obrazu, Tej, dla której podjęli się trudu wędrówki, powierzyli intencje, prośby i dziękczynienia, każdego dnia towarzyszące im w niełatwej przecież drodze. W tym momencie trud wędrówki, niewyspanie, bolące nogi i piekące pęcherze poszły w zapomnienie, liczyło się tylko tu i teraz, cztery słowa, w których wszystko się zamyka: „Maryjo, jestem, pamiętam, czuwam”.
W pielgrzymkowej wspólnocie grup
Reklama
O godz. 11. 30 pielgrzymi drohiczyńscy uczestniczyli we wspólnej Eucharystii z przybyłymi tego dnia przed południem grupami (24. Piesza Pielgrzymka Diecezji Pelplińskiej, 31. Piesza Pielgrzymka Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej, 33. Piesza Pielgrzymka Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej, 38. Piesza Pielgrzymka Diecezji Rzeszowskiej). Przewodniczył jej i słowo Boże wygłosił pasterz diecezji drohiczyńskiej bp Tadeusz Pikus. W homilii Ksiądz Biskup skupił się na rodzinie i potrzebie miłości, drzemiącej bez wyjątku w każdym człowieku (pątnicy zebrani przed Szczytem Jasnogórskim wysłuchali Hymnu o miłości, w którym św. Paweł mówi, że wszystko przeminie, a miłość zostanie). Nawiązując do hasła pielgrzymki drohiczyńskiej, mówił: – Życie w obfitości to życie w miłości. I do tego nas nie tylko zaprasza, ale obdarowuje nas Bóg w Trójcy Jedyny – życiem i miłością. (...) Miarą świętości, miarą wielkości życia człowieka jest miłość. (...) O miłości nie wystarczy mówić, trzeba doświadczyć – podkreślił, zaznaczając też wielką w tym rolę sakramentalnego małżeństwa: – Bez małżeństwa rodziny się nie uratuje, bowiem podstawą rodziny jest małżeństwo. I tutaj, jeśli małżonkowie zawrą związek małżeński sakramentalny, w ich życie wchodzi błogosławieństwo Boga, dar niezwykły, który umacnia miłość, tę miłość bardzo często uczuciową, a bardzo często i głęboką, opartą na rozumie i woli, więc na decyzji poważnej – zaznaczył.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z dziejów
Po raz pierwszy pątnicy drohiczyńscy wyruszyli w trasę 1 sierpnia 1991 r., a przyczyniły się ku temu dwa wydarzenia. Pierwsze z nich to utworzenie przez Jana Pawła II 5 czerwca tegoż roku w Białymstoku diecezji drohiczyńskiej. Drugie to przypadający w sierpniu 1991 r. na Jasnej Górze VI Światowy Dzień Młodzieży z udziałem samego Ojca Świętego. Ówczesna pielgrzymka z jednej strony, co naturalne, stanowiła podziękowanie za utworzenie naszej diecezji, stąd tak ważny jej wymiar lokalny, z drugiej zaś była doświadczeniem Kościoła w szerszym, bo ogólnoświatowym wymiarze.
Reklama
Pielgrzymkę zainicjował śp. ks. Ryszard Starczewski. To on wyznaczył jej trasę i powołał wszystkie, funkcjonujące do dziś, służby. Pierwsza, historyczna pielgrzymka wyruszyła z Drohiczyna w dwóch grupach. W roku następnym poszerzyła się o grupy sokołowską i węgrowską (w 1992 r. granica diecezji drohiczyńskiej na mocy bulli papieskiej „Totus Tuus Poloniae populus” poszerzyła się o parafie diecezji siedleckiej). W kolejnych latach z grupy węgrowskiej wyodrębniła się grupa łochowska. Dziś pielgrzymkę stanowią grupy: bielska (zielona), obejmująca dekanaty: bielski, brański i hajnowski; drohiczyńska – katedralna (fioletowa), której skład stanowią dekanaty: ciechanowiecki, drohiczyński, sarnacki i siemiatycki; sokołowska (pomarańczowa) – dekanaty sokołowski i sterdyński; węgrowska (niebieska) – dekanat węgrowski i łochowska (żółta) – dekanat łochowski. Osobną grupę stanowią oczywiście pozostający w swych domach pielgrzymi duchowi – grupa srebrna.
Oczywiście przez lata zmieniali się kierownicy pielgrzymki. W 1992 r. był nim ks. Józef Poskrobko, w latach 1994-98 – ks. Jarosław Redosz, kolejno w latach: 1998 – 2001 ks. Krzysztof Kisielewicz, który zainicjował ideę pielgrzymowania duchowego, 2002-2010 ks. Wiesław Niemyjski, 2011-2013 ks. Janusz Bolewski. W 2014 r. kierownictwo zostało oddane w ręce obecnego kierownika ks. Roberta Grzybowskiego.
Życie w obfitości
To hasło, zaczerpnięte z Janowej Ewangelii, towarzyszyło tegorocznym pątnikom zmierzającym na Jasną Górę w liczbie 737 osób, w tym: 23 księży, 13 kleryków i 19 sióstr zakonnych. Najstarszym pielgrzymem był 82-letni Józef Zarzycki, najmłodszymi 10-miesięczni Marysia Olkowicz i Tobiasz Misiuk.
Podczas pielgrzymki realizowano program, którego punktem wyjścia, a zarazem inspiracją był przeżywany obecnie w Kościele Rok Życia Konsekrowanego (stąd tak duża obecność podczas tegorocznej pielgrzymki sióstr zakonnych), a celem – odkrycie chrześcijaństwa, powołania i konsekracji jako pełni życia i pociągającej propozycji. Tematy, podejmowane każdego dnia przez inne zgromadzenie zakonne, były zaczerpnięte z listu papieża na Rok Życia Konsekrowanego.
Reklama
– Gdy stanęłam przed Maryją, zdałam sobie sprawę, że dokonałam czegoś, co przed, a nawet w trakcie pielgrzymki wydawało mi się niemożliwe, gdy nogi odmawiały posłuszeństwa, a upał nie pozwalał oddychać... – dzieli się swą refleksją jedna z pątniczek. – A teraz już wiem, że było warto, że tak trzeba. Utarliśmy rogi złemu – śmieje się. – Doświadczyliśmy życia w obfitości, z Bogiem.
A ks. Robert Grzybowski dodaje: – W tym roku pielgrzymka była przeżywana pod hasłem: „Życie w obfitości”, stąd na początku zaprosiłem sam siebie i innych, byśmy się chwycili tego słowa, tego życia w obfitości. Kończąc pielgrzymowanie, z jednej strony towarzyszyła mi taka ufność, że ziarno zostało rzucone, z drugiej – taka ciągle niepewność, czy to wyda plony obfite zarówno w moim życiu, jak i innych.
Jeśli chodzi o pogodę, to też przyszła mi taka refleksja. Jednego dnia mieliśmy być mistrzami komunii, czyli wspólnoty, taki był temat. Siostry albertynki, przygotowujące to spotkanie, przywołały m.in. najbardziej chyba znane motto św. Brata Alberta, który powiedział, żeby być dobrym jak chleb. I wtedy, przy tych upałach, przyszło mi na myśl, że chleb, aby był dobry, musi być najpierw wypieczony. To jest argument za tym, że ta upalna pogoda była potrzebna, że byliśmy trochę w piecu, jak trzej młodzieńcy, wypalani, ale Pan Bóg był z nami, nic nam się nie stało (z powodu upału było dużo interwencji lekarskich, w tym jedna reanimacja – red.) i przychodzimy mocniejsi, chwaląc Pana. To był piękny czas – zakończył.