Świątynia jest szczególnym miejscem Bożego Miłosierdzia, gdzie oddajemy Bogu cześć i chwałę oraz oczyszczamy się moralnie z naszych grzechów – mówił w murach budującego się kościoła bp Ignacy Dec. Biskup Świdnicki przewodniczył uroczystej Mszy św. w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Bielawie, gdzie 12 czerwca świętowano 10-lecie istnienia parafii.
– Obchody jubileuszowe, które rozpoczęły się 8 czerwca peregrynacją figury Matki Bożej Fatimskiej, są także dziękczynieniem za opiekę Maryi czczonej w tutejszej parafii od pierwszych dni jej istnienia. Dziękujemy miłosiernemu Bogu, że ten święty czas nawiedzenia Maryi w Jej świętym wizerunku dane nam było przeżyć – powiedział na rozpoczęcie Mszy św. ks. Robert Begierski, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Bielawie.
W homilii Ordynariusz Świdnicki, odwołując się do czytań mszalnych, mówił o wartości Bożego Miłosierdzia w życiu każdego człowieka.
– Miłosierdzie Boże jest odpowiedzią na ludzki grzech i poczucie winy za popełniony grzech, jest czymś bardzo właściwym. Człowiek wtedy uwrażliwia siebie na zło, przeróżne pokusy, które może zwalczyć dzięki Bożemu Miłosierdziu – podkreślał celebrans.
– Naszą wiarą i miłością, którą odpowiadamy na dar miłosiernej miłości Boga, winniśmy promieniować na otoczenie. Powinniśmy być zwiastunami Bożego miłosierdzia – mówił bp Dec.
Reklama
Kaznodzieja wskazywał również, aby w codzienności każdy był wrażliwy na drugiego człowieka, na jego potrzeby.
– Nie mówmy, że nie mamy się czym dzielić. W miłosierdziu nie chodzi tyle o dzielenie się dobrami materialnymi, ale o dziele się swoim sercem. Próbuj kierować do drugiego człowieka dobre słowo, słowo pocieszenia, nadziei i otuchy – zachęcał hierarcha.
W dalszej części homilii bp Dec zauważył ofiarność proboszcza i mieszkańców, ich determinację w budowie świątyni, wspomaganie tego dzieła duchowo i materialnie.
– Mury tej świątyni wznoszone są modlitwą, wysiłkiem, cierpieniem, pracą, trudem ofiar, ale także solidarnością serc gotowych do poświęcenia. Dziękuję wam za to wszystko, co udało się całej waszej wspólnocie dokonać przez te 10 lat – mówił Biskup Świdnicki. – Nie ustawajcie w dalszej budowie tego kościoła, ale również troszczcie się o budowanie duchowej świątyni, którą jest wspólnota parafialna wraz z jej duszpasterzami – spuentował bp Dec.
Reklama
Wraz z Biskupem Świdnickim modlili się: ks. prał. dr Stanisław Chomiak, dziekan bielawski, ks. prał. Edward Dzik, ks. kan. Józef Błałciak, ks. Maciej Sroczyński oraz ks. Emilian Sigel SAC ze Zgromadzenia Księży Pallotynów, który od 8 czerwca poprzez głoszone rekolekcje przygotowywał wspólnotę parafialną do jubileuszu 10-lecia. W Mszy św. wzięły udział siostry augustianki oraz przedstawiciele władz samorządowych, Bractwo św. Rity, Chór Beatae Mariae Virginis z parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Bielawie i licznie zgromadzeni wierni.
Jubileusz stał się także okazją do wręczenia odznaczeń diecezjalnych dla zasłużonych parafian. Na wniosek proboszcza ks. dr. Roberta Begierskiego bp Ignacy Dec odznaczył Pierścieniem św. Stanisława następujące osoby: Irenę i Tadeusza Banasiów, Henrykę i Jerzego Gawryckich, Zofię i Eugeniusza Świszczów, Violettę Wojciechowicz, Czesławę Babiak, Tadeusza Harańczyka, Ryszarda Sobieraja, Franciszka Rejmana, Czesława Filozofa, Wojciecha Jastrzębia, Leszka Filipiaka, Zbigniewa Zieja, Piotra Okoniewskiego, Pawła Ciuka, Wiesława Barana, Rafała Janiszkiewicza, Kazimierza Strzeleckiego.
– Pierścienie te pokazują, że troska o życie parafii i budowa kościoła to nie tylko sprawa proboszcza, ale i świeckich, którzy nie żałują swoich talentów, czasu i środków materialnych, by służyć pomocą całej wspólnocie parafialnej – mówił bp Ignacy Dec.
Parafia pw. Miłosierdzia Bożego w Bielawie jest jedną z najmłodszych w diecezji świdnickiej. Została erygowana 21 czerwca 2006 r. mocą dekretu ordynariusza świdnickiego bp. Ignacego Deca. Pierwszą Eucharystię w nowej wspólnocie, wydzielonej z parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, odprawiono już 25 czerwca, tym samym zainaugurowano jej istnienie. Młodej wspólnocie przewodzi jej pierwszy proboszcz – ks. kan. dr Robert Begierski.
W parafii działa prężnie Rada Parafialna. Inicjuje ona wiele przedsięwzięć, których celem jest zbieranie funduszy na budowę kościoła. W 2010 r. powołana została charytatywna Fundacja „Misericordias Domini” zajmująca się pomocą ubogim i potrzebującym. W parafii posługuje również szerokie grono Liturgicznej Służby Ołtarza, schola dziecięca oraz Żywy Różaniec i Bractwo św. Rity.
Zabytkowy kościół parafialny pod wezwaniem św. Marcina w Żytniowie
Parafia Żytniów niedawno obchodziła 700 lat swojego istnienia. W historycznej Ziemi Wieluńskiej, najstarszą udokumentowaną historię (pierwsza połowa XII w.) ma kościół w Rudzie, matka kościołów tej ziemi. Z dokumentów zachowanych w Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej wynika zaś, iż erygowanie parafii w Żytniowie miało miejsce w roku 1312, co nie wyklucza oczywiście istnienia wsi i zbudowania kościoła już w wieku XIII. Fundatorem kościoła w Żytniowie był comes Marcin z Kurzeszyna. Nazwa Żytniów (Zythnowo) po raz pierwszy pojawiła się w dziele Jana Łaskiego „Liber Beneficiorum” (napisanym w latach 1511-1523); fakt erygowania żytniowskiej parafii udokumentował na pergaminie arcybiskup Jakub Uchański (25 czerwca 1573 r.), przywołany w swoim dziele przez kardynała Michała Radziejowskiego (17 lipca 1691 r.).
Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy
świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę -
czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt
wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii.
Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze
odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene
nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane
i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”.
Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia
jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia
i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy
jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość,
nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala
Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji
kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi
jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia.
Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny
do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy
wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale
cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu.
Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie.
Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by
je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała
sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło.
Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu,
albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim
życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości.
Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask
na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii
św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że
i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością.
Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie
jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec
osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę,
że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
Ojciec Joachim Badeni OP, mistyk – 15 lat po śmierci znów przemawia do współczesnego człowieka
2025-10-01 17:09
Materiał prasowy
info.dominikanie.pl
Ojciec Joachim Badeni OP – człowiek modlitwy, mistyk– 15 lat po śmierci znów przemawia do współczesnego człowieka dzięki książce „Amen. O rzeczach ostatecznych”. Osoby, dla których był przewodnikiem, dziś mogą pomóc w przygotowaniach do jego beatyfikacji, dzieląc się osobistymi świadectwami wiary, łask i spotkań z dominikaninem.
W tym roku minęło 15 lat od śmierci znanego i kochanego przez wielu dominikanina, ojca Joachima Badeniego – cenionego kaznodziei, duszpasterza i mistyka. Urodził się w arystokratycznej rodzinie i ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.