Dbałość o świątynię to jedno z głównych zadań proboszczów i parafialnych wspólnot. Praktycznie cały czas w kościołach prowadzone są większe i mniejsze remonty. Zwykle mają upiększać miejsca modlitwy lub poprawiać ich funkcjonalność. Jednak w przypadku zabytkowych kościołów często wybór jest prosty – podjęcie się niełatwego remontu albo jego zamknięcie i powieszona na drzwiach złowieszcza tabliczka: „Wstęp wzbroniony! Grozi zawaleniem”.
Kościół Matki Bożej Bolesnej w Czeladzi-Piaskach to na mapie naszej diecezji miejsce szczególne – sanktuarium św. Jana Marii Vianneya, wybudowane niemal sto lat temu staraniem górników i krewnego świętego Proboszcza z Ars – ówczesnego dyrektora Kopalni „Czeladź” Wiktora Vianneya. Neoromański kościół, nawiązujący architektonicznie do wczesnochrześcijańskich bazylik rzymskich, zaprojektowali francuscy architekci. Prowadzony od września ub.r. generalny remont obejmuje go w całości – od fundamentów aż do dachu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Miękkie podłoże, szkody górnicze, działanie wód gruntowych i deszczowych spowodowało podmycie fundamentu oraz pochylanie się kościoła i pękanie ścian. Aby temu zapobiec i wzmocnić grunt wstrzykiwaliśmy betonową masę w kilkaset specjalnie wykonanych otworów o głębokości 4 m. Wymagało to rozkopania świątyni wewnątrz i na zewnątrz. Dodatkowo fundament został zaizolowany, a przy okazji wymiany posadzki już wkrótce założone zostanie ogrzewanie podłogowe – wylicza ks. proboszcz Józef Handerek.
Duże wrażenie robi widok wypiaskowanych ścian, z których usunięto wszelkie zanieczyszczenia i zabrudzenia. Wyglądają jak nowe – zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Zakończył się też remont dachu świątyni, pokrytego nową blachą tytanowo-cynkową. Przy okazji odtworzono też detale architektoniczne wieńczące świątynię w postaci krzyży i lilijek. Wewnątrz ze ścian zniknęły pęknięcia – do ich spojenia zużyto ponad 2,5 km specjalnego drutu. Teraz zostaną pomalowane na beżowy kolor – podobny do dotychczasowego. Dzięki piaskowaniu zdarto też farbę pokrywającą drewniane sklepienie, które pozostanie teraz w kolorze naturalnym. Do pracowni konserwatorskiej trafiła już część witraży, wymienione zostaną także pozostałe okna i drzwi. Finalnie w świątyni staną też nowe ławki i dodatkowe ołtarze – to jednak inwestycje, które muszą poczekać, choć po cichu wszyscy liczą, że uda się zakończyć prace przed stuleciem budowy kościoła, przypadającym za 7 lat.
W związku z prowadzonymi pracami Msze św. odbywają się w sąsiedniej kaplicy przedpogrzebowej, a wiernych uczestniczących w nich od kapryśnej pogody chroni namiot. – Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, uda się wejść znów do kościoła przed zimą i spokojnie kontynuować prace – tłumaczy ks. Handerek, prosząc o wsparcie wszystkich, którym los zabytkowej świątyni nie jest obojętny.