ARTUR STELMASIAK: – Jak to się stało, że upadająca spółka Przewozy Regionalne z roku na rok ma ponadmilionowy przyrost pasażerów? I co trzeba zrobić, by mieć zyski w firmie, która przez kilkanaście lat specjalizowała się w stratach?
KRZYSZTOF ZGORZELSKI: – Powinno się najpierw zapytać, dlaczego wcześniej były straty i czy nie było to działanie na szkodę spółki. Ja mogę powiedzieć o tym, co w firmie było złe i jak udało nam się temu zapobiec.
– Słucham.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Zastaliśmy wszechobecny kryzys na każdym polu działania firmy – od struktury właścicielskiej po wyniki finansowe, jej płynność i brak środków na nowy tabor kolejowy. Ofiarami tych permanentnych kryzysów, trwających od 2001 r., byli zarówno nasi pasażerowie, jak i pracownicy Przewozów Regionalnych.
– Z tego wynika, że pracują u Pana jacyś cudotwórcy... A tak na poważnie – co się stało, że było tak źle, a jest lepiej i ma być jeszcze lepiej?
Reklama
– W 2015 r. spółka znalazła się pod skrzydłami Agencji Rozwoju Przemysłu, która jako większościowy udziałowiec narzuca ton właściwego nadzoru i odpowiednich standardów zarządzania korporacyjnego. Od tej pory zarząd naszej spółki nie koncentruje się już tylko na gaszeniu pożarów, ale na efektywnym działaniu i rozwijaniu firmy. Dziś mamy dobre wyniki finansowe, płynność, zdolność inwestowania i możliwość pozyskiwania kredytów. Co więcej, podnieśliśmy też pensje naszych pracowników, o czym wcześniej praktycznie nie było mowy.
– Jesteście największym kolejowym przewoźnikiem w Polsce. Wasza konkurencja od kilku lat chwali się nowymi pociągami. Jak wygląda pod tym względem POLREGIO?
– Od końca 2015 r. zmodernizowaliśmy 42 pociągi, zakupiliśmy 7 nowych składów i 5 autobusów szynowych. To wszystko nam się udało dzięki środkom własnym, bez funduszy unijnych.
– Bruksela nie daje Wam pieniędzy na pociągi tak jak innym. Kiedy Pan Prezes będzie mógł sięgnąć po środki unijne?
– Po zakończeniu naszej restrukturyzacji i pozytywnej decyzji Komisji Europejskiej. Liczymy na to, że w ramach nowej perspektywy finansowej zostanie wygospodarowanych również kilka miliardów na tabor kolejowy.
– Ale to będą inne środki niż te, które rozdają marszałkowie województw, bo jest kilka wojewódzkich kolei, które otrzymują środki unijne, którymi sami dysponują. A przecież naturalne jest, że marszałkowie wolą wspierać swoje koleje. Czy POLREGIO, które świadczy przewozy dla województw, nie będzie dyskryminowane?
Reklama
– My liczymy, że pieniądze pozyskamy z CUPT, czyli Centrum Unijnych Projektów Transportowych. Nie chodzi nam o to, by marszałkowie przyznali nam dotację na kilka lub kilkanaście pociągów, z których każdy będzie przyznawany według innego postępowania przetargowego. Bo efektem takiego przetargu byłoby wiele różnych pociągów i mielibyśmy kolejny problem.
– A może bogactwo różnorodności...
– Już mamy klęskę różnorodności i bardzo dużo unikalnych pojazdów kolejowych. Mamy po kilka sztuk takich samych typów autobusów szynowych, a na każdy z nich trzeba odrębnie szkolić załogę. Mamy np. 3 unikatowe szynobusy i by mogły jeździć, muszą być maszyniści z uprawnieniami, których trzeba wyszkolić na dany typ pojazdu; nie można zapomnieć o kosztach utrzymania szynobusów, częściach do nich czy dokumentacji.
– Z samochodami i autokarami jest łatwiej niż na kolei.
– Dlatego wprowadzamy racjonalne zarządzanie naszą firmą i chcemy robić większe zakupy, by uniknąć takich problemów. Przecież to rozdrobnienie działa na szkodę polskich podatników, ponieważ generuje większe koszty eksploatacji pociągów. Liczymy więc na takie środki, abyśmy mogli kupić lub zmodernizować nie kilka czy kilkanaście, ale kilkaset sztuk taboru kolejowego. Obecnie przymierzamy się do modernizacji floty: ok. 230-240 elektrycznych zespołów trakcyjnych, a także planujemy kupić nowy tabor kolejowy.
– Przez ten permanentny kryzys POLREGIO jest wiele lat spóźnione np. do Kolei Mazowieckich, ale także marszałkowie na Śląsku i w Małopolsce mają swoje koleje. Czy będziecie walczyć np. o Mazowsze, które generuje duży ruch kolejowy?
Reklama
– Na Mazowszu marszałek ma spółkę, która była kiedyś naszym oddziałem, później spółką partnerską, a ostatecznie przeszła na własność urzędu marszałkowskiego. Dlatego marszałek zamawia przewozy kolejowe w swojej spółce, a nie w POLREGIO. Ale pozostali marszałkowie zaczynają na nas patrzeć coraz bardziej przychylnym okiem i z entuzjazmem, bo widzą, jak modernizujemy firmę. W 2015 r. nikt nie wierzył w Przewozy Regionalne, a teraz sytuacja jest zgoła odmienna.
– Bardzo dziwną decyzją było też przejęcie najlepszych składów z Przewozów Regionalnych przez PKP Intercity. Bo teraz te nowoczesne pociągi stoją i rdzewieją.
– W ramach restrukturyzacji PKP przelokowano majątek z różnych spółek, a najbardziej poszkodowane były Przewozy Regionalne, bo podczas tzw. usamorządowienia (tj. przejęcia udziałów spółki przez marszałków województw) straciliśmy najnowocześniejszy wówczas tabor. Przecież na naszym stanie były np. pociągi z Pesy ED74, które nawet dziś byłyby bardzo nowoczesnymi pociągami w naszej flocie.
– A czy te pociągi można odzyskać?
– Według prawa UE, każda transakcja musi się odbywać na warunkach rynkowych, a nie ma na rynku odniesienia do tego typu transakcji. Stąd nie patrzę wstecz, a bardziej myślę o przyszłości. Planujemy duże modernizacje i zakupy, by kolejny raz nie wpaść w pułapkę rozdrobnienia taboru i kosztów kształcenia maszynistów, serwisu itd. Już teraz udało nam się zmodernizować pociągi podmiejskie starego typu na poziomie, którego Polacy jeszcze nie widzieli. Zupełnie nowy jest wygląd pociągu, a klienci będą mogli w nim swobodnie korzystać z Internetu i telefonii komórkowej. Co więcej, jako pierwsi w Polsce oferujemy stoliki z indukcyjnymi ładowarkami bezprzewodowymi.
Reklama
– Pobiliście tym na głowę pendolino – w tych pociągach nie dało się rozmawiać przez telefon, a słynnego wi-fi też nie było.
– Staramy się dbać o wygodę naszych klientów. Oczywiście, nie jest to pociąg niskopodłogowy, ale mamy specjalny system ułatwiający wsiadanie i wysiadanie osobom niepełnosprawnym. Nasi pracownicy też poczuli dobrą zmianę i z entuzjazmem wykonują swoje obowiązki. Na pół tysiąca przewiezionych niepełnosprawnych w I kwartale br. nikt się nie skarżył na nasze usługi.
– Proszę pozwolić, że zmienię temat. Deregulacja rynku kolejowego w UE wchodzi ok. 2030 r. Jak to się stało, że w czasie zapaści Przewozów Regionalnych na nasz rynek weszła państwowa kolej niemiecka pod egzotyczną marką „Arriva”?
– Rzeczywiście, to jest spółka kolei niemieckich Deutsche Bahn, która w swoim czasie wygrała przetargi w województwie kujawsko-pomorskim. Naszych pracowników bardzo bolało, że państwowy polski tabor służył spółce kolei niemieckich.
– To naprawdę dziwne, gdy niemieckie koleje państwowe wożą Polaków polskimi pociągami. Aż trudno sobie wyobrazić odwrotną sytuację.
Reklama
– Ale teraz nam się udało odzyskać przewozy na najważniejsze trakcje elektryczne. Niestety, ten tabor musieliśmy odnowić, bo został bardzo mocno zaniedbany. Ta historia pokazuje, że polskie spółki chcą służyć Polakom długofalowo, a nie tylko wycisnąć maksymalne zyski z jednego przetargu. Przewoźnicy z zagranicy będą patrzeć w horyzoncie zawartej umowy i nie będą inwestowali, by uniknąć dodatkowych kosztów.
– Jechałem na Hel POLREGIO, a z Helu wracałem „Arrivą”. Różnica w cenie była bardzo duża.
– Bo oni tu przyjeżdżają zarabiać, a nie w odruchu dobrego serca dla Polaków.
– Ale też tabor sprowadzany z Niemiec przez „Arrivę” do Polski i autobusy tej spółki wskazują, że mamy do czynienia z pojazdami 30-40-letnimi. Oni przywożą do Polski „zabytki”, czyli pojazdy, z których Niemcy już nie chcą korzystać. A co z ekologią?
– Zgadza się. Podobnie jak się sprowadza stare samochody, oni sprowadzają jeszcze starsze pociągi i autobusy. Ale ten czas starych spalinowych składów już się kończy, bo polscy producenci potrafią dla nas wyprodukować nowoczesne pojazdy. Także nasi klienci w badaniu jednoznacznie dali nam do zrozumienia, że chcą jeździć pociągami produkowanymi w Polsce. I to nas bardzo cieszy, bo też chcemy inwestować w Polsce i rozwijać innowacyjność naszej gospodarki.
– Muszę więc zapytać o Wasz projekt pociągu hybrydowego, który na linii trakcyjnej będzie korzystał z prądu, a tam, gdzie go nie ma, będzie jechał na silniku spalinowym. To bardzo innowacyjny pomysł, który w przyszłości może podbić całą Europę.
Reklama
– POLREGIO obsługuje sporo linii „poszatkowanych”, czyli na jednej trasie jest trakcja elektryczna, a dalej potrzebny jest napęd spalinowy. Z jednej strony bez sensu jest jechać na torze z trakcją elektryczną pociągiem spalinowym, a z drugiej – nie chcemy fundować ludziom przesiadek. Dlatego podpisaliśmy porozumienie z innymi spółkami z grupy Agencji Rozwoju Przemysłu na opracowanie pociągu elektryczno-spalinowego, który będzie mógł na zmianę korzystać z tych dwóch źródeł energii. Na chwilę obecną potrzebujemy ok. 30 takich hybryd, które jeździłyby po Polsce na trasach obsługiwanych przez POLREGIO. Tego typu innowacyjne rozwiązanie może się stać hitem eksportowym, bo w wielu europejskich krajach trakcji elektrycznych jest jeszcze mniej niż w Polsce.
– Czy, Pańskim zdaniem, w Polsce wraca moda na kolej?
– Oczywiście, że tak. Z miesiąca na miesiąc obserwujemy wzrost liczby pasażerów. Jest to widoczne szczególnie na zmodernizowanych trasach – skraca się czas przejazdu i wzrasta komfort podróży. Przecież w pociągu można spokojnie czytać książkę albo korzystać z Internetu, a nie denerwować się w korku albo gdy ktoś na trasie wyprzedza nas „na trzeciego”. Kolej jest znacznie bezpieczniejsza zarówno dla środowiska naturalnego, jak i dla naszego zdrowia i życia.
– A jakie problemy trzeba przezwyciężyć, by kolej rozwinęła przysłowiowe skrzydła?
– Obecnie mankamentem jest właśnie fala rozwijania skrzydeł, czyli remontów na liniach kolejowych. Te 67 mld zł, które są przewidziane do wydania na modernizację infrastruktury kolejowej, musimy jakoś przeżyć. Niestety, są miejsca, gdzie ludzie rezygnują z naszych usług, bo nie chcą się przesiadać z pociągów do transportu zastępczego. Ale później będzie lepiej, bo np. na wyremontowanej linii Bydgoszcz – Toruń widzimy gigantyczny przyrost pasażerów.
– Chyba warto zachęcić również naszych Czytelników, którzy wyjadą na wakacje, by czasem skorzystali z kolei. Ze swojego doświadczenia zwiedzania nadmorskich kurortów wiem, że lepiej jest zostawić samochód na parkingu obok stacji, by nie stać w kilometrowych korkach.
– Sztandarowe linie, do których szczególnie zapraszamy w sezonie letnim, to Hel i Zakopane. Przewieziemy Polaków w mniej stresujących warunkach, taniej i kilkakrotnie szybciej. Będziemy też zwiększać naszą ofertę turystyczną, bo w ten sposób można nieprzekonanych przekonać do podróżowania POLREGIO.