Reklama

Kościół

Na Mont Blanc z Dekalogiem

Głosić Dziesięć przykazań Bożych z Dachu Europy? Dlaczego nie? Kilka osób związanych z ideą projektu Dekalog wniosło na Mont Blanc tablice z Dekalogiem, by w ten sposób przypomnieć o najważniejszych przykazaniach, które Bóg dał przez Mojżesza wszystkim ludziom, a o których coraz mniej Europejczyków pamięta.

Niedziela Ogólnopolska 33/2018, str. 10-11

[ TEMATY ]

Dekalog

Aleksandra Malejonek

Na Mont Blanc z Dekalogiem i flagą Ruchu „Europa Christi”

Na Mont Blanc z Dekalogiem i flagą Ruchu „Europa Christi”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Darek Malejonek, Karol Cierpica, ks. Krzysztof Ciebień, Radek Grabowski, Piotr Grabowski, Łukasz Pędzimąż – to niektórzy członkowie niezwykłej ekipy, która na przełomie lipca i sierpnia 2018 r. wyruszyła na najwyższy szczyt Europy – Mont Blanc, zwany Dachem Europy.

Zaczęło się od muzyki

Wyprawa była kontynuacją projektu Dekalog, w ramach którego tablice w inne miejsca świata zanosił m.in. Marek Kamiński. Podróżnik zaczął od Giewontu, gdzie wniósł je w dniu rozpoczęcia pielgrzymki papieża Franciszka do Polski, potem trafiły one również na biblijną górę Synaj w Ziemi Świętej. Wyprawy związane z zanoszeniem tablic Dekalogu są częścią projektu Dekalog. A wszystko zaczęło się od muzyki. Dziesięć przykazań Bożych miała przypomnieć płyta „Decalogue/Dekalog”, której utwory – różnych wykonawców i kompozytorów – nawiązują do kolejnych przykazań. Zagrali na niej m.in.: Michał Lorenc, Michael Patrick Kelly, Marcin Pospieszalski, Luxtorpeda, Levi Sakala, „Maleo” (szerzej o albumie pisaliśmy w kilku wydaniach „Niedzieli” z lat 2016-18). Ta płyta zainspirowała twórców i wydawców do pójścia dalej, czego efektem było wniesienie tablic na Giewont, Synaj, a teraz na Mont Blanc.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tablice

Reklama

Tablice Dekalogu zostały wykonane przez artystę Kamila Drapikowskiego. Na co dzień są przechowywane w monasterze w Grabowcu (powiat wejherowski), należącym do małych sióstr od Betlejem, od Wniebowzięcia Najświętszej Dziewicy Maryi i od św. Brunona – to jedyne miejsce tej wspólnoty zakonnej w Polsce. W macierzystym klasztorze wspólnoty, który mieści się w sercu ziemi kartuzów w Grand-Chartreuse k. Grenoble we Francji, podróżnicy znaleźli miejsce na nocleg.

Modlitwa za Europę

Ekipa, która wyruszyła na Mont Blanc z tablicami Dziesięciu Przykazań, tam, na najwyższym szczycie Alp, powierzała Bogu w modlitwie Europę, prosząc, żeby wróciła do Dekalogu, odkryła jego głęboki sens i mądrość. To przypomnienie znaczenia Bożych przykazań w życiu człowieka. Każdej z takich wypraw towarzyszą konkretna intencja, gorliwa modlitwa, a także cel. W tym roku projekt Dekalog wpisuje się w obchody 100-lecia niepodległości Polski. Projekt wspiera też działania Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które m.in. pomaga chrześcijanom żyjącym w najbardziej zapalnych rejonach świata. Obecny na wyprawie ks. Waldemar Cisło – dyrektor sekcji stowarzyszenia i pozostała część ekipy, która nie podjęła wspinaczki, modlili się w klasztorze u małych sióstr od Betlejem, od Wniebowzięcia Najświętszej Dziewicy Maryi i od św. Brunona. Odkrywali pobliskie szlaki górskie. Kilka osób skorzystało z wjazdu z Chamonix kolejką na wysokość 3880 m n.p.m. pod Mont Blanc.

Reklama

Radek Grabowski, inicjator płyty i wypraw, zwraca uwagę na okładkę płyty „Decalogue/Dekalog”, którą przygotował Damian Styrna. – Nawiązuje ona do podróży, które próbujemy realizować – mówi. – Wcześniej Giewont, góra Synaj, teraz Mont Blanc. Zdobywamy szczyty nie tylko w sensie fizycznym, ale przede wszystkim w sensie duchowym. Dla mnie mobilizacją i inspiracją jest życie innych ludzi, m.in. takich jak Karol – weteran z Afganistanu czy „Maleo”. W dzisiejszym świecie trzeba bardzo mocno przypominać o wartościach chrześcijańskich. Grupa zrzeszona w projekcie Dekalog znalazła na to sposób. Wszyscy jesteśmy potrzebni Panu Bogu w Jego planach. Każdy z nas może dołożyć swoją „cegiełkę”, żeby zmieniać świat – przekonuje.

Jezus był tam z nami

Reklama

– Przeżywaliśmy Eucharystię i adorację na samej grani, pod Mont Blanc. Szczyt był za naszymi plecami, może kilkaset metrów – coś niezwykłego! – z ekscytacją opowiada kolejny uczestnik wyprawy Karol Cierpica. – Modliliśmy się za Europę. Zanieśliśmy wszystkie nasze intencje. Bogu dziękowałem za ocalenie mi życia, modliliśmy się za Michaela oraz za wszystkich 44 polskich żołnierzy, którzy zginęli w Afganistanie (Karolowi w czasie misji w Afganistanie życie uratował amerykański żołnierz Michael Oflis, który sam zginął podczas tej akcji). – To była manifestacja wiary, ewangelizacja. Tam, na szczycie Dachu Europy, byliśmy szczególnymi świadkami. Wspinanie się na tę górę to przypomnienie, że w życiu, każdego dnia, winniśmy się „wspinać” z Dekalogiem. Piękna pogoda, słońce, śnieg. Tam mocno poczułem, że Dekalog to jest właśnie to! Nie łam Bożych zasad, zmieniaj świat w inny sposób. Kochaj swoją rodzinę. Mów o Bogu w Twoim życiu. Przechodzące grupy wspinaczy, turyści obserwowali nas, dziwiła ich sprawowana w tym miejscu Eucharystia. Ks. Krzysztof Ciebień, kapłan alpinista, odprawił Mszę św. w intencji odnowy wiary w Europie. Podczas homilii przypomniał, że nie jest istotne wniesienie na szczyt tablic z wyrytym Dekalogiem, ale ważne jest, by te prawa zdobyć w swoim sercu i w codziennym życiu. Żeby Dekalog i Boże zasady były na pierwszym miejscu, bo wtedy, kiedy On jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na miejscu właściwym.

Reklama

Darek „Maleo” Malejonek przyznaje, że pierwszy raz był w tak wysokich górach. – Jak się idzie ścieżką na szerokość nóg, gdzie z jednej i z drugiej strony jest przepaść, a śnieg jest tak miałki, że się topi i nie masz oparcia, to jest moment, kiedy musisz przełamać strach i zawierzyć – opowiada. – Szliśmy w 9 osób na jednej linie! Był cel: odprawić na grani Eucharystię, żeby zawierzyć Europę Panu Bogu, dać świadectwo tego, że Dekalog jest ciągle aktualny, że jest mapą drogową człowieka, instrukcją obsługi życia. Dziś widać, że Europa nie radzi sobie ze złem. Ma dwie drogi: albo zło pokonać, idąc za Jezusem Chrystusem, zawierzając się Jemu, albo zaprzeczyć Prawdzie. Wyprawa była dla wszystkich dużym wysiłkiem. W drodze towarzyszyły mi w głowie słowa piosenki: „(...) nie poddawaj się, nigdy nie mów nie (...) to się nie ma prawa udać” czy „Alibi”. Tak naprawdę my mieliśmy alibi na to szaleństwo... Dekalog jest jak termometr, pokazuje nam, jaki jest stan naszego duchowego organizmu, w jakiej jesteśmy kondycji jako ludzie. Tymczasem Europa zbiła ten termometr i nie wie, jak mocno jest chora, dlatego na jej najwyższym szczycie modliliśmy się za nasz kontynent. Z góry bardziej widać szczodrość Pana Boga, który stworzył tak piękny świat dla nas. Patrząc na niego, doświadczasz Bożej miłości. Miałem tam radość dziecka, to nieprawdopodobne uczucie – dzieli się Darek Malejonek.

Przykład pociąga

Kolejny uczestnik wyprawy to Jacek Urbanowicz. Z Radkiem Grabowskim łączy go praca zawodowa, kocha góry, więc wyprawa w Alpy to takie kolejne wyzwanie. – To zrządzenie losu, że mogłem wziąć udział w tym wydarzeniu. Msza św. na grani i zdobycie tego szczytu w dużej grupie to niesamowite doświadczenie. Już sama wysokość sprawiła, że byliśmy trochę bliżej niebios – opowiada Jacek.

Aleksandra Malejonek to jedyna kobieta w ekipie. – Nie wspinałam się nigdy wcześniej – opowiada. – Było dużo lęku, ta przepaść z jednej i z drugiej strony, mocny start. Tata powiedział mi o tym projekcie, a ja odpowiedziałam: idę. Wspaniały był cel – przypomnienie o Dekalogu. To była niesamowita lekcja pokory wobec natury i walka ze strachem i zmęczeniem. Byłam bliżej Boga niż kiedykolwiek wcześniej. Podczas Eucharystii tam, na górze, modliłam się za młodych, żeby Bóg na nowo rozpalał w ich sercach pragnienie zbliżenia się do Niego. Myślę, że jeszcze tam wrócę, silniejsza o te doświadczenia. Po tej Eucharystii, kiedy zawierzyliśmy Bogu całą Europę, nie było już takiego lęku jak przy wchodzeniu. Totalnie zawierzyliśmy też Bogu swoje życie.

Pod okiem profesjonalisty

Reklama

Opiekunem wyprawy był alpinista, taternik Łukasz Pędzimąż. Pierwszy raz pilotażowo zdobył szczyt Mont Blanc w październiku ub.r. – Nie odbieram tej wyprawy jako zrealizowany cel. Każde wyjście w góry jest inne i daje szczęście, niezależnie od tego, czy wejdziesz na szczyt, czy nie. Droga zawsze czegoś uczy, zawsze coś odkrywasz. Odkrywasz siebie, górę, swoje słabości, ale i swoje mocne strony. Tym razem było coś jeszcze – tablice Dekalogu. To niesamowite doświadczenie – spotkanie księdza na szczycie góry, podczas Eucharystii, księdza, który wcześniej wędrował z nami! Wszyscy czuliśmy się braćmi. Jeśli patrzeć na skalę trudności, wejście było łatwe. Jednak dla osób, które robiły to po raz pierwszy, to był wyczyn. To był ich prawdziwy Everest. Po raz pierwszy byli w rakach, używali czekanów, byli na asekuracji. Musieli ze sobą iść połączeni w jedno ogniwo, jedną liną. To też łączy. Poświęcili blisko rok na przygotowanie się do tej wyprawy.

Inspiracje

Projekt Dekalog, dzięki Radkowi, przyciąga niesamowitych ludzi i rozpala w nich pragnienie tworzenia kolejnych inicjatyw promujących Boże przykazania. Jednym z takich wydarzeń był wernisaż „Dekalog w obrazach”, odbywający się w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II w Częstochowie.

Niedługo, bo 16 października br., w Rzeszowie z okazji 40.  rocznicy wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża – z inicjatywy Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, Ruchu „Europa Christi” i Tygodnika Katolickiego „Niedziela” – odbędzie się koncert „Dekalog”, na który już teraz zapraszamy.

2018-08-14 11:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek: nie zabijać to pierwszy krok ku miłości

[ TEMATY ]

Franciszek

Dekalog

Grzegorz Gałązka

O piątym przykazaniu Bożym - „nie zabijaj” jako powołaniu do miłości mówił Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej w Watykanie. Papież kontynuował cykl katechez o Dekalogu. Jego słów na placu św. Piotra wysłuchało dziś około 18 tys. wiernych.

W swojej katechezie Franciszek nawiązał do Jezusowego wykładu piątego przykazania w Mt 5,21-24, gdzie Pan wskazuje, że każdy, kto się gniewa na swego brata, podobnie jak zabójca podlega sądowi. Wskazał, że dlatego właśnie św. Jan napisał: „Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą” (1 J 3, 15). Papież zaznaczył, że Pan Jezus dodał, iż nawet ci, którzy znieważają i wyszydzają, mogą zabijać, nakazując, byśmy zanim złożymy dar Bogu pojednali się z bratem.
CZYTAJ DALEJ

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

„Pieśń słoneczna” św. Franciszka z Asyżu w teologii i sztuce

2025-11-15 22:21

Jms

- Rok jubileuszowy 2025 jest więc dla wszystkich chrześcijan związanych z duchowością franciszkańską okazją do celebracji 800. rocznicy powstania tego pięknego i głębokiego utworu” – uważa o. dr Zbigniew Wójcik OFMConv

W sobotę 15 listopada 2025 r. w Klasztorze św. Franciszka w Krakowie odbyło się sympozjum poświęcone „Pieśni słonecznej” św. Franciszka z Asyżu w teologii i sztuce (ujęcie interdyscyplinarne). Zostało ono zorganizowane przez Franciszkańskie Towarzystwo Naukowe.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję