W święto Przemieniania Pańskiego abp Stanisław Budzik poświęcił odnowiony kościół w Łańcuchowie. Zabytkową świątynię udało się kompleksowo wyremontować w rekordowo krótkim czasie, zaledwie w 4 miesiące. – Za każdym dziełem stoją ludzie. Pan Bóg posługuje się ludźmi, dlatego dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do renowacji świątyni. Ja tylko przewróciłem pierwszy klocek domina – mówił proboszcz ks. Tomasz Konstanciuk.
Przywrócone piękno
Łańcuchów to jedna z najstarszych parafii w naszej diecezji; pierwsza wzmianka o jej istnieniu pochodzi z 1429 r., ale najprawdopodobniej powstała już pod koniec XIV wieku. W pierwszej świątyni na modlitwie gromadził się wierny lud, który w czasach reformacji nie przeszedł na szerzący się wokół kalwinizm. Niestety, katolikom nie udało się zachować świątyni, która została zniszczona przez protestantów. W latach 1812-17 Anna i Józef Sufczyńscy ufundowali nowy, murowany kościół w stylu barokowo-klasycystycznym. Znakiem troski wiernych o dom Boży były liczne remonty i konserwacje świątyni, ale nigdy nie były podejmowane na tak wielką skalę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dziś kościół pw. św. Jana Chrzciciela i Przemienienia Pańskiego zachwyca przywróconym pięknem. Konserwacji i odnowieniu poddany został ołtarz główny wraz z obrazami, ambona, chrzcielnica; odkryte zostały freski Świętych Piotra i Pawła w prezbiterium. W ramach prac objętych projektem unijnym wykonano izolację poziomą wtórną, tynki sufitu i ścian, naprawiono więźbę dachową, wymieniono posadzkę, zainstalowano system monitoringu i sygnalizacji pożaru, pomalowano wnętrze świątyni. Poza projektem zostały wymienione instalacje elektryczne i nagłośnienie, schody główne do kościoła wraz z podjazdem dla wózków, a także meble w zakrystii. Z wielkim pietyzmem zostało odrestaurowane tabernakulum.
Taki ogrom prac w tak krótkim czasie został dokonany nie tylko dzięki pozyskanym środkom finansowym, lecz także dlatego, że na czas remontu kościół został całkowicie wyłączony z użytku. Przez kilka miesięcy Msze św. i nabożeństwa sprawowane były w namiocie, który pełnił rolę tymczasowej kaplicy. – Nie było łatwo, żal serce ściskał, gdy widzieliśmy przez uchylone drzwi dosłownie ogołoconą świątynię, ale dziś, gdy wchodzę do tak pięknego kościoła, mam łzy w oczach – mówiła jedna z parafianek. Zarówno przed, jak i po odpustowej Mszy św. wierni mogli dokładnie obejrzeć swój odnowiony kościół.
Ze szczytu widać lepiej
– Są takie ślady, które pozostawione na ziemi odciskają się w niebie, tych śladów nie zatrze czas. Księże Proboszczu, żadne słowa nie wyrażą naszej wdzięczności za wielki wkład, troskę, serce i zaangażowanie w przywrócenie blasku i piękna naszej świątyni – dziękowali ks. Tomaszowi Konstanciukowi parafianie. – Cieszę się, że jestem w pięknie odnowionym kościele, który jest świadectwem wiary przodków. Z serca gratuluję i dziękuję tym, którzy to wspaniałe dzieło wsparli. Dziękuję, że troszczycie się o kościół materialny i budujecie Kościół duchowy – mówił abp Stanisław Budzik do wiernych wypełniających wnętrze świątyni.
W homilii Ksiądz Arcybiskup nawiązał do przeżywanego święta. Na tle wspaniałego obrazu przestawiającego przemienienie na Górze Tabor mówił: – Czy da się zatrzymać na ziemi blask chwały nieba? Nie da się zbudować raju na ziemi, ale już teraz, pośród zwykłych dni, winniśmy żyć blaskiem nieba. Blask chwały Chrystusa umacnia nas, abyśmy nie zwątpili. Ewangelia prowadzi nas na wysoką górę. Chce poszerzyć nasz krąg widzenia, otworzyć szerszy horyzont. Z góry widać wszystko lepiej, dalej, w odpowiednich proporcjach. Ze zdobytego szczytu roztaczają się widoki, o jakich nie śniło się ludziom przebywającym stale w dolinach.
Pamięci ks. Jana Szczepańskiego
Na zakończenie uroczystości abp Stanisław Budzik odsłonił i poświęcił tablicę upamiętniającą ks. Jana Szczepańskiego, kapłana nazywanego Popiełuszką ziemi lubelskiej. Ks. Szczepański urodził się w 1890 r. w Ostrówku, na terenie parafii Łańcuchów. W 1922 r. przyjął święcenia kapłańskie. Dał się poznać jako charyzmatyczny kaznodzieja, doskonały nauczyciel i wychowawca w parafiach w Kamieniu, Olbięcinie, Chmielu, Niemcach i Brzeźnicy Bychawskiej. Zginął męczeńską śmiercią za to, że wierny nauce Chrystusa jawnie mówił o zamachu na wiarę katolicką i na polską rodzinę przez „przywleczony z Rosji komunizm”. Ks. Szczepański został uprowadzony z plebanii w Brzeźnicy Bychawskiej w nocy z 22 na 23 sierpnia 1948 r., a następnie bestialsko torturowany i utopiony w Wieprzu. Zmasakrowane ciało kapłana zostało pochowane na cmentarzu parafialnym w Łańcuchowie; pogrzeb był wielką manifestacją sprzeciwu wobec totalitaryzmu. Odsłaniając tablicę abp Budzik mówił: – Niech ks. Szczepański wstawia się za nami, niech będzie przykładem wyznawania wiary, niech nam uświadomi, że prawdziwa miłość wymaga ofiary i poświęcenia się dla drugich, dla Ojczyzny, dla Kościoła.