Bystre spojrzenie, gotowość do działania i serce pełne miłości. Tak ja, na bazie krótkiej, acz serdecznej znajomości, postrzegam Babcię, która na dziewięćdziesiąte urodziny dostała piękny prezent: jej rodzina i liczni przyjaciele postanowili wypisać dziewięćdziesiąt powodów, dla których ją uwielbiają. Zachwycam się tą listą uznania i radości z życia Babci, na której wyliczone są jej zasługi, ale i małe niedoskonałości, za które, jak się okazuje, można bardzo kochać! Może dlatego, że dodają uroku? Może po prostu uczłowieczają... Ciekawe, że owe zasługi dziewięćdziesięcioletniego życia, koncentrują się na byciu dla drugiego człowieka. Właściwie podziw dla kariery, pracy zawodowej, zajmuje tu miejsce marginalne.
Reklama
I tak: Babcię uwielbia się za miłość do Dziadka, ale i za umiejętność czułego zwracania mu uwagi. Za to, że drzwi w jej domu są zawsze i dla wszystkich otwarte. Za to, że zawsze jest ciepły obiad na stole, a zapasy ciastek w skrytce są na bieżąco uzupełniane. I jeszcze za to, że pozwala wylizywać kremy do ciast, czy zabierać lalki w wózku, gdy idą wraz z wnuczką po brata do szkoły. Ukochane w Babci jest to, że opowiada jak mama była mała i pokazuje przeźrocza, i że nagrywa na dyktafon wszystkie występy wnuków i robi im zdjęcia, i że potrafi skracać spodnie i cerować, i że wita wszystkich serdecznie i głośno, a na pożegnanie jeszcze długo stoi na ganku i macha. Jest ciekawa ludzi i świata, i w każdym zdarzeniu widzi sens... Ale i to, że podjada czekoladę w nocy, i że głośno zwraca uwagę innym...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Księgarnie pełne są poradników: „jak żyć”. Internet artykułów, w których przekonuje, że wszystko jest możliwe, i że z niczego w życiu nie należy rezygnować... Ale długie i wypełnione dobrocią życie ludzi zdaje się być zaprzeczeniem takich zapewnień i „dobrych rad”.
Wracam z urodzinowego świętowania, a w głowie kołacze mi pytanie: A co ja uwielbiam w Babci? Może to, że nie waha się opowiadać o swoim, jak sama to ujmuje, heroizmie, czyli czynnym i wytrwałym reagowaniu na ludzkie biedy i małych ofiarach w ich intencjach? Ot, na przykład regularnym odwiedzaniu i niesieniu uśmiechu obłożnie chorej koleżance.
A może raczej fascynuje mnie to, że potrafi o sobie powiedzieć: „bohaterka codzienności”. Z pokorą, przekonaniem o swojej wartości w oczach Pana i ufnością, że drobne gesty są schodami do Nieba?
Wanda Mokrzycka żona Radka, mama dziewięciorga dzieci. Należy do wspólnoty Duży Dom i pisze dla Aleteia Polska