Reklama

Niedziela Kielecka

Rodziny nas bardzo potrzebują

Ferie rodzin to dzieło Boże. To jest tydzień bycia razem, budowania wspólnoty. Człowiek czuje się akceptowany, i kochany przez Kościół – mówi ks. Paweł Samiczak z parafii św. Jadwigi Królowej przed wyjazdem na rekolekcje dla rodzin, organizowane po raz piąty. Odbywały się one w ferie w dniach 12-18 w Bieszczadach, w Ośrodku Caritas w Zboiskach. Uczestniczyło w nich 75 osób

Niedziela kielecka 4/2019, str. IV

[ TEMATY ]

rekolekcje

rodzina

ferie

Archiwum prywatne

Rodziny w Bieszczadach, w Ośrodku Caritas w Zboiskach

Rodziny w Bieszczadach, w Ośrodku Caritas w Zboiskach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sama inicjatywa jest dużo starsza, wyszła przed laty z parafii św. Jana Chrzciciela. Tutaj organizowano pierwsze wyjazdy rodzin. Włączała się w nie parafia św. Jadwigi Królowej. Od pięciu lat wspólnota parafialna osobno organizuje osobną edycję rekolekcji. Zainteresowanie jest bardzo duże. To pokazuje jak bardzo potrzebna jest tego typu formuła wypoczynku.

Trzeba jakoś zacząć

Inicjatorom zależy, by na rekolekcje mogła wyjechać każda rodzina. Nie tylko małżonkowie, ale i osoby samotnie wychowujące dzieci, czy osoby z problemami w rodzinie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Bywa, że początek rekolekcji dla rodzin, to dla niektórych poważna batalia, bo na przykład chwilę wcześniej odbywała u nich się ogromna kłótnia. Nagle się spakowali, wyjechali i trzeba razem być. Zaczynają odczuwać po jakimś czasie, że Pan Bóg ich zmienia. Czasami w sytuacjach, gdzie małżonkowie po ludzku nie mogą na siebie wzajemnie patrzeć, po tym czasie poprzez odnowienie relacji z Panem Bogiem, zaczynają się brać za ręce. Tutaj uczą się wzajemnego przebaczenia – fundamentu każdego małżeństwa. Do tego dochodzi rekreacja, wspólnie spędzony czas, zabawy, dyskoteki. Tworzy się więź pomiędzy ludźmi. Kiedy jedno, bądź drugie małżeństwo wchodzi do tej wspólnoty, obserwuje zdrowe, szczęśliwe rodziny, gdzie wszyscy się szanują, to automatycznie te wzory chce przeszczepiać – podkreśla ks. Samiczak.

Moc modlitwy

Reklama

– W zeszłym roku na pierwszej konferencji powiedziałem im, że jeśli małżonkowie będą uczciwie modlić się przez cały tydzień za siebie o przymnożenie wiary, nadziei i miłości, to gwarantuję im, że za tydzień jak będą stąd wyjeżdżać, będą bardziej wierzyć, bardziej kochać, a z serca ustąpi zwątpienie. Po tygodniu wypytywałem ich w kuluarach. I rzeczywiście doświadczyli działania mocy modlitwy. A trzeba powiedzieć, że często na wieczorny pacierz przychodzą całą rodziną do kaplicy. W ciszy odmawiają razem modlitwę. Klękają przed Najświętszym Sakramentem.

Między uczestnikami nawiązują się relacje, które wykraczają poza tygodniowy wyjazd. Po powrocie angażują się w życie parafii. Małżeństwa, dzieci mają ze sobą kontakt. Dużo osób wstępuje do Domowego Kościoła, ale to nie jest dogmat, że te rekolekcje są tylko i wyłącznie dla Domowego Kościoła, bo Ruch Światło-Życie ma swoją specyfikę, a Kościół ma bogatą ofertę – mówi ks. Paweł.

Zaskoczenie

Miejsce wypoczynku – Bieszczady. Nie ma zasięgu. Organizatorzy proszą o wyłączenie internetu, w pokojach nie ma telewizorów, a więc pierwsze pytanie „co robić?”. Nagle dzieci odkrywają, że istnieje inne życie, normalne, poza internetowym, elektronicznym, że potrafią wybiec na cały dzień na dwór, spocić się, biegać, ganiać się, lepić bałwana. Rodzice mogą wspólnie wypić kawę, patrząc przez okno jak się dziecko bawi. – Pamiętam, jak kiedyś podczas ogniska integracyjnego, było już późno, dzieci już poszły spać. Rodzice zaś, którzy dobrze ze sobą się czuli, zostali. Ojcowie, przejęli po dzieciach ślizgawkę, zajęli jakąś oponę. To są małe drobne rzeczy, które dają coś pięknego – wspomina.

Uczymy się wzajemnie od siebie

Reklama

W mojej pracy duszpasterskiej rekolekcje również dużo mi dają, zawsze przyjeżdżam z nich inny. Podstawowym owocem są powstające kręgi Domowego Kościoła, ale nie tylko. Bardzo ważne są indywidualne rozmowy w trakcie rekolekcji. Mam tam bardzo dużo czasu, który mogę poświęcić ludziom. Przez te kolejne dni Pan Bóg w różny sposób z nimi pracuje, otwiera ich serce. W pewnym momencie dojrzewają do tego, że chcą przyjść porozmawiać. Czasem nie są to tylko spowiedzi, mogą to być także duchowe rozmowy, bardzo głębokie i długie. Kiedyś mieliśmy taką sytuację. Zorganizowaliśmy wystawienie Najświętszego Sakramentu do północy, w trakcie zgłosiły się do mnie jakieś osoby na rozmowę. Oczywiście wszystko przedłużało się. O godz. 2. 30 wszedłem do kaplicy, myśląc że wszyscy inni już dawno poszli spać. Byłem bardzo zaskoczony, że nikt nie odszedł, wszyscy pozostali na modlitwie.

Program jest zwyczajny. Poranne modlitwy, śniadanie, Eucharystia, konferencja. Osobne zajęcia mają dzieci i dorośli. W ramach rekolekcji s. Anna Szewczyk prowadzi warsztaty z lectio divine. Dzięki czemu rodziny mają podstawę do własnej osobistej modlitwy ze Słowem Bożym, zaczynają się nim modlić.

– W tym roku będę mówił o działaniu Ducha Świętego w osobie Maryi. Ona słyszy Słowo, przyjmuje je, to Słowo staje się Ciałem. Jest to proces, który jest w naszej relacji do Ducha Świętego, chodzi o to, że Duch Święty, kiedy przychodzi posyła do nas Słowo, kiedy my przyjmujemy je z wiarą, staje się Ciałem. Doświadczamy cudów w naszym życiu, Bożej obecności. Pan Bóg cały czas mówi i wyznacza drogę dla rodziny, kierunek, jakim ma podążać ta rodzina, by była jednością, Bogiem silna i szczęśliwa – tłumaczy ks. Samiczak.

Wojownicy

Reklama

Przyjęło się, że na rekolekcjach jest zawsze kino familijne osobno dla rodziców i dla dzieci. – Kiedyś zaproponowałem im taki materiał dotyczący zagrożeń duchowych „Odebrać dzieciom niewinność”. Ich reakcja była ogromna. Okazało się, że nie byli świadomi, w jaki sposób ich dzieci mogą być poddawane różnym formom zagrożeń. To są rodzice, którzy są zaangażowani, by ich życie małżeńskie układać po Bożemu, a z drugiej strony są prawdziwymi wojownikami jeśli chodzi o katolickie i praworządne wychowanie swoich dzieci, które nie jest w dzisiejszym świecie łatwe. Dla mnie są to żołnierze pierwszej linii. Na przykład, mając świadomość, czym jest Halloween, nie puszczają wtedy swoich dzieci do szkoły, nie zezwalają na tego typu zabawy, bo one mają na celu przecież inicjacje duchowe. Nie boją się powiedzieć „nie”. Dzieci również mając świadomość są w stanie odmówić, i tak rosną świadkowie wiary – mówi ks. Samiczak.

Ks. Paweł widzi jak rekolekcje procentują w rodzinach. Dzieci angażują się w Oazę Dzieci Bożych. Przychodzą na spotkania formacyjne, ciągnąc ze sobą rodziców, którzy razem mogą spędzić czas w sobotnie popołudnie. Są małżeństwa, które posługują np. w czasie Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie, śpiewając w zespole muzycznym dorosłych. – To jest wielka łaska, że tak wiele rodzin chce się angażować w życie Kościoła. I robią to z wielkim entuzjazmem. Ciągle zapraszamy nowych ludzi – opowiada. Oprócz rekolekcji, wyjedziemy dwa razy w roku wspólnie na jednodniowy wypad. Byliśmy na przykład na Farmie Iluzji koło Lublina. Nie trzeba dużo, by się zintegrować, wspólnie pośpiewać. To też buduję wspólnotę.

Już nie możemy się doczekać

Reklama

Słyszałam od rodzin oczekujących na wyjazd. Wiola Molęda z parafii św. Jacka w Leszczynach mówi: – Dla naszej rodziny jest czas oddechu i naładowania duchowych akumulatorów. Ten czas spędzony na rekolekcjach pozytywnie wpływa na naszą rodzinę, daje nam nowe siły, by być blisko Pana Boga. Bo codzienność zagłusza nas różnymi sprawami. Świat pędzi, tempo życia jest dziś szalone. Dlatego potrzebujemy takiego czasu razem: wspólnej modlitwy i odcięcia się od codzienności. Podczas wyjazdu bardzo odczuwamy bliskość Jezusa, że On jest z nami i chce być z nami w codzienności. Jesteśmy tak jakby w szklarni, gdzie możemy wzrastać, budować ze sobą i z Jezusem wspólnotę. Dla naszych dzieci również jest to ważne, bo podczas rekolekcji mają swoje zajęcia. One widzą, że są inni młodzi, którzy mają podobne wartości, że się modlą i są blisko Pana Boga. To wszystko daje im umocnienie w życiu szkolnym i młodzieńczym. Nasze dzieci spotykają się z różnym podejściem wobec Pana Boga i wiary w środowisku. Rekolekcje umacniają je i sprawiają im wiele radości. Ten czas w nas owocuje. Angażujemy się w ciągu roku w życie swojej parafii św. Jacka w Leszczynach. Udało się nam utworzyć dwa kręgi Domowego Kościoła skupiające kilka rodzin.

To mój mąż Grzegorz po rekolekcjach ewangelizacyjnych (było to raptem pięć dni, a przemieniło nasze życie) podjął decyzję i wspólnie odpowiedzieliśmy na zaproszenie Domowego Kościoła. Należymy do Diakonii Ewangelizacji, posługujemy jako animatorzy w czasie rekolekcji. Mamy czwórkę dzieci. Ludzie czasem pytają: Jak wy na to znajdujecie czas? Po ludzku jest to niemożliwe, ale z Bogiem tak. Czasem bywają trudniejsze dni, pokłócimy się , ale wtedy wiemy, gdzie mamy wrócić, do Jezusa. Potrzebuję tych rekolekcji, by ustawić na nowo priorytety, by Jezusa na nowo postawić na pierwszym miejscu. W czasie wyjazdu czerpiemy jedni od drugich, dzielimy się wzajemnie swoimi doświadczeniami. Każdy idzie z różnymi sprawami i bagażem do Pana Boga. To nas bardzo ubogaca. Podczas rekolekcji s. Anna Maria uczyła nas medytacji nad Słowem Bożym – Lectio Divina. Wiele rzeczy na nowo odkrywamy. Za każdym razem coś do nas trafia. Kiedyś usłyszałam psalm 128 i słowa „Małżonka Twoja jak szczep winny, synowie dookoła twego stołu jak oliwne gałązki”. I były to słowa dla nas, bo niebawem dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Syn ma teraz dwa miesiące.

Reklama

W życiu Kasi Kopyść Pan Bóg też zostawił pewne pamiątki. – Na pierwszy wyjazd pojechałam z nastawieniem, że będzie to przede wszystkim wypoczynek. Jednak podczas tych rekolekcji Pan Bóg powywracał moje schematy. Przede wszystkim doświadczyłam tam odnowienia więzi z Jezusem. Czułam się wysłuchana i przyjęta. Podczas jednego z duchowych ćwiczeń, jakie zaproponował nam ks. Paweł mieliśmy spisać na kartce wszystko, co chcemy oddać Panu Bogu – nasze zranienia, brak przebaczenia, słabości, problemy. Na początku miałam duży opór, ale kiedy to zrobiłam i rzeczywiście oddałam to wszystko Jezusowi, doświadczyłam uzdrowienia w moim życiu. Wiele spraw w małżeństwie, w relacjach zmieniło się. Jeżdżąc na kolejne rekolekcje, umacniałam się wewnętrznie, budowałam swoją relację z Panem Bogiem. A owoce, jakie mi podarował Bóg, są zaskakujące, bo na przykład nie spodziewałam się, że będę dziś w ekipie organizacyjnej i przygotowującej ten wyjazd. Oprócz Eucharystii, konferencji, posiłków w każdym dniu zaplanowana jest także jakaś forma rekreacji, wyjście na basen, na lodowisko, wspólne ognisko, czy zwiedzanie Muzeum. W każdym roku mam nad czym pracować. A podczas wyjazdu dostajemy konkretne narzędzia, jak to robić. Przypomina mi się jedna taka zabawa. Jedno z małżonków miało zawiązane oczy, a drugie je prowadziło udzielając konkretnych wskazówek, jak ma iść by dojść do określonego punktu. Potem okazało się, że był to obraz słuchania Słowa, które daje Bóg, konkretnych wskazań, by dojść do Niego.

Nikt tego lepiej nie zrobi jak rodzina

Ks. Paweł tłumaczy, że przyszłością Kościoła jest formacja w małych wspólnotach, w rodzinach. Jeśli rodziny będą zdrowe, to wiara i parafie ostoją się. Nawet w życiu Jana Pawła II i w życiu tylu innych świętych, pierwszym kościołem, do którego uczęszczali, była rodzina, tutaj mieli swoją szkołę modlitwy, budowali relacje z rodzicami. Nikt tego lepiej nie zrobi niż ten domowy kościół, jakim jest rodzina.

Ostatnie lata pokazały mi, jak bardzo rodziny nas potrzebują, widać to bardzo wyraźnie, jak chodzę po kolędzie. Dużo opowiadam o naszych inicjatywach i ludzie pozytywnie reagują na to, coraz więcej osób jest chętnych do głębszego wejścia w życie parafii. To ważne, aby się nie bali i nie wstydzili. Kościół jest różnorodny i każdy może znaleźć i odkryć, że Kościół mnie kocha.

I
2019-01-23 11:50

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ferie ze stowarzyszeniem

Niedziela legnicka 10/2022, str. IV

[ TEMATY ]

ferie

Archiwum Stowarzyszenia Imelda

Na śniegu – wszystkie górki nasze!

Na śniegu – wszystkie górki nasze!

W pierwszym tygodniu ferii zimowych Stowarzyszenie Imelda działające w Chojnowie przy parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła zorganizowało zimowisko dla dzieci.

W zajęciach brało udział 40 osób. Zajęcia odbywały się w dwóch grupach jednocześnie. Dwa dni stacjonarnie i trzy dni na świeżym powietrzu. Gdy jedna grupa miała zajęcia sportowe w auli Powiatowego Zespołu Szkół, druga była w salce na plebanii. Uczestnicy zimowiska mieli zapewnione obiady, na które szli do restauracji. Program był bogaty. Oprócz zajęć manualnych w salce i fizycznych w sali gimnastycznej, dzieci miały okazję poszaleć na łyżwach.
CZYTAJ DALEJ

Święty Antoni z Padwy

Po przedstawieniu dwa tygodnie temu postaci św. Franciszka z Asyżu chciałbym dzisiaj opowiedzieć o innym świętym, który należał do pierwszego pokolenia Braci Mniejszych: o Antonim Padewskim czy - jak go się również nazywa - Lizbońskim, nawiązując do miejsca jego urodzenia. Mowa o jednym z najpopularniejszych świętych w całym Kościele katolickim, czczonym nie tylko w Padwie, gdzie wzniesiono wspaniałą bazylikę, w której spoczywają jego doczesne szczątki, ale na całym świecie. Wierni z wielką czcią odnoszą się do jego obrazów oraz figur, przedstawiających go z lilią, symbolem jego czystości, bądź z Dzieciątkiem Jezus na ręku, upamiętniającym cudowne widzenie, o którym wspominają niektóre źródła literackie. Antoni w znaczący sposób przyczynił się do rozwoju duchowości franciszkańskiej dzięki swym wybitnym przymiotom - inteligencji, zrównoważeniu, gorliwości apostolskiej, a przede wszystkim żarliwości mistycznej. Urodził się w Lizbonie w szlacheckiej rodzinie ok. 1195 r. i na chrzcie otrzymał imię Fernando (Ferdynand). Wstąpił do kanoników zachowujących monastyczną Regułę św. Augustyna, najpierw w klasztorze św. Wincentego w Lizbonie, następnie Świętego Krzyża w Coimbrze - renomowanego ośrodka kultury Portugalii. Z zainteresowaniem i zapałem poznawał Biblię i Ojców Kościoła, zdobywając wiedzę teologiczną, którą owocnie wykorzystywał w działalności nauczycielskiej i kaznodziejskiej. W Coimbrze wydarzył się epizod, który w decydujący sposób wpłynął na jego życie: w 1220 r. wystawiono tam relikwie pierwszych pięciu misjonarzy franciszkańskich, którzy udali się do Maroka, gdzie ponieśli śmierć męczeńską. Ich historia zrodziła w młodym Ferdynandzie pragnienie naśladowania ich i postępowania drogą chrześcijańskiej doskonałości: poprosił wówczas o zgodę na opuszczenie kanoników św. Augustyna i zostanie bratem mniejszym. Jego prośba została przyjęta i pod nowym, zakonnym imieniem Antoni on również wyruszył do Maroka. Opatrzność Boża zdecydowała jednak inaczej. Z powodu choroby musiał wrócić do Włoch i w 1221 r. wziął udział w słynnej Kapitule Namiotów w Asyżu, gdzie spotkał też św. Franciszka. Następnie żył czas jakiś w całkowitym ukryciu w klasztorze w pobliżu Forli w północnych Włoszech, gdzie Pan powołał go do innej misji. Wysłany w okolicznościach zupełnie przypadkowych do wygłoszenia kazania z okazji święceń kapłańskich, pokazał, że wyposażony jest w taką wiedzę i dar wymowy, iż przełożeni przeznaczyli go do kaznodziejstwa. Tak oto rozpoczął we Włoszech i we Francji ogromnie intensywną i skuteczną działalność apostolską, by nakłonić sporą liczbę osób, które odeszły od Kościoła, do zmiany decyzji. Był też jednym z pierwszych nauczycieli teologii Braci Mniejszych, jeżeli nie wręcz pierwszym. Rozpoczął swe nauczanie w Bolonii, z błogosławieństwem Franciszka, który, w uznaniu cnót Antoniego, wystosował do niego krótki list, rozpoczynający się tymi słowami: „Podoba mi się, że nauczasz świętej teologii braci”. Antoni położył podwaliny pod teologię franciszkańską, która - uprawiana przez innych wybitnych myślicieli - miała osiągnąć swoje szczyty w postaciach Bonawentury z Bagnoregio i bł. Dunsa Szkota. Kiedy został prowincjałem Braci Mniejszych w Północnych Włoszech, nadal zajmował się kaznodziejstwem, dzieląc je ze sprawowaniem urzędu przełożonego. Gdy skończył misję prowincjała, wrócił w okolice Padwy, dokąd jeszcze kilkakrotnie się udawał. Po niespełna roku zmarł u bram tego miasta - 13 czerwca 1231 r. Padwa, która przyjęła go z miłością i czcią, złożyła mu wieczny hołd czci i pobożności. Sam papież Grzegorz IX - który wysłuchawszy jego kazania, nazwał go „Arką Testamentu” - kanonizował go w 1232 r., również w następstwie cudów, jakie dokonały się za jego wstawiennictwem. W ostatnim okresie życia Antoni zapisał dwa cykle „Kazań”, zatytułowane „Kazania niedzielne” i „Kazania na uroczystości i święta”, przeznaczone dla kaznodziejów i wykładowców teologii z Zakonu Franciszkańskiego. Komentuje w nich teksty Pisma Świętego, prezentowane przez liturgię, wykorzystując patrystyczno-średniowieczną interpretację czterech zmysłów: literackiego lub historycznego, alegorycznego lub chrystologicznego, topologicznego czy moralnego i anagogicznego, który ukierunkowuje ku życiu wiecznemu. Chodzi o teksty teologiczno-homiletyczne, będące odzwierciedleniem żywego przepowiadania, w których Antoni proponuje prawdziwą i właściwą drogę chrześcijańskiego życia. Tak wielkie jest bogactwo nauki duchowej zawartej w „Kazaniach”, że czcigodny papież Pius XII w 1946 r. ogłosił Antoniego doktorem Kościoła, nadając mu tytuł „Doctor Evangelicus”, gdyż z pism tych przebija świeżość i piękno Ewangelii; dziś jeszcze możemy czytać je z wielkim pożytkiem duchowym. W swoim nauczaniu mówi o modlitwie jako związku miłości, która popycha człowieka do słodkiej rozmowy z Panem, przynosząc niewypowiedzianą radość, która łagodnie ogarnia modlącą się duszę. Antoni przypomina nam, że modlitwa potrzebuje atmosfery ciszy, która nie ma nic wspólnego z oderwaniem się od zewnętrznego hałasu, ale jest doznaniem wewnętrznym, mającym na celu usunięcie przeszkód w skupieniu się, spowodowanych przez troski duszy. Według nauczania tego wybitnego doktora franciszkańskiego, modlitwa składa się z czterech niezbędnych postaw, które Antoni określił po łacinie jako „obsecratio”, „oratio”, „postulatio”, „gratiarum actio”. Moglibyśmy je przetłumaczyć następująco: ufne otwarcie serca na Boga, czuła rozmowa z Nim, przedstawienie naszych potrzeb, wysławianie Go i dziękczynienie. W tym nauczaniu św. Antoniego o modlitwie widzimy jeden ze szczególnych rysów teologii franciszkańskiej, którą on zapoczątkował, a mianowicie fundamentalną rolę przyznaną miłości Bożej, która wkracza w sferę uczuć, woli, serca, i będącej także źródłem, z którego wytryska poznanie duchowe, przerastające wszelkie poznanie. Pisze dalej Antoni: „Miłość jest duszą wiary, sprawia, że jest ona żywa; bez miłości wiara umiera” („Kazania na niedziele i święta II”, „Il Messaggero”, Padwa 1979, s. 37). Tylko dusza, która się modli, może dokonać postępów w życiu duchowym: oto uprzywilejowany przedmiot przepowiadania św. Antoniego. Zna on doskonale ułomności ludzkiej natury, skłonność do popadania w grzech, dlatego stale wzywa do walki ze skłonnością do chciwości, pychy, nieczystości oraz do praktykowania cnót ubóstwa i wielkoduszności, pokory i posłuszeństwa, niewinności i czystości. Na początku XIII wieku, w kontekście odrodzenia miast i rozkwitu handlu, wzrastała liczba osób nieczułych na potrzeby ubogich. Z tego też powodu Antoni wielokrotnie wzywa wiernych do myślenia o prawdziwym bogactwie, bogactwie serca, które czyni ich dobrymi i miłosiernymi, i gromadzeniu skarbów dla Nieba. „Bogacze - tak wzywa - zaprzyjaźnijcie się z ubogimi, (...) przyjmijcie ich w swoich domach: to oni, ubodzy, przyjmą was potem w wieczne mieszkanie, gdzie jest piękno pokoju, ufność w bezpieczeństwo oraz obfity spokój wiecznej sytości” (tamże, s. 29). Czyż nie widzimy, Drodzy Przyjaciele, że to nauczanie jest bardzo ważne także dziś, gdy kryzys finansowy i poważne nierówności gospodarcze zubożają wiele osób i stwarzają warunki nędzy? W encyklice „Caritas in veritate” przypominam: „Ekonomia bowiem potrzebuje etyki dla swego poprawnego funkcjonowania; nie jakiejkolwiek etyki, lecz etyki przyjaznej osobie” (n. 45). Antoni, w szkole Franciszka, stawia zawsze Chrystusa w centrum życia i myślenia, działania i kaznodziejstwa. I to jest drugi rys typowy dla franciszkańskiej teologii: chrystocentryzm. Kontempluje ona z upodobaniem i wzywa do kontemplacji tajemnic człowieczeństwa Pana, w szczególny sposób tajemnicy Narodzenia, które wywołują w nim uczucia miłości i wdzięczności dla Bożej dobroci. Również widok Ukrzyżowanego inspiruje w nim myśli o wdzięczności dla Boga i szacunku dla godności osoby ludzkiej, tak iż wszyscy, wierzący i niewierzący, mogą znaleźć w niej to znaczenie, które wzbogaca życie. Antoni pisze: „Chrystus, który jest twoim życiem, wisi przed tobą, abyś patrzył na krzyż jak w lustro. Będziesz mógł tam poznać, jak śmiertelne były twoje rany, których żadne nie uleczyłoby lekarstwo, jak tylko krew Syna Bożego. Jeśli dobrze się przyjrzysz, będziesz mógł zdać sobie sprawę, jak wielka jest twoja godność ludzka i twoja wartość (...). W żadnym innym miejscu człowiek nie może lepiej uświadomić sobie, jak wiele jest wart, jak wtedy, gdy spogląda w lustro krzyża” („Kazania na niedziele i święta III”, str. 213-214). Drodzy Przyjaciele, oby Antoni Padewski, tak bardzo czczony przez wiernych, mógł wstawiać się za całym Kościołem, a zwłaszcza za tymi, którzy poświęcają się kaznodziejstwu. Oni zaś, czerpiąc natchnienie z jego przykładu, niech troszczą się o łączenie mocnej i zdrowej nauki ze szczerą i żarliwą pobożnością i zwięzłością przekazu. W obecnym Roku Kapłańskim módlmy się, aby kapłani i diakoni pełnili pilnie tę posługę głoszenia i aktualizacji Słowa Bożego wiernym, przede wszystkim w homiliach liturgicznych. Niech będą one skutecznym przedstawieniem odwiecznego piękna Chrystusa, właśnie tak jak zalecał Antoni: „Kiedy głosisz Chrystusa, otwiera On twarde serca; gdy wzywasz Go, osładza gorzkie pokusy; gdy myślisz o Nim, rozjaśnia Twoje serce; kiedy o Nim czytasz, nasyca twój umysł” („Kazania na niedziele i święta III”, str. 59).
CZYTAJ DALEJ

Biskupi metropolii łódzkiej spotkali się z kard. Mario Grechem

2025-06-13 13:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Ks. Paweł Kłys

Dziś przed południem w domu arcybiskupów łódzkich odbyło się spotkanie biskupów metropolii łódzkiej z kard. Mario Grechem z Watykanu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję