Reklama

Niedziela Małopolska

Potrzebny jest cud

Myślę, że biskup Jan Pietraszko był jak pole magnetyczne, oddziaływał na nas swoją osobowością – mówi „Niedzieli” ks. inf. Władysław Gasidło o swoim proboszczu w parafii św. Anny w Krakowie, od grudnia 2018 r. czcigodnym słudze Bożym

Niedziela małopolska 9/2019, str. VI

[ TEMATY ]

wywiad

Bp Jan Pietraszko

Maria Fortuna-Sudor

Ks. inf. Władysław Gasidło przy grobie czcigodnego Sługi Bożego bp. Jana Pietraszki w kolegiacie św. Anny. W tym miejscu w każdy 2. dzień miesiąca wierni modlą się o dar beatyfikacji

Ks. inf. Władysław Gasidło przy grobie czcigodnego Sługi Bożego bp. Jana Pietraszki w kolegiacie św. Anny. W tym miejscu w każdy 2. dzień miesiąca wierni modlą się o dar beatyfikacji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Fortuna-Sudor: – Księże Infułacie, w jakich okolicznościach poznał Ksiądz bp. Jana Pietraszkę?

Ks. infułat Władysław Gasidło: – Byłem na drugim roku w seminarium. Ks. proboszcz u św. Anny, jeszcze nie biskup, wymyślił ołtarz twarzą do ludu. I poprosił kleryków z krakowskiego seminarium na pierwszą celebrę, byśmy pomagali w podtrzymywaniu liturgii, zwłaszcza w śpiewach.

– W latach 60. taka Eucharystia to była rewolucja…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Parafrazując, w czasie homilii ks. Pietraszko powiedział: „…Nigdzie takiego ołtarza nie widzieliście, bo takiego ołtarza jeszcze nie ma. Nie chcę, żebyście to nazywali jakąś rewelacją, czymś co sprawia, że trzeba się tu schodzić z miasta i patrzeć, co u św. Anny robią. Nie chciałbym, żebyście uważali, że teraz jest lepiej, a przedtem było gorzej. Teraz jest inaczej. A to dlatego, że chciałem wam pokazać, co kapłan czyni w czasie Eucharystii. Jak będziecie znać znaki, które wykonuje, ich symbolikę, to będziecie lepiej widzieć, jak ta tajemnica objawia się na ołtarzu…”. Ks. Pietraszko zauważył, że niektórzy stoją na polu albo pod chórem, i przekonywał: „Ale wasze miejsce jest przy stole. Jego druga strona jest dla was. Jesteśmy wszyscy razem i razem sprawujemy Eucharystię…”. To był ten ołtarz Soboru Watykańskiego II, ale przed soborem.

Reklama

– Jak klerycy odebrali te zmiany?

– Dzisiaj klerycy są przemądrzali i więcej wiedzą niż papież, a wtedy słuchali, co Kościół mówi… (uśmiech)

– A pierwsze spotkanie Księdza z biskupem Pietraszką?

– W parafii w Luborzycy, gdzie jako neoprezbiter byłem wikarym. Bp Jan przyjechał tam na bierzmowanie, chociaż miał być kard. Karol Wojtyła. Głośno wyraziłem zdziwienie; przecież miał być ksiądz kardynał... I do dziś nie mogę sobie podarować tego gadania, na które zareagował ks. Dziwisz, towarzyszący biskupowi. Pamiętam, że ówczesny kapelan kard. Wojtyły, stojąc za biskupem, dawał mi znaki, abym sobie te komentarze podarował… Tymczasem bp Pietraszko zaproponował, abym wrócił do przygotowań i dał mu znać, gdy wszystko będzie gotowe. Sam udał się do kościoła i modlił się przez godzinę przed Najświętszym Sakramentem. Potem bierzmował licznych kandydatów ustawionych wokół świątyni, a w homilii nawiązał do kraczących w czasie obrzędu wron, zauważając: „Byliśmy świadkami wielkiego krzyku czarnych ptaków. W przeciwieństwie do tego, co się dziś z wami stało; biały ptak, Duch Święty zstąpił na was. Jest On zupełnym przeciwieństwem tego wszystkiego, co jest na świecie czarne…”. To przykład, jak bp Pietraszko potrafił odnieść się do otaczającej rzeczywistości.

– Biskup Pietraszko był równocześnie proboszczem. To nietypowa sytuacja…

Reklama

– Takich biskupów – proboszczów było niewielu. W Krakowie decyzję podjął kard. Karol Wojtyła, który będąc wikariuszem kapitulnym, czyli administratorem archidiecezji krakowskiej, wyprosił u Jana XXIII sakrę biskupią dla proboszcza Pietraszki, a tym samym biskupa pomocniczego.

– Jak parafianie odbierali proboszcza – biskupa?

– Oni go szanowali. U św. Anny panował rodzinny klimat. Trzeba zaznaczyć, że proboszcz Pietraszko wychował sobie ludzi, np. przez duszpasterstwo akademickie, którym od lat kierował. Parafianie ucieszyli się z wyróżnienia proboszcza, ale też się zmartwili, że jako biskup będzie miał mniej czasu dla parafii.

– Miał mniej czasu?

– Siłą rzeczy. Musiał być w kurii, jeździć na wizytacje… Ale nie opuścił nigdy Mszy św. sprawowanej o 10. Nie zrezygnował z konfesjonału. Dlatego niektórzy mówili, że on się bardziej czuje proboszczem niż biskupem. W czasie homilii powiedział kiedyś, że nie jest łatwo chodzić w czarnej sutannie, a tym bardziej – w fioletowej.

– A był bp Jan Pietraszko szczególnie znany z homilii…

– Te kazania szły w Kraków dzięki ludziom, którzy ich słuchali, a potem przekazywali dalej...

– Jak to z tymi homiliami było? Na jednym z portali internetowych przeczytałam, że biskup Jan wszystkie homilie miał napisane…

Reklama

– To bzdura! Przygotowując się do wygłoszenia homilii, bp Jan z szacunkiem pochylał się nad każdym słowem w Ewangelii. Szukał różnych tłumaczeń, sięgał do oryginału i pisał sobie szeroką dyspozycję, z którą szedł na ambonę. Miał wtedy pewność, że o niczym nie zapomni. Zachowały się konspekty i nagrania kazań. Gdy przygotowywaliśmy je do publikacji, to można było porównać i zauważyć wielką różnicę na korzyść wygłoszonych kazań. Biskup Pietraszko rozwijał zanotowane myśli, mądrze te cytaty wykorzystywał. To był jego język, jego styl. Zresztą, niepowtarzalny! Byłem przy powstawaniu 12 tomów kazań bp. Jana i wiem, skąd się wzięły. Konspekty służyły nam, gdy trudno było odtworzyć fragmenty nagranych homilii. Były osoby, które je zapisywały. Gdy nastały magnetofony, kazania nagrywano. Czyniono to z własnej inicjatywy. Nagrywali też klerycy. A słuchać bp. Pietraszkę przychodzili również księża.

– Jakim był proboszczem dla księdza wikarego?

– Jak się znajdzie w nowym miejscu, to się nie wie wszystkiego, więc proboszcz ma prawo zwrócić uwagę. Pamiętam, że gdy przyszedłem do parafii św. Anny, bp Pietraszko przekazywał mi ewentualne uwagi, chociaż to się nie zdarzało często, przez innych, mówiąc: „Powiedzcie mu, bo jak ja to zrobię, to będzie myślał, że go biskup upomniał...”. I to jest zrozumiałe, bo upomnienie biskupa ma dla kapłana jakąś rangę kanoniczną. A biskup chciał, żeby było serdecznie. Myślę, że był jak pole magnetyczne. Oddziaływał na nas swoją osobowością. Wiadomo, wikary ma swego proboszcza, a tu przyszło zostać wikarym u biskupa… Cierpła skóra na plecach! Ale bp Pietraszko nigdy nie upomniał. Spokojny, stateczny, ułożony. Nie wymagał, abyśmy do niego podchodzili z jakąś czołobitnością. Chociaż niektórzy myśleli, że tak trzeba. Ja byłem sobą, mówiłem, co myślałem i biskup to cenił. Śmiał się z tego, chociaż niektórzy truchleli, gdy mnie słyszeli (uśmiech).

– A co z tej postawy biskupa Pietraszki zabrał Ksiądz do swej posługi proboszczowskiej?

Reklama

– Z wielką pokorą i lękiem przyjąłem obowiązki proboszcza. Starałem się tak, jak potrafiłem, wpisać w tradycję tego miejsca i włączyć w nurt duszpasterstwa, jaki przez kilkadziesiąt lat wypracował Ksiądz Biskup. Jako wikariusz zorientowałem się, że parafia ma swój charakter. Większość wiernych to parafianie z wyboru. Oni przychodzą tu z różnych krakowskich parafii. Tworzą specyficzną wspólnotę św. Anny. Przyjąłem sprawdzoną w kościele zasadę kontynuacji i wg moich możliwości starałem się utrzymywać w tym nurcie. Z bogactwa tego skarbca, jaki pozostawił sługa Boży bp Pietraszko, ciągle można wydobywać ewangeliczne skarby. Ja nie potrafiłem ze wszystkich skorzystać.

– W 1994 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny bp. Jana Pietraszki. Został Ksiądz postulatorem.

– Byłem postulatorem na etapie procesu diecezjalnego. Do mnie należały sprawy organizacyjne, m.in. stworzenie warunków dla pracy Trybunału, sporządzenie listy świadków, kompletowanie dokumentacji i przygotowanie tłumaczeń do Kongregacji Rzymskiej. W Krakowie proces został zamknięty 24 kwietnia 2001 r., a 17 czerwca dokumenty przekazano do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Od tej chwili postulatorem jest kard. Stanisław Ryłko, a ja – wicepostulatorem.

– Jak Ojciec Święty odnosił się do tego procesu beatyfikacyjnego?

Jan Paweł II bardzo cenił bp. Jana, o czym mogą świadczyć wypowiedzi skierowane pod jego adresem, na przykład po śmierci w 1988 r. Zresztą, gdy jechałem do Kongregacji z z zebranymi dokumentami, to najpierw byłem u Ojca Świętego, który się bardzo ucieszył z przekazanych informacji.

– 21 grudnia 2018 r. papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót sługi Bożego bp. Jana Pietraszki. Jak Ksiądz odebrał tę decyzję?

Reklama

– Najpierw podziękowałem Bogu i bardzo się ucieszyłem. Wyznałem, że to był dla mnie miły prezent na święta. Myślę, że to bardzo ważne wydarzenie i dla archidiecezji krakowskiej, i całej Polski. No bo jak patrzymy na historię procesów, to niektóre trwają i kilkaset lat. Nawet te z naszych czasów też się ciągną i ciągną.

– Co dalej?

– Potrzebny jest cud. Jeśli zostanie uznany przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych, wtedy ustala się termin beatyfikacji. W kolegiacie św. Anny modlimy się w każdy 2. dzień miesiąca o beatyfikację sługi Bożego bp. Jana Pietraszki. Przy jego grobie są odczytywane prośby i podziękowania za otrzymane łaski za wstawiennictwem sługi Bożego bp. Pietraszki. Jest ich wiele, ale cud, to wg kanonicznych wymogów, zawieszenie praw natury. Po ludzku coś niemożliwego. Najczęstszymi cudami są uzdrowienia. Dokumentacja lekarska orzeka, że jest to fakt niewytłumaczalny.

– Czyli modlimy się o cud?

– Zachęcam do modlitwy w tej intencji. I z ufnością powtarzam: „Bądź wola Twoja”.

2019-02-27 11:01

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rocznica śmierci Sługi Bożego bp. Jana Pietraszko

[ TEMATY ]

Karol Wojtyła

Bp Jan Pietraszko

Włodzimierz Rędzioch/Niedziela

Wczoraj, 2 marca, obchodziliśmy 35. rocznicę śmierci Sługi Bożego biskupa Jana Pietraszki, biskupa pomocniczego Archidiecezji Krakowskiej. Nie wszyscy wiedzą jak wielką rolę odegrał on w życiu wielu Polaków, szczególnie z Krakowa, w tym Karola Wojtyły i osób z tzw. „Środowiska”. Śp. prof. Stanisław Grygiel tak wspominał tego wspaniałego krakowskiego duszpasterza w wywiadzie, którego udzielił mi do książki „Niezapomniany. Jan Paweł II we wspomnieniach przyjaciół i współpracowników”.

"Wiele już powiedziano o historii Polski i o polskiej kulturze, bez których nie można zrozumieć ani osoby, ani duszpasterskiej posługi Jana Pawła II. Mało natomiast mówiono o środowisku krakowskim, o osobach, które wpłynęły na życie i formację przyszłego Papieża. Należy tu przywołać przede wszystkim postać sługi Bożego Jana Pietraszki, wielkiego kapłana i biskupa, który wskazał młodemu ks. Wojtyle drogę wiodącą do ludzi młodych. Sam Jan Paweł II dał temu świadectwo, pisząc w telegramie wysłanym do Krakowa po śmierci biskupa: «Biskupie Janie, dziękuję ci, że pokazałeś mi drogę do młodzieży». Przypominam sobie kolację u papieża z biskupem Pietraszką, który przyniósł mu w prezencie swoją ostatnią książkę. W pewnym momencie papież powiedział do niego: «Biskupie Janie, od ciebie uczę się teologii». Biskup Pietraszko trochę się speszył. Po wyjściu z Watykanu zapytał mnie oraz moją żonę Ludmiłę:
CZYTAJ DALEJ

Św. Katarzyna z Genui

Drodzy bracia i siostry! Dzisiaj chciałbym wam powiedzieć o kolejnej, po św. Katarzynie Sieneńskiej i św. Katarzynie z Bolonii świętej noszącej imię Katarzyna. Myślę o św. Katarzynie z Genui, znanej przede wszystkim z powodu jej wizji czyśćca. Tekst, który opisuje jej życie i myśl, został opublikowany w tym liguryjskim mieście w 1551 r. Jest podzielony na trzy części: „Życie i nauka”, „Udowodnienie i wyjaśnienie czyśćca” - bardziej znana jako Traktat oraz „Dialog między duszą a ciałem”. Redaktorem końcowym był spowiednik Katarzyny, ks. Cattaneo Marabotto. Katarzyna urodziła się w Genui w 1447 r. Była ostatnią z pięciorga dzieci. Została osierocona przez ojca, Giacomo Fieschi, gdy była jeszcze dzieckiem. Matka, Francesca di Negro, dała jej dobre wychowanie chrześcijańskie, na tyle, że starsza z dwóch córek została zakonnicą. W wieku szesnastu lat Katarzyna został wydana za mąż za Giuliano Adorno, człowieka, który po wielu doświadczeniach militarnych i handlowych na Bliskim Wschodzie, powrócił do Genui, aby się ożenić. Życie małżeńskie nie było łatwe, także ze względu na charakter małżonka, uzależnionego od hazardu. Sama Katarzyna miała początkowo skłonność do prowadzenia pewnego rodzaju życia światowego, w którym jednakże nie mogła odnaleźć spokoju. Po dziesięciu latach, w jej sercu było głębokie poczucie pustki i goryczy. Nawrócenie rozpoczęło się 20 marca 1473 r., dzięki wyjątkowym przeżyciom. Udawszy się do kościoła świętego Benedykta i klasztoru Matki Bożej Łaskawej, aby się wyspowiadać, klękając przed kapłanem, „otrzymała - jak sama pisze - ranę w sercu, ogromną miłość ku Bogu”, z bardzo jasną wizją swojej nędzy i wad, a jednocześnie dobroci Boga, że omal nie zemdlała. Z tego doświadczenia zrodziła się decyzja, która ukierunkowała całe jej życie: „Nigdy więcej świata, nigdy więcej grzechów” (por. Vita mirabile, 3rv). Wówczas Katarzyna uciekła, przerywając spowiedź. Gdy wróciła do domu, weszła do najodleglejszego pokoju i długo płakała. W tym momencie była już wewnętrznie pouczona o modlitwie i świadoma ogromnej miłości Boga względem niej, grzesznej. Było to doświadczenie duchowe, którego nie mogła wyrazić słowami (por. Vita mirabile, 4r). To właśnie przy tej okazji ukazał się jej cierpiący Jezus, niosący krzyż, jak jest to często przedstawiane w ikonografii świętej. Kilka dni później wróciła do księdza, by w końcu dokonać dobrej spowiedzi. Tutaj zaczęło się owo „życie oczyszczenia”, które przez długi czas było przyczyną jej stałego bólu za popełnione grzechy i pobudziło do przyjmowania pokuty i ofiar, aby ukazać Bogu swoją miłość. Na tej drodze Katarzyna coraz bardziej przybliżała się do Pana, aż do wejścia w to, co nazywa się „życiem zjednoczenia”, to znaczy relacji wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem. W Vita mirabile napisano, że jej dusza była prowadzona i pouczana wewnętrznie jedynie słodką miłością Boga, który dawał jej wszystko, czego potrzebowała. Katarzyna oddała się niemal całkowicie w ręce Pana, aby żyć przez około dwadzieścia pięć lat - jak pisze - „bez pośrednictwa jakiegokolwiek stworzenia, żyć pouczana i rządzona przez samego Boga”(Vita mirabile, 117r-118r), karmiąc się nade wszystko nieustanną modlitwą i Komunią Świętą przyjmowaną każdego dnia, co w jej czasach nie było powszechne. Dopiero wiele lat później Pan dał jej kapłana, który zatroszczył się o jej duszę. Katarzyna zawsze niechętnie zwierzała się i wyrażała doświadczenie swej mistycznej komunii z Bogiem, przede wszystkim ze względu na głęboką pokorę, jaką doświadczała w obliczu łask Pana. Jedynie perspektywa uwielbienia i możliwości pomagania w rozwoju duchowym innych ludzi pobudziła ją, aby powiedzieć innym, co się w niej wydarzyło, począwszy od chwili nawrócenia, które było jej doświadczeniem pierwotnym i podstawowym. Miejscem jej wstąpienia na szczyty mistyki był szpital Pammatone, największy kompleks szpitalny w Genui, którego była dyrektorką i inspiratorką. Tak więc Katarzyna żyła życiem w pełni czynnym, pomimo owej głębi swego życia duchowego. W Pammatone utworzyła się wokół niej grupa zwolenników, uczniów i współpracowników, zafascynowanych jej życiem wiary oraz miłością. Sam jej małżonek Giuliano Adorno, został nim na tyle pozyskany, że porzucił rozpustne życie, aby stać się tercjarzem franciszkańskim, przenieść do szpitala, i pomagać swej żonie. Zaangażowanie Katarzyny w opiekę nad chorymi trwało aż do końca jej ziemskiej pielgrzymki, 15 września 1510 r. Od nawrócenia do śmierci nie było wydarzeń nadzwyczajnych, ale dwa elementy charakteryzują całe jej życie: z jednej strony doświadczenie mistyczne, to znaczy głębokie zjednoczenie z Bogiem, odczuwane jako unia oblubieńcza, a z drugiej opieka nad chorymi, organizowanie szpitala, służba bliźniemu, zwłaszcza najbardziej potrzebującym i opuszczonym. Te dwa bieguny - Bóg i bliźni wypełniają całkowicie jej życie, praktycznie spędzone w obrębie szpitalnych murów. Drodzy przyjaciele, nigdy nie wolno nam zapominać, że im bardziej miłujemy Boga i trwamy w modlitwie, tym bardziej potrafimy prawdziwie kochać otaczające nas osoby, ponieważ będziemy zdolni do dostrzeżenia w każdej osobie oblicza Pana, który kocha bezgranicznie, nie czyniąc różnic. Mistyka nie tworzy dystansu wobec bliźniego, nie tworzy życia abstrakcyjnego, lecz raczej przybliża do drugiego człowieka ponieważ zaczyna się postrzegać świat oczyma i sercem Boga. Myśl Katarzyny o czyśćcu, ze względu na którą jest ona szczególnie znana, jest skondensowana w ostatnich dwóch częściach cytowanej księgi: „Traktat o czyśćcu” i „Dialogu między duszą a ciałem”. Ważne, aby zauważyć, że Katarzyna w swym doświadczeniu mistycznym nie ma nigdy szczególnych objawień o czyśćcu czy też doznających tam oczyszczenia duszach. Jednakże w pismach inspirowanych naszą Świętą jest to element centralny, a sposób jego opisania ma cechy oryginalne, na tle swej epoki. Pierwszy rys indywidualny dotyczy „miejsca” oczyszczenia dusz. W jej czasach przedstawiano go głównie odwołując się do obrazów związanych z przestrzenią: sądzono, że istnieje pewna przestrzeń, gdzie miałby się znajdować czyściec. U Katarzyny jednak czyściec nie jest przedstawiony jako element krajobrazu wnętrzności ziemi: jest to ogień nie zewnętrzny, ale wewnętrzny. Czyściec jest ogniem wewnętrznym. Święta mówi o drodze oczyszczenia duszy ku pełnej komunii z Bogiem, wychodząc od swojego doświadczenia głębokiego bólu z powodu popełnionych grzechów, w porównaniu z nieskończoną miłością Boga (por. Vita mirabile, 171v). Słyszeliśmy, że w czasie nawrócenia Katarzyna nagle odczuwa dobroć Boga, nieskończoną odległość swego życia od tej dobroci oraz palący ogień w swym wnętrzu. To jest ten ogień, który oczyszcza, jest to wewnętrzny ogień czyśćca. Także i tu jest rys oryginalny w porównaniu z myślą tamtej epoki. W istocie nie wychodzi się od zaświatów, aby powiedzieć o mękach czyśćcowych - jak to było w zwyczaju w tym czasie, a być może jeszcze dziś - aby następnie wskazać drogę do oczyszczenia i nawrócenia. Nasza Święta wychodzi od własnego doświadczenia życia wewnętrznego na drodze ku wieczności. Dusza - mówi Katarzyna - przedstawia się Bogu jako nadal związana pragnieniami i cierpieniami wynikającymi z grzechu, a to uniemożliwia jej, aby cieszyła się uszczęśliwiającą wizją Boga. Katarzyna stwierdza, że Bóg jest tak święty i czysty, że dusza zbrukana grzechem nie może się znaleźć w obecności Bożego majestatu (por. Vita mirabile, 177r). Także i my czujemy, jak bardzo jesteśmy oddaleni, jak bardzo jesteśmy pełni tak wielu rzeczy, które uniemożliwiają nam widzenie Boga. Dusza jest świadoma ogromnej miłości i doskonałej sprawiedliwości Boga, i w konsekwencji cierpi, że nie odpowiedziała w sposób prawidłowy i doskonały na tę miłość, a właśnie sama miłość wobec Boga staje się tym samym płomieniem, sama miłość oczyszcza z rdzy grzechu. U Katarzyny można dostrzec obecność źródeł teologicznych i mistycznych, z których zazwyczaj czerpano w owym czasie. W szczególności odnajdujemy typowy obraz zaczerpnięty od Dionizego Areopagity, to jest złotą nić, łączącą serce człowieka z samym Bogiem. Kiedy Bóg oczyścił człowieka, wiąże go cieniutką złotą nicią, jaką jest Jego miłość, i pociąga go ku sobie uczuciem tak silnym, że człowiek staje się „pokonanym, zwyciężonym, pozbawionym siebie”. W ten sposób serce człowieka jest opanowane przez miłość Boga, która staje się jedynym przewodnikiem, jedynym poruszycielem jego egzystencji (por. Vita mirabilis, 246 rv). Owa sytuacja wyniesienia ku Bogu i powierzenia się Jego woli, wyrażona obrazem nici, jest używana przez Katarzynę, aby wyrazić działanie światła Bożego na dusze w czyśćcu, światła, które je oczyszcza i unosi do wspaniałości promienistego blasku Bożego (por. Vita mirabilis, 179r). Drodzy przyjaciele! Święci w swoim doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem, osiągają tak głębokie „poznanie” Bożych tajemnic, w którym nawzajem przenikają się miłość i poznanie, że stanowią pomoc dla teologów w ich wysiłkach badawczych, intellectus fidei rozumienia tajemnic wiary, rzeczywistego zgłębienia tajemnic, na przykład, czym jest czyściec. Poprzez swe życie święta Katarzyna poucza nas, że im bardziej kochamy Boga i wchodzimy w zażyłość z Nim na modlitwie, to tym bardziej pozwala się On poznawać i rozpala nasze serca swoją miłością. Pisząc o czyśćcu, Święta przypomina nam podstawową prawdę wiary, która staje się dla nas zachętą do modlitwy za zmarłych, aby mogli oni osiągnąć uszczęśliwiającą wizję Boga w komunii świętych (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1032). Pokorna, wierna i wielkoduszna służba, jaką Święta zaoferowała przez całe życie w szpitalu Pammatone, to jasny przykład miłości dla wszystkich i szczególna zachęta dla kobiet, które wnoszą fundamentalny wkład na rzecz społeczeństwa i Kościoła, wraz ze swą cenną pracą, ubogaconą przez ich wrażliwość i poświęcenie się dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Dziękuję. Tłum. st (KAI)/Watykan
CZYTAJ DALEJ

XXX Targi Wydawców Katolickich - Nadchodzi Święto Dobrej Książki

2025-09-15 12:52

[ TEMATY ]

XXX Targi Wydawców Katolickich

Święto Dobrej Książki

Ireneusz Korpyś/Niedziela

Spotkania autorskie, nowości wydawnicze, warsztaty edukacyjne - to tylko skromna zapowiedź atrakcji, jakie niosą za sobą jubileuszowe XXX Targi Wydawców Katolickich. Już za kilka tygodni, od 9 do 12 października w Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego w Warszawie wystawcy zaprezentują ofertę najciekawszych publikacji wydanych w ostatnich latach.

Targi Wydawców Katolickich to jedno z najstarszych, organizowanych nieprzerwanie w Polsce wydarzeń targowych, dedykowanych książce, a każda kolejna edycja gromadzi coraz większą liczbę odwiedzających. W roku ubiegłym frekwencja przekroczyła 40 tys. osób.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję