Reklama

Niedziela Wrocławska

Rozmowy z Niedzielą

Czerp z życia garściami!

W 2002 r. doznał porażenia prądem, kiedy wszedł podczas deszczu do niezabezpieczonej stacji transformatorowej. W wyniku wypadku utracił rękę i nogę, a już 2 lata po tym, jako 15-latek został najmłodszym zdobywcą dwóch biegunów w ciągu jednego roku. Jan Mela opowiada nam, jak cenne jest życie i dlaczego warto z niego czerpać garściami

Niedziela wrocławska 27/2019, str. IV

[ TEMATY ]

Jan Mela

Anna Majowicz

Jan Mela namawia do aktywnego życia i pomagania innym

Jan Mela namawia do aktywnego życia i pomagania innym

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Majowicz: – Minęło 17 lat od wypadku, w wyniku którego utraciłeś rękę i nogę. Jak dziś z perspektywy czasu możesz opisać swoje doświadczenia?

Jan Mela: – Tych emocji, które towarzyszyły mi od czasu wypadku było całe mnóstwo. Oczywiście początki były najtrudniejsze. Bałem się wychodzić z domu, biłem się z myślami, że ludzie mnie nie zaakceptują. Dochodziło nawet do tego, że latem chodziłem w szerokich bluzach, aby ukryć moją niepełnosprawność. Miewałem też myśli samobójcze. Z perspektywy lat rzeczy wyglądają mocno inaczej. Dzisiaj żyję aktywnie i mam takie poczucie, że najważniejsze jest to, jak sam podchodzę do samego siebie. Ja przez wiele lat mojego życia po wypadku byłem po prostu bardzo zakompleksiony. Zanim dostałem protezę, na której mogłem chodzić, wspinać się i biegać, to wydawało mi się, że jeśli ktokolwiek na mnie spojrzy, będzie o mnie źle myślał. Całe szczęście zdałem sobie sprawę z tego, że to ja tak naprawdę muszę zmienić podejście do samego siebie. To, że dziś żyję aktywnie, to także zasługa genialnych ludzi, których Bóg postawił na mej drodze.

– Masz na myśli Marka Kamińskiego?

– Przede wszystkim rodziców, którzy od początku nieustannie towarzyszyli mi w każdym momencie, ale spotkanie z Markiem Kamińskim było rzeczywiście jednym z tych najważniejszych w moim życiu. To historia dosyć dziwna. Moja mama w czasie studiów przyjaźniła się z żoną przyjaciela Marka. Potem kontakt się urwał. Pewnego dnia, kiedy mama szła odwiedzić mnie w szpitalu spotkała po drodze Marka i opowiedziała mu o mnie. Marek z kolegami zbierali fundusze, aby zakupić mi protezę. Ten mądry człowiek pomyślał także o tym, aby dać mi jakiś życiowy cel. Kiedy parę miesięcy po opuszczeniu szpitala spotkałem się z nim, zapytał, czy chciałbym wyruszyć z nim na biegun północny. Najbardziej niezwykłe dla mnie nie było to, że dzięki tej wyprawie mogłem stać się pierwszym niepełnosprawnym najmłodszym zdobywcą biegunów, ale to, że w takim momencie życia, kiedy wydawało mi się, że moje życie legło w gruzach, spotkałem kogoś, kto we mnie uwierzył, kto stał się motorem do działania i dał mi nadzieję. Ta i kolejne wyprawy uświadomiły mi, że mimo iż życie z niepełnosprawnością jest trudniejsze to można z niego czerpać garściami.

– Swoimi doświadczeniami dzielisz się z podopiecznymi Fundacji „Poza Horyzonty”.

– Po wypadku miałem to szczęście poznać dobrych ludzi, którzy pomogli mi uporać się z trudnymi doświadczeniami. Wiem jednak, że nie każdy miał tyle szczęścia, co ja. Kiedy 10 lat temu zakładaliśmy fundację, to wydawało mi się, że sprawa jest prosta. Ktoś poprosi o pomoc w zakupie sprzętu, a my zorganizujemy zbiórkę. Zdałem sobie jednak sprawę, że czasem osobom niepełnosprawnym łatwiej jest wypełnić rękaw czy nogawkę fajnej jakości protezą, niż wypełnić komuś głowę poczuciem sensu życia. Gdyby zbadać głowę człowieka skrzywdzonego, to znajdziemy na niej bliznę, która staje się częścią nas. Możemy te trudy w sobie przepracować, ale one nie znikną. Dlatego towarzyszenie naszym podopiecznym jest dużo trudniejszą misją. To, co możemy dla drugiego człowieka zrobić, to przy nim być i akceptować go takiego, jakim jest.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2019-07-03 08:41

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jan Mela: warto być wdzięcznym za dobre i trudne doświadczenia życiowe

[ TEMATY ]

Jan Mela

Magdalena Pijewska/Niedziela

Jan Mela

Jan Mela

Do bycia wdzięcznym za wszystkie dobre i trudne doświadczenia życiowe, gdyż każde z nich ma swoje znaczenie, zachęcił podczas spotkania z młodzieżą w Kętach Jan „Jaś” Mela, podróżnik i działacz społeczny, pierwszy niepełnosprawny, który zdobył dwa bieguny Ziemi. 14 marca br. był on gościem „Duchowej rewolucji” - ewangelizacyjnego przedsięwzięcia, które odbywa się w różnych zakątkach diecezji bielsko-żywieckiej.

35-letni Jan Mela przyznał, że w życiu niezwykle ważne są relacje z innymi, przy czym, jak zauważył, ważnym czynnikiem pomagającym je kształtować jest osobista relacja z Bogiem. Dał przykład swego trudnego związku z ojcem.

CZYTAJ DALEJ

Święty lekarz

Niedziela rzeszowska 6/2018, str. VII

[ TEMATY ]

sylwetka

św. Józef Moscati

Archiwum

Św. Józef Moscati

Św. Józef Moscati

Papież Franciszek w swoim Orędziu na XXVI Światowy Dzień Chorego ukazuje Jezusa na Krzyżu i Jego Matkę. Chrystus poleca św. Janowi wziąć Ją do siebie – „i od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19, 27). W tajemnicy Krzyża Maryja jest powołana do dzielenia troski o Kościół i całą ludzkość. Również uczniowie Jezusa są powołani do opieki nad ludźmi chorymi.

CZYTAJ DALEJ

Papież jedzie na Biennale w Wenecji – Watykan i sztuka współczesna

2024-04-27 11:06

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Jutro papież papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam 60. Międzynarodowa Wystawa Sztuki - Biennale w Wenecji. Ojciec Święty odwiedzi Pawilon Stolicy Apostolskiej, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet, a prezentowana w nim wystawa nosi tytuł - "Moimi oczami". Wizyta papieża potrwa około pięciu godzin obejmując między innymi Mszę św. na Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka. Jak się podkreśla, papieska wizyta będzie "kamieniem milowym w stosunku Watykanu do sztuki współczesnej".

Zapraszając Włocha Maurizio Cattelana do pawilonu Watykanu na 60. Biennale Sztuki w Wenecji, Kościół katolicki pokazuje, że jest otwarty na niespodzianki. Cattelan zyskał rozgłos w mediach w 1999 roku, prezentując swoją instalację naturalistycznie przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego wielkim meteorytem i szkło rozsypane na czerwonym dywanie, które pochodzi z dziury wybitej przez meteoryt w szklanym suficie. Budzące kontrowersje dzieło Cattelana było wystawione również w Warszawie, na jubileuszowej wystawie z okazji 100-lecia Zachęty w grudniu 2000 r. „Dziewiąta godzina” - tak zatytułowano dzieło, nawiązując do godziny śmierci Jezusa - została wówczas uznana za prowokacyjną, a nawet obraźliwą. Ale można ją również interpretować inaczej: Jako pytanie o przypadek i przeznaczenie, śmierć i odkupienie. I z tym motywem pasowałby nawet do watykańskiej kolekcji sztuki nowoczesnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję