Reklama

Wiara

"Oni od dawna są już świętymi. Teraz, dowie się o tym cały świat"

Dla nas oni od dawna są już świętymi. Teraz, dowie się o tym cały świat – tak o franciszkańskich męczennikach o. Zbigniewie Strzałkowskim i Michale Tomaszku mówią mieszkańcy Pariacoto w Peru. Spotkał się z nimi o. Jarosław Zachariasz OFM przełożony krakowskiej prowincji franciszkanów konwentualnych, do której należeli męczennicy. W rozmowie z KAI opowiada on o przygotowaniach do beatyfikacji i wyjaśnia, czym różni się męczeństwo od bycia ofiarą przemocy.

[ TEMATY ]

święty

beatyfikacja

błogosławiona

Archiwum Ojców Franciszkanów

O. Michał Tomaszek i o. Zbigniew Strzałkowski

O. Michał Tomaszek i o. Zbigniew Strzałkowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- W tym momencie myślę przede wszystkim o tym, jak dobrze przygotować się do beatyfikacji i jak ją godnie przeżyć. W związku z decyzją Ojca Świętego Franciszka o wyniesienie na ołtarze naszych Współbraci, czeka nas sporo pracy, zarówno w Peru, jak i tutaj w Polsce. Gdy zaś chodzi o refleksję, jaka powinna towarzyszyć przełożonemu wspólnoty, która zrodziła męczenników, to rozpocząłem ją już dawno i na długo przed tym, jak zostałem prowincjałem.

Było to przed 24 laty, gdy dotarła do nas wiadomość o śmierci Zbigniewa i Michała w peruwiańskim Pariacoto. Już wtedy stawialiśmy sobie pytania, co ta śmierć dla nas - franciszkanów znaczy, jaki jest jej sens, i na ile jesteśmy w stanie się z nią zmierzyć, myśląc o swoim własnym powołaniu. Z drugiej strony w jakiś szczególny sposób, choć w dzisiejszych czasach wcale nie odosobniony, nasze pokolenie doświadcza tajemnicy świętych obcowania. Chodzi bowiem o beatyfikację tych, których znaliśmy na co dzień, wspólnie z nimi mieszkaliśmy, studiowaliśmy, odkrywaliśmy własne powołanie, dojrzewając do decyzji, by związać się z Chrystusem na zawsze. Teraz będziemy mogli wzywać ich wstawiennictwa, prosić o pomoc swoich przyjaciół, znajomych, bliskich. To niezwykłe doświadczenie.

- Franciszkanie głoszą: "Pokój i dobro", a tymczasem dwóch spośród nich spotkała śmierć męczeńska. Czego ona uczy franciszkanów, Kościół, Polaków?

- To męczeństwo w zakonie franciszkanów nie jest czymś nowym ani wyjątkowym. historia zakonu od samego początku obfituje w świadków krwi, którzy umierali za Chrystusa. Już za życia św. Franciszka z Asyżu pojawili się w zakonie pierwsi męczennicy, których nasz założyciel nazwał prawdziwymi braćmi mniejszymi. Natomiast odpowiedź na pytanie, czego nas ta śmierć może nauczyć, zależy od tego, jak bardzo nas ona zainteresuje. Marksistowscy terroryści nazwali Zbigniewa i Michała wrogami rewolucji. Tej samej, która od początku XX wieku aż do dziś zostawia na ziemi i w ludzkich duszach przerażające ślady. Owszem, o. Zbigniew i o. Michał, a także ks. Alessandro Dordi stanęli rewolucjonistom na drodze, ale odpowiedź na pytanie, czym była ich „kontrrewolucja” i co było powodem ich śmierci, nie kończy się wraz zamknięciem procesu beatyfikacyjnego, który jednoznacznie stwierdził, iż zginęli za wiarę i Chrystusa. Ta odpowiedź implikuje cały szereg innych, w moim przekonaniu ważniejszych pytań. Co ta ich śmierć znaczy dla mnie? Czym do mnie przemawia? Jaki ma sens w kontekście mojego chrztu, mojego życia w Chrystusie? Jakie ma znaczenie dla mojej wspólnoty i całego Kościoła, także w kontekście krwi, którą uczniowie Chrystusa przelewają na oczach współczesnego świata?
Z pewnością klucz do zrozumienia tajemnicy śmierci męczenników znajdziemy w szczegółach ich życia rodzinnego, ich zakonnej i kapłańskiej formacji czy przygotowaniach do misyjnego posłannictwa. I tam będziemy też szukać odpowiedzi na pytanie o sens tej beatyfikacji. Temu poszukiwaniu ma służyć także rozpoczęta 5 marca nowenna miesięcy przed uroczystością beatyfikacji.

- KAI: W modlitwie o beatyfikację zostali nazwani „niewinnymi ofiarami przemocy”. Co to dziś znaczy: „oddać życie”?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– W modlitwie o beatyfikację znalazło się co prawda wezwanie, które brzmi: „Przyjmij niewinne ofiary przemocy i daj im nagrodę wieczną”, ale nie odnosi się ono do naszych męczenników. Tutaj prosimy o zbawienie wieczne dla wszystkich innych zmarłych, którzy padli ofiarą różnych prześladowań, dyskryminacji czy nienawiści. Ich liczba, jak wiemy, jest bez porównania większa od liczby tych, których Kościół wynosi na ołtarze. Z pewnością zasługują oni na modlitwę i pamięć. Od męczenników odróżnia ich jednak to istotne stwierdzenie o „oddaniu życia”. Pamiętam, że po raz pierwszy usłyszałem je w czasie kanonizacji św. Maksymiliana Marii Kolbego, kiedy to w homilii św. Jan Paweł II powiedział, iż „Maksymilian nie umarł - ale oddał życie za brata”. To właśnie odróżniało go od pozostałych więźniów KL Auschwitz, którzy w sierpniu 1941 r. umierali wraz z nim w głodowym bunkrze obozowym. Wszyscy byli bez wątpienia ofiarami prześladowań i przemocy, ale to On „oddał życie”, by dochować wierności Chrystusowi, Kościołowi i Ewangelii. Po 50 latach to samo powtórzyli w Peru jego zakonni współbracia. Moim zdaniem warto jednak wyjść z tym sformułowaniem poza kontekst męczeńskiej śmierci. Mam tu na myśli całe mnóstwo przykładów, które winniśmy dostrzegać w codziennym życiu osób powołanych choćby do macierzyństwa czy ojcostwa. Przykład rodziców ofiarnie oddających życie dla swoich dzieci jest tu ewidentny. Ale przecież nie brakuje także przykładu nauczycieli, pielęgniarek, lekarzy, policjantów, strażaków, żołnierzy itp., którzy w swoim poświęceniu się dla innych pokazują, co znaczy oddać życie. Tak też powinna wyglądać posługa misjonarzy, bo tylko wtedy ich misja staje się wiarygodna, gdy ze względu na prawdę i na dobro innych są gotowi poświęcić siebie, gotowi oddać życie innym.

Reklama

- Ostatnio spędził Ojciec miesiąc w Peru. Jak żywa jest tam pamięć o franciszkańskich męczennikach? Co jest dominantą tej pamięci?

- – Myślę, że po 24 latach od śmierci Zbigniewa i Michała, pamięć o nich stała się stałym i ważnym elementem pobożności wiernych w diecezji Chimbote i w naszych franciszkańskich wspólnotach. Szczególnym miejscem jest Pariacoto, gdzie przy grobach męczenników modlą się nie tylko mieszkańcy tej andyjskiej miejscowości, ale też pielgrzymi, przybywający tam rokrocznie 9 sierpnia, gdzie odprawia się m.in. Drogę krzyżową, prowadzącą z klasztoru do miejsca ich egzekucji w Pueblo Viejo. W każdym razie męczennicy, choć jeszcze nie beatyfikowani, byli i są nadal obecni we wspomnieniach wiernych i refleksji peruwiańskiego Kościoła. Wiele osób zaświadcza też zgodnie, że modli się prywatnie za ich wstawiennictwem. Ciekawą rzecz powiedział mi jeden z mieszkańców Pariacoto, gdy zapytałem, czy ucieszyła go wiadomość o planowanej beatyfikacji. Odpowiedział: „Tak, oczywiście, ale proszę pamiętać, że oni dla nas od dawna są już świętymi. Teraz tylko, dzięki wyniesieniu ich na ołtarze dowie się o tym także cały świat i zobaczy, jakie ‘skarby’ przechowuje nasza ziemia”. Polska też się przygotowuje do ich beatyfikacji. Co proponują franciszkanie w tym czasie do grudnia? Na czym będzie polegała nowenna miesięcy?
– O tym, jak rozumiem jej najgłębszy sens mówiłem wcześniej, ale jej przebieg zdominuje przede wszystkim modlitwa dziękczynna za dar męczenników połączona z prośbą o dobre przygotowanie się i przeżycie tej beatyfikacji. Chodzi tu także o zdolność potrzebną do godnego wykorzystania jej owoców. Każdego miesiąca we wszystkich klasztorach krakowskiej prowincji oraz parafiach, w których posługujemy będą odbywać się msze św. i nabożeństwa, a duszpasterze i katecheci poprowadzą spotkania i lekcje poświęcone tematyce świętości, męczeństwa i misyjnego posłannictwa Kościoła.
Chcemy zaprosić wszystkich wiernych w Peru i w Polsce do bliższego zapoznania się z życiem i okolicznościami śmierci naszych braci, a także do skorzystania z refleksji, która będzie towarzyszyć naszej zakonnej wspólnocie w przygotowaniach do grudniowych celebracji. Będzie to dobra okazja do poznania także naszej działalności misyjnej w Ameryce Południowej, poznania pośrednio historii narodu i kultury peruwiańskiej, i co najważniejsze poznania żyjącego Chrystusa i Ewangelii, którą franciszkanie potrafią głosić nawet za cenę własnej krwi. Wszystkie informacje, refleksje, także w formie multimedialnej, będzie można znaleźć na stronie internetowej dedykowanej specjalnie naszym męczennikom i uroczystościom związanym z beatyfikacją.

KAI: Będą pielgrzymki do Peru? A może do miejsc w Polsce z którymi byli związani?

– Zorganizujemy pielgrzymkę do Peru, ale ze względu na wysokie koszta podróży i pobytu możemy zapewnić w niej udział ograniczonej liczbie osób. Natomiast skądinąd wiem, że niezależne od nas takie pielgrzymki na beatyfikację planują także inni. Trudno jednak na tym etapie mówić coś o szczegółach. Będziemy starali się informować o tym na bieżąco za pośrednictwem naszej strony internetowej. W Polsce natomiast zapraszamy do miejsc, gdzie przed wyjazdem na misje wychowywali się i pracowali nasi współbracia. Dla przykładu podam, że w czerwcu główne uroczystości nowennowe odbędą się we Wrocławiu przy ul. Kruczej, gdzie nasi bracia w 1986 r. przyjęli święcenia: o. Michał - diakonatu, a o. Zbigniew - prezbiteratu. W wakacje, w lipcu i sierpniu, zapraszamy do Kalwarii Pacławskiej na Franciszkańskie Spotkanie Młodych i Wielki Odpust Kalwaryjski, gdzie Zbigniew i Michał jako klerycy i młodzi kapłani posługiwali pielgrzymom. We wrześniu zapraszamy do Pieńska k. Zgorzelca, gdzie o. Michał był katechetą i gdzie mieści się Gimnazjum jego imienia. W październiku spotkamy się w sanktuarium maryjnym w Rychwałdzie k. Żywca, które sąsiaduje z Łękawicą, rodzinną miejscowością Michała, a w listopadzie będziemy modlić się w Legnicy, gdzie Michał ukończył Niższe Seminarium Duchowne, i w którym później Zbigniew był wicedyrektorem, katechetą i wychowawcą.
Zapewne wzorem lat ubiegłych otrzymamy też zaproszenie do Zawady k. Tarnowa, rodzinnej miejscowości Zbigniewa Strzałkowskiego, gdzie rokrocznie odbywa się Memoriał, organizowany przez Szkołę Podstawową jego imienia. Wreszcie na tej liście nie może zabraknąć Krakowa, gdzie przy ul. Franciszkańskiej 4 nasi męczennicy odbywali studia seminaryjne, i gdzie odbędzie się też główna uroczystość dziękczynna, celebrowana bezpośrednio po obrzędzie beatyfikacji. Tam też tego dnia, tj. 5 grudnia 2015, planujemy otwarcie kaplicy relikwii oraz wystawy, eksponującej pamiątki po męczennikach. Zapowiedzi i szczegóły wszystkich wydarzeń będzie można znaleźć na stronie pariacoto.pl
rozmawiała Anna Wojtas
*
O. Jarosław Zachariasz OFMConv. od 2008 r. jest przełożonym (prowincjałem) jednej z większych na świecie, krakowskiej prowincji franciszkanów konwentualnych. Ma 47 lat. W 1998 r. złożył śluby wieczyste, a rok później przyjął święcenia kapłańskie.

2015-03-11 10:28

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świętość w codzienności

Niedziela Ogólnopolska 40/2014, str. 16-17

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Opus Dei

Autorstwa Esprimat Braval - Flickr, commons.wikimedia.org

Bp Álvaro del Portillo

Bp Álvaro del Portillo

Z bp. Javierem Echevarríą, prałatem Opus Dei, o beatyfikacji bp. Álvaro del Portillo rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Polacy bardzo dobrze zapamiętali dzień 5 lipca 2013 r. – to właśnie w tym dniu papież Franciszek zezwolił na promulgowanie dekretu Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych odnośnie do cudu przypisywanego wstawiennictwu bł. Jana Pawła II, co otworzyło drogę do jego kanonizacji. Nie wszyscy jednak zwrócili uwagę, że podczas tej samej audiencji dla prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych – kard. Angelo Amato, Papież zezwolił na promulgowanie dekretu o cudzie, otwierającego drogę do beatyfikacji bp. Álvaro del Portillo (1914-94), pierwszego następcy św. Josemaríi Escrivy na czele Opus Dei.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję