Zaczynamy czas oczekiwania na przyjście Chrystusa. Ale zanim nastąpi Boże Narodzenie, będziemy słyszeć prorockie głosy na pustyni, przeżywać wizytę Archanioła, nawiedzenie przez Nienarodzonego. Bo tak naprawdę na spotkanie ze Zbawicielem przygotowujemy się... spotykając się z Nim
Pierwsze pomysły na kalendarz adwentowy pojawiły się w II poł. XIX wieku w Niemczech, w kręgach protestanckich. Pierwsze drukowane kalendarze pojawiły się z początkiem XX wieku i miały kształt zegara. W kolejnych latach pojawiły się skomercjalizowane kalendarze ze słodkościami, zabawkami. Obecnie można zamówić wersję elektroniczną adwentowego licznika.
Wyzwanie: zrobić własny kalendarz adwentowy. Albo skorzystać z sensownego gotowca (koniecznie wersja 0 kalorii!).
Elżbieta Woźniak-Łojczuk już po raz drugi przygotowała Adwentownik – rodzinny przewodnik adwentowy. – W ubiegłym roku badaliśmy, czy on jest w ogóle potrzebny – mówi autorka. – Okazało się, że spotkałam się z bardzo dobrymi opiniami, więc postanowiłam, że w tym roku zrobimy kolejną odsłonę. Został zachowany charakter poprzednika, czyli podział na datę, wyzwanie, licznik i ciekawostkę, ale zmieniłam treści.
Reklama
Niech nie zmylą nikogo radosne aniołki i fruwające ptaszki. Taki Adwentownik pomaga przeżywać początek roku liturgicznego świadomie i poważnie już od pierwszego dnia. Pomysłów na adwentowe zadania i wyrzeczenia może być całe mnóstwo. Wyłączyć Internet w telefonie. Przestać narzekać. Czytać Słowo Boże. Zrobić porządki w domu. Ważne, żeby zadać sobie pytanie o intencję i cel naszego postanowienia. Nie ma przecież nic złego w obniżaniu wagi ciała, czy w lśniących podłogach. Ale jeśli zaspokajam głównie swoje, nawet najlepsze, pragnienia, to warto oprócz tego pomyśleć, co mogę zrobić, by zaspokoić pragnienie Boga czy potrzeby ludzi wokół mnie. W Adwentowniku znajdziemy miejsce na zapisanie swoich postanowień, ale podejmowanie proponowanych przez autorkę wyzwań to także dobry sposób na mnożenie dobra. – Myślę, że angażującym wyzwaniem jest zbudowanie karmnika dla ptaków. W tej edycji jest dużo zachęt do tego, by podzielić się dobrem z potrzebującymi, samotnymi, popatrzeć poza swoją rodzinę, poza swój dom. Prześledzić kalendarz akcji charytatywnych realizowanych w okresie przedświątecznym w najbliższej okolicy – mówi pani Elżbieta.
Rozgrzewka
W Adwencie nie straszne zimno, bo płoną ogniska miłości, nie męczy ciemność za oknem, bo rozjaśniają ją światełka dobrych uczynków. – Będzie się działo – zapowiada Regina Agatowska z Parafialnego Zespołu Caritas przy parafii św. Katarzyny w Piotrowicach. – W Adwencie przygotowujemy paczki świąteczne, rozprowadzamy świece Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom, pieczemy ciasta na wigilię dla potrzebujących. To jest czas, kiedy próbujemy dogrzać serca potrzebujących. Nie trzeba od razu wielkich akcji charytatywnych. Czasami warto zacząć od własnej szafy i podzielić się ubraniami z potrzebującymi. Popytać tu i tam, bo może gdzieś w pobliżu przydałyby się ręce do pakowania paczek świątecznych czy pieczenia pierniczków dla ubogich. Może starszemu sąsiadowi trzeba pomóc dostarczyć węgiel na opał, a może ktoś czeka, aż w końcu znajdziemy czas na rozmowę z nim? – dzieli się pomysłami pani Regina.
Najtrudniejszy pierwszy krok. Ale to jest właśnie dobry moment, żeby go zrobić. Adwentowi prorocy zwiastują wielką radość. Aktywność to nie wszystko, ale otwiera nas na doświadczenie tej radości.
– Uwielbiam Adwent. To jest czas, który rodzinę może scalić, połączyć. Dla nas zeszłoroczny Adwent był niezwykłym okresem. I korzystanie przez nas z Adwentownika, i codzienne Roraty budują naszą rodzinę i dają ogromny spokój wewnętrzny. Można bardzo mocno poczuć moc płynącą z oczekiwania, siłę modlitwy, siłę Rorat. Bardzo bym chciała, żeby Adwent był kochany przez wszystkie dzieciaki – dopowiada pani Elżbieta.
Do świąt 24 dni. Gotowi do startu? Z Panem Bogiem!
Trzy niedziele Adwentu wskazywały życie jako czas czekania, czas drogi, jako płaszczyznę, z której otwierają się rozległe widoki na najdalsze cele. Czwarta niedziela Adwentu ukazuje jeszcze jedno zadanie, które uzupełnia poprzednie przemyślenia. Czekanie na wieczność dokonuje się na ziemi i w czasie, droga do wieczności prowadzi przez ziemię i czas. W ostatnią niedzielę Adwentu podchodzi się już bardzo blisko do prawdy, że Bóg stał się człowiekiem, bo słychać o Matce Zbawiciela: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna” – prorokował wielki Izajasz na siedem wieków przed spełnieniem się tajemnicy Betlejem.
Kiedy potężne na przełomie XI i X wieku przed Chrystusem dziedzictwo Dawida zostało w X wieku rozbite na dwa oddzielne państwa wzajemnie się zwalczające, kiedy religia państw ościennych wdzierała się coraz bardziej do kultury i do umysłów, nawet centralnej świątyni tego narodu, a jego królowie coraz częściej zaczęli hołdować zgubnemu synkretyzmowi – wtedy zdawało się, że zagubi się w tym zamieszaniu myśl o Obiecanym, a wraz z nią podstawa jedności narodu oraz sens jego istnienia. Wtedy to właśnie pojawiali się duchowi przywódcy tego narodu, prorocy, i budząc w nim świadomość obietnicy, podtrzymywali jego poczucie odrębności i wewnętrznej jedności. „Pan sam da wam znak: oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie go imieniem Emmanuel”, to znaczy Bóg z nami…
A więc znakiem, sprawdzianem tego, że naród ten był rzeczywiście wybrany, by wobec całej ludzkości spełniać jedyny w swoim rodzaju cel: przenieść przez całą starożytność myśl o obietnicy Bożej – znakiem tego była pogłębiana przez proroków myśl o Bogu, który przez cud wcielenia zbliży się do człowieka, będzie „Bogiem z nami”. Wyłania się tu po raz drugi – po pierwszej zapowiedzi w raju – tak wyraźnie postać Matki Oczekiwanego, prawda, że będzie On człowiekiem, ale i „Bogiem z nami”. Matka Zbawiciela jest rękojmią i gwarancją człowieczeństwa, obecności natury ludzkiej w Bogu, który ma przyjść. Poprzez wskazanie na Nią w treści obietnicy pojawia się niezgłębiona tajemnica Boga-Człowieka, Syna Bożego Syna ludzkiego.
Chrystus, stając się człowiekiem, stał się bratem każdego człowieka, nawiązał z nim łączność i przed każdym postawił szansę zbawienia. Bo jak człowiek w imieniu każdego żył, cierpiał, umarł i zmartwychwstał. A obok Niego w najważniejszych chwilach jego życia zawsze była Jego Matka.
Ewangelia czwartej niedzieli Adwentu opowiada o narodzinach Jezusa Chrystusa. Maryja „znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego (…)”. To było już po zaślubinach z Józefem. W tradycji żydowskiej może to oznaczać zarówno zaręczyny, jak i ślub. Fakt, że było to przed wspólnym zamieszkaniem, wskazuje na zaręczyny (zob. Mt 1,18). W tym czasie [zazwyczaj przez rok] zaręczeni byli sobie oficjalnie obiecani, jednak nie mogli dopełnić związku, a nawet pozostawać sami. Zgodnie z ówczesnymi zwyczajami Maryja mogła mieć wtedy około 14 lat, a Józef najprawdopodobniej 18. Zaręczyny były o wiele bardziej zobowiązujące niż współcześnie. Związanie się zaręczonych z inną osobą uważano za cudzołóstwo (zob. Pwt 22,23-24), a w przypadku śmierci narzeczonego kobieta była uważana za wdowę. Józef, nie będąc świadkiem Zwiastowania, mógł podejrzewać Maryję o zdradę i publicznie Ją oskarżyć. W Starym Testamencie groziło za to ukamienowanie, jednak w opisywanych czasach wymagano jedynie oddalenia narzeczonej. Kobieta z dzieckiem odprawiana w sposób oficjalny nie miała szans na znalezienie męża, mogła też zostać bez środków do życia. Józef chciał to zrobić potajemnie, czyli bez rozgłosu, tak, by nie narazić Maryi na publiczne konsekwencje. Nie zamierzał skorzystać z obecności sędziego, która w takich sprawach nie była konieczna. Do przeprowadzenia oddalenia wystarczał zwykły dokument poświadczony przez dwóch świadków (zob. E. Burzyk, „Adwentowa reanimacja”, Kraków 2010, s. 66).
Za kilka dni będziemy śpiewać kolędy w nastrojowych słowach malujące fakt Jezusowych narodzin. Popatrzmy na tę scenę również z punktu widzenia wielkiej prawdy, że jest to znak. Ważne to, skoro Bóg zstąpił na ziemię i miał ludzką Matkę, chciał być „Bogiem z nami”…
W czwartek biskupi zebrani na 401. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski w Katowicach zdecydowali, że prymas Polski abp Wojciech Polak nie będzie dłużej odpowiedzialnym za powołanie Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich. Swoją pracę zakończył też zespół ekspertów, którzy współpracowali z abp. Polakiem.
- Nie chodzi o wierność sobie samemu, chodzi o wierność ludziom, do których Bóg was posyła. I w stosunku do ludzi macie mieć całkowitą determinację! – mówił kard. Grzegorz Ryś podczas święceń prezbiteratu.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.