Zdarza się, że kiedy idziesz po polu, widzisz – stoi człowiek i macha rękami” – tak mówił w jednej ze swoich homilii o. Aleksander Mień. „Podchodzisz bliżej – a okazuje się, że to strach: postawili go, aby odganiał ptaki od zasiewów. Rzecz martwa – czapka, koszula i kij. Oto i nasza dusza, wydaje się, że niby żyje, a przypatrzysz się jej, podchodząc bliżej – nie ma życia: ani jasnych myśli, ani żywej wiary, ani dobrych uczuć – wszystko zdrętwiało, wszystko pokryło się lodem”.
Ze wstępu książeczki poświęconej o. Mieniowi: „Postać Ojca Aleksandra Mienia pozostaje droga osobom i środowiskom zatroskanym o ewangeliczną odnowę Rosji”; „Dzięki Ojcu Aleksandrowi również w Polsce widzimy lepiej, że prawosławna Rosja to nie tylko staroruska egzotyka i ponury cień caratu, spod historycznych przekształceń wyziera dusza siostrzanej Cerkwi, fascynująca niczym twarz Zbawiciela pędzla św. Andrzeja Rublowa, wyłaniająca się z podrapanej deski...”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Już kiedyś zetknęłam się z sylwetką o. Aleksandra, która mnie zafascynowała. A zaraz potem dotarła do Polski wiadomość o tej jego nagłej i tragicznej śmierci – podobnie jak ks. Jerzy Popiełuszko... Czasem nawet nie wiemy, dlaczego czyjaś postać nas pociąga, zachęca, by ją bliżej poznać. Może mamy przez to coś zrozumieć o życiu, o nas samych.
„Cel naszego życia – osiągnąć moc Ducha Bożego w sercu” – to słowa św. Serafina. Ojciec Aleksander Mień dodaje do tego: „Jesteśmy słabi? Tak. Źli? Tak. Bezsilni? Tak. Gnuśni, śpiący, martwi? Tak! Ale przyjdzie Pan, obudzi śpiącego i wskrzesi zmarłego”.
Jednym słowem – oby do Wielkanocy!