Choć Europa żyje już prawie tak, jakby pandemia COVID-19 przechodziła do przeszłości, to jednak ludzkość ma jeszcze daleką drogę do półmetka tej walki. Na świecie zaszczepiono pierwszą dawką dopiero 30% populacji. W wielu regionach globu główną barierą są niewystarczające dostawy szczepionek, podczas gdy w Europie jest więcej preparatów niż chętnych do zaszczepienia.
Polska jest europejskim przeciętniakiem. Poziom zaszczepienia populacji dochodzi do 50%. Średnia w UE to 55%. Niemcy, Francja i Włochy przekroczyły 60%, a Hiszpania i Wielka Brytania mają prawie 70% zaszczepionej populacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tylko dla zaszczepionych
Daleka Azja szczepi się bez większych problemów, jeśli tylko dostawy preparatów są wystarczające. O wiele bardziej skomplikowana sytuacja jest w zachodnim kręgu kulturowym, gdzie nieustannie powielane są teorie spiskowe i cała masa fake newsów nt. pandemii i szczepionek. Coraz bardziej zdesperowane i agresywne ruchy antyszczepionkowe dolewają oliwy do ognia. Podczas protestu w Grodzisku Mazowieckim doszło nawet do ataku na punkt szczepień, w którym został pobity jeden z pracowników medycznych.
Reklama
Tempo szczepień w Europie od tygodni wykazuje oznaki spowolnienia, a przywódcy ścigają się w pomysłach, aby zachęcić do szczepień swoich obywateli. W wielu państwach zaoferowano w tym celu wiele „marchewek”, ale coraz częściej politycy wyciągają także przysłowiowe „kije”. Francuski parlament uchwalił ustawę, która od sierpnia wymaga „przepustki zdrowotnej”, zawierającej potwierdzenie pełnych szczepień lub negatywnego testu na koronawirusa, aby móc wejść do restauracji, barów i podróżować dalekobieżnymi pociągami i samolotami. Grecja, Irlandia i Hiszpania już w lipcu zakazały osobom niezaszczepionym wstępu do restauracji, barów, kawiarni i kin. Podobnie sytuacja wygląda we Włoszech. – Unijna przepustka COVID-19 nie jest kaprysem rządu, tylko warunkiem, by nie zamykać ponownie poszczególnych branż – powiedział Mario Draghi, szef włoskiego rządu.
Naciski pracodawców
Polskie władze na razie stosują jedynie politykę „marchewki”. Przewodniczący naukowego zespołu doradców premiera Mateusza Morawieckiego mówi jednak o obowiązku szczepień personelu medycznego, który powinien być w pełni przygotowany na jesienną falę COVID-19. – Rada rozważa także obowiązek szczepień m.in. dla nauczycieli i pracowników administracji – poinformował prof. Andrzej Horban.
Coraz częściej pojawiają się informacje o tym, że szczepień wymagają od swoich pracowników pracodawcy, którzy boją się, iż znów będą ponosić koszty kolejnych fal pandemii. Niektóre firmy wprowadzały premie za szczepienia, inne – nieformalny obowiązek. Pracodawcy, kalkulując potencjalne szkody, jakie dla klientów i załogi może spowodować niezaszczepiony pracownik, zaczęli wypowiadać umowy o pracę. Choć zwolnienia są już faktem, to jednak nie wiadomo, jak tego typu praktyki będą w przyszłości traktowane, gdy ewentualne pozwy na nie trafią do sądu pracy.
Obowiązek szczepień coraz częściej pojawia się w regulaminach zakładów pracy, a także na niektórych uczelniach wyższych i w akademikach. Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego już zapowiedziała, że jeśli pogorszy się sytuacja epidemiczna w Polsce, to będą przyjmować tylko osoby zaszczepione. W ten sposób apelują do rządu, by wprowadził stosowne przepisy, żeby kolejny raz nie zamykać całej branży, która poniosła bardzo duże straty w czasie pandemii.
Będzie się opłacać
Na razie rząd nie planuje wprowadzać odgórnych zakazów i nakazów. Wiele jednak może się zmienić, gdy sytuacja pandemiczna w Polsce zacznie się pogarszać. – Możemy się spodziewać, że gdyby czwarta fala pojawiła się jesienią, to limity osób w różnych miejscach będą modyfikowane. Zaszczepieni nie wliczają się do limitów, co oznacza, że dosłownie będzie się opłacało skorzystać ze szczepionki – powiedział rzecznik rządu Piotr Müller.