Reklama

Wiadomości

Ameryka nie chce rosyjskiej ropy

Ostatnia wizyta prezydenta USA Joego Bidena w Europie miała dla Waszyngtonu kilka istotnych celów w wymiarze strategiczno-politycznym. Jednym z nich było przekonanie europejskich partnerów o pilnej potrzebie pozbawienia Rosji możliwości dalszego eksportowania swojej ropy naftowej do krajów Unii Europejskiej.

Niedziela Ogólnopolska 14/2022, str. 32-33

[ TEMATY ]

Rosja

Stany Zjednoczone

ropa naftowa

PAP

Joe Biden podczas szczytu Rady Europejskiej poświęconego agresji Rosji na Ukrainie, Bruksela, 24 marca

Joe Biden podczas szczytu Rady Europejskiej poświęconego agresji Rosji
na Ukrainie, Bruksela, 24 marca

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W praktyce oznaczałoby to odcięcie Moskwy od ogromnych pieniędzy, które do tej pory płynęły do niej szerokim strumieniem, stanowiąc jedno z głównych źródeł finansowania kremlowskiej machiny wojennej. Według raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego, dla rosyjskiego budżetu byłyby to straty sięgające 51 mld dol. Sama sprzedaż ropy i gazu stanowi połowę całego eksportu Rosji i główny fundament rosyjskiej gospodarki.

Wśród największych entuzjastów nałożenia przez UE całkowitego embarga na rosyjską ropę naftową, obok Stanów Zjednoczonych, są kraje bałtyckie oraz Polska. Europa, której gospodarka pozostaje silnie uzależniona od dostaw czarnego złota z Rosji, przez długi czas nie kwapiła się jednak do radykalnych kroków na tym polu. Szczególne obawy zgłaszała w tej kwestii strona niemiecka, która jest jednym z głównych europejskich importerów rosyjskiej ropy naftowej. Berlin był też zaniepokojony perspektywą ewentualnego odwetu Moskwy, która w odpowiedzi na unijne embargo mogłaby zakręcić kurek z gazem. Niemcy są bowiem w 60% uzależnione od dostaw tego surowca z Rosji, a ewentualna rezygnacja z jego importu byłaby dla nich dużo bardziej odczuwalna niż potencjalne embargo na rosyjską ropę naftową.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ameryka przykładem

Reklama

To skutki naiwnej i krótkowzrocznej polityki, którą przez lata prowadził Berlin. Na nic zdały się liczne ostrzeżenia wysyłane w tej kwestii przez stolice takie jak Waszyngton czy Warszawa, które wskazywały na poważne konsekwencje dla europejskiego bezpieczeństwa, wynikające z postępującego uzależniania się od dostaw gazu z Rosji. Kiedy w 2018 r. ówczesny prezydent USA Donald Trump przemawiając w ONZ, podkreślał, że opieranie się na jednym zagranicznym dostawcy gazu może narazić państwa na wymuszenia i zastraszanie, niemiecka delegacja chichotała w najlepsze. Czy teraz, gdy słowa Trumpa okazały się prorocze, też jest Niemcom do śmiechu?

Stany Zjednoczone dały przykład wolnemu światu, wprowadzając całkowite embargo na rosyjskie surowce energetyczne – ropę naftową, gaz ziemny oraz węgiel. Prezydent Biden 8 marca podpisał dekret w tej sprawie, a chwilę później projekt ustawy zakazującej importowania nośników energii z Rosji przegłosowała także Izba Reprezentantów. Ameryka, w przeciwieństwie do Unii Europejskiej, nie była silnie uzależniona od dostaw surowców energetycznych z Rosji. Według danych amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej, Stany Zjednoczone w zeszłym roku importowały 672 tys. baryłek rosyjskiej ropy naftowej dziennie. Moskwa zaspokajała zatem zaledwie 8% amerykańskiego importu tego surowca. W przypadku Niemiec jest to prawie 30%, a w przypadku Unii Europejskiej, która jest od Rosji w tej kwestii uzależniona – 25%. Wartość rosyjskiego eksportu ropy naftowej do USA w 2021 r. wynosiła 3,7 mld dol. Odcięcie Moskwy od tych pieniędzy to kolejny poważny cios w jej finanse. Prawdziwym nokautem dla Kremla byłaby jednak sytuacja, w której Unia Europejska poszłaby w ślady Ameryki.

– Wpływ amerykańskiego embarga na dochody Rosji będzie prawie 14-krotnie mniejszy niż w przypadku ewentualnego embarga UE na samą ropę naftową – stwierdził Maciej Miniszewski, analityk zespołu energii i klimatu Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Rekordowe ceny

– Bierzemy na cel główną arterię rosyjskiej gospodarki – stwierdził prezydent USA.

Reklama

Gdy ogłaszał swoje embargo, nie ukrywał, że ta decyzja spowoduje wzrost cen na amerykańskich stacjach benzynowych. Obiecał jednak, że jego administracja zrobi wszystko, co w jej mocy, aby ograniczyć negatywne skutki tej decyzji dla amerykańskich obywateli. Na rekordową drożyznę Amerykanie nie musieli długo czekać. Jak wyliczyła American Automobile Association, 8 marca cena benzyny w USA, która przekroczyła pułap 4,144 dol. za galon, pobiła 14-letni rekord ustanowiony w lipcu 2008 r. Oczywiście, jeżeli weźmiemy pod uwagę inflację, która od miesięcy szaleje w USA, okaże się, że realnie ten rekord cenowy nie został jeszcze pobity. Nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja na amerykańskim rynku jest bardzo trudna. Amerykanie, w przeciwieństwie do mieszkańców Starego Kontynentu, są znacznie bardziej zależni od benzyny. Za oceanem głównym środkiem przemieszczania się jest transport indywidualny. Ten publiczny w wielu miastach pozostaje bardzo słabo rozwinięty, niekiedy praktycznie nie istnieje. W drodze do pracy Amerykanie przejeżdżają średnio znacznie więcej kilometrów niż Europejczycy, a ich samochody mają często kilkakrotnie większe silniki.

– To tragiczna sytuacja i, niestety, nie poprawi się ona w najbliższym czasie. Wysokie ceny prawdopodobnie utrzymają się nie przez kilka dni lub tygodni, jak miało to miejsce w 2008 r., ale przez miesiące. Spodziewamy się teraz, że roczna średnia krajowa wzrośnie do najwyższego w historii poziomu – stwierdził Patrick De Haan, szef analizy ropy naftowej w firmie GasBuddy.

Wina Bidena

Według sondażu przeprowadzonego przez Quinnipiac University, aż 71% Amerykanów poparło embargo na rosyjską ropę naftową, nawet gdyby miało to oznaczać dalszy wzrost cen na stacjach benzynowych. Czym innym jest jednak zgoda społeczeństwa na ponoszenie kosztów związanych ze wspieraniem walczącej o wolność Ukrainy, a zupełnie czym innym odpowiedzialność administracji Bidena za część obserwowanego w USA wzrostu cen paliw.

Reklama

Gdy Biden przemawiał na konferencji zorganizowanej przez Narodową Ligę Miast 14 marca, stwierdził, że obecne wzrosty cen benzyny są w dużej mierze winą Władimira Putina. Wojna na Ukrainie faktycznie przyczyniła się do zwiększenia cen ropy naftowej, ale nie jest to jedyny czynnik odpowiadający za drożyznę na amerykańskich stacjach benzynowych. Lider republikanów w Senacie – Mitch McConnell zwrócił uwagę, że benzyna w USA zdrożała przede wszystkim przez rekordową inflację, która jest następstwem nieodpowiedzialnej polityki fiskalnej prowadzonej przez administrację Joego Bidena, polegającej na zwiększaniu wydatków publicznych. Zdaniem republikanów, istotną kwestią jest też uleganie przez Bidena skrajnej narracji ekologów, co przejawiało się torpedowaniem przemysłu naftowego w USA. Jedną z pierwszych decyzji podjętych przez Joego Bidena zaraz po objęciu przez niego urzędu prezydenta USA było podpisanie dekretu prezydenckiego wstrzymującego budowę rurociągu naftowego Keystone XL Pipeline, który miał łączyć Kanadę z USA. Jen Psaki, rzeczniczka Białego Domu, stwierdziła, że dokończenie projektu nie miałoby żadnego wpływu na wzrost cen benzyny. Trudno się z tą narracją zgodzić.

Republikanie od samego początku alarmowali, że taka decyzja będzie miała negatywne skutki nie tylko dla amerykańskich miejsc pracy, które po prostu nie powstaną, lecz także dla cen ropy naftowej, które poszybują w górę. Twierdzenia sugerujące, że rurociąg naftowy łączący Kanadę z USA, budowany przez Trumpa, a zatrzymany przez Bidena, nie miałby wpływu na obniżenie cen benzyny w obecnej sytuacji, jest wulgarnym i cynicznym kłamstwem na potrzeby polityczne.

Biden szuka ropy

Administracja USA, chcąc zniwelować skutki embarga na rosyjską ropę, rozpoczęła kampanię dyplomatyczną, której celem jest porozumienie się z jednymi ze swoich najpoważniejszych rywali. Chodzi m.in. o kraje takie jak Wenezuela oraz Iran, które mogłyby zwiększyć swoje wydobycie ropy naftowej i zapewnić dostawy do USA. Do tej pory Ameryka blokowała jednak import surowca z tych państw ze względu na sprawujące tam władzę niedemokratyczne i wrogie wobec Waszyngtonu reżimy polityczne. Republikanie zastanawiają się, dlaczego Joe Biden po prostu nie zwiększy krajowej produkcji ropy naftowej w USA. Ameryka, która posiada pokaźne pokłady czarnego złota, jest przecież największym producentem tego surowca na świecie. Tymczasem Biden woli kupowanie ropy u jednego zbrodniarza zastępować dostawami od innych krwawych dyktatorów.

2022-03-29 12:16

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Media: Niemcy mogą być słabym ogniwem Zachodu, bo mają w Rosji najwięcej do stracenia

Związki Niemiec z Rosją są najsilniejsze spośród wszystkich państw zachodnich, co oznacza, że są one w stanie wyrządzić Moskwie najwięcej szkód. Z tego samego powodu mają też najwięcej do stracenia w przypadku wprowadzenia nowych sankcji - pisze w piątek "Daily Telegraph".

Dlatego, jak komentuje brytyjski dziennik, fascynujące będzie obserwowanie, czy Niemcy przejmą inicjatywę w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainę, czy zawahają się w miarę jak coraz wyraźniej będą dostrzegać potencjalne koszty wykluczenia Rosji z systemu międzynarodowego dla swojej słabnącej gospodarki.
CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: w imię zdrowia będzie się deprawowało umysły już nawet małych dzieci

2024-11-30 15:22

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Archidiecezja Krakowska

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

- Tegoroczny Adwent jest przygotowaniem nie tylko do Świąt Bożego Narodzenia, ale jednocześnie do Roku Jubileuszowego, który rozpocznie się w dniu upamiętniającym 2025 rocznicę przyjścia na świat Zbawiciela. (...) Nadchodzą dni, w których cały wierny lud Boży będzie mógł obficie korzystać z łaski zbawienia, zwłaszcza przez możliwość zyskania jubileuszowego odpustu zupełnego - pisze w liście pasterskim na rozpoczynający się Adwent abp Marek Jędraszewski.

Ukochani Archidiecezjanie!
CZYTAJ DALEJ

Papież: Brak poszanowania innych religii jest jedną z przyczyn sytuacji, w której znajduje się obecnie świat

2024-11-30 19:13

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Vatican Media

Opierając się na duchowych prawdach i wartościach, które są dla nas wspólne, możemy iść i pracować razem, aby budować lepszą ludzkość, pozostając mocno zakorzenionymi w naszych przekonaniach religijnych - powiedział Papież Franciszek do uczestników „Konferencji Wszystkich Religii”, która w dn. 29-30 listopada odbywa się w Watykanie. Wydarzenie było współorganizowane przy współpracy Dykasterii ds. Dialogu Międzyreligijnego.

Papież Franciszek, nawiązując do postaci Sree Narayana Guru – filozofa, duchowego przywódcy i reformatora w Indiach, wskazał, że poświęcił on swoje życie promowaniu jasnego przesłania. Była nim prawda o tym, że wszyscy ludzie – niezależnie od pochodzenia etnicznego, tradycji religijnych i kulturowych – są członkami jednej rodziny ludzkiej. Narayana Guru głosił, że nie powinno być żadnej dyskryminacji wobec kogokolwiek, i w jakikolwiek sposób. Jego poglądy są dziś bardzo aktualne, szczególnie gdy dostrzegamy przykłady nietolerancji czy nienawiści między ludźmi czy narodami. „Niestety, przejawy dyskryminacji i wykluczenia, napięcia i przemoc oparte na różnicach w pochodzeniu etnicznym lub społecznym, rasie, kolorze skóry, języku i religii są codziennym doświadczeniem wielu ludzi i społeczności, zwłaszcza wśród biednych, bezbronnych i tych, którzy nie mają głosu” - wskazał Ojciec Święty.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję