Każdy z nas nosi imię i nazwisko. Są to dla każdego dobra najbardziej osobiste, można rzec, najbardziej intymne, związane z osobą przez całe życie. Także po śmierci gdy wspomina się kogoś, najpierw przypomina się jego imię i nazwisko. Co ciekawe, imię i nazwisko stanowią znak osoby wyrażany przez język, dlatego wchodzą w obszar kultury całego narodu. Zestaw imion i nazwisk używanych obecnie i w przeszłości przez mieszkańców naszego kraju to ogromny skarbiec podstawowych dóbr narodowych, w którym odzwierciedlają się takie wartości, jak: tradycja narodowa, różne idee, wierzenia religijne i zwyczajne życie polskiej wspólnoty.
Reklama
Nazwisko jest zjawiskiem językowym stosunkowo późnym w kulturze polskiej. W definicji badacze zwykle podają, że jest to drugi po imieniu językowy sposób identyfikacji osoby. W Polsce do XV wieku wystarczyły do tej identyfikacji same imiona. Zestaw imion używanych w Polsce jest bardzo liczny, mamy zatem imiona prasłowiańskie, greckie, łacińskie, ruskie, litewskie, germańskie, orientalne, francuskie, włoskie. Na skutek wzrostu liczby ludności same imiona nie wystarczały, zaczęto więc tworzyć nazwiska, a proces ten trwał co najmniej przez trzy wieki. Najpierw w XVI wieku powstały nazwiska szlacheckie, np.: „Potocki”, „Żółkiewski”, „Zamojski”, kolejno w wiekach XVII i XVIII – mieszczańskie, np.: „Jankiewicz”, „Miarka”, „Grzesiak”, „Józefowicz”, „Stolarz”, „Kuśnierz”, i na koniec, w XIX wieku, zaborcy zmusili chłopów polskich i Żydów do przyjęcia jakiegoś nazwiska, np.: „Śliwa”, „Wilk”, „Kiełb”, „Kowal”, „Budarz”, „Sikora”, „Joselewicz”. Kultura polska przejęła też setki nazwisk obcych, zwłaszcza niemieckich, litewskich i ruskich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Męskie nazwiska – bo są to formy rzeczownikowe – odmieniają się przez przypadki. Jest to ważna cecha językowa tych nazw własnych, np.: „Nowak”, „Nowaka”, „Nowakowi”, „z Nowakiem”, „o Nowaku”; „Fredro”, „Fredry”, „Fredrze”, „z Fredrą”, „o Fredrze”. Nazwiska żeńskie natomiast są nieodmienne, z wyjątkiem tych zakończonych na -a, np.: „Wyróżniam panie: Annę Stankiewicz, Julię Pac, Karolinę Hajduk”. Ta asymetria w odmianie jest konsekwencją XX-wiecznej demokratyzacji stosunków społecznych i „wyjścia” pań zamężnych i dziewcząt (córek) z językowej zależności od mężów i ojców. Do II wojny światowej większość nazwisk żeńskich się odmieniała, bo były sufiksy -owa, -ina (nazwiska żon) oraz -ówna, -anka (nazwiska córek). Dziś obserwujemy tylko szczątki tego zjawiska, np.: „Pelcowa”, „Puzynina”, „Pisarkowa”, „Skuszanka”, „Krafftówna”. Forma „pani Pelc” ma nazwisko nieodmienne, a „Pelcowa” się odmienia.
Reklama
Obecnie nad nazwiskami używanymi w Polsce zawisło swoiste niebezpieczeństwo, którym jest ich nieodmienność. Często zauważam takie frazy: „Dyplom uznania dla Jana Nowak”, „Wzywa się panią Stanisława Ożóg do stawienia się w urzędzie”, „Msza św. za Andrzej Kiełb”. W tym nieodmienianiu nazwisk celują szkoły, urzędy i księża przy podawaniu intencji Mszy św. oraz przy czytaniu wypominków. Odmiana nazwisk świadczy o elegancji wypowiedzi, respektuje normy języka polskiego i nie jest aż tak trudna.
Co ciekawe, przy okazji mianownikowej formy nazwiska „obrywa” także imię, bo najczęściej zostawia się je także w mianowniku, np. „Dział sprzedaży gratuluje koledze Kazimierz Tracz z okazji jubileuszu”.
Na koniec rada praktyczna: jeśli nie wiemy, jak utworzyć dany przypadek, to spróbujmy tak dostosować wcześniejszy tekst, aby prowokował on mianownik nazwiska – np. zamiast „Panu Kazimierzowi Wepsięciowi ofiarujemy tę książkę”, dajmy: „Pan Kazimierz Wepsięć zechce przyjąć książkę X”. Ale... odmieniajmy nazwiska.
Autor jest profesorem nauk humanistycznych, pracuje na Uniwersytecie Rzeszowskim, jest współautorem emitowanego w TVP3 Rzeszów programu Moda na język polski.