Reklama

Turystyka

Kraina św. Mikołaja

Tutaj każde ważne stanowisko archeologiczne odkrywa wyraźne ślady chrześcijańskiej obecności.

Niedziela Ogólnopolska 1/2023, str. 38-40

[ TEMATY ]

podróże

Marian Florek

Stara Antalya – stolica antycznej Licji

Stara Antalya – stolica antycznej Licji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ze Stambułu lecimy na południe. Pod nami chmury o konsystencji gęstego tureckiego jogurtu. Po godzinie lotu samolot Turkish Airlines przebija chmury. Znajdujemy się nad zachodnią Anatolią, czyli starożytną Licją, i zbliżamy się do jej dawnej stolicy – Antalyi. W dole pola są jakby przesłonięte mgłą. Dopiero kiedy jedziemy do hotelu, zauważamy, że to nie mgła, tylko połacie folii, pod którą hoduje się warzywa i owoce. Przewodnik wyjaśnia, że Turcja rozwija swoje szklarniowe ogrodnictwo szczególnie na południu kraju, ponieważ sprzyja temu łagodny klimat. Turcy mają ambicję, by pod względem szklarniowych upraw wyprzedzić Hiszpanię, która jak na razie zajmuje trzecie miejsce w świecie.

Perła Anatolii

Reklama

Hotel, w którym się kwaterujemy, leży na obszarze starego miasta Antalyi – Kaleiçi. Wchodzimy do niego przez bramę Hadriana, zbudowaną na cześć cesarza, który odwiedził to miasto w 130 r. po Chrystusie. Niesamowite wrażenie robią głębokie koleiny w kamiennej drodze. Wyżłobiły je miliony wozów wjeżdżających do miasta i wyjeżdżających z niego. Współcześnie jedynym dopuszczalnym środkiem lokomocji wewnątrz zabytkowego obszaru są własne nogi i taksówki, jednak „grzechem” byłoby zwiedzać starówkę zza szyb samochodu. Per pedes (pieszo) wędrujemy wąskimi uliczkami i podziwiamy odnowione osmańskie domy z XVIII i XIX wieku. Nawet grudniową porą Antalya przyciąga sporo turystów. Można sobie tylko wyobrazić tłumy zwiedzających, którzy letnią porą zapełniają miejscowe hotele, restauracje, bary i kafejki. Gdy idziemy w stronę morza, mijamy były chrześcijański kościół, a dalej widzimy okrągłą wieżę Hidirlik, która stanowiła część murów obronnych. Docieramy do tarasów widokowych. Przed nami w dole rozciąga się port, na którego nabrzeżu opalają się ludzie. Gdy patrzymy przed siebie, widzimy przeciwległy brzeg portowej zatoki, gdzie na wysokich i stromych klifach jaśnieją w słońcu apartamentowce i wielopiętrowe hotele. Czy ich nowoczesność może się równać atrakcyjności Kaleiçi?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Hotel, w którym jesteśmy zakwaterowani, zapewnia swoim gościom dodatkową atrakcję. Gdy schodzi się do jego podziemi, obcuje się z odkrytymi i pięknie wyeksponowanymi pozostałościami dawnych budowli. To nam uzmysławia, że całe miasto wyrosło na antycznych fundamentach. Znakomicie przygotowana odkrywka daje wgląd w historię miejsca. I pomyśleć, że nocujemy tam, gdzie kiedyś były domostwa Bizantyńczyków, Rzymian, Greków, Licyjczyków, a może jeszcze starszych pokoleń.

Tutaj głosił Dobrą Nowinę

Z Antalyi udajemy się do Demre. Większość 140-kilometrowej wijącej się drogi biegnie wzdłuż równie krętej linii brzegowej Morza Śródziemnego. W pewnym momencie skręcamy w górzysty teren. Po prawej stronie widzimy nagie skały, które nie wszędzie są osłonięte siatką zabezpieczającą. Ale droga nadal imponuje szerokością i solidnością. Wreszcie docieramy do Demre, niewielkiego miasteczka zbudowanego obok ruin starożytnej Myry. W czasach antycznych było tu miejsce kultu greckiej bogini Artemidy. Teraz główną atrakcją jest kościół św. Mikołaja. Patron świątyni to ten sam, którego infantylna wersja – pana w czerwonym kubraku – 6 grudnia przynosi dzieciom prezenty. Mamy okazję, by w tym dniu, we wspomnienie świętego, uczestniczyć w nabożeństwie ku jego czci. Płacimy za bilet, przechodzimy przez osobistą kontrolę i schodzimy w dół na teren kościoła.

Reklama

W prezbiterium świątyni ubrani w szaty liturgiczne duchowni prawosławni przewodniczą nabożeństwu, a główną nawę wypełnia gromada rozmodlonych osób. Większość trzyma w dłoniach zapalone świece. Wśród nich przemykają zwykli turyści, którzy fotografują i z ciekawością dziecka zaglądają w każdy kąt obiektu. W prawej nawie, patrząc w kierunku absydy, widzimy sarkofag z rzeźbionym wiekiem. Jest to pusty grobowiec św. Mikołaja, biskupa Myry, urzędującego w pierwszej połowie IV wieku. Jego szczątki w 1087 r. wykradli włoscy kupcy i przewieźli do Bari.

Przy sarkofagu, do którego nie dociera dzienne światło, wiele osób zatrzymuje się na modlitwie. Blask świec w pielgrzymich dłoniach sprawia wrażenie, jakbyśmy się cofnęli do IV wieku i uczestniczyli we Mszy św. pod przewodnictwem świętego biskupa. Iluzję tę burzy kolejna fala zwiedzających. Wychodzimy jednak urzeczeni pięknem miejsca i przejmującym śpiewem zgromadzonych czcicieli św. Mikołaja.

Druga atrakcja Myry

Po pokonaniu 2,5 km drogi autokarem docieramy do pozostałych ruin Myry. Uderza nas widok skalnych mieszkań z V-IV wieku przed Chrystusem, które okazują się grobowcami, świadczącymi o tym, jak oryginalna była kultura Licyjczyków. Podobno wierzyli w to, że dusze są przenoszone do krainy zmarłych przez uskrzydlone stworzenia, dlatego umieszczali grobowce wysoko w górach. W cieniu skalistej nekropolii rozciąga się dobrze zachowany i pieczołowicie odnawiany teatr z czasów rzymskich. Wspinając się z poziomu orchestry na koronę budowli, możemy zauważyć, jak jest ogromna. Płaskorzeźby przedstawiające aktorskie maski można natomiast wygodnie oglądać przy wejściu do przybytku Melpomeny.

Niestety, mamy mało czasu, by dłużej kontemplować przeszłość tego miejsca. Czeka nas bowiem jeszcze droga do miasta urodzin św. Mikołaja.

Kiedyś port

Reklama

Po 2 godzinach docieramy do Patary. Przy wejściu na teren dobrze odrestaurowanych ruin usytuowano makietę, która odtwarza widok starożytnej Patary. Okazuje się, że w tamtych czasach było to miasto portowe. Rozglądamy się zatem po okolicy, ale nie dostrzegamy nawet fragmentu morza. Miejsce urodzin św. Mikołaja i postoju św. Pawła w drodze na zachód w miarę upływu czasu stało się krainą mokradeł i zarośniętych trzciną niewielkich jezior. Idąc w głąb miasta, wchodzimy na główną ulicę okoloną kolumnami. Po chwili musimy zawrócić, ponieważ kamienny trakt znika pod wodą. Dobrze zachowanymi budowlami są amfiteatr, a także starannie odnowiony budynek parlamentu. Wzrok przykuwa model trzcinowej łodzi, która w ówczesnych czasach zapewne stanowiła miejscowy środek komunikacji. Godne uwagi są też termy zbudowane przez Wespazjana. Świadczy o tym dobrze zachowana inskrypcja.

Niestety, i to miejsce musimy opuścić szybciej, niż byśmy chcieli. Czy ten niedosyt sprawi, że jeszcze kiedyś tu wrócimy? Droga powrotna wiedzie obok łuku triumfalnego Mettiusa Modestusa, zarządcy Licji z 100 r. po Chrystusie.

Umiłowanie wolności

Największą rzeką południowo-zachodniej Anatolii jest Ksantos. Jej ujście znajduje się w rejonie znanej nam już Patary. Obecnie tereny te słyną z najpiękniejszych plaż, które można spotkać na Riwierze Tureckiej. Gdy płynie się w górę rzeki Ksantos, można dotrzeć do kolejnego antycznego miasta o tej samej nazwie. Historia twierdzy Ksantos jest uosobieniem męstwa i umiłowania wolności Licyjczyków, którzy starali się w ciągu dziejów zachować neutralność, jednocześnie broniąc swojej niepodległości. Nawet bezwzględne Cesarstwo Rzymskie uszanowało ambicje Licyjczyków i Licja jako prowincja imperium zachowała pewną niezależność.

Symptomatyczne było zachowanie Licyjczyków w czasie perskiego najazdu. Około 540 r. przed Chrystusem Persowie najechali ich krainę i próbowali zdobyć miasto Ksantos. Kilka tysięcy mieszkańców stawiło opór znacznie liczniejszemu wrogowi. Kiedy okazało się, że nie zdołają utrzymać miasta, mężczyźni zabili swoje żony i dzieci, podpalili siedziby, a sami podjęli walkę aż do końca. Zapewne sława nieustraszonych obrońców sprawiła, że Grecy nigdy nie nazwali Licyjczyków barbarzyńcami.

Przez wieki kraina zachowywała swoją odrębność. W 141 i 240 r. po Chrystusie Licję nawiedziły potężne trzęsienia ziemi, po których jej miasta nie były w stanie się podnieść. Ale elementy licyjskiej tożsamości trwały jeszcze w XIX wieku. Tuż po zakończeniu I wojny światowej jednak wraz z wysiedlonymi Grekami odeszły definitywnie w przeszłość.

Wędrujemy po ruinach Ksantos w towarzystwie przewodnika, który opowiada historię miejsca, wskazując m.in. na kolumnę z najdłuższym tekstem zachowanym w języku licyjskim, wystawioną z okazji zwycięstwa nad Ateńczykami. I tutaj też odnajdujemy ruiny chrześcijańskiej świątyni. Kiedy odjeżdżamy, zachodzące słońce ostatnimi promieniami muska świątynne fundamenty.

2022-12-27 08:19

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pałac Paszy

Niedziela Ogólnopolska 49/2019, str. 54

[ TEMATY ]

podróże

Turcja

Wojciech Dudkiewicz

W oddali widać meczet z czasu rządów Selima I i ruiny fortecy

W oddali widać meczet z czasu rządów Selima I i ruiny fortecy

Gdyby nie bliskość Araratu i pałacu Ishaka Paşy, nie byłoby po co przyjeżdżać do Dogubayazit. Góra i zabytkowy kompleks robią jednak różnicę

Nie byłoby po co przyjeżdżać, tym bardziej że to biedne i smętne miasto leży, zdawałoby się, na końcu świata: w prowincji Agri, skąd do granicy z Iranem jest rzut beretem. Nie zachęcają uzbrojeni żołnierze, żandarmi i wozy opancerzone widoczne na każdym kroku, obwarowane pustawe osiedla i baza – na oko – batalionu zmechanizowanego w samym centrum, a także policyjne posterunki, które mają pokazać licznie zamieszkałym tu Kurdom, kto tu rządzi.
CZYTAJ DALEJ

Zakończyła się pierwsza edycja Dni Św. Jana Pawła II na Uniwersytetach Papieskich w Rzymie

2024-11-30 09:05

[ TEMATY ]

Dni Św. Jana Pawła II

Vatican Media

Cztery dni, trzy uczelnie papieskie Rzymu, trzy konferencje naukowe, debata międzypokoleniowa, kilkunastu prelegentów, setki uczestników, wspólna Eucharystia przy Grobie Papieża oraz Gala Finałowa z wynikami konkursu, na który swoje prace zgłosili studenci ze wszystkich kontynentów – oto bilans zakończonych właśnie w Rzymie Dni Św. Jana Pawła II.

W dniach 26-29 listopada 2024 r. odbyły się pierwsze w historii Dni Św. Jana Pawła II na Uniwersytetach Papieskich w Rzymie. Kilkudniowe wydarzenie naukowo-kulturalne zostało zorganizowane przez Watykańską Fundację Jana Pawła II oraz Kościół i Hospicjum Św. Stanisława BM w Rzymie, który był pomysłodawcą wydarzenia w Wiecznym Mieście, przy współpracy Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Wydarzenie objęła patronatem Dykasteria ds. Kultury i Edukacji. Tegoroczna, pierwsza edycja Dni odbywała się pod hasłem: Wiara i rozum w myśli Jana Pawła II.
CZYTAJ DALEJ

Mistrzowie LSO w szachach

2024-11-30 17:41

Archiwum LSO

Turniej szachowy- uczestnicy

Turniej szachowy- uczestnicy

Zmagania były toczone w dwóch grupach turniejowych: 6 klasa i młodsi oraz 7 klasa i starsi. Każdy z zawodników miał do rozegrania 7 partii, aby pod koniec zmagań można było wyłonić zwycięzców. Po prawie 5 godzinach szachowych bitew udało się wyłonić mistrzów w poszczególnych kategoriach.

1. Krzysztof Pięta – Sędziszów Młp. – Miłosierdzie Boże
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję