Od samego początku duszpasterzowania w parafii św. Floriana Męczennika w Częstochowie jej proboszcz ks. Dariusz Nowak zapragnął parafii jako domowej wspólnoty braci i sióstr, którzy się ze sobą dobrze czują. Tylko tyle i aż tyle.
Według planu
– Teraz ludzie pozamykali się w mieszkaniach i domach. Zdecydowaliśmy się z bardziej zaangażowanymi wiernymi realizować Program Odnowy i Ewangelizacji Parafii. Pomysł został zaczerpnięty od Włocha o. Riccardo Lombardiego – przedstawia swój pomysł duszpasterski dla parafii ks. Nowak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na stronach internetowych parafii czytamy, że w ramach programu już w czerwcu 2016 r. zawiązały się w poszczególnych blokach i na ulicach domków jednorodzinnych pierwsze Wspólnoty Sąsiedzkie. W rozmowie z Niedzielą ksiądz proboszcz przedstawia nam opracowane materiały duszpasterskie na kolejne lata pracy w parafii w ramach programu. – Na każdy rok mamy zaplanowane pięć wydarzeń, które mają swoją problematykę. Co dwa miesiące, od września do wakacji, realizujemy zaplanowane zadania na konkretny temat. Bieżący rok zaczęliśmy 18 września 2022 r. w święto św. Stanisława Kostki tematem: „Odpowiedzialni za przekaz wiary”. I w trosce o naszą wiarę roztrząsamy tę kwestię – zaznacza.
Reklama
Sylwester Walaszczyk budował tę parafię i jest emocjonalnie z nią związany. – Nie wyobrażam sobie przejścia do innej wspólnoty – śmieje się i przedstawia „List do Parafian”, który jest rozsyłany do wiernych w ramach Programu Odnowy i Ewangelizacji Parafii: – Teraz ludzie pozamykali się we własnych mieszkaniach, domach i nie ma sąsiedztwa. Dlatego dla każdego mamy ten nasz parafialny list z nadtytułem: „Wstańmy z kanapy”. Chcemy, by ludzie wrócili do kościoła. Zdajemy sobie sprawę, że to może potrwać nawet dwadzieścia lat. Analizowaliśmy na spotkaniach sytuację w parafii i doszliśmy do wniosku, by działać długofalowo.
Wytrwale
Jak podkreśla ks. Nowak, pewne inicjatywy się wyczerpują, ale wytrwale szuka się nowych możliwości i sposobów ożywiania parafialnej wspólnoty. – Cały czas działa świetlica, która gromadzi dzieci i młodzież z całego Rakowa, a nie tylko z naszej parafii. Uczestnicy zajęć świetlicowych od poniedziałku do piątku są objęci fachową opieką. Aktualną propozycją świetlicową są „Ferie w mieście”, czyli program dla dzieci i młodzieży na czas szkolnego wypoczynku – cieszy się duszpasterz i dodaje w uzupełnieniu parafialnego programu: – W tych naszych rocznych wydarzeniach uwzględniamy też walkę z uzależnieniami, które dotykają naszą młodzież i dzieci.
Parafia św. Floriana Męczennika istnieje już 33 lata, ale powoli staje się parafią diasporyczną – więcej jest niechodzących do kościoła niż tych praktykujących. – To nie jest kryzys instytucji Kościoła, to jest kryzys wiary. To, co robimy w naszej parafii, poprzedziliśmy analizą sytuacji duszpasterskiej na naszym terenie. Teraz próbujemy odwrócić te niedobre procesy. Chcemy mobilizować ludzi, by bardziej świadomie podejmowali działania na rzecz parafii i by zrozumieli powagę sytuacji – wyjaśnia proboszcz.
Liderzy
Reklama
– Dużo się działo ostatnio w moim życiu. Staram się zbliżać do Boga przy każdej okazji, a szczególnie podczas Eucharystii. Byłem daleko od Kościoła, ale Bóg się o mnie upomniał. W pewnym momencie życia zrozumiałem, że tylko On może mi pomóc – zwierza się członek rady parafialnej, 40-letni Radosław Szecówka.
Na obecny kryzys pan Radosław nie ma recepty, ale działa w parafii tyle, ile może. Cieszy się, gdy spotyka na ulicy ludzi, poprzednio widzianych w kościele, którzy się teraz do niego uśmiechają i dzielą się radością życia.
– Między parafianami a proboszczem powinna być bliskość. Wierni powinni mieć odwagę przyjść do proboszcza i powiedzieć, co im się nie podoba, a nie dusić tego w sobie. A ksiądz też powinien częściej schodzić z ambony do ludzi, by być bezpośrednio z nimi. Rada parafialna jest takim miejscem, by być blisko siebie, ale nie wszyscy chcą brać odpowiedzialność za wspólnotę – wypowiada się z troską Sylwester Walaszczyk, członek rady parafialnej.
Nieobecni
Zdzisław Wióra pomagał przy budowie domu parafialnego i kościoła. Przyszedł do świątyni wcześniej, by pomodlić się na różańcu. – Mam za co dziękować Bogu, ale boli mnie to, że wielu ludzi nie chodzi na Mszę św. Każdy jednak sam decyduje, kiedy ma wrócić do Kościoła – mówi.
Reklama
Michał Stronczyński ma bardzo proste wytłumaczenie nieobecności wielu wiernych na niedzielnych nabożeństwach. I być może jest to w wielu przypadkach najwłaściwsza diagnoza. – Ludziom się nie chce przychodzić do świątyni, bo wolą posiedzieć przed telewizorem. Ale każdy wierzy w to, w co chce wierzyć. Nikt nikogo na siłę nie będzie ciągnął do kościoła – zaznacza. Agnieszka Stronczyńska uzupełnia wypowiedź męża: – Parafia dla nas znaczy bardzo dużo, bo to nasz dom i czujemy się tutaj jak u siebie. Ksiądz proboszcz zachęca do aktywności parafialnej. Uważam, że ważnym jest, by przyciągnąć do kościoła dzieci, by ich nie stracić
– Nie potrafię nic zrobić, by coś zmienić w parafii, bo nawet własnych dzieci nie potrafię skłonić, by przychodziły na Mszę św. Może to jest moja wina, że z dziećmi nie rozmawiam. Córka powiedziała mi, że ja w wierze chrześcijańskiej ją wychowałam, ale dalej to musi być jej decyzja – odpowiada szczerze Krystyna Biniek.
– W mojej rodzinie nie wszyscy praktykują, ale też nie rozmawiamy na te tematy, bo wiara jest przecież sprawą osobistą. W młodości też nie chodziłam do kościoła. Kiedy moja mama była w podeszłym wieku i już nie mogła uczestniczyć we Mszy św., to ksiądz z parafii (do której w młodości należałam), w każdy piątek przychodził do nas. Miałam trzy kilometry do kościoła, więc nie chodziłam, a on te trzy kilometry w każdy piątek przemierzał, by odwiedzić moją mamę. Chciałam mu się zrewanżować i zaczęłam chodzić na nabożeństwa. Teraz wierzę – przytacza swoją historię Elżbieta Sławuta.
Ojciec tak rozmawia?
Reklama
– Ja tylko mogę dawać przykład dzieciom, tłumaczyć im swoją wiarę, jak ja ją rozumiem i przeżywam, i kim jest dla mnie Pan Bóg. Rozmowa jest tutaj ważna. Nie mogę moim dzieciom nic narzucać, muszę im zostawić wolność i czas do przemyślenia. Ale muszą też wiedzieć, że w życiu spotka ich wiele ograniczeń, że w świecie nie ma samowolki. Wydaje mi się, że dzisiaj dzieci są traktowane niepoważnie i ich wychowanie jest niepoważne. Trzeba je wychowywać do samodzielności, a to wymaga wysiłku rodzicielskiego, bo nie stanie się to samoistnie – referuje swoje ojcowskie doświadczenia Radosław Szecówka.
Na odchodnym
– Parafia powinna być bardziej radosna i powinno być więcej osób w kościele, a szczególnie młodych – postuluje Weronika Zych, a Kazimiera Zielińska mówi prawie w biegu: – Kocham i szanuję mojego proboszcza, bo to bardzo dobry człowiek, a w parafii się udzielam.
Niedziela jeszcze wróci do parafii św. Floriana Męczennika, by dokładniej się przyjrzeć Programowi Odnowy i Ewangelizacji Parafii.
Parafia św. Floriana Męczennika znajduje się przy ul. Limanowskiego 12 w Częstochowie.