Skąd biorą radość mimo ekstremalnie trudnych warunków życia? Dlaczego ich liturgia jest pełna tańca i śpiewu? Dlaczego są tak życzliwi? Na te pytania odpowiadają misjonarze, którzy oddali serca parafianom w dalekich krajach i chcą zarazić innych tą miłością.
Na wstępie pragnę was wszystkich serdecznie pozdrowić z dalekiej i gorącej Kuby, gdzie od półtora roku posługuję jako misjonarz. Chciałbym podzielić się z wami radościami i smutkami życia i pracy misyjnej w kraju, który jest bardzo skomplikowany ze względu na panujący tu system polityczny. Na co dzień posługuję na peryferiach miasta Santiago de Cuba, gdzie z dwoma misjonarzami z Polski obsługujemy parafię liczącą ok. 120 tys. osób, przy czym praktykujących katolików jest niewielu. Nasza misja poza trzema kościołami w mieście obejmuje prawie 40 wspólnot w wioskach, gdzie ostatnia oddalona jest o 150 km.
Prawdę mówiąc, codzienne życie na Kubie jest bardzo ciężkie. Każdego dnia borykamy się z wieloma trudnościami, takimi jak upały, komary roznoszące choroby, brak ciepłej wody, codzienne wyłączanie prądu, uciążliwe kolejki do sklepów, w których często nie ma nic prócz pustych półek. Na Kubie jest deficyt wszystkiego – jedzenia, lekarstw, środków czystości, odzieży, ropy – nawet trudno sobie to wyobrazić. Ludzie podstawowe produkty kupują na kartki, ale to jest tylko minimum (kilka jajek, trochę fasoli, ryżu, oleju i kawałek mięsa), które tak naprawdę wystarczają na kilka dni. Natomiast za produkty kupowane na ulicy trzeba zapłacić dużo drożej, co przerasta ich możliwości finansowe. Z każdym dniem bieda materialna generuje coraz większą przestępczość, słyszy się zwłaszcza o włamaniach i kradzieżach. Dużym problemem na Kubie są środki transportu. Kubańczycy żyjący na wioskach, aby dostać się do pracy, szpitala czy miasta na zakupy, wychodzą o świcie z domu i wracają późnym wieczorem. Smutnym doświadczeniem, które ściska serce z żalu, jest zawsze widok dzieci, które biegają albo grają w piłkę bez butów, jeżdżą na deskorolkach zbitych z prostych desek, zjeżdżają z górek na kartonach albo puszczają latawce. Nie mają tak naprawdę niczego. Wielkim problemem Kubańczyków jest także kryzys rodziny. Graniczy z cudem, żeby spotkać tu normalną, tradycyjną rodzinę, którą mamy w Polsce. W większości są to rozbite rodziny, wolne związki, a dzieci wychowywane są często przez babcie czy krewnych.
Światło w trudnościach
Nie chciałbym wszystkiego widzieć i opisywać w czarnych barwach, dlatego każdego dnia staram się widzieć także blaski, które z trudem przebijają się przez szarą rzeczywistość. Warto wspomnieć, że ludzie na Kubie są bardzo pogodni, spontaniczni, otwarci, radośni i pomimo wszelkich trudności nie narzekają. Kochają muzykę i taniec. Mam wrażenie, że do szczęścia wiele nie potrzebują. Wystarczy czasami jeden posiłek dziennie, po którym mówią: „brzuch pełen, to i serce szczęśliwe”. Podczas liturgii Kubańczycy są bardzo radośni, pięknym śpiewem i gestami wyrażają swoją wiarę. Szczególnie kochają wszelkie formy kultu Matki Bożej, w której pokładają wielką ufność. Myślę, że każdy misjonarz doświadcza od Kubańczyków wielkiej życzliwości. Są bardzo wdzięczni za to, że zostawiliśmy świat i dobra, o których oni marzą i przyjechaliśmy tutaj, aby żyć z nimi i dla nich w takich trudnych warunkach.
Na koniec mojego świadectwa pragnę podziękować wszystkim za wszelkie oznaki życzliwości, solidarności i braterstwa. Dziękuję nade wszystko za modlitwę, dzięki której pokonuję wszelkie trudności i przeciwności dnia codziennego. Dziękuję także za pomoc materialną, dzięki której mogę realizować posługę pasterską jako misjonarz.
Pozdrawiam sercem pełnym wdzięczności i zapewniam o modlitwie.
Ustawiony na placu przy kościele krzyż misyjny będzie przypominał o tych dniach odnowy i umocnienia wiary
W dniach 23-30 września w parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Brańsku odbyły się misje święte. Poprzedzały one rekonsekrację kościoła parafialnego. Uroczystości misyjne były przeprowadzone przez ojców Mirosława Lipowicza i Zbigniewa Majewskiego, redemptorystów z Krakowa
Każdy dzień misji to rozważanie tematu związanego z wiarą, a także konferencje dla kobiet, mężczyzn, dzieci oraz młodzieży.
Podczas Mszy św. rozpoczynającej czas misji proboszcz ks. prał. dr Janusz Łoniewski przekazał ojcom stuły na znak tego, że w czasie misji świętych to oni sprawują pieczę nad parafią.
Poniedziałek był dniem modlitwy o uzdrowienie duszy i ciała. Misjonarz w czasie kazania mówił o grzechu, jego skutkach dla duszy i ciała oraz o tym, w jaki sposób szatan działa, by namówić nas do złego postępowania.
Kolejny dzień był uroczystością pojednania. Jego najważniejszy element stanowił zapoczątkowany przez Księdza Proboszcza gest przebaczenia i prośby o przebaczenie. Ks. prał. Łoniewski w imieniu własnym i księży pracujących w parafii prosił wiernych o przebaczenie za zbyt mało czasu poświęcanego w kancelarii, za brak rozmowy przy spowiedzi świętej, za pośpieszne odprawianie Eucharystii. Symbolicznym gestem pojednania było podanie dłoni parafianom przez ich Księdza Proboszcza.
Następny dzień to misyjna uroczystość odnowienia wiary w życie wiecznie. Ojcowie misjonarze omówili nam znaczenie miłosierdzia Bożego i jego działanie w naszym życiu.
Czwartek był poświęcony Eucharystii. Tego dnia ojcowie podkreślali jej znaczenie w życiu chrześcijanina i podejście do uczestnictwa w Mszy św. Po homilii Ksiądz Proboszcz w obecności ludu Bożego przed Najświętszym Sakramentem prosił Boga o przebaczenie grzechów całej społeczności parafialnej.
Piątek był uroczystością opowiedzenia się za Jezusem Chrystusem. W kazaniu misjonarz przedstawił problemy, z jakimi żyją ludzie mieszkający w odległych zakątkach świata oraz nieznający Chrystusa. Ludzie ci wyobrażają sobie Boga na różne sposoby, ale nie wiedzą, jaki jest naprawdę, bo nikt im o Nim nie mówi. Misjonarz pokazał nam w ten sposób, jak wielką łaską jest to, że my o Bogu wiemy wiele. Mamy świadomość, że jesteśmy Jego dziećmi, a On kieruje naszym życiem. Każdy z obecnych na tej Mszy św. mógł podejść do wody święconej i - robiąc znak krzyża - uznać Jezusa za swojego Pana.
Tego dnia po Mszy św. na placu przy kościele został uroczyście ustawiony krzyż misyjny, który zawsze będzie przypominał nam o tych dniach odnowy i umocnienia wiary.
Sobotnia uroczystość była poświęcona małżonkom. Była mowa o miłości, wybaczeniu, zrozumieniu i poświęceniu dla drugiego człowieka. W czasie tej Mszy św. małżeństwa z naszej parafii odnowiły śluby małżeńskie. Tego dnia była również odprawiona Msza św. dla ludzi starszych i chorych połączona z sakramentem namaszczenia chorych. Tych, którzy z powodu podeszłego wieku lub ciężkiej choroby nie mogli przybyć do kościoła, ojcowie misjonarze odwiedzili w domach.
W niedzielę bp Antoni Dydycz odprawił w naszej parafii uroczystą Eucharystię, w czasie której dokonał rekonsekracji świątyni. Podczas homilii usłyszeliśmy, że w długim oczekiwaniu na konsekrację tej świątyni są obecne dzieje naszej ojczyzny. Ksiądz Biskup powiedział także, że każda świątynia jest wielką tajemnicą obecności Boga i spotkania z Nim. W swoich słowach zachęcał wszystkich wiernych do uczestnictwa w rozpoczynającym się Roku Wiary. Powiedział, że musimy mieć świadomość, iż wiary nie można odziedziczyć po przodkach, ale każdy człowiek musi osobiście opowiedzieć się za wiarą i o niej sam decydować. Jubileusz kościoła i jego poświęcenie upamiętniono marmurową tablicą. Mszę św. poprzedził wykład na temat historii kościoła parafialnego w Brańsku wygłoszony przez Zbigniewa Romaniuka.
Misje święte były niezwykłym czasem refleksji, zastanowienia się nad swoim postępowaniem, nad tym, dokąd zmierzamy. Odnowiły w nas wiarę, umocniły ducha. Był to przede wszystkim czas pojednania z Bogiem przez sakrament spowiedzi świętej i człowiekiem poprzez uścisk dłoni i uśmiech.
Papież Leon XIV podczas środowej audiencji generalnej wezwał Polaków do modlitwy o pokój dla wszystkich narodów doświadczających tragedii wojny. Z powodu upałów audiencja z udziałem tysięcy osób nie odbyła się na placu Świętego Piotra, ale w watykańskiej auli i w bazylice.
- W przededniu liturgicznego wspomnienia świętego Maksymiliana Marii Kolbego zachęcam was, abyście czerpali wzór z jego heroicznej postawy poświęcenia dla drugiego człowieka - powiedział Leon XIV, zwracając się do Polaków.
Papież Leon XIV powiedział w środę, że pragnie, aby doszło do zawieszenia broni w wojnie na Ukrainie i do porozumienia. Tak po przyjeździe na odpoczynek do Castel Gandolfo odpowiedział dziennikarzom na pytanie o zapowiedziane na piątek spotkanie prezydentów USA i Rosji, Donalda Trumpa i Władimira Putina na Alasce.
- Trzeba zawsze dążyć do dialogu i pracy dyplomatycznej, a nie do przemocy - dodał Leon XIV. Podkreślił: - Jako Stolica Apostolska działamy na rzecz tego.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.