Wojna, w której za krew niewinnych przychodzi w odwecie płacić... krwią niewinnych, nie ma żadnego usprawiedliwienia. Nie wolno stosować odpowiedzialności zbiorowej, a logika zdarzeń, w której obowiązuje prawo „oko za oko, ząb za ząb”, prowadzi jedynie do wypełnienia pustej, zżerającej człowieczeństwo zemsty. To logika ruiny, logika szatana.
Reklama
Nie można się zadowolić propagandowym i nieludzkim językiem współczesnych tub propagandy – wielkich mediów. Dla nich Palestyńczycy to terroryści, a jedyne niewinne ofiary to ludzie zabici podczas zbrodniczego ataku Hamasu na Izrael. W myśl tej logiki niewinne ofiary w Strefie Gazy niejako zasłużyły sobie na ten los samym faktem, że są Palestyńczykami i wyznają islam. Zbrodnicze występki Hamasu stały się automatycznym rozgrzeszeniem dla stosowania zbiorowej odpowiedzialności przez siły zbrojne Państwa Izrael. Media zaczęły uprawiać narrację o zasłużonym odwecie ze strony zaatakowanego Izraela. Tu i ówdzie rozległy się nawet głosy, które umniejszają człowieczeństwo ofiar z Gazy, mówią wręcz o „ludzkich zwierzętach”. Odczłowieczanie zabijanych ludzi to stary sposób na pozbycie się „niepotrzebnych skrupułów” i poczucia winy z powodu popełnianych zbrodni. Każde stosowanie dwuwartościowości, w myśl której moi pobratymcy są ludźmi, a cała reszta to podludzie, wiedzie do rozgrzeszania zbrodni na masową skalę. Powiem szczerze: boję się o los 2,5-milionowej społeczności Gazy, która podwójnie została skazana na cierpienie. Raz przez Hamas, który swoimi zbrodniami utwierdził Izrael w przekonaniu o konieczności zastosowania logiki masowego odwetu, a drugi raz – decyzją międzynarodowych koncernów propagandy (dawniej medialnych), które z ochotą zaczęły tworzyć obraz niewinnych palestyńskich ofiar jako współwinnych terroryzmu Hamasu. Byłem kiedyś w bejruckim obozie Szatila. Kręciliśmy tam zdjęcia do filmu dokumentalnego. Zaręczam, że nie wyobrażają sobie Państwo, w jakich warunkach od ponad 70 lat żyją tam palestyńscy uchodźcy. Tego nie oddadzą ani żadna tyrada, ani nawet film (nawiasem mówiąc, warto rzucić okiem na mój film o Hezbollahu zrealizowany w cyklu Łowca smoków dla TVP). Serce się krajało, gdy widziałem, czym bawią się tam dzieciaki, jak przebiega młodość dziewczyn i chłopaków, w jakich warunkach będą żyć w przyszłości. Gaza to doświadczenie niewiele lepsze, a teraz na głowę stłoczonych tam ludzi sypią się bomby i pociski. Hamas wydał na nich wyrok. Nasuwa się pytanie, gdzie w tym wszystkim są organizacje międzynarodowe, którym tak „drogie są prawa człowieka”... Czy ONZ zajęło jakieś stanowisko zakazujące masakrowania cywilów w Gazie? Nigdy nie byłem bojownikiem „sprawy palestyńskiej”, mam jednak jeszcze odrobinę poczucia sprawiedliwości i empatii i to one właśnie skłaniają mnie do bicia na alarm.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzisiejsza poprawność mówi, że skoro dzieje się to „gdzieś tam” i nie dotyczy moich dzieci, to lepiej będę siedział cicho i się nie wychylał, bo jeszcze się komuś narażę. Gdy w czasie II wojny światowej masowo zwożono Żydów do obozów koncentracyjnych, aby ich tam mordować, wielu Francuzów, Niemców i innych mieszkańców cywilizowanej Europy wolało tego nie zauważać, nie wtrącać się w to, co wyczyniali niemieccy mordercy. Holokaust był dziełem właśnie tych przykładnych obywateli, którzy po prostu się nie wychylali. Holokaust jednak nie daje społeczności Izraela prawa do wszczynania masakr ludności cywilnej. Zbrodnie z przeszłości nie uprawniają nikogo do popełniania zbrodni teraz. Nawet jeśli Hamas dopuścił się niewybaczalnej zbrodni, to powinni za to zapłacić jego dowódcy, którzy bezpiecznie kwaterują w Katarze, i ludzie, którzy te zbrodnie popełnili, a nie bezbronne kobiety i dzieci.
Wielokrotnie opisywałem moje śledztwa dotyczące powiązań Palestyńczyków z sieciami terroru zakładanymi jeszcze przez moskiewskie KGB i GRU, pisałem o peerelowskiej agenturze wewnątrz organizacji Arafata, Haddada i Abu Nidala. Wielokrotnie też opisywałem akcje Mosadu, łączy mnie znajomość z filmowym Avnerem – w rzeczywistości Juvalem Avivem. Dziś jednak, gdy na Gazę sypią się bomby, a strefa została odcięta od dostaw wody, prądu i żywności, czuję się w obowiązku krzyczeć o tym najgłośniej, jak mogę. Gdybym się znalazł teraz w Gazie, pewnie – w najlepszym razie – stałbym się tam zakładnikiem Hamasu. Wartości wymagają jednak głośnego świadczenia o nich, a nie cichego kiwania głową.