Reklama

Edytorial

Edytorial

Więcej obaw czy nadziei?

Nie pozwólmy, by sparaliżowały nas pogarda i nienawiść. Niezaprzeczalnie potrzebujemy dziś dialogu i porozumienia. To jedyna droga do pojednania.

Niedziela Ogólnopolska 3/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czego w tym pierwszym miesiącu nowego roku jest w nas więcej? Obaw w związku z niepewnymi czasami, w których przyszło nam żyć? Obaw, które wywołują rozlewające się wokoło nienawiść, skrajne emocje, eksplozję wrogości i pogardy? A może jednak przeważa nadzieja, że wojna polsko-polska w obecnej odsłonie kiedyś się skończy, bo ostatecznie znajdziemy jakąś, choćby najcieńszą, nić porozumienia? Człowiek ma nadzieję, dopóki wierzy, że istnieje szansa na rozwiązanie problemu; traci ją w chwili zwątpienia i wtedy najczęściej przegrywa.

Czy w dzisiejszej sytuacji polityczno-społecznej można być wyłącznie pesymistą albo optymistą? I nie dostrzegać niczego pomiędzy? Podobno optymista to człowiek, który patrzy nam w oczy, a pesymista to ten, który patrzy na nasze nogi. Optymista widzi w człowieku serce i rozum, a pesymista także nogi – symbol działania, ale bywa, że i ucieczki. Sztuką jest nie tylko umiejętność rozróżniania tych dwóch postaw, ale też uświadomienie sobie, że rzeczywistość tworzy ich mieszanka. Jeśli więc mamy w obecnej sytuacji dojść do porozumienia, to obie strony sporu muszą zrozumieć, że świat nie jest ulicą jednokierunkową – na zasadzie, że „teraz my!”. Trzeba na rzeczywistość spojrzeć realnie – czyli trochę jak pesymista, trochę jak optymista... Jak to w życiu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

A jakość tego życia budują relacje, umiejętność komunikowania się na wszystkich poziomach, na których się ono toczy – na płaszczyznach międzyosobowej, społecznej, politycznej itp. Do tego my, chrześcijanie, uważamy za wzorzec wszelkiej komunikacji ten odbywający się na płaszczyźnie wiary, która pozwala na bycie w komunii z Bogiem. Komunikowanie zakłada wzajemność. Rozmówcy wymieniają się informacjami w celu wzajemnego zrozumienia swoich stanowisk, co skutkuje, lub przynajmniej powinno skutkować, uzgodnieniami, wreszcie – porozumieniem. Bez komunikowania się, chęci rozmowy nie zbudujemy narodowej zgody. Na pewno taka postawa wymaga odwagi, dobrej woli i... pokory, bo zdolny do rozmowy jest tylko ten, kto zna swoje ograniczenia i słabości. Nie sztuką jest bowiem mieć rację, sztuką jest umieć ją mieć. Możemy mieć rację i zmiażdżyć nią drugiego, wykazując mu – np. politykowi przeciwnej opcji – że jest tak zakłamany, przewrotny i podły, iż w związku z tym powinien zostać natychmiast znokautowany. I co uzyskamy poza chwilową satysfakcją? Prawdę w oczy trzeba umieć powiedzieć z szacunkiem, w atmosferze przynajmniej minimalnej chrześcijańskiej miłości bliźniego. Bo chciałbym przypomnieć, że chrześcijańska miłość bliźniego obowiązuje także w polityce. I nie są to mrzonki idealisty, pobożne życzenia księdza, który nie rozumie obowiązujących w polityce zasad gry. Niezaprzeczalnie i bezdyskusyjnie potrzebujemy dziś dialogu i porozumienia, potrzebujemy uczciwego komunikowania się. To jedyna droga do naprawienia relacji, do – daj Boże! – pojednania. Staliśmy się chorzy z zawiści, zamknęliśmy się we własnych światach i pozwoliliśmy, by sparaliżowały nas pogarda i nienawiść...

Słowem – potrzebujemy mediatora. Kogoś, kto nie będzie jedynie apelował o pojednanie albo w podniosłym tonie pouczał, ale kogoś mądrego, kto cierpliwie wysłucha jednej i drugiej strony, kto rozumie złożoność sytuacji, kto oddzieli to, co mniej istotne, od tego, co najistotniejsze. A to oznacza, że w wielu obszarach trzeba będzie opuścić wygodną strefę czarno-białą i z czegoś zrezygnować. Podzielona Polska potrzebuje szybkiego wyjścia z tego impasu, bo historia lubi się powtarzać, a co mieliśmy w przeszłości, pamiętamy aż za dobrze... Potrzebujemy mediatora, a na ile jest to konieczne, udowadnia Ewa Czaczkowska w swoim wyrazistym tekście Czas na mediacje, w którym wskazuje też, kto powinien wziąć na siebie ten ciężar i odpowiedzialność (s. 6-7).

„Szukanie dróg jedności staje się pilne” – pisze papież Franciszek w adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium (n. 246). Co prawda pisze o tym w kontekście podziału między chrześcijanami, przekonując, że nasze zaangażowanie na rzecz jedności jest konieczne i nieodwołalne, bo taka jest wola Chrystusa, te słowa jednak stają się równie wymowne w kontekście tego, co dzieje się w naszej polskiej rzeczywistości. Szukanie pojednania jest więc pilne zarówno dla podzielonych chrześcijan, jak i dla naszego podzielonego społeczeństwa. Oby więcej w nas było nadziei, a mniej obaw o przyszłość.

2024-01-16 12:54

Oceń: +11 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Podcinanie korzeni

Niedziela Ogólnopolska 35/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Kogo chce wyedukować współczesna polska szkoła? Patriotów czy kosmopolitów? Ludzi Dekalogu czy obojętnych konsumentów?

Komu przeszkadzają lekcje religii w szkole? W moim przekonaniu tym, którzy nas, chrześcijan, nie tylko nie rozumieją, ale nawet nienawidzą. Robią więc wszystko – a mają teraz ku temu polityczne narzędzia – aby podcinać, naruszać korzenie naszego narodowego dziedzictwa. Gdyby pani minister Nowacka była jedynie zdeklarowaną ateistką, która nie wierzy w Boga ani w wewnętrzną i życiową więź z Nim, bo wyznaje laicyzm, aksjologiczny nihilizm lub praktyczny materializm, myślę, że mimo to byłaby jeszcze przestrzeń na podjęcie dialogu. Kościół katolicki nie demonizuje ateistów. Oczywiście, odrzuca ateizm, ale zachęca do szczerego i roztropnego dialogu z ateistami, bo dialog jest przejawem szacunku wynikającego z wiary. Co więcej, w Kościele przyjęte jest, że taki dialog jest ważnym elementem nowej ewangelizacji. Przekonałem się o tym niejeden raz, gdy spotykałem zadeklarowanych agnostyków. Dialog z nimi, dyskusja zawsze były dla mnie ciekawe, bo często trafnie wyrażają oni to, o czym wierzący obawiają się jasno mówić, i tym samym prowokują nas do krytycznej refleksji nad jakością naszej wiary. W przypadku min. Nowackiej jednak takiej gotowości do dialogu próżno szukać – ona raczej nie ma zamiaru rozmawiać z „panami biskupami”, jak prowokacyjnie nazywa hierarchów. Arogancja i brak chęci jakiegokolwiek porozumienia oznaczają brak dobrej woli i mogą świadczyć tylko o jednym: o znacznie szerszym planie działania – starannie zaplanowanej strategii podcinania korzeni narodu.
CZYTAJ DALEJ

Zapomniany patron leśników

Niedziela zamojsko-lubaczowska 40/2009

wikipedia.org

św. Jan Gwalbert

św. Jan Gwalbert

Kto jest patronem leśników? Pewien niemal jestem, że mało kto zna właściwą odpowiedź na to pytanie. Zapewne wymieniano by postaci św. Franciszka, św. Huberta. A tymczasem już od ponad pół wieku patronem tym jest św. Jan Gwalbert, o czym - przekonany jestem, nawet wielu leśników nie wie. Bo czy widział ktoś kiedyś w lesie, czy gdziekolwiek indziej jego figurkę, obraz itd.? Szczerze wątpię.

Urodził się w 995 r. (wg innej wersji w 1000 r.) w arystokratycznej rodzinie we Florencji. Podczas wojny między miastami został zabity jego brat Ugo. Zgodnie z panującym wówczas zwyczajem Jan winien pomścić śmierć brata. I rzeczywiście chwycił za miecz i tropił mordercę. Dopadł go przy gospodzie w Wielki Piątek. Ten jednak błagał go o przebaczenie, żałując swego czynu i zaklinając Jana, by go oszczędził. Rozłożył ręce jak Chrystus na krzyżu. Jan opuścił miecz i powiedział: „Idź w pokoju, gdzie chcesz; niech ci Bóg przebaczy i ja ci przebaczam” (według innej wersji wziął go nawet do swego domu w miejsce zabitego brata). Kiedy modlił się w pobliskim kościółku przemówił do niego Chrystus słowami: „Ponieważ przebaczyłeś swojemu wrogowi, pójdź za Mną”. Mimo protestów rodziny, zwłaszcza swojego ojca, wstąpił do klasztoru benedyktynów. Nie zagrzał tu jednak długo miejsca. Podjął walkę z symonią, co nie spodobało się jego przełożonym. Wystąpił z klasztoru i usunął się na ubocze. Osiadł w lasach w Vallombrosa (Vallis Umbrosae - Cienista Dolina) zbudował tam klasztor i założył zakon, którego członkowie są nazywani wallombrozjanami. Mnisi ci, wierni przesłaniu „ora et labora”, żyli bardzo skromnie, modląc się i sadząc las. Poznawali prawa rządzące życiem lasu, troszczyli się o drzewa, ptaki i zwierzęta leśne. Las dla św. Jana Gwalberta był przebogatą księgą, rozczytywał się w niej, w każdym drzewie, zwierzęciu, ptaku, roślinie widział ukrytą mądrość Boga Stwórcy i Jego dobroć. Jan Gwalbert zmarł 12 lipca 1073 r. w Passigniano pod Florencją. Kanonizowany został w 1193 r. przez papieża Celestyna III, a w 1951 r. ogłoszony przez papieża Piusa XII patronem ludzi lasu. Historia nadała mu także tytuł „bohater przebaczenia” ze względu na wielkie miłosierdzie, jakim się wykazał. Założony przez niego zakon istnieje do dzisiaj. Według jego zasad żyje około 100 zakonników w ośmiu klasztorach we Włoszech, Brazylii oraz Indiach. Jana Paweł II przypominał postać Jana Gwalberta. W 1987 r. w Dolomitach odprawił Mszę św. dla leśników przed kościółkiem Matki Bożej Śnieżnej. Mówił wówczas: „Jan Gwalbert (...) wraz ze swymi współbraćmi poświęcił się w leśnym zaciszu Apeninów Toskańskich modlitwie i sadzeniu lasów. Oddając się tej pracy, uczniowie św. Jana Gwalberta poznawali prawa rządzące życiem i wzrostem lasu. W czasach, kiedy nie istniała jeszcze żadna norma dotycząca leśnictwa, zakonnicy z Vallombrosa, pracując cierpliwie i wytrwale, odnajdywali właściwe metody pomnażania leśnych bogactw”. Papież Polak wspominał św. Jana także w 1999 r. przy okazji obchodów 1000-lecia urodzin świętego. Mimo to jego postać zdaje się nie być powszechnie znana. Warto to zmienić. Emerytowany profesor Uniwersytetu Przyrodniczego im. Augusta Cieszkowskiego w Poznaniu, leśnik i autor wspaniałych książek na temat kulturotwórczej roli lasu, Jerzy Wiśniewski, od wielu już lat apeluje i do leśników i do Episkopatu o godne uczczenie tego właściwego patrona ludzi lasu. Solidaryzując się z apelem zacnego profesora przytoczę jego słowa: „Warto by na rozstajach dróg, w rodzimych borach i lasach stawiano nie tylko kapliczki poświęcone patronowi myśliwych, ale także nieznanemu patronowi leśników. Będą to miejsca należnego kultu, a także podziękowania za pracę w lesie, który jest boskim dziełem stworzenia. A kiedy nadejdą ciemne chmury związane z pracą codzienną, reorganizacjami, bezrobociem, będzie można zawsze prosić o pomoc i wsparcie św. Jana Gwalberta, któremu losy leśników nie są obce”.
CZYTAJ DALEJ

Informator pielgrzyma - W trosce o bezpieczeństwo

2025-07-10 21:03

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pielgrzymi

informator

BP Jasnej Góry

Jasna Góra jest najbardziej rozpoznawalnym miejscem sakralnym w Polsce, głównym celem pielgrzymek. W ubiegłym roku w sezonie letnim tylko w pielgrzymkach pieszych, rowerowych oraz biegowych przybyło 101 627 pątników. Choć najważniejszą płaszczyzną troski o pielgrzymów jest sfera duchowa, to także w tej zewnętrznej, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, nie brakuje starań.

24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu bezpieczeństwo na Jasnej Górze zapewnia Straż Jasnogórska. Jej zadaniem jest ochrona sanktuarium jako obiektu oraz zapewnienie bezpieczeństwa pielgrzymom, utrzymywanie porządku podczas uroczystości. Straż współpracuje z Policją, Strażą Miejską i Pogotowiem Ratunkowym w Częstochowie, a w czasie wizyt szczególnych gości – z Biurem Ochrony Rządu. Straż Jasnogórska jest odpowiedzialna przede wszystkim za bezpieczeństwo pielgrzymów oraz mienie, które się znajduje na terenie sanktuarium i terenach przyległych. Działa według wytycznych planu ochrony. Na całym obiekcie wyznaczone są posterunki, gdzie dana osoba pełniąca swoją służbę dyżurną, odpowiada za dany odcinek. Pracownicy Straży Jasnogórskiej są umundurowani, stąd widoczni przez pielgrzymów, więc każda osoba, która poczułaby się zaniepokojona jakąkolwiek sytuacją, ma w zasięgu wzroku pracownika straży. Jak sami uśmiechają się, najczęściej pełnią funkcję informacyjna, bo to właśnie ich pielgrzymi pytają o różne punkty sanktuarium jak np. muzea. Przedstawiciele Straży Jasnogórskiej ostrzegają przed nadmierną niefrasobliwością, jeżeli chodzi o widoczne trzymanie dokumentów, telefonów itp. Przestrzegają też przed ludźmi, którzy trudnią się procederem wyłudzania pieniędzy w zamian za np. przypinkę w formie krzyżyka, obrazka itp. To tzw. „przypinacze”, którzy deklarują, że otrzymane ofiary idą na rzecz sanktuarium. Nie ma to nic wspólnego z działalnością Jasnej Góry. Ofiary na rzecz renowacji sanktuarium czy na pomoc ubogim pielgrzymi mogą składać tylko w wyznaczonych miejscach do oznakowanych skarbonek. Z takiej ofiary też np. płynie dotacja na rzecz Jasnogórskiego Punku Charytatywnego, z którego pomocy materialnej korzysta wielu potrzebujących przez cały rok.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję