Toruńska wspólnota Przymierze Miłosierdzie zaprosiła na warsztaty w dniach 16-17 listopada. Jest coś takiego w tym spotkaniu kerygmatycznym, co wydobywa ukryte wrażliwości, odsłania emocje, które czasem chciałoby się zepchnąć na peryferia codzienności. Ale przecież Bóg chce nas całych. Może dlatego tak lubimy to spotkanie i wyczekujemy każdej kolejnej edycji.
Jak w domu
W przywołanym wyżej świadectwie padły jeszcze ważniejsze słowa: „Naprawdę doświadczyłam tu miłości Boga. Działo się dużo, ale czułam się bezpiecznie, panowała atmosfera rodząca zaufanie”. Potem mikrofon chwyciła kolejna osoba, zaczynając od uwagi, że „nigdy tego nie robi”, ale właśnie dlatego się podzieli. Głęboko zapadły w pamięć jej słowa: – Szczególnie ważne było dla mnie to, co działo się w przerwach. Czułam, że jestem ważna, że są tu osoby, którym naprawdę na mnie zależy. Tak, tu dzieje się Kościół. W prostych relacjach, pełnych przyjmowania drugiego takim, jaki on jest. W trosce, serdeczności, staraniach i przestrzeni wolności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Stoimy na korytarzu Centrum Dialogu. Trwa przerwa obiadowa. Są tu uczestnicy, są posługujący. Każdy z kimś rozmawia. Jest dziewczyna, która przyjechała z innego miasta, zachęcona przez koleżankę: – Przyjeżdżam, nie znam prawie nikogo, a nagle czuję się jak w rodzinie, tak dobrze, a wspominając konkretne punkty dnia, dodaje: – Gdy pomyślałam, że to wszystko dla mnie, normalnie łezka zakręciła się w oku! Inny uczestnik powie: – Miło doświadczyć, jak Bóg działa przez tak wielu ludzi i jak bardzo ich łączy.
Dzielenie i mnożenie
Tak już chyba jest, że jeśli mamy poznawać całych siebie aż do najwrażliwszych strun serca, bez miłości nie da rady. I Bóg to wie, przecież jest miłością. Przecież to On zaprasza, jednoczy, On wypełnia miejsce rekolekcyjne ściślej niż powietrze. A wtedy oddycha cały człowiek. Katarzyna, która posługiwała po raz pierwszy, mówi: – Wiedziałam, że będę chciała się zaangażować. Pierwszy raz doświadczyłam takiej obecności i prowadzenia przez Boga. Po tych dwóch dniach dużo się zmieniło we mnie i wokół mnie. I dodaje: – Gdy emocje już opadły, coraz bardziej zaczęło budzić się we mnie pragnienie ewangelizacji i służenia innym. Chciałam być częścią takich warsztato-rekolekcji, bo na własnej skórze przekonałam się, jak dobra i piękna jest ta inicjatywa.
Także tym razem słyszymy: – Jakbyście kiedyś potrzebowali pomocy, to dawajcie znać. Miłość jest zaraźliwa. Kto raz doświadczył tej Obecności, ten będzie zapraszał innych. Właśnie tą drogą uczestnicy najczęściej docierają na Talitha Kum. Zaprosiłam koleżankę, bo chciałam, żeby doświadczyła żywej obecności Boga, wspólnoty i zdobyła podstawową wiedzę na temat wiary. I żeby poznając bliżej Boga, była szczęśliwsza – mówi Agnieszka.
Mikołaj, odpowiedzialny za tę edycję, dzieli się, że wraz z nabytym doświadczeniem zauważa wielki potencjał duchowy tego czasu. Niejako odpowiedzią na te słowa jest świadectwo Marty: – To były moje pierwsze rekolekcje w życiu. Jechałam do Torunia, nie wiedząc, czego mam się spodziewać. Nie wyobrażałam sobie niczego. Oddałam ten czas całkowicie woli Bożej. I to była najlepsza decyzja w moim życiu. Z każdym kolejnym punktem otwierałam się coraz bardziej. Aż w końcu doświadczyłam tego, czego szukałam od dawna. Poczułam Ducha”.