Reklama

Wiara

Ludzkie historie

Wspólnie do świętości

Jak wiara wpływa na życie rodzinne i dlaczego małżeńska formacja jest ważna, mówią Jana i Sebastian Kosteccy, których poznali Państwo w ostatnim numerze naszego pisma.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak przejść mądrze od zakochania do świadomej, dojrzałej miłości?

Każde z nas przeżyło już swoją pierwszą miłość – byliśmy już po „motylach w brzuchu”. Poznanie się, coraz głębsze rozmowy i po prostu bycie ze sobą sprawiały, że naturalnie czuliśmy, iż patrzymy na siebie z miłością – czyli: pragnę twojego dobra i chcę tobie to dać, a nie tylko: och, jak te płatki śniegu cudnie wyglądają na twoich rzęsach! Pamiętam, jak byliśmy na rekolekcjach wielkopostnych i na adoracji poczułam, że chcę z Sebastianem założyć rodzinę. Że czuję, iż się kochamy, i po prostu nie chcę marnować czasu na gdybanie, bo nie mam żadnych obiekcji – chociaż od początku naszego związku minęły jakieś 3 miesiące. Sebastian potrzebował kolejnego miesiąca, żeby utwierdzić się w tej decyzji. Dzisiaj wiemy, że ciągle dojrzewamy w miłości. Że nie jest to coś stałego i łatwego w obsłudze. To ogromny wysiłek, ale też ekscytująca droga, którą chcemy iść – którą idziemy we własnym tempie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Budujecie związek na fundamencie wiary. Co to Wam daje?

Reklama

Mamy świadomość tego, że Bóg, wiara to nie jakaś magiczna różdżka. Wiara jest darem, który staramy się aplikować w życie. Po prostu żyjemy wiarą. Zapraszamy Boga do wszystkiego i zdajemy sobie sprawę, że o własnych siłach daleko byśmy nie zaszli. Bardzo się z mężem różnimy, łączy nas jednak fundament wiary. I właśnie uświadomienie sobie tego w trudnych momentach nam pomaga. Pomaga też to, że bardzo dobrze się znamy. Znamy swoje słabe i silne strony i nie „naciskamy” na współmałżonka tam, gdzie wiemy, że zaboli; wspieramy się nawzajem i dużo, dużo rozmawiamy. Nie praktykujemy tzw. cichych dni i nie oczekujemy, że współmałżonek się domyśli. Dużo nam pomaga codzienne wspólne czytanie i rozważanie Ewangelii. Każde z nas ma swoje sposoby na gorsze dni. Na przykład Jana ceni sobie chwilę na adoracji.

Wasza formacja duchowa przebiega w Équipes Notre-Dame. Jak ona wpływa na Wasze codzienne funkcjonowanie?

Mieliśmy już doświadczenie wspólnoty; zauważyliśmy potrzebę formacji i jej owoce w życiu zarówno duchowym, jak i społecznym. Po ślubie wiedzieliśmy już, że ma to być formacja małżeńska. Najpierw był Domowy Kościół. No i nie wyszło nam. Jakoś nie mogliśmy się tam odnaleźć – żyliśmy wizją poprzedniej wspólnoty. Odeszliśmy więc i byliśmy „sami” – w sensie: bez wspólnoty, także w naszych odczuciach i doświadczeniach kryzysu. Wtedy też poczuliśmy głód, potrzebę, aby prosić Boga o wskazówkę, jak znaleźć odpowiednią wspólnotę. I któregoś dnia dowiedzieliśmy się od znajomych o ruchu END. Urzekła nas prostota, a jednocześnie konkret tej wspólnoty – Équipes Notre-Dame to ruch duchowości małżeńskiej, który pomaga małżeństwom dążyć wspólnie do świętości przez sakrament małżeństwa. Jego celami są:

• stawiać Chrystusa w centrum swojego życia,

• opierać życie małżeńskie i rodzinne na Ewangelii,

• dawać świadectwo przywiązania do wartości chrześcijańskich,

• służyć bliźnim przez współpracę z Bogiem,

• promować małżeństwo i życie rodzinne w społeczeństwie.

Reklama

Tworzymy wraz z innymi (sześć małżeństw) ekipę („ekipa” jasno wyraża ducha i jedność konieczne do realizacji wspólnego pragnienia – świętości małżeństwa), w której dzielimy się swoim codziennym życiem i wzrostem duchowym. Budujemy na łasce płynącej z sakramentu małżeństwa oraz na wysiłku, który wkładamy w to, co robimy. Co do wysiłku, to nie jest to tylko piękne słowo, lecz są to kluczowe zobowiązania, które pomagają nam pracować nad sobą – to tzw. punkty wysiłku, czyli: regularne słuchanie słowa Bożego, modlitwa osobista, małżeńska i rodzinna, „zasiądźmy razem”, czyli dialog małżeński, comiesięczna reguła życia, rekolekcje. Są to zachęta, rada, konkretne punkty, które umożliwiają nam sensowny wysiłek dla dobra naszego małżeństwa, dla naszej rodziny. Traktujemy to nie jako przykry obowiązek, ale jako narzędzie do wzrostu oraz lepszego poznania Boga i siebie.

Co do formacji rodzinnej, to uważamy, że dzieci możemy uczyć, wychowywać, towarzyszyć im dobrze właściwie i mądrze wtedy, kiedy dbamy o priorytety. A zatem: Bóg, my jako małżeństwo i wtedy dzieci. To jest bardzo budujące, kiedy dzieci uśmiechają się radośnie, jak widzą, że się przytulamy. Dużo też rozmawiamy. Własnym przykładem im opowiadamy, że słowo Boże jest ważne i żywe. Czymś naturalnym są u nas modlitwa i czytanie słowa Bożego. Dzieci wiedzą i czują, że zostały stworzone z miłości i do miłości. Co do inicjatyw rodzinnych, to jesteśmy zwolennikami jakości, a nie ilości. Nie jesteśmy wszędzie. Wydarzenia związane ze wspólnotą wcale nie są takie częste, bo większe mamy cztery razy do roku, a swoje formacyjne w ekipie – raz w miesiącu. Możemy do tego jeszcze dodać archidiecezjalny zjazd rodzin, marsz dla życia i rodziny – i to nam absolutnie wystarcza. Lubimy też spontaniczne spotkania z ludźmi, z rodzinami.

A jak Wasza wiara i podejście do życia małżeńskiego wpływają na wychowanie i rozwój dzieci?

Dzieci na nas patrzą i nas naśladują. Wyraźnie to widzimy. Dużo z nimi rozmawiamy na różne tematy, dzieci zadają wiele pytań. Wiara, miłość, szacunek, wdzięczność i dobro po prostu są dla nas podstawą i tego uczymy dzieci. Słyszą od nas „przepraszam”, widzą, że omawiamy wszystkie sytuacje i wyciągamy wnioski, nie obawiając się ludzi. Wiedzą, że nam na nich zależy, dlatego szanujemy ich uczucia, słuchamy ich, dajemy im czas, miłość i bliskość, jednak wiedzą też, że najpierw to mama z tatą się kochają i właśnie z tej miłości pojawili się oni. I że wszyscy wzrastamy w miłości, która jest od Boga i w Bogu. Codziennie dziękujemy za nasze dzieci Bogu i prosimy Go, byśmy byli dobrymi i roztropnymi rodzicami. One to słyszą i widzą. Razem się modlimy, dużo rozmawiamy i czytamy chrześcijańskie książki, które traktujemy jako dobre narzędzia do wychowywania dzieci w wierze. Dzieci idą z nami w procesji do Komunii św., wiedzą, że mama ma swojego spowiednika i regularnie jeździ do spowiedzi, że wieczorami, kiedy one idą spać, spotykamy się z mężem, by rozważać słowo Boże i być razem. Wiedzą, że rodzice nie są idealni, ale ufają Bogu i zapraszają Go do każdej przestrzeni naszego życia.

2025-02-11 14:05

Ocena: +7 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Wiernych

[ TEMATY ]

wspomnienia

Karol Porwich/Niedziela

Obchodząc to wspomnienie przypomnijmy sobie, że wiara musi powinna przerodzić się w czyn. Jednak człowiek wierzący nie modli się jedynie ustami. Modli się także dobrem, które spełnia, niosąc pomoc potrzebującym; modli się także odpowiedzialnością za najbliższych.

Tak bliska, Matko nasza.
CZYTAJ DALEJ

Bp Szkudło do mężczyzn w Piekarach Śląskich: Rodzinność to życiodajne źródło wartości

2025-05-25 12:36

[ TEMATY ]

rodzina

Pielgrzymka mężczyzn

Piekary Śląskie

Joanna Adamik Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

W niedzielę 25 maja w sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich odbywa się pielgrzymka mężczyzn i młodzieńców. - Na Śląsku rodzina od wieków zajmuje miejsce szczególne. W tradycyjnych domach panowały wartości, takie jak szacunek do starszych, pracowitość, wiara i solidarność. Rodzinność to nie przeżytek, ale życiodajne źródło wartości - mówił na rozpoczęcie bp Marek Szkudło, administrator archidiecezji katowickiej do pielgrzymów zgromadzonych na kalwaryjskim wzgórzu.

Pielgrzymka rozpoczyna się tradycyjnie od procesji z bazyliki piekarskiej na kalwaryjskie wzgórze. Tam słowo do zebranych skierował bp Marek Szkudło, administrator archidiecezji katowickiej. - W setną rocznicę powstania naszej diecezji stajemy dziś w duchu wiary i wdzięczności wobec Boga, wobec Maryi - Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej i wobec naszych przodków. Wspominamy tych, którzy na tej śląskiej ziemi przez pokolenia żyli Ewangelią, często cicho, pokornie, w codziennym trudzie, lecz z niezłomnym sercem. To oni budowali nasze kościoły: z cegły i modlitwy. To oni, mimo wojen, granic, przemian politycznych i społecznych, nieśli w sobie żywą nadzieję, że Chrystus jest Panem każdego czasu. Na Śląsku, gdzie splatają się języki, kultury i dzieje, wiara była kotwicą, która trzymała rodziny i wspólnoty przy Bogu. Dziękujemy za biskupów, kapłanów, którzy służyli ludowi, często wśród cierpienia i niezrozumienia. Za rodziny, które przekazywały dzieciom pacierz i krzyż. Za babcie uczące śpiewać „Serdeczna Matko” i „Matko Piekarska”, za ojców, którzy w milczeniu klękali do modlitwy. To ich świadectwo staje się dla nas zobowiązaniem - mówił bp Marek Szkudło.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję