W archidiecezji pracuje dziś 533 nauczycieli religii – to o 114 mniej niż rok temu. Wśród katechetów, którzy stracili etaty, znalazło się 34 księży. To spora liczba, która ukazuje skalę zmian dotykających zarówno samych duchownych, jak i parafie, w których posługują.
Nowe metody
– To zupełnie nowa sytuacja, szczególnie dla młodych księży pracujących w parafiach – podkreśla ks. Paweł Wróbel, dyrektor Wydziału Przekazu Wiary, Nauczania i Wychowania Katolickiego Kurii Metropolitalnej w Częstochowie, kierownik Referatu Katechetycznego. – Nieobecność w szkole z pewnością ogranicza kontakt z dziećmi i młodzieżą, dlatego konieczne staje się poszukiwanie nowych metod pracy formacyjnej w parafiach. Katecheza parafialna – od przygotowania do sakramentów po wspólnoty młodzieżowe – powinna być prowadzona wszędzie, niezależnie od sytuacji szkolnej – dodaje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Powrót do korzeni
Reklama
Lekcja religii w szkole jest nieobowiązkowa i często uczniowie pod natłokiem dodatkowych zajęć pozalekcyjnych rezygnują z niej. Zmniejszona obecność księży i świeckich katechetów w szkołach zmusza Kościół do powrotu do korzeni – do katechezy parafialnej. W praktyce oznacza to m.in. większy nacisk na spotkania dla rodziców i dzieci przed Pierwszą Komunią św. oraz solidne przygotowanie kandydatów do sakramentu bierzmowania. W niektórych wspólnotach już dziś widać większą aktywność. Z troski o młodych rozwijane są również rozmaite grupy, takie jak chociażby: Liturgiczna Służba Ołtarza, schole, Ruch Światło-Życie czy Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży.
Dać czas
Swoimi doświadczeniami dzieli się ks. Szymon Całus, wikariusz parafii Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych w Gomunicach, który jeszcze w ubiegłym roku uczył w klasach V-VIII szkoły podstawowej: – Jednego jestem pewny – będę dalej starał się jednoczyć młodych w Kościele przy Panu Jezusie. Chcę przede wszystkim uczyć ich wspólnoty, bo dziś nie jest to łatwe – młodzi mają problemy komunikacyjne, trudności z rozmową i rozumieniem potrzeb drugiego. Potrzeba czasu, by mogli się spotkać, poznać i po prostu pobyć razem w Kościele. Nie wprowadzam jakichś wielkich innowacji duszpasterskich, bo nie o to tu, moim zdaniem, chodzi. Najważniejsze jest, by dać tym młodym swój czas – właśnie ten, który zyskałem, tracąc pracę w szkole.
Samokształcenie
Nieco inaczej wygląda perspektywa ks. Piotra Szeląga, wikariusza parafii archikatedralnej Świętej Rodziny w Częstochowie, który w ubiegłym roku uczył w pobliskim V Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Mickiewicza. – Utrata godzin katechezy nie wpłynęła znacząco na moją codzienną pracę, ponieważ młodzież, którą spotykałem w szkole, i tak nie była w żaden sposób związana z moją parafią. Uczyłem młodzież z innych parafii, bo liceum, w którym pracowałem, nie było wyborem moich młodych parafian. Teraz czas wolny, jaki mam, tracąc możliwość nauczania religii w szkole, mogę wykorzystać inaczej: doskonalić swoje umiejętności, które później posłużą duszpasterstwu. Może to właśnie odpowiedni moment na to, aby dzięki samokształceniu lepiej służyć wspólnocie – zaznacza ks. Szeląg.
Powyższe wypowiedzi pokazują jasno, że redukcja godzin lekcji religii, choć trudna i bolesna, nie musi oznaczać w żaden sposób kryzysu duszpasterstwa. Wręcz przeciwnie – może stać się impulsem do jego odnowy. Kapłani zyskują czas, który – jeśli zostanie dobrze zagospodarowany – przyniesie błogosławione owoce.