Ks. Zbigniew Suchy: Jest Ksiądz założycielem i dyrygentem istniejącego od przeszło 40 lat Archidiecezjalnego Chóru „Magnificat”. Skąd zrodził się pomysł i jak to wszystko się zaczęło?
Ks. Mieczysław Gniady: To był 1983 r., kiedy po studiach muzykologicznych zostałem skierowany do pracy w seminarium jako prefekt i wykładowca. I wtedy ówczesny ordynariusz abp Ignacy Tokarczuk wyraził taką wolę, życzenie, żeby przy katedrze stworzyć chór. Dopiero byłem po studiach i nikogo w środowisku przemyskim nie znałem, ale kapelanem KIK w Przemyślu był ks. prof. Władysław Głowa i to on powiedział mi, że KIK jest zainteresowany stworzeniem sekcji muzycznej, która by przy KIK-u działała i z taką propozycją zwrócił się do mnie. To było jakby takie pierwsze pomyślenie o stworzeniu chóru, który działałaby na potrzeby Przemyśla, katedry i innych parafii.
Pierwszy występ na scenie to przełomowy moment dla każdego początkującego artysty, wymagający nie tylko talentu, lecz także solidnych przygotowań organizacyjnych i technicznych. Jak długo trwały przygotowania do pierwszego występu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Pierwsza próba miała miejsce 9 czerwca 1984 r. i tę datę uważamy za początek chóru. Z naborem chórzystów nie było problemu, bo to były czasy, kiedy ludzie garnęli się do różnych społecznych działań. KIK, że tak się wyrażę – pękał w szwach. Musiałem najpierw wysondować, jakie możliwości muzyczne będzie miał ten zespół. Zbliżały się wakacje, więc nastąpiła prawie dwumiesięczna przerwa, ale czas od połowy sierpnia do grudnia 1984 r. zespół poświęcił na przygotowanie utworów maryjnych i koncertu kolęd. Próby odbywały się w pomieszczeniach, które udostępnił nam ówczesny proboszcz parafii Świętej Trójcy, ks. prał. Stanisław Zarych.
Chórzyści byli bardzo aktywni, nie zdarzało się, aby ktoś nie przyszedł na próbę. Była przewaga ludzi młodych, średnia wieku to 30-40 lat. Pierwszy koncert, który wykonaliśmy miał miejsce 12 stycznia 1985 r. w kaplicy św. Brata Alberta. To była kaplica w Domu Opieki. Tam wtedy kapelanem był ks. Fryderyk Michalski, a później proboszczem ks. Stanisław Marek. Cieszyliśmy się, bo przyszło sporo ludzi i ten pierwszy nasz koncert dosyć dobrze nam się udał. Powtarzaliśmy go jeszcze w kilku innych parafiach, więc wszystkie niedziele bożonarodzeniowe mieliśmy zajęte.
Jesteście stale obecni w pejzażu kulturalnym Przemyśla. Upowszechniacie muzykę religijną i patriotyczną poprzez oprawę uroczystości kościelnych i państwowych oraz działalność koncertową. Ile, mniej więcej, odbyło się koncertów na przełomie tych 40 lat?
Reklama
Prowadziłem tzw. kalendarium i na stronie internetowej chóru: chor.przemyska.pl, wszystkie występy oraz koncerty są odnotowane. Należy zaznaczyć, że występ i koncert to nie to samo. Występ jest wtedy, gdy tworzymy oprawę muzyczną jakiejś uroczystości kościelnej (np. Msza św.), patriotyczno-religijnej (np. akademia) lub świeckiej (np. inauguracja roku akademickiego). Koncert natomiast to osobna, trwająca ok. godziny tematyczna prezentacja muzyczna, która ma miejsce także poza kościołem, w sali koncertowej, auli czy nawet w otwartej przestrzeni. Łącznie na dziś – mamy 1156 występów i koncertów. W naszym kalendarium, prowadzonym na bieżąco, są podane daty, miejsca, a także skrótowo opisane okoliczności muzycznych prezentacji.
Jako chór cieszycie się wielkim uznaniem nie tylko w Przemyślu, otrzymujecie też liczne propozycje koncertów za granicą. Dokąd wyjechaliście?
Poza granicami Polski chór występował i koncertował 79 razy w 33 miejscowościach sześciu krajów europejskich: w Austrii (Wiedeń – Kahlenberg, Marbach, Mariazell, Maria Taferl), Belgii (Antwerpia, Lathuy, Ohain), we Francji (Beny, Coligny), w Niemczech (Berlin, Effelsberg, Herzogenrath, Paderborn, Kempen, Oedt, Grefrath), na Ukrainie (Borszczów, Drohobycz, Gródek Podolski, Kamieniec Podolski, Łosiacz, Lwów, Nowe Miasto, Mościska, Sambor, Truskawiec, Tarnopol) i we Włoszech (Bolonia, Loreto, Monte Casino, Padwa, Rzym, Teglio Veneto, Watykan). Wyjazdy zagraniczne bardzo mobilizowały chórzystów – nie tylko muzycznie, ale i organizacyjnie: załatwianie paszportów, wiz, dni wolnych w pracy itd. Zapraszający zapewniali nam dobre warunki pobytu, ale koszty transportu pokrywaliśmy sami. Wszystkie nasze zagraniczne koncerty były w moim odczuciu udane i dobrze je wspominam. Najbardziej wymagające i – nie ukrywam tego – stresujące, były koncerty w Niemczech. Tam melomani wysoko stawiają poprzeczkę wykonawcom. Po wieczornych koncertach z niecierpliwością czekaliśmy na pojawienie się następnego dnia recenzji w lokalnej prasie. Radości było wiele, bo były one dla nas pochlebne.
Reklama
Zapewne wiele koncertów zapisało się w sercu. Który z nich jest najbardziej wspominany?
Takich koncertów czy występów, które szczególnie zapisały się w sercu i miłej pamięci było wiele. Każdy z nich ma swoje przesłanie, swoją wyjątkowość i wymowę. Nie potrafię wskazać tego jedynego i najważniejszego. Chór śpiewał dla rodaków na Ukrainie, zdobył uznanie w Belgii, we Francji, w niemieckim Paderborn, gdzie koncertował podczas Dni Kultury Polskiej oraz w Grefrath, w ramach obchodów 10-lecia zjednoczenia Niemiec i 100-lecia tamtejszego Stowarzyszenia Śpiewaczego. Śpiewaliśmy także we Włoszech, w Bazylikach Rzymskich: św. Piotra i św. Pawła za Murami czy w Auli Pawła VI, podczas audiencji generalnej Ojca Świętego Jana Pawła II w 1998 r.
Reklama
Niezwykłe koncerty miały też miejsce w przemyskiej bazylice archikatedralnej, jak np. koncert wykonany wraz z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej z okazji dwóch ważnych rocznic: 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę oraz 100-lecia urodzin abp. Ignacego Tokarczuka. Bardzo ważnym koncertem, który też miał miejsce w bazylice archikatedralnej, było światowe prawykonanie utworu Missa solemnis h-moll autorstwa cenionego wiedeńskiego kompozytora Ignaza Rittera von Seyfrieda, ucznia Mozarta i bliskiego współpracownika Beethovena. Kompozycja ta została nagrana w 2015 r. w sali koncertowej Filharmonii Podkarpackiej i wydana przez warszawską firmę fonograficzną Dux. W nagraniu tym udział wzięli soliści Warszawskiej Opery Kameralnej, Archidiecezjalny Chór „Magnificat”, Chór Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej. Płyta ta w 2016 r. zdobyła jedną z najważniejszych nagród fonograficznych na świecie, nazywaną „muzycznym Oscarem” – Złotego Orfeusza w kategorii „najlepsze nagranie muzyki sakralnej”. Nagrodę tę przyznaje francuska Académie du Disque Lyrique.
Pyta ksiądz redaktor, który koncert czy występ najbardziej zapisał się w sercu. Dla mnie jako dyrygenta i księdza były to liturgie beatyfikacyjne i kanonizacyjne sprawowane przez św. Jana Pawła II. Przygotowywałem oprawę muzyczną tych uroczystości, a włączyło się w nie kilka tysięcy muzyków (Rzeszów 3300, Krosno 5016). Dodam jeszcze, że w 2003 r. wraz z chórem Polskiego Radia w Krakowie i Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach tworzyliśmy na placu św. Piotra w Rzymie oprawę muzyczną Mszy św. z okazji jubileuszu 25-lecia pontyfikatu Ojca Świętego, z udziałem dostojnego jubilata. Ważnym wydarzeniem była też beatyfikacja Rodziny Ulmów w Markowej, w którą włączyło się 1200 chórzystów i członków orkiestr.
Zanim złożymy życzenia i gratulacje, pragnę zapytać, jak przedstawia się przyszłość chóru
Reklama
Trudności są i to duże, ale wynikają one ze zmiany podejścia ludzi do spraw społecznych. Już nie dostrzega się takiego zaangażowania jak kiedyś. Zespoły muzyczne, takie jak chór czy orkiestra, wymagają systematyczności i wytrwałości. Wiele osób woli angażować się w akcje i działania krótkoterminowe. W przypadku naszego chóru wyraźnie dostrzegam brak młodych głosów. Ale jak słyszę – inne chóry czy orkiestry – mają podobny problem. To jest bardzo niepokojące zjawisko i to mnie martwi. Cieszymy się, że na nasze koncerty przychodzi sporo ludzi. To dowód uznania dla naszej pracy i potwierdzenie sensu dalszej działalności.
Przy okazji bardzo dziękuję księdzu redaktorowi za poetyckie antrakty podczas tychże koncertów. Stanowią one zawsze piękne spoiwo całości.
Mam nadzieję, że przyjdzie taki czas, że znajdą się chętni, wszak śpiew łączy ludzi, a na koncertach widać duże zainteresowanie waszymi muzycznymi prezentacjami. Gratuluję tego pięknego jubileuszu. Niech św. Cecylia, patronka muzyki kościelnej, zsyła potrzebne łaski. Życzę również, aby młode pokolenie kontynuowało wieloletnie tradycje chóru.
Dziękuję!
