Reklama

Kapłan musi mieć ludzkie serce

21 września br. w ramach dni parafii św. Stanisława Kostki w Rypinie miała miejsce wzruszająca uroczystość: dwaj kapłani z dekanatu rypińskiego świętowali jubileusz pracy kapłańskiej. 60-lecie kapłaństwa obchodził ks. prał. Czesław Chojecki, zaś 50-lecie - ks. kan. Stefan Migrała. Obydwaj Jubilaci dużą część kapłańskiego życia związali z ziemią rypińską: ks. C. Chojecki był proboszczem parafii Świętej Trójcy w Rypinie, ks. S. Migrała zaś - proboszczem parafii Radziki. Dziś obydwaj są już emerytami.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uroczystej Celebrze przewodniczył dziekan rypiński ks. prał. Marek Smogorzewski, koncelebrowali zaś Księża Jubilaci oraz licznie przybyli z różnych zakątków diecezji kapłani.
Wiele osób chciało w tym dniu pogratulować Księżom obchodzącym swój jubileusz. Przyjaciele, parafianie, przedstawiciele władz, nauczyciele, uczniowie i członkowie organizacji społecznych niemal przez godzinę dziękowali za lata posługi przy ołtarzu i w konfesjonale. „Byliście dla nas wzorami prawdziwego kapłaństwa, cieszymy się, że mieliśmy szczęście i zaszczyt być pod opieką kapłanów według Serca Jezusowego” - mówiła przedstawicielka jednej z delegacji. Wszyscy, którzy dziękowali za kapłańską posługę Jubilatów, życzyli także wielu łask Bożych, długich jeszcze lat życia w dobrym zdrowiu i w radości.
W imieniu kapłanów gratulacje złożył ks. Marek Smogorzewski, który odczytał także życzenia, jakie skierował pod adresem Jubilatów biskup płocki prof. Stanisław Wielgus. Gratulacje zwieńczył łaciński śpiew Plurimos annos, wykonany przez chór nauczycielski „Belcanto”.
Homilię w trakcie uroczystości wygłosił rektor WSD ks. prof. dr hab. Ireneusz Mroczkowski, który w swoim słowie przypomniał osobiste związki z obydwoma Jubilatami. Kaznodzieja był bowiem przez 2 lata wikariuszem ks. Chojeckiego, współpracując jednocześnie z ks. Migrałą.
„Jako współpracownik Księdza Prałata i Księdza Kanonika, uczyłem się, co znaczy być kapłanem i jak łączy się ludzkie ciepło z Bożą służbą. Tu się nauczyłem, jaką ludzką twarz musi mieć ksiądz, by przemawiać do ludzi. Nie musi być filozofem, mędrcem. Musi być człowiekiem i mieć ludzkie serce. Z takiego kapłańskiego serca rodzi się wszystko, co staje się później Ofiarą, co jest kapłańską służbą” - mówił ks. prof. Mroczkowski. Kaznodzieja przywołał także słowa wypowiadane przez biskupa podczas ceremonii święceń: „Wierzcie w to, co przeżywacie, nauczajcie, w co uwierzycie i spełniajcie to, czego będziecie nauczać”, stwierdzając, że słowa te oddają sens kapłańskiego powołania. Przypomniał także, że obaj Jubilaci, kierując się w życiu tą dewizą, stali się uczestnikami „kapłaństwa autentycznego, wiecznie młodego, żywego, otwartego i sprawdzającego się w każdych warunkach. Do dziś, kiedy otrzymuję życzenia od Księdza Prałata, nie są to przypadkowe, zdawkowe słowa. To nadal jest przekaz wiary. Podobnie, gdy spojrzymy na twarz Księdza Kanonika - widzimy promieniującą z niej dobroć, radość i życzliwość, płynącą z kapłańskiego serca” - mówił Kaznodzieja.
Po homilii główny Celebrans poświęcił krzyże upamiętniające kapłańskie jubileusze, zaś na zakończenie uroczystości słowa wdzięczności Bogu za dar powołania oraz za lata przeżyte w kapłaństwie skierowali sami Jubilaci. Wdzięczną pamięcią objęli też napotkanych na życiowej drodze ludzi, krewnych i przyjaciół, a także organizatora uroczystości ks. prał. Marka Smogorzewskiego. Wystąpienia obu kapłanów przyjęto gromkimi brawami. Na zakończenie uroczystości Księża Jubilaci udzielili wszystkim zebranym okolicznościowego błogosławieństwa.

Ks. prał. Czesław Chojecki urodził się w 17 lipca 1916 r. w parafii
Zbuczyn (diecezja siedlecka). Święcenia kapłańskie przyjął 18 grudnia 1943 r. w Sandomierzu. Do 1945 r. pracował poza diecezją płocką. W latach 1945-57 był prefektem i wikariuszem w Płocku, od 1957 do 1963 r. pracował jako administrator parafii Ruże. W 1963 r. został mianowany wikariuszem adiutorem w parafii Obryte, zaś w 1966 r. - administratorem tej parafii. W latach 1969-91 pracował jako proboszcz parafii Świętej Trójcy w Rypinie. Przez wiele lat był m.in. dziekanem rypińskim. Od 1991 r. przebywa na emeryturze.
Ks. kan. Stefan Migrała urodził się 2 września 1926 r. w okolicach Tuchowa (diecezja tarnowska). Święcenia kapłańskie przyjął 21 czerwca 1953 r. w Tuchowie, w Zakonie Ojców Redemptorystów. Po przejściu do diecezji płockiej w 1970 r. pracował najpierw jako wikariusz w Rypinie, potem zaś jako proboszcz w parafii Dulsk. W latach 1979-97 był proboszczem parafii Radziki. Był m.in. ojcem duchownym dekanatu Dobrzyń n. Drwęcą i Rypin. Od 1997 r. przebywa na emeryturze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niemcy: podział w episkopacie w związku z projektami „drogi synodalnej”

2024-04-25 10:26

[ TEMATY ]

episkopat

Niemcy

Anna Wiśnicka

Czterech członków Rady Stałej Niemieckiej Konferencji Biskupów postanowiło nie uczestniczyć w głosowaniu na temat ustanowienia Komitetu Synodalnego, który ma z kolei doprowadzić do powstania rady synodalnej- stałego gremium składającego się z biskupów i świeckich, które ma zarządzać Kościołem w Niemczech. Przed utworzeniem rady synodalnej, jako niezgodnej z sakramentalną konstytucją Kościoła przestrzegała stanowczo Stolica Apostolska.

Czterej biskupi, Gregor Maria Hanke OSB z Eichstätt, Stefan Oster SDB z Pasawy, kardynał Rainer Maria Woelki z Kolonii i Rudolf Voderholzer z Ratyzbony ogłosili we wspólnym oświadczeniu 24 kwietnia, że chcą kontynuować drogę w kierunku Kościoła bardziej synodalnego w harmonii z Kościołem powszechnym. Chcą poczekać na zakończenie Zgromadzenia Plenarnego Synodu Biskupów, którego druga sesja odbędzie się w październiku w Rzymie. W watykańskich sprzeciwach wobec drogi synodalnej w Niemczech wielokrotnie wskazywano, że „rada synodalna”, przewidziana i sformułowana w uchwale niemieckiej drogi synodalnej nie jest zgodna z sakramentalną konstytucją Kościoła.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Czas decyzji wpisany…w Boży zegar – o pielgrzymowaniu maturzystów na Jasną Górę

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna – z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych.

Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję