Pierwsze tygodnie nowego roku szkolnego to dobry czas, aby zaplanować utworzenie choćby niewielkiego zespołu teatralnego lub umieścić w już istniejącym 1-2 scenariuszy, które swoimi treściami
przybliżyłyby młodzieży opowieści biblijne.
O teatrze i jego roli w kształtowaniu młodego człowieka napisano całe tomy, dlatego zatrzymam się na jednym z aspektów tego złożonego zagadnienia, a mianowicie
na przybliżeniu chrześcijańskich treści oraz tworzeniu sytuacji, kiedy powstaje owa „magia” teatru - niewidzialna nić łącząca twórców i odbiorców, a więc do niepowtarzalnego
przeżycia emocjonalnego, które scala uczestników.
Wiemy też, że jest to znakomity sposób na przybliżenie oraz pogłębienie rozumienia treści niby doskonale nam znanych. Do takiej refleksji upoważnia mnie stwierdzenie Agnieszki - jednej z uczestniczek
Misterium Wielkanocnego, która w trakcie próby (a było to tuż po Niedzieli Palmowej) powiedziała mi: „Gdy tak stoję w tłumie kobiet, dopiero teraz rozumiem to, co czytano w kościele,
widzę sąd nad Jezusem i słyszę te okropne krzyki: Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj!”.
Bo też uczestnicy takich zdarzeń teatralnych z ogromnym przejęciem i zaangażowaniem wcielają się w swoje role. Autentycznie drży głos Ani, która grając rolę Matki
Bożej przytula kogoś, kto kiedyś był Jej Synem, a teraz są to jedynie bezwładne zwłoki. A czy nie poczuliśmy wtedy wszyscy pod powieką łez wzruszenia, gdy w takt muzyki
Haendla zjawił się w białej szacie Zmartwychwstały?
Podobnie jest w Jasełkach, gdy Maryja mówi do Józefa, aby przyszedł do Niej, bo oto nadszedł Czas - wtedy na scenie gaśnie światło, jest cisza i panuje całkowita ciemność...,
by po paru sekundach rozległ się płacz Niemowlęcia i za chwilę małe Aniołki śpiewają Chwała na wysokości, a pokój na ziemi. Albo wstrząsający krzyk „nie!”
matek, którym żołnierze Heroda zabijają dzieci. Następuje, jak w greckiej tragedii, katharsis - oczyszczenie. Czujemy się lepsi, powraca nadzieja, że dobro zwycięży to porażające nas
zewsząd zło, wraca nadzieja, że będziemy lepsi, więksi…
Myślę, że takie inscenizacje ważnych biblijnych wydarzeń dostarczają widzom i wykonawcom wiele przeżyć, a przez przedstawienie czasem bardzo trudnego problemu lub na pozór niezrozumiałego
dogmatu, czynią teologię katolicką bliską i zrozumiałą.
Może ktoś zarzucić mi, że scenariusze te, oprócz dosłownych cytatów ewangelicznych, zawierają więcej treści. Więc spieszę z odpowiedzią, że to właśnie często te szczegóły, odrzucone ze zrozumiałych
względów przez biblijnych autorów jako nieistotne w życiu Świętej Rodziny, przybliżają nam Ją czyniąc zrozumiałą - słowem ludzką, ale nie zapominamy przy tym o Jej Boskim wymiarze.
Przecież musimy zrozumieć wahanie św. Józefa, gdy dowiedział się o ciąży Maryi, albo wewnętrzne rozdarcie Jezusa w Ogrodzie Oliwnym. Pomogą nam w tym, w moim
przekonaniu, inscenizacje szkolnego teatru. I chociaż będą one surowe, niedoskonałe, to na pewno spełnią swoją rolę.
Oprócz tych wspomnianych, niosących ogromny ładunek dramatyczny, a bogatych w religijne treści wydarzeń, można scenariusze naszych zdarzeń teatralnych oprzeć na innych tekstach.
Podobnie można przedstawić żywoty świętych - jakże mało przeciętny katolik wie o bł. ks. Józefie Pawłowskim, a przecież był to kielczanin, profesor naszego Seminarium duchownego,
proboszcz katedry, zamordowany w czasie II wojny światowej, a wyniesiony na ołtarze wraz z 118 męczennikami przez Jana Pawła II.
Jako nauczycielka języka polskiego w kieleckim „Plastyku”, prowadzę teatr szkolny, który prezentował kilka inscenizacji odwołujących się do ewangelicznych treści. Zespół nazywa
się skromnie „Na schodach”, bo też jego nazwa nawiązuje do sytuacji, gdy nie było miejsca, aby zaprezentować zdarzenie teatralne i okazało się, że właśnie schody mogą być doskonałym
miejscem. Nazwa świadczy też o naszym uporze i determinacji, bo teatr jest nieodzownym elementem wychowania, a jego brak zubaża wychowanków. Przez pracę w nim,
oprócz dydaktyki, wychowujemy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu