Reklama

Gdzie szukać polskiej drogi do wielkości?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piszą o nas wiele na Wschodzie i na Zachodzie. Jednocześnie budzimy niepokoje i zachwyty. Troską i obawą napawamy świat. Sami żyjemy nadzieją, ufamy przyszłości i cierpliwie znosimy swój los. Obcy sądzą nas różnie. My też nie mamy jednego zdania o sobie. Z dawna już stawiamy pytanie: jacy jesteśmy, wielcy czy mali? Czy może tacy zwyczajni? Czy przeszłość może odsłonić, co kryje w sobie sarmacka natura? Jakie ma oblicza?
Na widowni dziejowej pojawiliśmy się późno - w X w. po Chrystusie. Gdy na Wschodzie i nad Morzem Śródziemnym kwitły wspaniałe cywilizacje, o nas było głucho. Żyliśmy za górami, za lasami, ukryci wśród puszcz i bagien, na niskim stopniu rozwoju. Nasi prasłowiańscy przodkowie nie znali pisma, nie parali się nauką. Wznosili budowle drewniane, po których wiatr rozwiał popioły i ziemia wchłonęła próchno. Ocalał jeden tylko Biskupin.
Do rodziny narodów europejskich weszliśmy więc opóźnieni w cywilizacyjnym rozwoju. Wyprzedzały nas zarówno ludy romańskie, jak i germańskie. Piastowie zbudowali państwo w X w. W następnym począł się kształtować naród. Przez sześć wieków doganialiśmy Europę Zachodnią. Wreszcie w okresie renesansu, w naszym złotym wieku, Polska Jagiellońska wytworzyła wartości, które zadziwiły świat. Były to: tolerancja religijna i demokracja szlachecka. Gdy na Zachodzie płonęły stosy, toczyły się okrutne wojny religijne i rozwijały rządy absolutne, u nas bez krwi rozlewu żyli obok siebie wyznawcy różnych Kościołów i rozkwitały wolności obywatelskie. Pod tym względem wyprzedzaliśmy Europę o dwa stulecia.
Po raz drugi staliśmy się wzorem dla innych w wieku XVIII. Mimo słabości państwa, w przededniu jego upadku, zabłysnęliśmy sławną Komisją Edukacji Narodowej - pierwszym na naszym globie ministerstwem oświaty.
Po raz trzeci podziwiał nas wiek XX, kiedy to staliśmy się natchnieniem świata w walce z totalitarnym despotyzmem w różnych postaciach.
W tym krótkim rzucie oka na przeszłość uderzają dwie rzeczy. Pierwsza to rzadkość momentów, gdy odgrywamy rolę przewodnią wśród narodów. Druga to ześrodkowanie naszych światowych osiągnięć wyłącznie w zakresie imponderabiliów, czyli w dziedzinie wartości duchowych.
I rzeczywiście, nigdy nie przodowaliśmy w dziedzinach gospodarczych - ani w rolnictwie, ani w przemyśle, ani w handlu. Jeśli niekiedy przeżywaliśmy okresy świetności materialnej, to pod wpływem obcych wzorów. To samo można by powiedzieć o nauce. Polski wkład w światową skarbnicę wiedzy przedstawia się raczej skromnie. Średniej klasy uczonych nie brakowało nam, lecz wybitnych na miarę światową było nad wyraz mało. Kogóż tu można wymienić prócz Kopernika i Skłodowskiej?
Czym tłumaczyć taki stan rzeczy? Myślę, że decydującą rolę odgrywają nasze wady. Są one liczne i groźne, przykre i niszczące naród. Jesteśmy lekkomyślni i niewytrwali. Słomiany ogień stanowi nasz symbol. Życie gospodarcze zabija nam bałaganiarstwo i marnotrawstwo, niedbałość i nieobowiązkowość. Odstręczamy od siebie niechlujnością, niesłownością i niepunktualnością. Lenistwo i niesystematyczność podcinają nam każde działanie. Bez wyboru gonimy za przyjemnościami i łatwo wpadamy w alkoholizm, rozpustę i nałóg palenia. W stosunku do bliźnich często przejawiamy zazdrość i niechęci. Nie znosimy lepszych od siebie. Przełożonych i przepisów prawa nie słuchamy. O zgodę nam trudno. Wybujały indywidualizm kładzie tamę zbiorowemu działaniu. Rozwaga u nas jest rzadka. Nie szanujemy zdrowia ani czasu. Łakomimy się na cudze lub społeczne mienie. Sądzimy powierzchownie. Lubujemy się w słowach wzniosłych, lecz pustych. Potrafimy gadać godzinami i nic konkretnego nie postanawiamy. Łatwo dajemy się zwodzić. Łatwo też nas przekupić. Jesteśmy szaleni i swawolni, kłótliwi i nieodpowiedzialni. Chciwie naśladujemy obcych a swoimi obyczajami pogardzamy.
Wielkie to wszystko wady, których i połowa by wystarczyła do zguby narodu. My jednak żyjemy i trwamy już tysiąc lat. A żyjemy, bo zdarza się nam, że zmieniamy się radykalnie. Niech tylko przyjdzie śmiertelne niebezpieczeństwo, wtedy my zadziwiamy wszyskie narody. Stajemy się ofiarni bez granic, odważni do szaleństwa, w pracy niestrudzeni, genialni w pomysłach, inicjatywie i zaradności. Bez przesady, wyrastamy na mistrzów improwizacji działających błyskawicznie i skutecznie. Pod twardą ręką wyższych konieczności zamieniamy się z niesfornej gromady indywidualistów w zwartą falangę, która jak taran druzgocze przeszkody.
Wniosek stąd prosty, że dobrze na nas wpływają bodźce ogromne, groźne i widoczne. Wtedy nikną wady, a wydobywa się na wierzch, płynący w zwykłych czasach podziemnym korytem, nurt wielkich cnót. Czyż nie wiemy, co działo się w przełomowych okresach II wojny światowej i za czasów „Solidarności” w 1980/81 r.?
Cudzoziemcy nas nie poznawali. Dziwili się i patrzyli z niedowierzaniem na naród, który nagle zaczął imponować zjednoczeniem i karnością, męstwem i ofiarnością, który przejawiał wytrwałość, znosił niedostatki. Patrzył z optymizmem w przyszłość. Znajdował siły moralne do walki o wolność, o lepsze jutro, o swą tożsamość. Lecz niech chmury się rozwieją i zacznie się szare życie w pokoju i dostatku, zaraz wielka rzeka nadzwyczajnych cnót schowa się pod ziemię, a my poczniemy ulegać swoim przyrodzonym słabościom. Zresztą nie tylko o Polskę chodzi. To cały świat zbliża się do katastrofy. Czy to nie znamienne, że kolegium kardynalskie, mężowie o wielkich umysłach i sercach, otwarci na działanie Ducha Świętego, w Roku Pańskim 1978 wybrali papieżem właśnie Polaka. Przecież Karol Wojtyła reprezentował swoją osobowością wszystkie cechy narodu polskiego. Nie wahano się jednak oddać ster Kościoła powszechnego w ręce przedstawiciela narodu, który jakże często gorszył świat swymi wadami. Trzeba dobitnie podkreślić, że czcigodni kardynałowie nie pomylili się. Szukali ratunku dla straszliwie zagrożonej przez szatana ludzkości. Wtedy właśnie dostrzegli nas - wspaniałych w obliczu grożącej nawałnicy.
Postawmy jeszcze jedno pytanie. Czy tylko pod naciskiem niebezpieczeństwa okazujemy się niezrównani? Czy na czasy pokojowe, na jednostajne dni pracy, nie ma dla nas drogi do wielkości? Sądzę, że jest. Lecz nie trzeba jej szukać w dziedzinie produkcji dóbr materialnych. Nie dlatego, że nie leży ona w naszych możliwościach. Potrafimy gospodarować i to zupełnie nieźle. Lepiej wszakże nam wychodzą starania o impoderabilia. Poświęcanie się wyższym celom przynosi błogosławione wyniki tak jednostkom, jak i zbiorowości. Miłość Boga i Ojczyzny, traktowanie swego życia jako służby dla rodziny, dla narodu, dla ludzkości otwiera przed nami tę właściwie jedyną drogę, jaką można kroczyć ku wielkości. Drugi szlak - miłości własnej, wyzwala w nas wady spychające, jeśli nie w przepaść to w nędzną wegetację. Polska byłaby inna, gdyby tysiące jej obywateli piastujących wysokie urzędy służyło nie sobie a społeczeństwu. Czas jest, daj Boże, aby nie ostatni, by uprzytomnić sobie i zapisać w umyśle i sercu wyraźnie i trwale: nie dane nam jest stać się zwyczajnymi zjadaczami chleba, zmaterializowanymi przeciętnymi sobkami. To nasz upadek. I druga równie ważna prawda: nie jesteśmy zdolni do koegzystencji z siłami zła. Współpraca z ciemnymi mocami rozkłada nas niezawodnie.
Nie mamy więc wyboru. Opatrzność ukształtowała tak naszą duszę, naszą polską duszę, której nie chcemy odmieniać, że aby uniknąć zguby, musimy piąć się w górę stromą ścieżką wskazaną przez Chrystusa i ciągnąć za sobą cały świat.

Artykuł pochodzi z książki Krzysztofa Wielguta „Obrazki z dziejów Polski”, t. 2, wydanej w „Bibliotece Niedzieli”, 1999 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan/ Papież nieoczekiwanie przybył do bazyliki Świętego Piotra

Papież Franciszek przybył w czwartek nieoczekiwanie do bazyliki Świętego Piotra - podała agencja Ansa za źródłami watykańskimi. To kolejny niezapowiedziany ruch papieża, który w środę w Domu Świętej Marty przyjął brytyjską parę królewską, a w niedzielę pozdrowił wiernych na zakończenie mszy dla osób chorych i pracowników służby zdrowia.

Jak wyjaśniła Ansa, Franciszek, który przechodzi w Watykanie rekonwalescencję po ciężkiej chorobie, chciał zobaczyć rezultaty prowadzonych w bazylice prac konserwatorskich i podziękować pracującym tam osobom.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego Jezus musiał nas zbawić właśnie na krzyżu?

2025-04-10 20:45

[ TEMATY ]

zbawienie

Katechizm Wielkopostny

BP Episkopatu

Wielki Post to czas modlitwy, postu i jałmużny. To wiemy, prawda? Jednak te 40 dni to również czas duchowej przemiany, pogłębienia swojej wiary, a może nawet… powrotu do jej podstaw? Dziś co nieco o zbawieniu.

Czy wiesz, co wyznajesz? Czy wiesz, w co wierzysz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Jeśli nie, zostań z nami. Jeśli tak, tym bardziej zachęcamy do tego duchowego powrotu do podstaw z portalem niedziela.pl. Przewodnikiem będzie nam Katechizm Kościoła Katolickiego.
CZYTAJ DALEJ

USA/ Trump o wypadku helikoptera na rzece Hudson: straszna katastrofa

2025-04-11 07:44

[ TEMATY ]

USA

katastrofa

wypadek

rzeka Hudson

śmigłowiec

PAP/EPA/SARAH YENESEL

Prezydent USA Donald Trump odniósł się na platformie społecznościowej Truth Social do czwartkowego wypadku helikoptera, który rozbił się na rzece Hudson między Nowym Jorkiem a New Jersey. Nazwał zdarzenie „straszną katastrofą”. W ciągu ostatnich dwóch dekad w USA doszło do wielu tragedii z udziałem śmigłowców.

"Straszna katastrofa helikoptera na rzece Hudson. Wygląda na to, że sześć osób – pilot, dwoje dorosłych i troje dzieci – odeszło. Materiał filmowy z miejsca zdarzenia jest wstrząsający. Niech Bóg błogosławi rodziny i przyjaciół ofiar. Sekretarz Transportu, Sean Duffy, wraz ze swoim zespołem ekspertów zajmuje się tą sprawą. Wkrótce zostaną podane informacje na temat przyczyn i okoliczności tej tragedii" – napisał Trump.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję