Czy ojcowie integrującej się Europy - Robert Schuman, Konrad Adenauer, Alcide De Gasperi przewidzieli, że poważniejszą kością niezgody między państwami ją tworzącymi będzie preambuła konstytucji
europejskiej? Czy rzeczywiście tak trudno znaleźć taką formułę, która zadowalałaby wszystkich, albo przynajmniej tych, którzy tą sprawą naprawdę się interesują? Dlaczego z takim mozołem próbuje się wypracować
coś, co jednak jest bardzo podstawowe? Czyż chrześcijaństwo nie formowało europejskiej kultury? Czyż jego obecność w kulturze materialnej nie jest spotykana na każdym kroku? A czy jego dziedzictwo duchowe
nie jest obecne we wzorach i stylach życia społecznego, zwłaszcza naukowego, prawnego i artystycznego?
Jeżeli mówi się o takich wartościach, jak prawda, dobro i piękno, to czemu lekceważy się ich pełnię, która tkwi w Bogu? Przecież jeżeli Boga się odrzuci, to jego miejsce i tak nie pozostanie puste.
Laickość nie jest wartością przynajmniej z dwóch powodów. Wpierw jest buntem wobec ludzkiej natury, która swobodnie otwiera się na Boga, gdyż szuka dopełnienia. Po drugie: laickość jest błędną ideologią,
czyli dla jej przyjęcia będzie posiłkowała się - z jednej strony - kłamstwem. Tutaj półprawda jest cnotą, a manipulacja umiejętnością znalezienia się. Z drugiej strony, ta ideologia „pompuje
się” niezmordowaną promocją hasła głoszącego potrzebę walki o wolność i równość, skutkiem czego odpowiedzialność i wierność są oznakami słabości i ksenofobii.
A więc zapytajmy raz jeszcze, czy ojcowie jednoczącej się Europy przewidzieli, że tak będzie, jak jest?
Pomóż w rozwoju naszego portalu