Darek, pierworodny syn Teresy i Wojciecha, mając niespełna 2 lata, z pomocą mamy lub babci Wandy prowadzących jego rączkę potrafił się przeżegnać, wymawiając przy tym jak umiał słowa: „W imię Ojca,
i Syna, i Ducha Świętego. Amen”. Gdy był trochę starszy, prowadzony do kościoła początkowo kręcił się tylko, po pewnym czasie otoczenie wzbudziło jego zainteresowanie. Dostrzegł ludzi skupionych
na modlitwie, złocone ołtarze, księdza w pięknych szatach, malowidła ścienne, mosiężne żyrandole, przysłuchiwał się muzyce, która płynęła gdzieś z góry, nie bardzo wiedział skąd. Wszystko to chłopcu niezmiernie
się podobało.
We wczesnym dzieciństwie Darek pozostawał pod opieką babci - jego rodzice pracowali. To właśnie babcia, gdy miał 3 lata zaczęła uczyć go modlitwy. Najpierw do Anioła Stróża, którego obrazek
wisiał nad łóżeczkiem chłopca, później trudniejszych modlitw: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i innych. Darek umiał również modlić się swoimi słowami, dodając prośbę w intencji mamy, taty, sióstr, babci, dziadka
i cioci.
Przez pewien czas trzeba mu było przypominać o pacierzu porannym, odmawianym zwykle po umyciu i ubraniu, ale przed śniadaniem. Dziękował Bogu za szczęśliwą noc, prosił o zdrowie, rozum, bojaźń Bożą,
przyjaźń ludzką i błogosławieństwo dla siebie oraz swoich najbliższych. Czasem spieszył się do śniadania, bo „przez całą noc nie jadł” i pacierz przyspieszał, był wówczas upomniany: do Boga
należy mówić z uwagą. Wzorem wszystkich starszych w rodzinie, przed i po posiłkach Darek zawsze żegnał się, kreśląc duży znak krzyża świętego. Wieczorem sam przypominał, że jeszcze nie mówił pacierza,
za co był chwalony przez mamę. I tak wzrastał pod opieką Bożą oraz swych najbliższych.
Gdy zaczął chodzić do szkoły, na pierwszej stronie zeszytu umieszczał słowa: „W imię Boże!” lub „Boże, dopomóż!” Potem przygotowywał się do pierwszej spowiedzi i Komunii świętej.
Z utęsknieniem czekał na dzień, w którym po raz pierwszy miał przyjąć Pana Jezusa, bowiem tak wiele chciał Mu opowiedzieć. Nikogo nie dziwiło, że chłopiec bardzo chciał służyć przy ołtarzu. I wszyscy
cieszyli się wraz z nim, gdy ksiądz proboszcz przyjął Darka do grona ministrantów. Babcia Wanda zaraz postarała się o komżę.
Mam nadzieję, że Darek wyrósł na dobrego, mądrego i pobożnego człowieka, który nikogo nie skrzywdzi, ale będzie dobrze czynił wszystkim. Wierzę, że takich chłopców jak on jest wielu. Modlę się o to,
aby było ich jeszcze więcej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu