Reklama

Papieska diagnoza świata

Niedziela warszawska 13/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Książka Papieża mówi o złu, śmierci i cierpieniu, ale jest bardzo optymistyczna i daje radość życia. Tylko pozornie jest trudna i warto zacząć ją czytać, bo jest słowem skierowanym do każdego.

Z o. Wacławem Oszajcą, jezuitą, poetą, który był jednym z pierwszych czytelników nowej książki Papieża, rozmawia Milena Kindziuk

Milena Kindziuk: - Co jest najbardziej zaskakujące w książce „Pamięć i tożsamość”?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O. Wacław Oszajca: - Światło.

- To znaczy?

- Ta książka świeci. Jest jak źródło. Daje życie. Kiedy się ją czyta, człowiek widzi jaśniej, jakby przez rozświetlające okulary. Wyraźniej wprawdzie widać przez nie również zło, ale po tysiąckroć wyraźniej - dobro. W człowieku i w świecie.

- Czy ma Ojciec ulubiony fragment papieskiego dzieła?

- Raczej może ulubione powiedzenia Jana Pawła II.

- Na przykład?

- Dosłownie nie zacytuję, ale w przybliżeniu. Byłoby śmieszne, gdybym mówił, że Papież własnoręcznie obalił komunizm. Słowa te wypowiada człowiek, który wiele uczynił w świecie, ale przecież nie sam. Pokornie stwierdza, że był jednym z wielu. Podobał mi się też fragment, w którym Ojciec Święty z właściwym sobie humorem pisze o swojej chorobie: No, widać serce mam mocne! Wreszcie, kluczowe chyba stwierdzenie odnoszące się do całego pontyfikatu: Zważywszy na to, co się wokół mnie dzieje, mogę powiedzieć, że świadomość nieużytecznego sługi jest we mnie coraz silniejsza - i myślę, że mi z tym dobrze.

Reklama

- Jak traktować Papieża, który jest „nieużytecznym sługą?”. Czy jest to dowód braku samowystarczalności z jego strony?

- Jan Paweł II określa w ten sposób swoje miejsce w Kościele i przed Bogiem. Dla niego wszystko, co się dzieje w świecie jest wyrazem przedziwnego działania Stwórcy. Myślę jednak, że Papież nawiązuje w tych słowach również do swoich poprzednich dokumentów, m.in. do Listu do osób w podeszłym wieku oraz do Salvifici Doloris. Przekonuje, że mimo dolegliwości podeszłego wieku, mimo choroby i cierpienia, nadal kocha życie, bo nadal jest ono piękne i warto je przeżyć od początku do samego końca. Jan Paweł II zdaje się więc wołać do nas, współczesnych, byśmy nie bali się cierpienia i śmierci. Kto bowiem boi się śmierci, boi się życia i odwrotnie. Kto boi się życia, boi się też śmierci. Ojciec Święty przypomina też w swej książce, że najgłębszy sens historii wykracza poza historię, a chrześcijańska nadzieja sięga poza granice czasu. Umieramy więc nie tylko z powodu grzechu, ale dla spełnienia. Wiemy o tym od Norwida, którego Papież nie bez powodu tak kocha.

- Książka Papieża, zanim jeszcze została opublikowana, stała się obiektem polemik w niemieckiej prasie. Pojawiły się zarzuty, że Jan Paweł II zrównał holokaust z aborcją. Czy słuszne?

Reklama

- Oczywiście, że nie. Owszem, Papież pisze o eksterminacji Żydów, Romów, Polaków czy chłopów na Ukrainie i później dodaje, że trzeba też zauważyć, że po upadku „ideologii zła” nadal utrzymuje się legalna eksterminacja poczętych istnień ludzkich przed ich narodzeniem. Podkreśla, że jest to eksterminacja zalegalizowana przez demokrację, która - o ile jest źle używana, pozbawiona norm etycznych i moralnych - również może dopuścić się zbrodni. Nadużyciem jednak byłoby twierdzenie, że Jan Paweł stawia znak równości między holokaustem a aborcją. Te zarzuty były efektem zbyt „gorącego” dziennikarstwa. Wynikały po prostu z braku zapoznania się z treścią tej książki lub jej tendencyjnego odczytania.
Byłbym natomiast zdziwiony - i bardzo bym nawet żałował - gdyby ta książka nie stała się na Zachodzie głosem sprzeciwu. I gdyby nie została zaatakowana, nawet brutalnie.

- Dlaczego?

- Ponieważ Jan Paweł II postawił tu problem, od którego Zachód czy też środowiska opiniotwórcze dzisiaj uciekają: jakości ludzkiego życia i jego końca. Ojciec Święty idzie tu pod prąd i mówi, że dobra jakość nie jest równoznaczna z długowiecznością, z dobrym zdrowiem, komfortem psychicznym i dobrymi warunkami materialnymi. Bo od takiego rozumowania tylko krok do eutanazji, aborcji, do spychania ludzi chorych i starych na margines. Głos Papieża w tej sprawie jest jeszcze bardziej donośny w obliczu jego choroby, przebytej operacji i kolejnego pobytu w klinice Gemelli. Jan Paweł II, leżąc na szpitalnym łóżku jest sługą, który milcząc, mówi. I okazuje jeszcze większą moc niż wtedy, gdy był silny i zdrowy, wysportowany i pełen energii. Głośno woła, że cierpienie, choć niezawinione i niezrozumiałe, ma sens - choć ukryty.

- Powiedział Ojciec w jednym z wywiadów, że już same tytuły pierwszych rozdziałów książki Papieża zniechęcają do dalszego czytania. Czy zatem nie warto ich czytać?

Reklama

- Warto. Ale z większą uwagą. Bo ich tematem jest zło. A przecież na pytanie: skąd, dlaczego i po co zło, w pełni zadowalającej odpowiedzi nie ma. Wobec tego pytania stoi bezradnie od początku ludzkości cała filozofia, nauka, kultura, nawet teologia. Także Jan Paweł II pisze, że tajemnica zła w pełni nie może być wyjaśniona w ramach naszych tutejszych, teraźniejszych, możliwości poznawczych.

- Ale odsyła do innego świata.

- Tak, podkreśla, że wszystko, co niezrozumiałe na ziemi, czeka na wyjaśnienie w dniu, w którym dopełnią się dzieje świata, a więc przy powtórnym przyjściu Chrystusa. Ciekawe też jest, że na świadków tej bezradności Jan Paweł powołuje Arystotelesa, Augustyna, Rahnera czy Kotarbińskiego, którzy zło próbowali nazwać i mu zaradzić.

- Ale też przywołuje postać św. Faustyny, która odsyła do Tego, kto udziela odpowiedzi na pytanie o zło.

- Tak. Papież wskazuje w tym kontekście, że zło jest brakiem dobra. I że koegzystuje, współistnieje, w świecie z dobrem. Bo im zło jest większe, tym bardziej rozprzestrzenia się obok niego jeszcze większe dobro. Na dodatek Bóg potrafi ze zła to dobro wyprowadzić. Tak jak uczynił z męką swego Syna. Ojciec Święty kolejny raz przypomina ludzkości tajemnicę Bożego miłosierdzia.
Pisze, że Bóg jest Tym, który w niezrozumiały dla nas, ludzi, sposób łączy w sobie sprawiedliwość i miłosierdzie. Przywołuje tu literatów, poetów, odsyłając w ten sposób do innego sposobu pojmowania świata.

- „Pamięć i tożsamość” można więc interpretować na wielu płaszczyznach?

- Z pewnością jest to wielopłaszczyznowa panorama dziejów kultury, Kościoła, Polski, także tego pontyfikatu.

Reklama

- Jaka wizja Kościoła wyłania się z tej książki?

- Jan Paweł II pisze - proroczo zresztą - o Kościele europejskim w kontekście odwrócenia dotychczasowego porządku. Warte uwagi są jego słowa, że być może za jakiś czas Kościół w starej Europie będzie oczekiwał pomocy od młodych Kościołów w Afryce czy Azji. Papież dostrzega odradzający się Kościół we Francji, zastanawia się nad rolą Kościołów w państwach postkomunistycznych. Wreszcie, wiele mówi też o zmaganiu się Kościoła z sobą samym.

- Podejmuje tu rozrachunek z oświeceniem, które było dla Kościoła przełomem.

- Oczywiście, Papież dostrzega ciemne strony oświecenia i postmodernizmu, ale widzi też i dobre. Czytamy bowiem na kartach książki, że przedstawiciele współczesnego postmodernizmu oceniają krytycznie zarówno wartościową spuściznę, jak i iluzje oświecenia. Ale dodaje zaraz, że nierzadko jest to krytyka przesadna, która nie docenia doniosłości oświeceniowych postaw w zakresie humanizmu, wiary w rozum i postępu. A zatem łagodność, bardziej niż zapalczywy gniew, pomaga w osądzaniu rzeczywistości.
Ciekawe jest również to, co Papież mówi o Kościołach pozaeuropejskich i akceptuje ich inność, chociażby to, że Kościół afrykański ma swoją liturgię, która stanowi bogactwo całego Kościoła.

- A jak wypada Polska w papieskich rozważaniach?

Reklama

- Odniesień polskich w tej książce jest bardzo wiele. Wspomnę może jedno: oto Jan Paweł II zwraca uwagę, że Polska zatraciła w dzisiejszej kulturze rozmach, jaki cechował nas za Batorego, Jagiełły czy Sobieskiego. Podkreśla, że nasza kultura powinna być wieloraka i pluralistyczna, a więc że potrzebny jest nam dialog z innymi kulturami. Papież idzie w tej książce dalej - wręcz stawia zarzut, że jesteśmy za ciaśni w naszym myśleniu, a nasza kultura staje się płaska. Nie powinna naszej kultury cechować ciasnota ani zamknięcie. Sądzę, że za tego typu wskazówki powinniśmy być Janowi Pawłowi serdecznie wdzięczni.

- A co w tej książce może znaleźć zwykły śmiertelnik, który czyta książkę i znajduje w niej wiele stwierdzeń, których nie rozumie?

- Myślę, że warto tę książkę po prostu zacząć czytać. Tylko pozornie jest ona trudna. Też tak sądziłem, zanim nie wziąłem jej do ręki.
Z pewnością ta lektura daje radość życia. Ukazuje głębię przesłania Jana Pawła II, który ludzkie życie postrzega jako całość. Nie dzieli go na sacrum i profanum, na to, co święte i nieświęte. Bo gdy ktoś tak jak Ojciec Święty wierzy, że w świecie obecny jest nieustannie zmartwychwstały, a więc wciąż żywy Chrystus, to jest On obecny także w naszej codzienności, a nie tylko w niedzielę w kościele. I w tej perspektywie zupełnie inaczej wyglądają nasze starania o pracę, dobre zarobki, zdrowie czy o naszych bliskich. Podobnie, przekonuje Papież, inaczej postrzegamy wtedy nasze upadki, największe nawet przewinienia. „Bóg pochyla się nad człowiekiem, aby podać mu dłoń, ażeby go dźwignąć za każdym razem, gdy upada, ażeby go stale podnosić i wspomagać w podejmowaniu z mocą nowej drogi. Człowiek nie potrafi powstać o własnych siłach”.
Książka Papieża jest bardzo optymistyczna. Jan Paweł II, tak jak u początku pontyfikatu, tak dziś, u jego schyłku, głośno woła: „Nie lękajcie się!”, „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”!

Reklama

- A jak Ojciec interpretuje tytuł? Co to znaczy zachować tożsamość i ocalić pamięć?

- Ocalić pamięć - to pamiętać, że w ludzkiej historii było i jest dobro i zło. Nie upraszczać historii, nie preparować tradycji, nie idealizować jej, ale odważnie patrzeć na własne życie i świat. Papież pisze, że dotychczasowa ewolucja świata wskazuje na to, że ktoś ten potworny chaos trzyma w ręku, i że nic nie dzieje się siłą rozpędu, bezwładu.

- Jak mówił już w „Przekroczyć próg nadziei”: „Jest Ktoś, Kto dzierży losy świata, kto trzyma bramy śmierci i otchłani”.

- Tym kimś jest dla Jana Pawła II Chrystus. Jeśli natomiast chodzi o tożsamość - trzeba wciąż na nowo odkrywać to, co jest w świecie sensowne, co prowadzi w inny, nieznany świat, który nie ma końca. Zachować tożsamość, to także, jak mówi Papież, pamięć o tym, że dzień dzisiejszy też stwarza Bóg, i że dziś także zbawia. Zatem nie warto wciąż oglądać się wstecz i żyć przeszłością. Nie można się też łudzić, że przyszłość będzie idealna. Bo nie będzie. Ciągle przecież, jak mówi Pismo, grzech się łasi koło naszych kolan.

- Ile czasu zajęła Ojcu lektura tej książki?

- Kilka godzin. Ale nie chciałbym przez to zniechęcić do jej czytania, ja czytam powoli. Zazwyczaj podkreślam jakieś fragmenty. Czasem się nad nimi zastanawiam.
Ta książka jest o tyle specyficzna, że może również stanowić okazję do modlitwy. Bo słowo Boże to nie tylko Kościół i msza w niedzielę. Chrystus mówi do nas również przez dzieła literackie. I tak tę książkę odbieram: jako słowo Boga skierowane również do mnie.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Gądecki: niektórzy sami wykluczają się z królestwa Bożego

2024-11-24 15:22

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

Królestwo Boże jest zamknięte tylko dla tych, którzy sami się z niego wykluczają - mówił w uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata abp Stanisław Gądecki. Przypomniał słowa św. Pawła, że niesprawiedliwi, rozpustnicy, bałwochwalcy, cudzołożnicy, rozwiąźli, mężczyźni współżyjący z sobą, złodzieje, chciwi, pijący, oszczercy i zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego.

Metropolita poznański przewodniczył uroczystości w klasztorze franciszkanów we Wronkach z okazji 100. rocznicy powrotu zakonników do tej miejscowości. Zauważył, że obchodzona uroczystość wydaje się niedopasowana do ducha naszych czasów, związanych z trudnym poszukiwaniem demokracji. „Tymczasem właśnie wtedy, gdy rodziła się współczesna demokracja - w grudniu 1925 roku - papież Pius XI ustanowił liturgiczną uroczystość Chrystusa Króla i stwierdził: jest to kluczowe wydarzenie w dziejach kultu Chrystusa Króla, którego nic nie jest w stanie przewyższyć” - mówił abp Gądecki.
CZYTAJ DALEJ

Dr Karol Nawrocki kandydatem na prezydenta RP!

2024-11-24 17:20

[ TEMATY ]

polityka

prezydent

Karol Nawrocki

PAP/Łukasz Gągulski

Szef IPN Karol Nawrocki został rekomendowany w niedzielę na kandydata na prezydenta przez Komitet Obywatelski. Jego kandydaturę poparło Prawo i Sprawiedliwość, bo – jak przekonywał prezes partii Jarosław Kaczyński - „jest to w interesie naszej ojczyzny, Polski”.

W niedzielę w krakowskiej hali Sokoła odbyła się Konwencja Obywatelska, z udziałem różnego rodzaju środowisk społecznych, naukowych, gospodarczych z całej Polski, a także przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, na czele z szefem partii Jarosławem Kaczyńskim. Podczas tego spotkania prof. Andrzej Nowak, przedstawiciel Obywatelskiego Komitetu Poparcia Kandydata na Urząd Prezydenta RP dra Karola Nawrockiego ogłosił, że Komitet rekomenduje Nawrockiego na obywatelskiego kandydata na prezydenta.
CZYTAJ DALEJ

Wędrujące Madonny - konferencja w Przemyślu

2024-11-25 11:41

Arkadiusz Bednarczyk

Zaśnięcie ze Starej Wsi

Zaśnięcie ze Starej Wsi

23 listopada odbyła się w Muzeum Archidiecezjalnym w Przemyślu IX edycja konferencji naukowej "Wędrujące Madonny. Wizerunki Madonn Kresowych na Podkarpaciu" . Przedmiotem wykładów prelegentów były wizerunki maryjne ze Starej Wsi, Sędziszowa Małopolskiego oraz z Dąbrówek k. Łańcuta. Warto przypomnieć historię tych Wizerunków...

Wizerunek „Zaśnięcia NMP” ze Starej Wsi przybył z osadnikami z Humennego na Słowacji. Trzykrotne próby powrotu ikony na Słowację nie powiodły się. Konie na którym wieziono „Najświętszą Panienkę” uparcie zatrzymywały się w okolicach dzisiejszej Starej Wsi. Wybudowano więc drewniany kościółek w którym „cudowna ikona”otrzymała schronienie. W 1384 r. dobra w skład których wchodziła i Stara Wieś (dawniej Brzozowe) królowa węgierska Maria darowała biskupstwu przemyskiemu. Znak pieczętny miejscowości zawierał mitrę biskupią – znak przynależności tych terenów do biskupstwa oraz prostokątny symbol ikony umieszczony na drzewie – wedle legendy ikona miała pojawić się na jednym z drzew. Kościółek w którym umieszczono „cudowny wizerunek Marii” uległ spaleniu, podczas najazdu na ziemie sanocką Tatarów. Spaleniu uległa też ikona. W związku z tym prawdopodobnie na polecenie biskupa przemyskiego Jana z Targowiska w jednym z krakowskich warsztatów malarskich złożono zamówienie na nowy wizerunek maryjny. Powstał on zapewne przed 1525 roku i został namalowany przez Nieznanego mistrza. Ten właśnie wizerunek początkowo do 1760 r. w starym kościele, później intronizowany w nowym (obecnym) aż w 1968 roku znajdował się w Bazylice. W tymże roku w grudniu miał miejsce niezwykły akt wandalizmu i obraz podpalił „nieznay sprawca na zlecenie Służby Bezpieczeństwa. Aktu tego dokonano za pomocą napalmu. Wizerunek Matki Bożej Starowiejskiej przedstawiający Zaśnięcie NMP wykazywał pewne podobieństwo do wizerunku ufundowanego przez królową Bonę w 1510 r. i znajdującego się kościele farnym w Piotrkowie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję