Matka
Fali serca, gdy cicho wzbiera za spojrzeniem,
Nie obniżaj - o Matko - ani odmieniaj miłości,
Ale w dłoniach przejrzystych tę samą falę przenieś na mnie
On Ciebie o to prosił.
Ja jestem rybak Jan.
Tak mało jest we mnie do kochania.
Jeszcze czuję: u brzegu jeziora - pod stopami drobniutki żwir -
I nagle - On.
We mnie już tajemnicy Jego nie obejmiesz,
Chodź w myślach Twych snuł się będę łagodnie jak mirt.
A jednak skoro On chciał, abym mówił do Ciebie „Matko” -
Proszę, niechaj w tym słowie, nic się dla Ciebie nie zmniejsza.
To prawda, że niełatwo zmierzyć głębokość słów,
Których znaczenie całe On w nas oboje natchnął,
By w nich się utaiła cała miłość dawniejsza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu