Reklama

Unia Europejska szansą dla parafii?

Od 1 maja 2004 r. jesteśmy w Unii Europejskiej. Wszyscy obawialiśmy się, czy to członkostwo przyniesie nam więcej korzyści, czy też szkód. Obecnie już wiemy, iż w niektórych sektorach gospodarki dzięki dotacjom płynącym z Brukseli można zauważyć poprawę.

Niedziela łowicka 35/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po wejściu do Unii także przed Kościołem, a konkretnie przed polskimi parafiami i ich proboszczami otwierają się nieznane dotąd możliwości finansowe. Niektórzy już je wykorzystali, otrzymując dotacje finansowe z Unii dla ratowania zniszczonych zabytkowych kościołów i wyposażając je w systemy ochrony. Jak to jest możliwe? Przecież Unia Europejska nie finansuje religijnej działalności Kościoła katolickiego. Jednak w jej strukturach istnieje Zintegrowany Program Operacyjnego Rozwoju Regionalnego, który hojnie wspiera renowacje atrakcyjnych turystycznie zabytków, w tym także zabytkowych obiektów sakralnych. Jak na polskie warunki dotacje są ogromne - wynoszą minimum milion euro. Górnej granicy nie ma. Jest jednak warunek: wnioskodawca musi wykazać, że posiada 25 % kwoty, o którą się stara.
Unijne dotacje cieszą biskupów diecezjalnych, ponieważ z ich barków spada część obowiązków remontowania świątyń. Dotychczas bowiem proboszczowie mogli liczyć jedynie na fundusz kościelny, ofiary składane przez wiernych oraz wsparcie wojewódzkiego konserwatora zabytków. Ale - jak wszyscy wiemy - często fundusz kościelny to kropla w morzu potrzeb. Parafie mają szansę na kwoty rzędu 10, góra 20 tys. zł.
Często bywa tak - również i w naszej diecezji - że na jeden kościół przypada tylko kilkuset lub nieco ponad tysiąc wiernych. Nie są oni w stanie utrzymać parafialnego zabytku, a cóż dopiero go wyremontować. I tak kościoły popadają w zaniedbanie, a z czasem w ruinę. Zresztą nie zawsze chodzi tylko o remonty obiektów sakralnych, czasami potrzebują one zabezpieczeń przeciwpożarowych i antywłamaniowych. Na te cele również można pozyskać fundusze z unijnej kasy. Jest tylko jeden problem: dotacje wynoszą 1 milion euro. W takiej sytuacji żaden proboszcz z małej parafii nie zgromadzi wkładu własnego w wysokości 25 % wymaganej kwoty oraz nie wykorzysta dotacji wyższej niż 1 milion euro. Ale i na to znajdzie się wyjście. Wystarczy działać w porozumieniu z innymi.
Księża proboszczowie małych, drewnianych kościółków na wsiach w Wielkopolsce postanowili działać wspólnie. W liczbie ponad pięćdziesięciu stworzyli wspólny Program Renowacji Zabytkowych Kościołów, sformułowali wniosek i.... z Unii otrzymali 1 milion euro, który podzielą między siebie według potrzeb w danej parafii. Jest więc szansa, tylko trzeba umieć ją wykorzystać. W niektórych parafiach księża proboszczowie zaryzykowali, biorąc z banku pożyczkę w wysokości 25 % kwoty, o którą się starali (tym samym zadłużając parafię), ale ryzyko się opłaciło i otrzymali unijne dotacje.
Z kolei w diecezji toruńskiej stworzono projekt „Rewitalizacji Zabytków Architektury Miasta Chełmna”, na który Unia Europejska przeznaczyła 1 milion euro. Część tej kwoty otrzyma proboszcz miejscowej parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny działający we współpracy z urzędem miasta. Jak więc widać, możliwości są różne.
Jako przykład można też podać maleńki Krzeszów w diecezji legnickiej, gdzie mieści się kompleks klasztorny z XIII wieku, który tą drogą otrzyma 2 mln euro. Przyznane pieniądze pozwolą mieszkającym tam Ojcom Cystersom stworzyć jeden z najważniejszych maryjnych ośrodków pielgrzymkowo-turystycznych w Polsce.
Jak księża proboszczowie mogą pozyskać unijne dotacje? Należy składać wnioski do urzędu marszałkowskiego, gdzie oceniane są pod kątem zgodności z przepisami unijnymi. Specjalny panel ekspertów (m. in. konserwatorzy) powołany przez urząd wojewódzki weryfikuje projekt pod względem przydatności i turystycznej atrakcyjności. Regionalny Komitet Sterujący układa listę rankingową wszystkich złożonych wniosków. Wędruje ona do zarządu województwa, który decyduje o tym, jakie projekty dostaną unijne wsparcie. Wydaje się, iż w naszej diecezji chociażby takie zabytki, jak archikolegiata w Tumie pod Łęczycą pochodząca z połowy XII wieku czy kościół pw. św. Idziego w Inowłodzu, wybudowany ok. 1086 r. z fundacji Władysława Hermana, miałyby na pewno duże szanse na takiej liście.
Na koniec wypada wspomnieć, iż Episkopat nie patronuje temu przedsięwzięciu oraz nie ingeruje również w starania poszczególnych parafii o dotacje z Brukseli. To wyłącznie oddolna inicjatywa proboszczów. Wiele więc zależy od operatywności danego duszpasterza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy jesteśmy gotowi przyznać, że jesteśmy nieużyteczni?

2025-09-30 07:06

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Damian Burdzań

Druga kwestia poruszona przez Jezusa dotyczy służby. Każe nam mówić: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać. Czy są to rzeczywiście nasze słowa? Czy jesteśmy gotowi przyznać, że jesteśmy nieużyteczni?

Apostołowie prosili Pana: «Dodaj nam wiary». Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź zaraz i siądź do stołu”? Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił”? Czy okazuje wdzięczność słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”».
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Podejrzany o zabicie księdza z Kłobucka był poczytalny

2025-10-02 11:06

[ TEMATY ]

śp. ks. Grzegorz Dymek

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Grzegorz Dymek

Ks. Grzegorz Dymek

Tomasz J., podejrzany o zabicie w lutym br. księdza z Kłobucka (Śląskie), był w chwili popełnienia tego czynu poczytalny – uznali biegli w przesłanej prokuraturze opinii sądowo-psychiatrycznej. Do sądu wkrótce powinien trafić akt oskarżenia.

Ks. Grzegorz Dymek, proboszcz parafii NMP Fatimskiej w Kłobucku, został zamordowany 13 lutego podczas napadu na plebanię. Zbrodnia miała najprawdopodobniej tło rabunkowe. Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Częstochowie. Informację o uzyskanej opinii biegłych przekazał w czwartek PAP rzecznik częstochowskiej prokuratury okręgowej Tomasz Ozimek.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję