Reklama

Polski i amerykański karnawał

Karnawał to okres od święta Trzech Króli do wtorku „diabelskiego”, czyli „kusego” - przed Środą Popielcową, czas poprzedzający Wielki Post.

Niedziela w Chicago 5/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Według Zygmunta Glogera, polskiego etnografa, słowo „karnawał” pochodzi od włoskiego „carne vale”, czyli „mięso żegnaj”. Stąd powstała polska nazwa karnawału: „mięsopust” lub „zapusty”, które „są od wieków porą wszelkiego rodzaju zabaw, widowisk, maszkar, uczt i pustoty. Gody (czyli Boże Narodzenie) i Nowy Rok dały powody do wesołości religijnej, a łakomy ludzki żołądek, w przewidywaniu długiego postu wymyślił tłuste uczty i huczne pohulanki”.
Początki karnawałowych zabaw, połączonych z przebieraniem się, siegają w Zachodniej Europie czasów średniowiecza, skąd przywędrowały do Polski i zaowocowały powstaniem przebogatej obrzędowości, wyrosłej na gruncie narodowych i ludowych zwyczajów.
W miastach, w najpiękniejszych salach (np. ratuszowych), urządzano bale karnawałowe, które często były balami maskowymi, natomiast w prywatnych mieszczańskich domach - potańcówki.
Członkowie Bractwa św. Jerzego - związku kupieckiego w Gdańsku, organizowali w tym czasie rycerskie turnieje ku uciesze najzacniejszych rodów, jak również spragnionego rozrywki pospólstwa.
Szczególnie huczne były zapusty w dworach szlacheckich i magnackich. W XVII w. śpiewano, że na zapusty „(…) nie chcą państwo kapusty; wolą sarny, jelenie i żubrowe pieczenie”. Faktycznie od jadła i napitków uginały się stoły. Urządzano kuligi z pochodniami, sąsiedzi składali sobie wizyty. Tańce trwały przez całe noce do białego rana, czego echa przetrwały w znanej do dziś piosence „Jeszcze jeden mazur dzisiaj, choć poranek świta”. Oprócz mazura w modzie był wówczas polonez, młynek, hajduk, taniec świeczkowy, niemiecki cenar i francuski galard.
W czasie karnawału popularne były korowody przebierańców. W wesołym pochodzie nie brakowało - w zależności od regionu kraju - konia, kozy, bociana, kominiarza, diabła, śmierci, doktora, baby i dziada, którym towarzyszyli muzykanci „uzbrojeni” w tak oryginalne instrumenty ludowe jak mazanki, dudy, liry korbowe. Orszak otwierał książę Zapust, czyli słomiana kukła. Czyż to nie z tamtego zwyczaju pochodzi popularna do dziś Marzanna, symbolizująca choroby, zło, śmierć i odchodzącą zimę, którą koniecznie należy albo spalić lub utopić w rzece, a najlepiej jedno i drugie?
Na wsiach małopolskich i lubelskich grupy przebierańców - „dziady zapustowe” z muzyką i śpiewem odwiedzały domy dziewcząt i młodych mężczyzn, których wyśmiewano za pozostawanie w stanie bezżennym, a nawet żartobliwie „karano”.
Najważniejszym świętem kościelnym w czasie zapustów jest uroczystość Ofiarowania Pańskiego, zwanego świętem Matki Bożej Gromnicznej. Chrystus ofiarowany w świątyni staje się według słów ewangelisty Jana „światłem prawdziwym, które oświeca każdego człowieka przychodzącego na ten świat”. Z upływem wieków w Polsce uroczystość nabrała charakteru wybitnie maryjnego, bowiem w Matce Bożej widzimy Tę, która sprowadziła Światło - Jezusa na ziemię, Tę która broni nas przed złem, zagrożeniami i niebezpieczeństwami. Modlimy się słowami „Matko Boska Gromniczna, ochraniaj nas”. Symbolika światła szczególnie wymowna była w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, kiedy nabożeństwa odbywały się nocami. Bez Chrystusa - Światła świata żylibyśmy w najgłębszych ciemnościach niewiedzy i śmierci. W Tajemnicy Wcielenia - Boga, który stał się człowiekim - zawarte jest także wielkie posłannictwo Maryi i Jej siła.
Uroczystość Ofiarownia Pańskiego należy do najdawniejszych w Kościele; pierwsze wzmianki na ten temat znajdujemy w przekazach pochodzacych z IV w., a więc zaraz po ustaniu prześladowań chrześcijan. Procesje z zapalonymi świecami znane były w czasach papieża, św. Galezjusza (V w.), zaś szeroko upowszechniły się w wieku X.
Wierzymy, że świece poświęcone w dniu Ofiarowania Pańskiego chronią od chorób, a domostwa przed uderzeniami piorunów (gromów) i pożarami. Stąd pochodzi nazwa tej świecy - gromnica. Gromnica stanowi symbol życia człowieka, gdyż towarzyszy mu od dnia narodzin aż do śmierci.
Ze świętem Matki Bożej Gromnicznej kończy się w Polsce okres śpiewania kolęd, trzymania choinek i żłobków. Jest to jakby przedłużone Boże Narodzenie. Zwyczaj ma swoje uzasadnienie, gdyż 2 lutego Pan Jezus, jeszcze jako Dziecię, ofiarowany jest w świątyni. Ostatni kolędnicy wyruszali tego dnia zwyczajowo z turoniem lub kozą, odwiedzając domostwa i odgrywając wesołe scenki z życia wsi lub o tematyce religijnej, co dawało asumpt do otrzymania datków pieniężnych lub poczęstunku.
W ostatnie dni zapustne, zwane diabelskimi lub ostatkami, w zabawach i jedzeniu nie było umiaru. Raczono się tłustymi słodkościami - racuchami, blinami i pampuchami oraz ciastem nadziewanym słoniną i smażonym na smalcu.
Stąd pochodzi tradycja „tłustego czwartku”, który rozpoczynał „tłusty tydzień”, wieńczący karnawał. Dziś z bogactwa dawnych obyczajów pozostał tylko „tłusty czwartek”, w którym królują na naszych stołach pączki i faworki, czyli chrust.
Ostatnim dniom karnawału nadano odrębne nazwy: mięsopustny (tłusty) czwartek, smalcowa (zapustna) niedziela, ostatkowy (błękitny) poniedziałek i ostatni (zapustny) wtorek.
Turecki ambasador, będąc świadkiem karnawałowych zabaw i szaleństw w dawnej Polsce, po powrocie do Stambułu „rozpowiadał wszędy, że w tym okresie chrześcijanie w Lechistanie doznają jakowejś wariacyi i że dopiero proch sypany na głowy leczy skutecznie takową”.
Podczas ostatnich trzech dni zapustów, zarówno kobiety, jak i mężczyźni przebierali się w stroje różnych postaci, zwierząt lub maszkar, a napotkanym osobom wręczali zielone bukiety z gałązek drzew leśnych.
We wtorek zapustny, dzień przed Popielcem, młodzież z całej wsi zbierała się w gospodzie, by wesoło zakończyć mięsopust. W litewskiej tradycji ludowej w trakcie zabawy przybywały dwie postacie: Konopiasty i Słoninowy. Symbolizowały one okres postu i czas jedzenia mięsa. Dwaj przeciwnicy staczali ze soba walkę, którą z założenia wygrywał Konopiasty, a to oznaczało zakaz spożywania posiłków mięsnych. Punktualnie o północy rozsypywano na podłodze popiół - i tak rozpoczynał się Wielki Post.
Do Nowego Świata - na ziemię amerykańską - europejski zwyczaj świętowania zakończenia karnawału przywieźli Francuzi. Nad rzeką Mississippi, około 60 mil od dzisiejszego Nowego Orleanu, rozpoczęła się trwająca do czasów nam współczesnych tradycja Mardi Gras, czyli „tłustego wtorku”, ostatniego dnia przedwielkopostnego karnawału (Pre Lenten Carnival). W 1743 r. francuski gubernator Luizjany zainicjował obchody Mardi Gras wielkim balem, dostępnym jednakże tylko dla białych kolonistów i to tych najbardziej uprzywilejowanych. Pozostali zaczęli więc organizować własne uroczystości, na placach i ulicach. Wesołe korowody przebierańców tańcem i śpiewem żegnały karnawał. Z uwagi na fakt, iż od około 1725 r. Indianie sprzymierzyli się przeciwko białym kolonistom z czarnymi niewolnikami, pomagając im uciekać z plantacji, między tymi społecznościami wytworzyła się szczególnie bliska więź, widoczna także w czasie wspólnych zabaw Mardi Gras. „Najmodniejszymi” przebraniami wśród uczestników parad były kostiumy i maski wzorowane na ubiorach wodzów poszczególnych plemion indiańskich.
Świętowanie Mardi Gras, najokazalsze i najhuczniejsze w Nowym Orleanie, przyjęło się w całych Stanach Zjednoczonych. Poza Nowym Orleanem uroczystość obchodzona jest w formie zabaw i przyjęć w prywatnych domach lub salach bankietowych, gdzie nieodłącznym atrybutem uczestników są maski oraz dużo smacznego, aczkolwiek niekoniecznie zdrowego jedzenia.
Wskazane jest noszenie w tym dniu ubrań w oficjalnych kolorach „tłustego wtorku”, którymi są fiolet - symbol sprawiedliwości, zieleń - reprezentująca wiarę oraz kolor złoty - znak siły.
Ostatni wtorek przed Popielcem znany jest w USA także pod innymi nazwami, jak „Pancake Tuesday” i „Shrove Tuesday” („wtorek spowiedzi”). Do obchodów Mardi Gras w Chicago polscy emigranci wprowadzili i spopularyzowali wśród innych grup etnicznych „Paczkis”, czyli „pączki”, jako bardzo smaczny symbol dostatniego jedzenia przed okresem postu.
Po karnawale hucznych zabaw i niepohamowanego ucztowania nadchodzi czas wyciszenia, refleksji i zadumy - czas duchowego przygotowania i oczekiwania na Triduum Paschalne, wspomnienie męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wakacyjny savoir vivre w Kościele

Niedziela łódzka 27/2022, str. IV

[ TEMATY ]

Kościół

wakacje

savoir vivre

Karol Porwich/Niedziela

Szlachetność i elegancja to punkt wyjścia dobrego wychowania. O ładnym stroju, który nie zawsze jest elegancki, o tym jak ubrać się w upalny dzień na Mszę św. i jak reagować na płacz dziecka podczas liturgii, z ks. dr. Jackiem Kacprzakiem rozmawia Julia Saganiak.

Julia Saganiak: Dlaczego savoir vivre jest obowiązkiem każdego katolika?

Ks. dr Jacek Kacprzak: Uczeń Jezusa Chrystusa przede wszystkim pragnie żyć z Nim w przyjaźni, dlatego słucha Jego słowa, czyni z niego praktykę swojego życia, chce naśladować swojego Mistrza. Drugim najważniejszym przykazaniem w nauczaniu Jezusa jest – zaraz po miłości Boga – miłość bliźniego. To właśnie z miłości bliźniego wypływa pragnienie, a zarazem obowiązek okazywania mu szacunku. Każda społeczność wypracowuje formy, poprzez które człowiek okazuje cześć. W różnych obszarach kulturowych mogą się one między sobą różnić, lecz ich istota pozostaje niezmienna. Stąd trudno uznać za słuszne stanowisko, że formy kulturalnego współżycia międzyludzkiego są strukturą ograniczającą indywidualność i wolność. Najczęściej też z biegiem czasu same formy ulegają modyfikacjom, np. to, co było uznawane jeszcze kilkanaście lat temu za nietaktowne, dzisiaj nikogo nie bulwersuje. Byłoby jednak wielką stratą dla życia społecznego, gdyby porzucić wszelkie formy w imię spontanicznego wyrażania siebie. Ustalone formy służą przede wszystkim temu człowiekowi, któremu chcę okazać szacunek.

CZYTAJ DALEJ

Św. Jan Chrzciciel

Pół roku przed narodzeniem Chrystusa czcimy narodzenie św. Jana Chrzciciela, który zapowiadał przyjście Chrystusa i wskazał Go ludowi. Jan Chrzciciel urodził się jako syn kapłana Zachariasza i Elżbiety (por. Łk 1, 5-80) prawdopodobnie w Ain Karim leżącym w Judei, ok. 7 km na zachód od Jerozolimy. Pędził żywot anachorety – pustelnika. Gdy miał 30 lat, zaczął występować publicznie i nauczać. Podjął to dzieło nad Jordanem. Było to w 15. roku panowania cesarza Tyberiusza (por. Łk 3, 1), czyli w 30 r. naszej ery. Nad Jordanem Jan udzielił chrztu Chrystusowi.

CZYTAJ DALEJ

Czas biegnie! Zbliża się kolejna edycja Festiwalu Biegowego

2024-06-24 11:51

[ TEMATY ]

Festiwal Biegowy

Fot.: Tomasz Szwajkowski, Dominika Rakszewska - Festiwal Biegowy)

Już za niecałe trzy miesiące całe rodziny biegaczy przyjadą do Piwnicznej-Zdrój. W tym roku Festiwal Biegowy potrwa od 6 do 8 września. To będzie kolejne wielkie święto! Miasteczko Biegowe ponownie zatętni życiem.

Na wydarzenie rejestrują się kolejni chętni. Zgłoszeń wciąż przybywa, obecnie jest już ponad 1,7 tysiąca. Wszyscy nie mogą doczekać się startu i intensywnie trenują!

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję