Reklama

Operacja na człowieku

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 7/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Tomasz Gierasimczyk: - Wyobraża siebie Ksiądz siebie z obcym sercem?

Ks. dr Grzegorz Kniaź: - Myśl o tym, że będziemy mieli w sobie organ kogoś innego, jest dla nas myślą trudną. Ale dziś żyje już bardzo wiele osób z organem od obcego dawcy i funkcjonują bardzo dobrze.

- Czy te osoby czują się w jakiś sposób odmienione?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na zjazdach Stowarzyszenia „Życie po przeszczepie” w Rokitnie spotykam ludzi po przeszczepie, głównie wątroby. Można w nich odnaleźć głęboką wdzięczność dla dawców. Natomiast, gdy chodzi o serce… W naszej kulturze jest ono bardzo mocno kojarzone z tożsamością osoby, z uczuciami i miłością. Serce ma jednak charakter symboliczny, bo przecież nie chodzi tu o miesień sercowy, ale o zdolność człowieka do kochania.

- Bp Adam Dyczkowski ogłosił ostatnio komunikat nt. transplantacji. Jakie ma on znaczenie?

- Chodzi o uświadomienie, że transplantacje to ważny problem. Wydaje mi się, że jest tu ogromne pole do działania dla Kościoła w Polsce i w naszej diecezji. Kościół w Polsce jest jeszcze autorytetem i dlatego komunikat Księdza Biskupa jest ważny także ze względu na istniejące w społeczeństwie uprzedzenia związane z przeszczepami.

- Jakiego rodzaju są to uprzedzenia?

Reklama

- Po pierwsze, są to opory natury społecznej. Wynikają one często z więzi uczuciowych i rodzinnych. Ponad dwa lata temu przeprowadzono na Śląsku sondaż, który pokazał, że ponad 80 procent respondentów zgodziłoby się na pobranie własnego narządu do przeszczepu, ale ci sami ludzie znacznie rzadziej zgodziliby się na pobranie narządu od zmarłej bliskiej im osoby. Gdy przychodzi decydować o innej osobie, pojawiają się zahamowania.
Po drugie, opory natury religijnej, wynikające z niedostatecznej wiedzy na ten temat. Pojawiają się pytania, czy przeszczep nie jest sprzeczny z wiarą chrześcijańską. Przypomina mi się kobieta, która chciała zamówić Mszę św. przed operacją. Gdy proboszcz dowiedział się, że chodzi tu o przeszczep wątroby, odmówił odprawienia Mszy. To pokazuje braki wiedzy także wśród tych, którzy zajmują się przekazywaniem orędzia chrześcijańskiego. To oczywiście wynika także z tego, że są to zagadnienia nowe w teologii moralnej.

- Jest Ksiądz teologiem. Jak kształtowała się nauka Kościoła wobec tego zagadnienia?

- Najpierw pojawiły się osiągnięcia techniki medycznej, a potem przyszedł czas na oficjalne nauczanie Kościoła w tej kwestii. Pierwszą była wypowiedź papieża Piusa XII skierowana w 1956 r. do delegatów Włoskiego Stowarzyszenia Dawców Rogówki. Papież akceptuje ten rodzaj operacji. Następne wypowiedzi pochodzą już od Jana Pawła II. Znaczącym było spotkanie Papieża z Światowym Towarzystwem Transplantologicznym w 2000 r. Uczestnictwo Papieża w tym spotkaniu było z jednej strony wyrazem akceptacji działalności tego towarzystwa, z drugiej strony - okazją do przekazania jego członkom stanowiska Kościoła w tej kwestii.
To stanowisko prezentuje także Katechizm Kościoła Katolickiego. Oprócz zwrócenia uwagi na niebezpieczeństwa, znajduje się tam zachęta, aby wielkodusznie godzić się na przeszczep organów. Tak więc po czasie ostrożnego rozeznawania Kościół przechodzi od postawy obserwatora zewnętrznego do uczestnictwa i swoim autorytetem aktywnie popiera transplantacje.

- W Polsce, podobnie jak wielu krajach, w dziedzinie przeszczepów funkcjonuje zasada zgody domniemanej. Na czym ona polega?

Reklama

- Oznacza to, że lekarz stwierdzający zgon osoby sprawdza w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów czy zmarła osoba nie zgłosiła sprzeciwu wobec pobrania własnych narządów. Jeśli takiego sprzeciwu nie ma, znaczy to, że można pobrać narząd, nie pytając nikogo o zgodę.

- Czy oznacza to, że ciało zmarłego staje się jakby własnością społeczną?

- Z ustawodawstwa wyłania się taki sposób widzenia rzeczywistości. W praktyce jednak zwyczajowo lekarze pytają o zgodę i akceptację rodziny, choć prawnie nie są do tego zobowiązani. I często, mimo braku sprzeciwu ze strony zmarłego, rodzina mówi: nie.

- Czy rodzina zaciąga w ten sposób winę moralną?

- Nie. O winie moralnej nie wolno tu mówić. Trzeba zrozumieć sytuację ludzi, którzy przeżywają tragedię śmierci bliskiej osoby. W ocenie moralnej musimy to uszanować. Podobnie trzeba uszanować osobistą decyzję niezgody na pobranie narządów. Również tu nie ma winy.

- Póki co czekających na przeszczep jest więcej niż dawców. Czy nie jest to jakaś arbitralna decyzja lekarza, kto dostanie nerkę, serce, wątrobę etc.?

- Moralność katolicka akcentuje tu zasadę sprawiedliwości i równości. Nie mogą więc wchodzić w grę motywy związane z zamożnością pacjenta. Aczkolwiek lekarze często stają wobec trudności, komu pierwszemu wszczepić dany narząd. I tu pojawiają się dylematy moralne.

- A co z handlem organami?

Reklama

- Tego typu zagrożenia będą coraz bardziej przybierały na sile szczególnie w krajach ubogich, gdzie istnieje czarny rynek narządów. W Polsce tego typu czyny są ścigane przez prawo. Parę miesięcy temu ktoś stworzył witrynę internetową, w której oferował pośrednictwo w kupnie i sprzedaży narządów. Na wniosek prezesa Stowarzyszenia „Życie po przeszczepie” zajęła się tą sprawą prokuratura.

- Gdyby jednak ktoś chciał sprzedać własny narząd?

- Kościół naucza, że istnieje możliwość donacji, tj. darowania własnego organu. Jednak musi to mieć charakter bezinteresowny i nie może wiązać się z zyskiem.

- Możliwości techniczne są dzisiaj ogromne. Można przeszczepić niemal każdy organ. Gdzie są granice moralne technik transplantologicznych?

- Niemoralne jest przeszczepianie organów płciowych, które odpowiadają za przekazywanie życia, a także przeszczep mózgu, który jest nośnikiem indywidualnej pamięci i tożsamości człowieka. Niemoralne jest też klonowanie człowieka i „hodowla” ludzi w celu pozyskania narządów do przeszczepów. Istota ludzka od momentu poczęcia do naturalnej śmierci jest podmiotem prawa i należy się jej szacunek. Transplantacja nie jest tylko i wyłącznie przeniesieniem organu z jednego do drugiego ciała, ale, jak każda inna interwencja chirurgiczna, jest operacją na osobie ludzkiej, na człowieku.

- Tym bardziej jest to wizja niesamowita i przerażająca...

- Musimy tu powiedzieć o zagrożeniu scjentyzmem, który widzi człowieka jako maszynę, rezerwuar organów, które można wykorzystywać. Scjentyzm upatruje główny cel transplantologii w rozwoju nauki i techniki medycznej. Refleksja katolicka akcentuje prawdę, że głównym celem jest dobro człowieka.

- Dziękuję za rozmowę.

Zgodnie z ustawą z 1995 r. pobrania komórek, tkanek i narządów ze zwłok ludzkich można dokonać, jeżeli osoba zmarła nie wyraziła za życia sprzeciwu. Sprzeciw należy zgłosić osobiście lub listownie w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji (ul. Lindleya 4, 02-005 Warszawa) na formularzu, który można otrzymać w każdym zakładzie opieki zdrowotnej. Moc prawną ma również noszone przy sobie własnoręcznie podpisane oświadczenie sprzeciwu lub oświadczenie ustne złożone wobec dwóch świadków w czasie pobytu w szpitalu. W przypadku małoletniego lub innej osoby, która nie ma pełnej zdolności do czynności prawnych, sprzeciw może wyrazić za jej życia przedstawiciel ustawowy tej osoby. W każdym przypadku bardzo ważne jest zawiadomienie najbliższych o swojej decyzji.
Osoba wyrażająca zgodę na oddanie po śmierci swoich tkanek i narządów może także nosić przy sobie własnoręcznie podpisane „Oświadczenie woli”. W 2003 r. Stowarzyszenie „Życie po przeszczepie” podczas corocznego zjazdu członków w Rokitnie zaprezentowało po raz pierwszy publicznie „Oświadczenie woli”, dokument informujący o zgodzie na przekazanie w krytycznym momencie swoich organów do transplantacji.
„Oświadczenie woli” można bezpłatnie otrzymać, pisząc pod adresem: e-mail: Stowarzyszenie@przeszczep.pl lub Stowarzyszenie „Życie po przeszczepie”, ul. Łąkowa 8, 66-440 Skwierzyna, tel./fax (0-95) 717-08-74.
Źródło: Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji POLTRANSPLANT: www.poltransplant.org.pl
Strona Stowarzyszenia „Życie po przeszczepie”: www.przeszczep.pl

2006-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

W Wielki Piątek rozpoczyna się Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus polecił Siostrze Faustynie, aby przez 9 dni odmawiała szczególne modlitwy i tym samym sprowadzała rzesze grzeszników do zdroju Jego miłosierdzia.

„Pragnę, abyś przez te dziewięć dni sprowadzała dusze do zdroju mojego miłosierdzia, by zaczerpnęły siły i ochłody, i wszelkiej łaski, jakiej potrzebują na trudy życia, a szczególnie w śmierci godzinie. W każdym dniu przyprowadzisz do serca mego odmienną grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia mojego. A ja te wszystkie dusze wprowadzę w dom Ojca mojego. Czynić to będziesz w tym życiu i w przyszłym. I nie odmówię żadnej duszy niczego, którą wprowadzisz do źródła miłosierdzia mojego. W każdym dniu prosić będziesz Ojca mojego przez gorzką mękę moją o łaski dla tych dusz.
CZYTAJ DALEJ

Zwycięstwo ukrzyżowanego – Liturgia Wielkiego Piątku w świdnickiej katedrze

2025-04-18 22:07

[ TEMATY ]

Świdnica

Wielki Piątek

bp Adam Bałabuch

Świdnica ‑ Katedra

ks. Mirosław Benedyk

Bp Adam Bałabuch podczas adoracji Krzyża w świdnickiej katedrze

Bp Adam Bałabuch podczas adoracji Krzyża w świdnickiej katedrze

Wielki Piątek to dzień ciszy, zadumy i kontemplacji męki naszego Pana Jezusa Chrystusa. W katedrze świdnickiej 18 kwietnia liturgii Męki Pańskiej przewodniczył biskup pomocniczy Adam Bałabuch, który także wygłosił homilię. W modlitwie Kościoła uczestniczyli biskup świdnicki Marek Mendyk, biskup senior Ignacy Dec oraz duszpasterze parafii katedralnej.

Centralnym momentem liturgii była adoracja Krzyża – znaku naszego zbawienia, do którego wprowadził zebranych biskup Adam Bałabuch słowami pełnymi wiary i nadziei. – Stajemy dziś w zadumie pod Chrystusowym krzyżem, na którym dopełniło się Jego pragnienie zbawienia każdego człowieka. Tu dopełnia się także moje zbawienie – powiedział biskup. Przypomniał, że ostatnie słowa Jezusa zapisane przez św. Jana: „Wykonało się”, oznaczają wypełnienie Bożego planu odkupienia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję